Źródło: niepełnosprawni.pl 16.06.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz, współpraca i fot. Mateusz Różański
Czym jest, a czym nie jest dostępność strony internetowej? Jak stworzyć dostępny serwis, a następnie sprawić, by taki pozostał? Wiedzą tą dzielili się eksperci podczas II edycji konferencji „Dostępność POLSKA”, zorganizowanej przez Integrację.
Zgodnie z polskim prawem, od 1 czerwca 2015 roku wszystkie serwisy internetowe instytucji powinny być w pełni dostępne dla osób z niepełnosprawnością. Tak jednak nie jest. Dlatego Integracja, która od lat działa na rzecz upowszechniania dobrych praktyk w zakresie dostępności treści internetowych dla osób z niepełnosprawnością, już po raz drugi zorganizowała konferencję „Dostępność POLSKA”.
Patronem honorowym wydarzenia, które odbyło się 16 czerwca 2015 r. w Warszawie, była Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, Pani Ewa Kopacz. Serwis Kancelarii Premiera,
www.premier.gov.pl, jest jednym z przykładów tego, jak powinno się dostosowywać serwisy internetowe.
Słonikiem w telewizor
W pierwszej części konferencji zaproszeni eksperci podzielili się z uczestnikami wiedzą na temat standardów dostępności, metod jej wdrażania i sposobów na unikanie pułapek. Jakub Dębski, ekspert ds. dostępności z Integracji, rozpoczął anegdotką.
- Moja młodsza córka oglądała ostatnio bajkę na telewizorze u dziadków – mówił. – Zaczęła manipulować po telewizorze, próbując nawigować dotykowo, jak na tablecie. Im bajka była ciekawsza, a ona miała zerowy wpływ na to, co się dzieje, tym jej frustracja rosła. Wzięła w końcu drewnianego słonika i zamierzała rzucić nim w ekran. Ta sytuacja pokazuje problem, z jakim styka się część użytkowników sieci, którzy chcą wejść w interakcję i nie mogą tego zrobić – wyliczał Jakub Dębski.
Zdaniem eksperta, podstawowy błąd, jaki popełniamy, mówiąc o dostępności, to stawianie znaku równości między dostępnością a zgodnością ze standardami WCAG 2.0.
- Są one ważne, ale aby serwis był w pełni dostępny, ważna jest też łatwość jego użycia, choćby możliwość przejrzenia aplikacji czy strony, niezależnie od tego, czy korzystam z komputera w gminnej bibliotece na Podlasiu czy czytnika ekranu na laptopie na uczelni w Warszawie – podkreślał Jakub Dębski. – Równie ważna jest zrozumiała zawartość serwisu.
Ekspert podkreślił, że dostępnych serwisów jest już sporo w Polsce, ale jej poziom jest często niewystarczający. Przyczyn, jak zauważył, jest wiele, jedną z nich jest brak świadomości, że dostępne serwisy nie służą jedynie grupie osób z niepełnosprawnością, ale wszystkim. Kolejnym mitem jest myślenie, że dostosowanie serwisów musi być drogie, wymaga nakładu czasu i dużego zespołu.
- Jeśli będziemy myśleli o dostępności na początku projektowania serwisu, to koszty mogą stanowić niewielki procent budżetu – tłumaczył Jakub Dębski. – Programista jest w stanie nauczyć się dostępności w ok. pięć dni, redaktor, który odpowiada za zrozumiałą treść, nauczy się zasad w trzy dni. To wymaga jednak otwartości i chęci.
Strona jak stadion – dla każdego
Radami w kwestii sprawnego wdrażania zasad dostępności podzieliła się Agnieszka Borowa-Malinowska, szef Wydziału Projektów Internetowych Kancelarii w Centrum Informacyjnym Rządu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która we współpracy Integracją tworzyła w pełni dostępny serwis
www.premier.gov.pl.
- Z serwisami rządowymi jest jak ze stadionem, na mecz może przyjść każdy: uczeń, osoba starsza i osoba z niepełnosprawnością. Podobnie jest z serwisem rządowym, powinien być dostępny dla wszystkich – zauważyła.
Jedną z najważniejszych kwestii przy tworzeniu serwisu jest jej zdaniem wytypowanie koordynatora, który zadba o komunikację pomiędzy poszczególnymi osobami w zespole: od informatyków, przez grafików i redaktorów, po eksperta od dostępności. Ważne jest też, by osoby te edukować na bieżąco.
- Od ich codziennej pracy zależy, czy uda się dostępność utrzymać – podkreśliła Agnieszka Borowa-Malinowska.
Audyt przede wszystkim
Dominik Paszkiewicz, ekspert ds. dostępności z Integracji, który prowadzi zajęcia z technologii i projektowania interfejsów na Uniwersytecie Szczecińskim i w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, wyjaśnił gościom konferencji, kiedy warto zamówić audyt, prowadzony przez ekspertów ds. dostępności.
- Audyt jest jedną z metod zapewnienia dostępności, pozwala on stwierdzić, czy dany serwis jest zgodny ze standardami WCAG 2.0. Ale dobry audyt powinien uwzględniać także pozaformalne aspekty dostępności – mówił Dominik Paszkiewicz.
Zauważył, że często audyty zamawiane są za późno, „za pięć dwunasta”, na tydzień przed „odpaleniem” serwisu. Gdy serwis ma za dużo błędów, często brakuje już czasu, by je poprawić przed uruchomieniem.
- Spełnienie kryteriów dostępności powinno być twardym kryterium, od którego uzależniamy odbiór serwisu od jego wykonawcy – zauważył ekspert.
Jego zdaniem najefektywniejsze są tzw. „audyty żyjące”.
- Audyt taki uruchamiamy na początku procesu projektowania, w jego trakcie wykonujemy kolejne miniaudyty na poszczególnych etapach powstawania serwisu, dzięki czemu mamy cały czas kontrolę nad wdrażaniem dostępności – podkreślił Dominik Paszkiewicz.
Audytor radził uczestnikom konferencji, by uczyli się samodzielnie badać dostępność, a także by pamiętali o środkach i czasie na wdrożenie rekomendacji audytorów.
Być cerberem dostępności
Doświadczeniami z procesu przebudowy serwisu pod kątem dostępności podzielił się Tomasz Przybyszewski, sekretarz redakcji portalu Niepelnosprawni.pl. największego portalu, zajmującego się szeroko pojętą tematyką niepełnosprawności.
- Portal tworzony był w czasach, gdy o kwestii dostępności niewiele się myślało. Gdy w sierpniu 2011 r. specjaliści ds. dostępności przeprowadzili audyt, z którego wynikało, że nie spełniamy większości kryteriów dostępności, albo mogliśmy się popłakać, albo wziąć do roboty – zauważył.
Ze względu na wielkość portalu, który ma ponad 20 tys. podstron, koszty oraz niewielki zespół zdecydowano się na gruntowną przebudowę już istniejącego portalu zamiast stawiania nowego – z terminem: 6 listopada 2014 r.
- Naszymi podstawowymi celami była dostępność na poziomie AA WCAG 2.0 oraz responsywność, czyli przyjazność dla urządzeń mobilnych – wyliczał sekretarz redakcji portalu.
W praktyce okazało się, że do osiągnięcia dostępności kluczowe były cztery elementy. Pierwszym była stała współpraca z audytorem ds. dostępności.
- Jest ona potrzebna zarówno w czasie projektowania, wdrażania, jak i później – wyliczał Tomasz Przybyszewski. – Dzięki tej stałej współpracy uniknęliśmy wielu błędów.
Drugim ważnym elementem była umowa z wykonawcą, w której znalazły się wytyczne WCAG 2.0, oraz 12-miesięczny okres gwarancji na usuwanie usterek. Trzecią sprawą było przeszkolenie redaktorów, a czwartą – zakaz publikowania niedostępnych treści przez osoby z całej organizacji.
- Usłyszałem nawet, że jestem cerberem dostępności, bo nie przepuszczam pewnych dokumentów, np. PDF, które są niedostępne – żartował Tomasz Przybyszewski. – Uważam, że to niweczy cały wysiłek, jakim jest proces dostosowania.
Jak się okazuje, inwestycja, prócz spełniania zasad dostępności, przyniosła też inne efekty. To stały wzrost liczby użytkowników – o 20 proc. w okresie styczeń-maj 2015 w porównaniu do tych samych miesięcy roku ubiegłego. Responsywność portalu sprawiła zaś, że liczba wejść z telefonów i tabletów wzrosła aż o 114 proc.
Inteligentnie mówić „nie”
O tym, jak utrzymać dostępność już dostosowanego serwisu opowiedziała na przykładach Agnieszka Jędrzejczyk, zastępczyni dyrektora Biura Ministra w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jej zdaniem należy rozwinąć w sobie umiejętność inteligentnego mówienia „nie”.
- Wyobraźmy sobie, że mamy dostępny serwis, a szef urzędu pojawia się z dokumentem na kartce i bazgrołami pod spodem i mówi: „Proszę mi to natychmiast zawiesić na stronie” – mówiła Agnieszka Jędrzejczyk. – Co państwo robicie? Nie zawieszacie. Udajecie się do urzędnika, na którego komputerze powstało dane pismo, i na stronie publikujecie ten tekst w wersji tekstowej, a dopiero obok, jako wizualizację, dołączacie kartkę z „bazgrołami”.
Podobnie jest jej zdaniem w przypadku publikacji zdjęć. Zawsze należy dowiedzieć się, kogo dane zdjęcie przestawia, by zamieścić jego wiarygodny opis.
Artur Marcinkowski, przewodniczący grupy ds. dostępności zasobów internetowych w Szerokim Porozumieniu na Rzecz Umiejętności Cyfrowych, zapoznał zgromadzonych z projektem tzw. „Mapy dostępności”, opracowanej wspólnie z ekspertami ds. dostępności. Mapa zawiera wskazówki, które mogą posłużyć zarówno instytucjom biznesowym, jak i państwowym, które planują wdrożenie dostępności swoich serwisów. Mapa to zbiór informacji na temat tego, czym jest dostępny serwis, jak poszczególne grupy osób z niepełnosprawnością poruszają się internecie, jakie zasady należy uwzględniać na etapie projektowania serwisu, a także jak opracować dokumentację projektu, by skutecznie wymagać dostępności od oferentów.
Ekran dotykowy dla osób niewidomych
W drugiej części konferencji dyskutowano nad barierami, jakie napotykają osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Jako pierwszy swoimi doświadczeniami podzielił się Mikołaj Rotnicki, niedowidzący tyfloinformatyk, redaktor serwisów internetowych sixdots.pl oraz iaccessibility.pl. Ekspert pokazał uczestnikom konferencji, jak osoba z dysfunkcją wzroku korzysta z sieci za pomocą czytnika ekranu, a do sterowania komputerem używa nie myszy, ale klawiatury.
- Czytnik jest częścią systemu operacyjnego, który umożliwia przesłanie informacji do syntezatora mowy, ale też do monitora brajlowskiego, który umożliwia odczyt za pomocą pisma Braille’a – tłumaczył Mikołaj Rotnicki.
Zademonstrował, jak osoba korzystająca z czytnika może np. obsługiwać ekran dotykowy telefonu oraz pokazał na przykładzie serwisu
www.integracja.org, jak czytnik wczytuje dostępna stronę internetową. Przypominał, jak ważne jest dla osób niedowidzących, by serwis miał tzw. minimalny kontrast WCAG 2.0. Pokazał też, jak trudno osobom z dysfunkcją wzroku ogląda się filmy, pozbawione alternatywnej ścieżki dźwiękowej, czyli audiodeskrypcji.
Jedyna szansa
O problemach, jakie napotykają osoby niesłyszące i słabosłyszące opowiedział z kolei Sławomir Łuczywek, osoba niesłysząca, dyrektor firmy technologicznej „Migam”, twórca wielokrotnie nagradzanej aplikacji Migam.org. Zwrócił uwagę na to, że dostępność internetu dla osób niesłyszących to nie tylko tak oczywiste kwestie, jak tłumacz języka migowego czy napisy, ale formułowanie treści w prosty sposób, by były zrozumiałe dla kogoś, kto posługuje się na co dzień Polskim Językiem Migowym, którego gramatyka zdecydowanie różni się od polskiej.
Ostatni z prelegentów, Michał Woźniak, student III roku fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, mówił o problemach, jakie w internecie napotykają osoby z niepełnosprawnością narządu ruchu. Ekspert w wyniku mózgowego porażenia dziecięcego porusza się na wózku elektrycznym. Mimo problemów z mową, jest aktywny w grupie osób pełnosprawnych, a od czterech lat działa na rzecz osób z kłopotami w komunikacji. W 2015 roku został wiceprezesem Stowarzyszenia „Mówić Bez Słów”. Choć, jak zauważył, obsługa komputera przez osoby z poważną niesprawnością ruchową, które najczęściej obsługują ją bez użycia myszki, jedynie za pomocą klawiatury, jest żmudną pracą, jest to dla nich jedyna szansa na dostęp do sieci.
Długa droga
Podczas przerw uczestnicy konferencji, w dużej części przedstawiciele urzędów, mogli poprosić dwóch ekspertów Integracji – Dominika Paszkiewicza i Jakuba Dębskiego – o konsultacje na temat prowadzonych serwisów internetowych. Do stolika z laptopami, przy którym siedzieli audytorzy, ustawiła się spora kolejka osób z różnych instytucji. Jakie padały pytania?
- Zwrócili się do mnie m.in. przedstawiciele jednej z organizacji pozarządowych i dużego muzeum – mówił Jakub Dębski. – Poziom ich wiedzy był bardzo podstawowy i ograniczał się do dodatków, maskujących brak dostępności, np. możliwości powiększania czcionki strony i uruchomienia wersji kontrastowej. Tymczasem okazywało się, że te serwisy miały elementarne braki, jeśli chodzi o dostępność.
Jak się okazało, jego zadaniem było więc objaśnienie tak podstawowych kwestii, jak właściwa struktura nagłówków czy możliwość obsłużenia serwisu za pomocą samej klawiatury.
Z podobnymi problemami spotkał się Dominik Paszkiewicz.
- Zgłosiła się do mnie radna i zapytała o dostępność serwisu swojego miasta – mówił audytor. – Okazało się, że ta nowo powstała strona zawiera wiele błędów.
Dominik Paszkiewicz objaśnił, na czym polegają te błędy. Jego rozmówczyni zapowiedziała, że zajmie się tą sprawą, zwłaszcza, że wykonawca strony miasta zadeklarował, że będzie on dostępny.
Wśród problemów, na jakie audytor napotykał na innych badanych przez siebie stronach, były także m.in. brak właściwego kontrastu, brak opisów pól w formularzach, a także niemożność obsługi z poziomu samej klawiatury.
Jak się więc okazuje, do dostępności jeszcze długa droga.
Patron honorowy:
Prezes Rady Ministrów RP
Pani Ewa Kopacz
Partnerzy:
loga partnerów, m.in.: Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni, Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, E-misja
Patroni medialni:
loga patronów medialnych: Jedynka Polskie Radio, Komputer Świat, IT w Administracji, Integracja, odpowiedzialnybiznes.pl, informaton.pl, niepelnosprawni.pl, ngo.pl
Organizator:
Logo organizatora: Integracji
Projekt współfinansowany ze środków PFRON
Logo PFRON