Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest So kwi 20, 2024 05:23

Strefa czasowa: UTC




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 888 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz kwi 23, 2015 13:25 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Jarosław Duda - Proszę o konkrety
Źródło: niepełnosprawni.pl 10.04.2015
Autor: rozm. Piotr Pawłowski

Jak zreformować system orzekania o niepełnosprawności, jakie zmiany czekają chroniony rynek pracy i jaka jest przyszłość idei 1% na rzecz pożytku publicznego? – pyta Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Jarosława Dudę, prezes Integracji, Piotr Pawłowski.

Piotr Pawłowski: Sekretarz stanu, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, senator... Jak udaje się Panu połączyć te wszystkie funkcje?

Jarosław Duda: Obowiązków jest bardzo dużo. Staram się od siedmiu lat i pięciu miesięcy podołać im najlepiej, jak potrafię. Pewnie są tacy, którzy mówią, że mi się udaje, ale i tacy, którzy powiedzą, że mógłbym robić to lepiej. Ja zapewniam, że wypełniam swoją misję – bo tak traktuję te obowiązki – z najwyższą starannością.

Co Pan uważa za swój największy sukces – jako Pełnomocnik Rządu?

Myślę, że kwestie zatrudnienia, ale też wsparcie środowisk, które funkcjonują na rzecz niepełnosprawności. Nie mogę jednak tych zagadnień tak ogólnie potraktować...

Proszę więc o konkrety.

Odnotowujemy coroczny, sukcesywny wzrost wskaźnika zatrudnienia. Daleko nam do średniej europejskiej, ale przez ostatnie siedem lat uzyskaliśmy wzrost o 5 punktów proc. – z 19 do 24 proc. wskaźnika aktywności zawodowej.

Czyli spośród osób z niepełnosprawnością, które żyją w naszym kraju i mogą podjąć pracę, 1/4 pracuje.

Tak, udało nam się osiągnąć sukces mimo niezbyt korzystnej, także dla naszego środowiska, koniunktury gospodarczej. To pokazuje, że mechanizmy i narzędzia wsparcia, które wprowadziliśmy, działają.


Czy coś, na czym Panu zależało, nie wyszło?

Gdy podejmowałem się funkcji Pełnomocnika, miałem wiele marzeń, m.in.: wyższy wskaźnik zatrudnienia i wprowadzenie systemowych, skutecznych form zindywidualizowanej pomocy dla osób z niepełnosprawnością. Najczęściej wszystko rozbija się o środki, zwłaszcza niewystarczające kwoty do rozwiązywania problemów na poziomie samorządów. Barierą są też ciągłe zmiany w prawie europejskim, a zwłaszcza rozporządzenia Komisji Europejskiej.

Nadzoruje Pan pracę PFRON. Dla wielu Polaków Fundusz jest takim panaceum na wszystkie bolączki osób z niepełnosprawnością...

Rzeczywiście jest takie powszechne przekonanie, że PFRON powinien rozwiązywać wszystkie problemy środowiska. Tymczasem jest to instytucja, która została powołana do określonego celu – aktywizowania Polaków z niepełnosprawnością. I ten cel, o czym już wspomniałem, realizuje. Podejmujemy też inne wyzwania, np. wprowadzenie systemu wsparcia, który miałyby umożliwić indywidualizowanie pomocy…

Chodzi o tzw. trenera pracy?

Tak, oraz o asystenta osoby z niepełnosprawnością. Trener pracy ma zapewnić pomoc osobie z niepełnosprawnością, która ma kłopot z funkcjonowaniem na rynku pracy. Nie będzie to wsparcie przeznaczone dla każdego, kto poszukuje pracy, ponieważ coraz więcej osób z niepełnosprawnością radzi sobie także na tzw. otwartym rynku pracy.


A co się stanie z chronionym rynkiem pracy, czyli zpch?

Chroniony rynek pracy niewątpliwie będzie się przeobrażał. Nie ma zagrożenia, jak niektórzy przewidują, że on zniknie. Na pewno przez ostatnie lata nastąpił istotny spadek liczby zpch. Proszę zauważyć, że nawet jeśli zakład pracy chronionej „pozbywa” się statusu zpch i przechodzi na otwarty rynek, to pozostaje firmą, która zatrudnia osoby z niepełnosprawnością. Rośnie liczba osób z niepełnosprawnością zatrudnionych na otwartym rynku pracy. Nie mamy więc efektu ogólnego spadku zatrudnienia. Nastąpiła zmiana świadomości w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością.

Ale czy ta zmiana świadomości nie nastąpiła też u pracowników, skoro migrują z zakładów pracy chronionej do zakładów na otwartym rynku?

Oczywiście, że tak. Osoby z niepełnosprawnością mają świadomość swoich możliwości, kwalifikacji i kompetencji. Wiedzą, że tak jak wszyscy muszą inwestować w siebie, podnosić swoją wartość na rynku pracy. Cieszy mnie to, że możemy ich w tym wspierać, pomagając np. w podjęciu studiów. Niepełnosprawność w coraz mniejszym stopniu jest ograniczeniem czy determinantem zatrudniania, a osoby z niepełnosprawnością są oceniane w pracy pod kątem olbrzymich umiejętności i wartości, jakie wnoszą do firm.


Trwa dyskusja wokół art. 22 ustawy o rehabilitacji..., który związany jest z udzielaniem ulg we wpłatach PFRON. Mówi się o ich zmniejszeniu.

Jest to poważny problem, do którego musimy podejść bardziej konstruktywnie jako środowisko. Wymaga to zarówno gruntownej analizy systemu, jak i konsultacji społecznych. Trudno z dnia na dzień wprowadzić zmiany w ulgach. Niemniej jednak ich dzisiejszy mechanizm może wypaczać ideę, a nie brakuje również głosów z niektórych środowisk pracodawców, że ulgi wręcz „psują rynek”. Są też środowiska, które wskazują, że modyfikacja obecnego systemu przełoży się na likwidację wielu miejsc pracy, np. w spółdzielniach osób niewidomych, które funkcjonują dzięki tym ulgom. Szukamy najlepszego rozwiązania, ale na pewno nie będzie ono wprowadzane gwałtownie.

Są i inne trudne kwestie, jak np. wysokość zasiłku pielęgnacyjnego...

To prawda. Zasiłek pielęgnacyjny – 153 zł – jest na poziomie, który niewątpliwie powinien się zmienić, ale zmiany są ograniczone przez możliwości finansowe państwa.

W wyniku protestów rodziców jednak system się zmienia, żeby nie powiedzieć ulega demontażowi...

Trudno mówić o demontażu. Były to protesty osób zdeterminowanych, aby podwyższyć poziom świadczeń, które przyznaję, już gdy obejmowałem stanowisko, były na bardzo niskim poziomie. Progres jest jednak bardzo widoczny, rośnie kwota świadczenia pielęgnacyjnego, od stycznia 2016 r. będzie ono wyniosło 1300 zł, tyle, ile płaca minimalna. Zmiany te w dalszym ciągu wywołują emocje – ja bym jeszcze raz chciał podkreślić, że nikt nie zamierza czegokolwiek zabierać. Budujemy taki system wsparcia, na jaki pozwala budżet państwa i który będzie służył gwarancji optymalnego poziomu wsparcia.


Przyglądałem się kwestii reformy systemu orzekania i przyznaję, że jest to skomplikowane. Zastanawiam się, czy w ogóle możliwe do rozwiązania?

Jest możliwe. Czynimy postępy w pracy nad tą kwestią w podstoliku ds. orzecznictwa tzw. okrągłego stołu. Pracujemy w Sejmie nad nowelizacją ustawy, która wprowadzi wiele istotnych zmian, np. aby dodatkowe wsparcie mogły otrzymać osoby w najtrudniejszej sytuacji, które dziś z różnych względów są przez systemy niezauważane, np. osoby z całościowym zaburzeniem rozwoju, które do tej pory z różnych względów nie były w odpowiedni sposób identyfikowane i wspierane. Mówię tu np. o korzystaniu z warsztatów terapii zajęciowej, zakładów aktywności zawodowej czy innych form wsparcia, które dziś, ze względu na wspólny mianownik nie pozwalają kierować większego wsparcia tam, gdzie jest ono niezbędne. Nowelizacja umożliwi w konsekwencji dostęp do różnych instrumentów dla osób, które dziś nie mogą z nich korzystać ze względu na brak różnicowania wysokości wsparcia, co może powodować preferencje w wyborze tzw. łatwiejszego klienta. To pierwszy krok, który pozwoli płynnie, z zapewnieniem odpowiedniej ochrony dla osób, które są już dziś w systemie, dokonać zmiany. Zmiany, dzięki inicjatywie, którą wprowadziliśmy w nowym rozdaniu środków europejskich, dużo szybszej w realizacji.


Uczestniczyłem ostatnio w debacie, podczas której padło stwierdzenie, że „1 proc. w Polsce został sprywatyzowany”, bo liczba subkont w kilku organizacjach sprawiła, że idea 1 proc. jako wsparcia budowy III sektora, została wypaczona. Co Pan o tym sądzi?

Sądzę, że nadużyciem jest mówienie, że 1 proc. został sprywatyzowany, niemniej jednak idea 1 proc. wydaje się być zagrożona, zaczyna być zaprzeczeniem celu, który przyświecał tym, którzy tworzyli Ustawę o pożytku publicznym i wolontariacie. To wywołuje wiele emocji.

W założeniu 1 proc. miały otrzymywać tylko organizacje pozarządowe, które miały dystrybuować go dla najbardziej potrzebujących.

Tak, ale na wniosek wielu rodziców i opiekunów została dopuszczona możliwość tworzenia subkont, bardzo dzisiaj rozpowszechniona. Mówi się, że jestem przeciwnikiem subkont, ale zapewniam, że to nieprawda. 1 proc. jest swoistą darowizną ratującą niejednokrotnie życie i trudno z tym dyskutować. Jest potrzebna publiczna debata na ten temat. Niepokoi fakt, że 10 proc. organizacji to beneficjenci 90 proc. środków, a idea 1 proc. zakładała, że będzie on wspierał także małe, lokalne organizacje.

Chciałbym zapytać o sukces Moniki Kuszyńskiej, która będzie nas reprezentować na Eurowizji.

To kolejny dowód na to, że zapisy Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych są realizowane, że coraz powszechniejsze jest myślenie równościowe. Będziemy mogli zobaczyć i usłyszeć znakomitą piosenkarkę, a przy okazji przełamane zostaną kolejne bariery. Jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwy.

Panie Ministrze, bardzo dziękuję za spotkanie.

A ja dziękuję za zaproszenie.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz kwi 23, 2015 13:25 


Góra
  
 
PostNapisane: Cz kwi 23, 2015 13:27 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Urzędy płacą kary za brak niepełnosprawnych
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 10.04.2015 r.
Artur Radwan

Dyrektorzy generalni nie zatrudniają osób z dysfunkcjami, bo te nie zgłaszają się do konkursów. Ci, którzy się pojawiają, są słabi merytorycznie
W 2011 r. pracownicy niepełnosprawni stanowili zaledwie 2,8 proc. osób zatrudnionych w administracji rządowej. Tę sytuację miała uzdrowić ustawa z 19 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o służbie cywilnej i niektórych innych ustaw (Dziennik Ustaw nr 201, pozycja 1183). Dzięki niej osoba z orzeczoną niepełnosprawnością ma pierwszeństwo w przyjęciu do pracy, jeśli przy naborze znajdzie się w piątce najlepszych kandydatów na dane stanowisko. Przy czym ustawa objęła urzędy, w których niepełnosprawni pracownicy stanowią mniej niż 6 proc. ogółu załogi.
Po roku funkcjonowania tej regulacji sytuacja nieco się poprawiła, bo wskaźnik wzrósł do 3,2 proc. Podobnie było w 2013 r. (3,4 proc.) i 2014 r. (3,7 proc.). Tak wynika z ostatniego sprawozdania szefa służby cywilnej za ubiegły rok. W efekcie od początku wprowadzenia ustawy liczba osób niepełnosprawnych w korpusie służby cywilnej wzrosła zaledwie o 0,9 punktu proc.
Zdaniem osób, które wprowadzały rozwiązania mające na celu zwiększenie liczby urzędników z dysfunkcjami, nawet taki mały wzrost wskaźnika jest sukcesem. – Zmiana przepisów przyczyniła się więc do wzrostu zatrudnienia niepełnosprawnych urzędników – stwierdza Marek Plura, były przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. osób niepełnosprawnych, obecnie poseł PE.
Według niego trudno jest też oczekiwać, by zaledwie po kilku latach obowiązywania ustawy wskaźnik zatrudnienia niepełnosprawnych raptownie wzrósł.
Brakuje promocji
Z danych dotyczących struktury zatrudnienia w urzędach nie są jednak zadowolone organizacje pożytku publicznego, które na co dzień zajmują się problemami osób niepełnosprawnych. Co więcej, twierdzą one, że winę za zbyt niski wzrost zatrudnienia osób z dysfunkcjami ponoszą urzędy. Potwierdza to Aleksander Waszkielewicz, prezes Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego, który podaje przykład jednego z urzędów w Małopolsce. – Zaproponowałem, aby urząd nas informował o wakatach, a my będziemy informować o nich osoby niepełnosprawne. W odpowiedzi otrzymałem informację, że urząd nie może nikogo faworyzować – opowiada Aleksander Waszkielewicz.
Z kolei szefowie urzędów twierdzą, że winę za wciąż niski wskaźnik ponoszą sami niepełnosprawni.
– Do organizowanych przez nas konkursów zgłasza się zbyt mało takich kandydatów – mówi Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. – Nawet jeśli wśród kandydatów są takie osoby, to nie przechodzą one testów i rozmów kwalifikacyjnych. Są słabo przygotowane na stanowiska merytoryczne – dodaje.
Brak informacji
Szefowie urzędów i organizacje zrzeszające osoby niepełnosprawne są zgodne co do jednego. Otóż sama zmiana przepisów niewiele da, jeśli do osób zainteresowanych nie dotrze informacja o wakatach w administracji.
– U rzecznika praw obywatelskich pięć lat temu było zatrudnionych 4 proc. osób niepełnosprawnych, a teraz jest ich trzykrotnie więcej. Taki wynik udało się osiągnąć dzięki współpracy z organizacjami pożytku publicznego – potwierdza Aleksander Waszkielewicz.
Z kolei Halina Stachura-Olejniczak uważa, że trzeba zastanowić się na stworzeniem ogólnopolskiego programu wspierającego zatrudnienie osób niepełnosprawnych w administracji państwowej. Zaznacza, że brak takiej kampanii będzie skutkował tym, że urzędy będą wciąż musiały płacić kary za nieosiągnięty limit 6-proc. A wydatki z tego tytułu nie należą do niskich. Otóż każdy urząd, który nie ma osiągniętego tego limitu, musi 40,65 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia pomnożyć przez liczbę pracowników, których brakuje do osiągnięcia 6 proc. wskaźnika zatrudnienia niepełnosprawnych. Zakładając, że obecnie przeciętne wynagrodzenie wynosi 3942,67 zł, to za jednego pracownika urząd musi zapłacić ponad 1,6 tys. zł do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Instytucje państwowe muszą więc miesięcznie wpłacać do funduszu od kilkudziesięciu tysięcy do kilkuset tysięcy złotych.
Kary, które płacą urzędy, opiewają nawet na kilkaset tysięcy złotych miesięcznie

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn kwi 27, 2015 06:01 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Krzysztof Wiśniewski
Źródło: BIP, nr 10 (103), kwiecień 2015

Pod koniec grudnia 2014 roku spółka Intercity uruchomiła nową kategorię połączeń kolejowych – EIP Premium, obsługiwanych przez pociągi Pendolino. W regulaminie przewoźnik wprowadził zakaz zakupu biletów na pokładzie tych pociągów. Jeśli pasażer nie ma biletu, musi dopłacić do biletu aż 650 złotych. Powyższe regulacje dotyczą również osób niewidomych oraz ich przewodników, jedynie osoby na wózkach inwalidzkich mogą kupić bilet w pociągu bez dodatkowych opłat.
W związku z tym zwróciliśmy się do spółki Intercity z wnioskiem o zmianę regulaminu przewozu i umożliwienie zakupu biletów osobom niewidomym oraz ich przewodnikom na pokładzie pociągów EIP Premium – Pendolino bez ponoszenia dodatkowych opłat. Wskazaliśmy, iż postanowienia regulaminu regulujące omawianą kwestię są niezgodne z prawem europejskim.
Zgodnie z rozporządzeniem (WE) nr 1371/2007 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 października 2007 r. dotyczącego praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym, osoby niepełnosprawne i osoby o ograniczonej sprawności ruchowej powinny mieć możliwość zakupu biletów w pociągu bez dodatkowych opłat. Przywołany akt prawny nie przewiduje żadnych wyjątków od tej reguły.
W odpowiedzi na nasze pisma przewoźnik stwierdził, że przepisy prawa przewozowego zezwalają na wprowadzanie dodatkowych ograniczeń w przypadku zakupu biletów na pokładzie pociągów. Z pisma przewoźnika wyraźnie wynika, iż władze spółki nie mają zamiaru przychylić się do naszego postulatu.
Warto nadmienić, że na początku kwietnia Urząd Transportu Kolejowego wszczął postępowanie administracyjne w związku z brakiem możliwości zakupu biletów na pokładzie pociągów EIP – Pendolino. Polski Związek Niewidomych także skierował pismo do Urzędu, potwierdzając potrzebę i słuszność wszczętego postępowania.
Mamy nadzieję, że UTK jako organ nadzorujący wyda rozstrzygnięcie korzystne dla pasażerów niewidomych.

Centrum Rehabilitacji

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn kwi 27, 2015 06:04 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: BIP, nr 10 (103), kwiecień 2015

Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie przeprowadzili zabieg dotętniczego podania chemioterapeutyku w leczeniu siatkówczaka – złośliwego nowotworu oka. Jest to pierwszy w Polsce zabieg tego typu. Wykorzystanie tej nowatorskiej metody leczenia daje dzieciom chorym na siatkówczaka szanse na przeżycie. Dzięki niej można uratować małego pacjenta, jego oko i wzrok.
Zabieg wymaga doskonałych umiejętności i jest wykonywany przez radiologa interwencyjnego. Polega na podaniu chemioterapeutyku (melphalanu) w dużym stężeniu bezpośrednio do oka. Chemię podaje się bardzo precyzyjnie poprzez tętnicę udową bezpośrednio do tętnicy ocznej, która jest niewielka, wąska i stanowi odgałęzienie tętnic mózgowych.
Do zabiegu kwalifikuje się pacjentów głównie z guzem umiejscowionym w tylnej części gałki ocznej, u których nie są skuteczne np. leczenie laserem lub brachyterapia.
Metoda dotętniczego podania melphalanu nie była dotąd stosowana w Polsce. Zabieg jest wykonywany przez kilka ośrodków na świecie (m.in. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone).

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn kwi 27, 2015 06:09 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: BIP, nr 10 (103), kwiecień 2015

20 kwietnia w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku odbyła się ogólnopolska debata pt. „Nic o nas bez nas”. Wzięło w niej udział ok. 250 osób z całego kraju, reprezentujących środowisko i organizacje osób niepełnosprawnych oraz instytucje współpracujące.

Patronat honorowy nad wydarzeniem objęła Pierwsza Dama RP, Anna Komorowska. Gośćmi byli: Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych minister Jarosław Duda, prezes Zarządu PFRON Teresa Hernik oraz przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Osób Niepełnosprawnych senator Jan Filip Libicki. PZN reprezentowała prezes ZG PZN Anna Woźniak-Szymańska, a także prezes Okręgu Pomorskiego PZN Ewa Redzimska i dyrektor Okręgu Krystyna Dziubek.
Debata odbywała się w 6 panelach. Głos zabierały osoby niepełnosprawne, zarówno dorośli, jak i dzieci, przedstawiciele NGO, samorządu, placówek naukowych oraz instytucji państwowych. Tematyka paneli dyskusyjnych:

1. Rehabilitacja i opieka zdrowotna jako żywotna potrzeba osób z niepełnosprawnościami.
2. Jakiej edukacji potrzebujemy?
3. Czego potrzebujemy dla niezależnego życia?
4. Chcemy pracować i zarabiać na otwartym rynku pracy.
5. Nasze prawo do pełnego udziału w życiu publicznym i korzystania z ogólnodostępnych możliwości. Jakie bariery nas blokują?
6. Rola władzy lokalnej, administracji samorządowej i rządowej oraz ich współpracy z organizacjami osób niepełnosprawnych we wdrażaniu Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych.
Debatę zakończono dyskusją i przyjęciem apelu skierowanego do parlamentarzystów i administracji rządowej i samorządowej, o zaangażowanie w proces wdrażania Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych we współpracy z organizacjami osób niepełnosprawnych i organizacjami działającymi na ich rzecz. Apel został przyjęty poprzez aklamację.

Poniżej tekst apelu.


Apel gdański
O godne i niezależne życie osób niepełnosprawnych w Polsce


My, przedstawiciele organizacji osób niepełnosprawnych oraz innych organizacji, instytucji i środowisk działających na rzecz tych osób, uczestniczący w dn. 20 kwietnia 2015 r. w Gdańsku w ogólnopolskiej debacie „Nic o nas bez nas. Wdrażanie Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych na serio” wyrażamy satysfakcję, że Polska znajduje się już w gronie 153 krajów świata, które ratyfikowały Konwencję Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nasze uznanie i wdzięczność kierujemy do władz Rzeczypospolitej, a zwłaszcza do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który w 2012 roku podpisał akt ratyfikacji Konwencji. Dzisiaj pragniemy wyrazić nasze oczekiwania związane z jej wdrażaniem oraz zadeklarować wolę wspólnej pracy z parlamentem, rządem, samorządami i administracją publiczną w tym zakresie. Mamy nadzieję, że nasza wspólna praca przyczyni się do wprowadzenia szybkich, konkretnych zmian poprawiających położenie osób niepełnosprawnych w naszym kraju.

Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami Rzeczpospolitej

Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami Rzeczpospolitej. Jako tacy chcemy i zamierzamy korzystać, na równi ze wszystkimi, z przynależnych obywatelom RP praw społecznych, ekonomicznych politycznych i kulturalnych, a także wypełniać obywatelskie obowiązki.

Świat w ciągu ostatnich kilkunastu lat zdecydowanie przyspieszył w unowocześnianiu i podnoszeniu skuteczności procesów rehabilitacji, wspierania i integracji osób z niepełnosprawnościami, w rozwijaniu warunków dla ich samodzielnego i niezależnego życia, a także dla aktywnego i pełnego uczestnictwa w życiu gospodarczym i społecznym. Pragniemy, by Polska włączyła się w ten międzynarodowy nurt korzystnych dla osób z niepełnosprawnościami przemian.

Od naszego państwa oczekujemy polityki skutecznie eliminującej zjawiska dyskryminacji i przedmiotowego traktowania, systematycznie poprawiającej warunki i jakość naszej egzystencji, stwarzającej możliwości do rozwoju naszego wrodzonego potencjału i do efektywnego uczestnictwa we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Oczekujemy warunków i wsparcia, dzięki którym będziemy mogli samodzielnie żyć oraz decydować o swoim życiu.

O nową politykę publiczną wobec niepełnosprawności

Uważamy, że w polityce publicznej wobec osób z niepełnosprawnością ze szczególną uwagą należy traktować Artykuł 19 Konwencji zatytułowany „Niezależne życie i włączenie w społeczeństwo”. Zgodnie z tym artykułem powinniśmy mieć możliwość korzystania ze wszystkich usług i urządzeń oferowanych społecznościom, w których mieszkamy, a także dostęp do – kompensujących doświadczane dysfunkcje – usług wspierających, w tym do asysty osobistej, niezbędnej dla zapobiegania bierności, izolacji i segregacji społecznej oraz ułatwiającej integrację społeczną. Zgodnie z Konwencją mamy prawo do wyboru miejsca zamieszkania i decyzji, z kim zamieszkujemy, z zapewnieniem usług wspierających, o ile zachodzi taka potrzeba.
Trudno o samodzielność i niezależność w sytuacji znacznego wykluczenia informacyjnego. Dlatego oczekujemy na szybką poprawę dostępu do informacji i mediów dostosowanego do zróżnicowanych potrzeb poszczególnych rodzajów niepełnosprawności.

Wstępnym warunkiem dla właściwego programowania i realizacji polityki publicznej wobec niepełnosprawności jest pilne wprowadzenie zasadniczych zmian do systemu orzecznictwa. Dotychczasowa organizacja i procedury orzekania o niepełnosprawności powinny zostać przekształcone w procedury wnikliwej specjalistycznej diagnozy i orzekania o zdolności osoby dotkniętej dysfunkcją do równoprawnego aktywnego życia w społeczeństwie oraz przyznawania jej niezbędnych do tego form wsparcia. Realizacji postulatu sprawiedliwości w funkcjonowaniu systemu orzecznictwa musi towarzyszyć jego standaryzacja, przejrzystość oraz eliminacja występujących patologii i nadużyć.

System rehabilitacji i wsparcia osób niepełnosprawnych w Polsce wymaga głębokiej reformy, która przyniesie rzeczywistą i trwała poprawę ich położenia oraz możliwości, pozwoli na rozwój ich potencjału oraz zawodowej i publicznej aktywności , poprawi warunki i jakość ich życia. Apelujemy o przyspieszenia prac nad nowym systemem. Domagamy się także, aby jego założenia w pełni respektowały proponowane przez Konwencję nowoczesne koncepcje niepełnosprawności i wszechstronnej rehabilitacji. Oczekujemy na wprowadzenie do powszechnej praktyki orzeczniczej i rehabilitacyjnej metodologii rekomendowanej przez Światową Organizację Zdrowia opartej na Międzynarodowej Klasyfikacji Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia.

O politykę społeczno-gospodarczą poprawiającą sytuację życiową osób niepełnosprawnych

Odpowiedni standard życia i zabezpieczeń społecznych należą do podstawowych praw obywatelskich. Pragniemy zwrócić uwagę władz naszego państwa na duże, nieustannie narastające w ostatnich latach, trudności w położeniu społeczno-ekonomicznym większości osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Środowisko nasze jest obecnie w bardzo wysokim stopniu dotknięte lub zagrożone ubóstwem stanowiącym dotkliwą barierę dla procesu leczenia, rehabilitacji, rozwoju osobistego oraz uczestniczenia w życiu społecznym. W zwiększonym stopniu środowiska osób niepełnosprawnych dotyczy zjawisko bezrobocia lub zagrożenia bezrobociem, co poważnie narusza postulat spójności społecznej. Dlatego od władz wszystkich szczebli oczekujemy zdecydowanych systemowych rozwiązań w polityce gospodarczej i społecznej, a także zaangażowanych działań ograniczających zjawisko ubóstwa i wykluczenia społecznego osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Wymaga to przestrzegania w skali kraju, regionów i środowisk lokalnych zasad zrównoważonego rozwoju oraz respektowania zasad sprawiedliwości i solidarności społecznej.

Oczekujemy na systemowe rozwiązania poprawiające warunki zabezpieczenia społecznego oraz zwiększające wolność ekonomiczną i możliwości zatrudniania osób niepełnosprawnych, a także na rozwiązania tworzące naszym rodzinom dogodne warunki dla podejmowania i kontynuowania aktywności ekonomicznej. Oczekujemy na zdecydowanie lepsze, porównywalne z innymi rozwiniętymi krajami Europy, możliwości zarobkowania dla osób niepełnosprawnych w różnych sektorach otwartego rynku pracy. Możliwości te powinny obejmować warunki dla zdobywania kwalifikacji, doświadczenia zawodowego, usługi wspierające wchodzenie na otwarty rynek pracy, ofertę i swobodny wybór miejsca pracy, równość warunków zatrudnienia i praw pracowniczych oraz otwarte, integracyjne środowisko pracy.

O większe szanse edukacyjne

Jednym z najważniejszych czynników wykluczenia ekonomicznego i społecznego osób niepełnosprawnych jest niski poziom ich wykształcenia powodowany ubóstwem i ograniczonymi możliwościami edukacyjnymi. Oczekujemy na systemowe i programowe zmiany, które skuteczniej niż dotychczas wyrównywać będą szanse niepełnosprawnych dzieci i młodzieży w powszechnej edukacji przedszkolnej i szkolnej, w zdobywaniu nowoczesnego wykształcenia i kompetencji społecznych oraz perspektywicznie przydatnego społecznie i indywidualnie zawodu, a także w dostępie do studiów wyższych. Oczekujemy także na planowy rozwój systemu kształcenia ustawicznego zapewniającego osobom niepełnosprawnych dostęp do rozwijających się technologii oraz wiedzy, ułatwiających im życie w integracji i umożliwiających pełnoprawny udział w życiu ekonomicznym, społecznym i politycznym, we wszystkich dziedzinach i na wszystkich szczeblach.

O nowoczesną rehabilitację i sprawiedliwy dostęp do usług rehabilitacyjnych

Obecnie na świecie dokonuje się szybki rozwój rehabilitacji. Na podstawie kryterium skuteczności weryfikowane są tradycyjne sposoby i zabiegi rehabilitacyjne, eliminuje się nieskuteczne i wprowadza nowe, efektywne rozwiązania i metody. Oczekujemy na podobne zmiany w polskiej rehabilitacji. Wymaga ona lepszego dostosowania do potrzeb i cyklu życiowego osób rehabilitowanych oraz szerszego udostępniania urządzeń i technologii wspomagających. Oczekujemy także na radykalną poprawę jakości opieki zdrowotnej dla osób niepełnosprawnych, która powinna zostać dostosowana do rodzaju niepełnosprawności oraz indywidualnych potrzeb, w tym do konkretnych wymogów komunikacji z osobą niepełnosprawną.

Apelujemy o zdecydowaną poprawę jakości usług z zakresu rehabilitacji, opieki i wsparcia. Proponujemy, aby w nowym systemie finansowanie usług dla osób niepełnosprawnych ze środków publicznych w większym zakresie oparto na płatnościach bezpośrednich dla użytkowników usług, a nie dla usługodawców. Tylko takie finansowanie stworzy osobom niepełnosprawnym warunki dla niezależności i wolności wyboru, dla konkurencji pomiędzy dostawcami usług oraz zwiększy siłę osób niepełnosprawnych i ich rodzin jako odbiorców pomocy publicznej i konsumentów. Za społecznie sprawiedliwy uznajemy bezpłatny dostęp osób niepełnosprawnych do usług warunkujących ich samodzielność oraz udział w życiu społecznym i postulujemy likwidację obecnie obowiązującego – na mocy ustawy o pomocy społecznej – limitowania takiego dostępu poprzez określenie pułapu dochodowego i odpłatności za usługę

O przyjazne osobom niepełnosprawnym społeczności lokalne

Uważamy, że nowa polityka publiczna wobec niepełnosprawności w pierwszym rzędzie powinna zostać ukierunkowana na trwałą poprawę środowiskowych warunków życia osób niepełnosprawnych i rozwijanie służących temu lokalnych systemów rehabilitacji i wsparcia. Celem działania lokalnych systemów powinno być umożliwianie każdej osobie niepełnosprawnej, w tym także wymagającej intensywnego wsparcia, przezwyciężania ograniczeń funkcjonalnych, pokonywania barier, na które napotyka w środowisku fizycznym i społecznym, ułatwianie pełnego uczestnictwa w głównym nurcie życia społecznego oraz osiąganie jakości życia nie gorszej, niż przeciętna jakość życia pozostałych obywateli. Dzięki lokalnym systemom rehabilitacji i wsparcia środowiska zamieszkania osób niepełnosprawnych powinny zostać dostosowane do potrzeb życiowych tych osób tak, by tworzyć warunki sprzyjające ich aktywności, samodzielności i niezależności oraz uczestnictwu w życiu społecznym. Apelujemy o przemyślane wykorzystanie środków unijnych z regionalnych programów operacyjnych na budowę takich systemów oraz upowszechnianie dobrych praktyk wypracowanych przez środowiska osób niepełnosprawnych.

O konieczności przyjęcia przez Sejm RP krajowej strategii wdrażania Konwencji

W celu skutecznego wdrożenia Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych apelujemy o pilne opracowanie, z udziałem środowisk osób niepełnosprawnych, krajowej strategii jej wdrażania. W dokumencie tym – przyjętym przez Sejm RP – powinny zostać sprecyzowane cele, etapy, zadania, wskaźniki, terminy oraz konkretna odpowiedzialność za realizację działań służących wdrażaniu Konwencji. Apelujemy jednocześnie o opracowanie planu przyjmowania rozwiązań legislacyjnych, jakie powinny zostać wprowadzone w celu pełnego dostosowania polskiego prawa i obowiązujących przepisów do zapisów Konwencji, a także o opracowanie założeń, a następnie przygotowanie projektu i przyjęcie nowego rozwiązania ustawowego regulującego politykę państwa wobec niepełnosprawności.

W sprawie naszych potrzeb i aspiracji sami jesteśmy najlepszymi ekspertami

Zwracamy się do władz krajowych, regionalnych i lokalnych o umożliwianie osobom niepełnosprawnym aktywnego uczestnictwa w budowaniu społeczeństwa bez barier dla osób z niepełnosprawnościami. W sprawie naszych potrzeb, oczekiwań i aspiracji sami jesteśmy najlepszymi ekspertami. Oczekujemy więc respektowania konwencyjnego wymogu, by osoby niepełnosprawne – za pośrednictwem reprezentujących je organizacji członkowskich – angażowane były w proces podejmowania decyzji w zakresie spraw, które ich dotyczą. Apelujemy o opracowanie i przyjęcie programu rządowego pozwalającego na znaczący rozwój potencjału tych organizacji, który umożliwi im należyte wywiązywanie się z roli i zadań, do wypełniania których zobowiązała je Konwencja.

Uczestnicy ogólnopolskiej debaty środowisk osób niepełnosprawnych
„Nic o nas bez nas.
Wdrażanie Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych na serio”
Gdańsk, dn. 20 kwietnia 2015 r.



Organizatorzy debaty: Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych oraz Unia Metropolii Polskich i Stowarzyszenie Gdański Obszar Metropolitarny

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr kwi 29, 2015 13:26 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Polak niepełnosprawny tylko w swoim kraju. W Europie nie chcą uznawać ulg, gdy okazują legitymację po polsku
Źródło: wyborcza.pl 29.04.2015

Niepełnosprawni Polacy, podróżując za granicę, skazani są na łaskę kontrolerów i bileterów. Ich legitymacji bez słowa po angielsku nikt nie traktuje poważnie.
Łukasz Orylski z Poznania porusza się o kulach. Jadąc pociągiem do Czech, jako niepełnosprawny kupił bilet ze zniżką. Czeski kontroler nie chciał uznać ulgi, bo jego zdaniem poznaniak nie miał przy sobie dokumentu, który by go do niej uprawniał.
- Stwierdził, że moja legitymacja osoby niepełnosprawnej to żaden dokument bo on nie wie, co jest w niej napisane - opowiada Orylski. Do czeskiego kontrolera nie ma jednak pretensji: - Skąd miał wiedzieć, co mu pokazuję? Mógłbym równie dobrze wciskać mu jakąś legitymację pracowniczą. Nie musi przecież znać naszego języka.
Polska legitymacja osoby niepełnosprawnej to biały papier ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem. Jest na niej napisane, że upoważnia do korzystania z ulg. Jednak wszystkie zapisy są wyłącznie w języku polskim.
Dla porównania, w Niemczech legitymacja jest po niemiecku, ale zawiera adnotację w języku angielskim, że posiadacz tej karty jest niepełnosprawny.
Z kolei w Hiszpanii legitymacja, choć jest w całości po hiszpańsku, to jest jednak plastikowa, w charakterystycznym niebieskim kolorze i ma wydrukowane symbole oznaczające różne rodzaje niepełnosprawności, więc kontroler może się domyślić, o co chodzi. Niepełnosprawny Polak z legitymacją tylko po polsku nigdy nie wie, czy uda mu się przekonać sprawdzającego bilety, że jest niepełnosprawny.Zdaniem Euniki Lech, prezes Fundacji Pomocy Osobom Niesłyszącym "TON". Polski ustawodawca po prostu nie pomyślał o tym, że niepełnosprawni też mogą chcieć pojechać za granicę. Z grupą niesłyszących była niedawno w Hanowerze. Zostali wpuszczeni do muzeum ze zniżką, bo strażnik widział, jak "migają". - Był uprzejmy, ale nie wiem, co by było, gdybym miała ze sobą chorych z wadą serca. Pewnie musielibyśmy kupić "cały" bilet - mówi Lech.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przekonuje, że zna problem i że próbuje go rozwiązać. Informuje też, że w biurze pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych trwają prace nad nowymi przepisami, które mają zmienić wzór legitymacji. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi ani jak nowa legitymacja będzie wyglądała. Ministerstwo podkreśla jedynie, że przy jej opracowywaniu bierze pod uwagę problemy, które napotykają niepełnosprawni Polacy za granicą.
Jednak wprowadzenie nowego wzoru legitymacji też do końca nie rozwiąże problemu. Zdaniem ministerstwa brakuje regulacji na poziomie unijnym.
Komisja Europejska informuje na swojej stronie, że niepełnosprawni powinni mieć dostęp do wszystkich korzyści płynących z obywatelstwa UE. Jednak wciąż brakuje unijnych przepisów o wzajemnym uznaniu dokumentów. Osób niepełnosprawnych. Nie opracowano też wzoru unijnej legitymacji. Jedynym
sukcesem jest wspólna dla całej Unii karta parkingowa, która uprawnia do parkowania na kopercie. Nie zastępuje jednak legitymacji.
Europoseł Marek Plura (PO), który sam porusza się na wózku, postanowił przyśpieszyć prace nad unijnym dokumentem. Pod koniec marca zorganizował w Sejmie konferencję pt. "Europa bez barier", na której opowiadał o swojej wizji Europejskiej Karty Osoby Niepełnosprawnej. Spotkał się już w tej sprawie z Marią-Luizą Cabral, kierowniczką działu Dyrekcji Generalnej ds. Zatrudnienia, Spraw Społecznych i Włączenia Społecznego, która zajmuje się sprawami osób niepełnosprawnych w Unii. Była zainteresowana pomysłem.
- Mam nadzieję, że do końca tego roku uda się przygotować roboczą wersję takiej karty, która następnie zostanie przekazana do akceptacji poszczególnym krajom - mówi Plura.
W Polsce uwagi na temat funkcjonowania takiej karty ma zbierać parlamentarny zespół ds. osób niepełnosprawnych. Jego przewodniczący Jan Libicki zaznacza jednak, że dokument nie powstanie szybko. Jego wprowadzenie wymaga uchwalenia wielu regulacji na poziomie poszczególnych krajów. - Byłbym zadowolony, gdyby udało się to zrobić jeszcze przed zakończeniem bieżącej kadencji europarlamentu, czyli do końca 2019 r. - podsumowuje."

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz kwi 30, 2015 10:31 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Czeski premier spędził dzień na wózku. Namawiamy na to samo premier Kopacz
Źródło: niepełnosprawni.pl 29.04.2015
Autor: Tomasz Przybyszewski

Premier Czech, Bohuslav Sobotka, cały dzień spędził na wózku, by lepiej poznać problemy osób z niepełnosprawnością. Integracja wystąpiła do premier Ewy Kopacz z propozycją takiej samej inicjatywy.
Piątek, 24 kwietnia 2015 r., Bohuslav Sobotka rozpoczął od krótkiego szkolenia z poruszania się na wózku. Następnie przez cały dzień zajmował się swoimi zwykłymi obowiązkami, wszystko to jednak jako wózkowicz. Przesiadał się więc z wózka do rządowej limuzyny, korzystał z platformy przyschodowej, przekonał się też, że wystarczy niewielki próg, by nie móc samodzielnie dostać się do budynku. Dzień ten był też dobrą okazją do spotkań z przedstawicielami środowiska osób z niepełnosprawnością. Wszystko to odbywało się w blasku fleszy.
- To obowiązkowe doświadczenie – podkreślił pod koniec dnia premier Sobotka.
- Używanie przez jeden dzień wózka inwalidzkiego ma u nas w ostatnich latach dużą tradycję, nawet raz na rok jeden z polityków się z tym mierzy – mówi nam Petr Třešňák, zastępca redaktora naczelnego czeskiego tygodnika Respekt. – To na pewno trochę cyrk medialny, ale ogólnie to niezła idea, która – być może – niesie z sobą pewne korzyści. Głównie chodzi o to, by samemu przekonać się, jak wygląda życie osób sparaliżowanych, jakim przeszkodom muszą sprostać. To zazwyczaj jest jeden dzień na wózku, po którym jest wygłaszane jakieś oświadczenie.

Bez asystenta ani rusz

Petr Třešňák podkreśla, że tego typu inicjatywy są wspierane przez organizacje osób z niepełnosprawnością.
- Większość polityków mówi zazwyczaj o barierach architektonicznych, jakim musieli sprostać, ponieważ niektóre czeskie miasta są dalekie od pojęcia „bez barier” – mówi red. Třešňák. – Większość polityków podkreśla też konieczność posiadania dużej siły fizycznej, jaką trzeba dysponować, by poruszać się na wózku.
Tymczasem premier Sobotka w swoim oświadczeniu zwrócił uwagę na coś innego.
- Przyznał, że zrozumiał konieczność funkcjonowania asystentów osobistych osób niepełnosprawnych – mówi Petr Třešňák. – Stwierdził, że porozmawia o tym z przedstawicielem resortu spraw społecznych i wspólnie spróbują znaleźć sposoby, jak promować i finansować instytucję asystenta osobistego. To bardzo słuszna uwaga – w Czechach mamy duży problem z finansowaniem tego typu usług.

Czy premier Ewa Kopacz się zgodzi?

Zaproponowaliśmy podobną inicjatywę spędzenia dnia na wózku pani premier Ewie Kopacz. Prezes Integracji, Piotr Pawłowski, zaoferował wózek, samochód z windą, a także kierowcę na cały dzień. Czekamy na odpowiedź z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz kwi 30, 2015 10:33 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 27.04.2015
Autor: Beata Rędziak

Spadło zatrudnienie osób z niepełnosprawnością – tak wynika z najnowszych danych nt. liczby tych, których pensje dofinansowuje PFRON. W styczniu 2015 r. liczba pracowników z niepełnosprawnością, zarejestrowanych w Systemie Obsługi Dofinansowań i Refundacji (SODiR), wyniosła 235,4 tys. Jest ona mniejsza o ponad 7 tys. niż pod koniec 2014 r. i o blisko 17 tys. niższa niż w roku 2013. Są to najniższe dane od 2009 r.
Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych (BON) wyjaśnia nam, że dane liczbowe, dotyczące pracujących osób z niepełnosprawnością, nie są tożsame z liczbą pracowników, których wynagrodzenia są dofinansowane, dlatego nie można utożsamiać zmian dotyczących liczby pracowników zarejestrowanych w Systemie Obsługi Dofinansowań i Refundacji (SODiR) PFRON ze zmianami w sytuacji osób z niepełnosprawnością na rynku pracy.
„Dane dotyczące zatrudnienia pracowników zarejestrowanych w SODiR PFRON nie odzwierciedlają faktycznej sytuacji osób niepełnosprawnych na rynku pracy, ponieważ dotyczą tylko tych osób niepełnosprawnych, których wynagrodzenia są dotowane” – tłumaczy biuro prasowe Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS).

Sytuacja stabilna

„Dane statystyczne z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (GUS BAEL) wskazują, że obecnie sytuacja osób niepełnosprawnych na rynku pracy jest stabilna – dodaje przedstawiciel resortu pracy. – W roku 2014 zanotowano wzrost wskaźnika zatrudnienia osób niepełnosprawnych oraz spektakularny spadek stopy bezrobocia w stosunku do roku 2013, a wartości wskaźnika zatrudnienia dla osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym z drugiej połowy roku osiągnęły wartości dotychczas nienotowane.”
Z danych, które przytacza MPiPS wynika, że w ujęciu średniorocznym dla osób z niepełnosprawnością w wieku 16 lat i więcej wskaźnik zatrudnienia wzrósł o 0,4 pkt. proc. w porównaniu z rokiem 2013 i tym samym osiągnął wartość 14,8 proc. – nienotowaną od 2002 r.
„Podobne, pozytywne zmiany w aktywności ekonomicznej zaobserwowano dla osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym – kontynuuje przedstawiciel MPiPS. – Wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym wzrósł o 0,4 pkt. proc. w stosunku do wyników z roku 2013 i tym samym zbliżył się do swojej maksymalnej wartości, z roku 2012 (23 proc.).”
Stopa bezrobocia zanotowała skokowy spadek o 1,9 pkt. proc. i wyniosła 16 proc. Tym samym współczynnik aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym zanotował minimalny spadek (o 0,1 pkt. proc.) w stosunku do roku 2013 i ostatecznie wyniósł 27,2 proc. Ponadto, na podstawie danych pochodzących z bezrobocia rejestrowanego wynika, że liczba osób niepełnosprawnych bezrobotnych oraz poszukujących pracy niepozostających w zatrudnieniu systematycznie spada.
„(...) Po wprowadzeniu zmian w zakresie dofinansowania do zatrudnienia osób niepełnosprawnych, jakie miały miejsce po 1 kwietnia 2014 r., sytuacja osób niepełnosprawnych na rynku pracy nie uległa pogorszeniu” – podsumowuje przedstawiciel biura prasowego MPiPS.

Rynek otwarty nie był gotowy?

Aż takim optymistą w kwestii rynku pracy osób z niepełnosprawnością nie jest Marek Kowalski, ekspert Konfederacji Lewiatan. Przypomina, że Konfederacja przestrzegała w czasie debat nad ustawą okołobudżetową, wprowadzającą zrównanie dofinansowań do pensji na rynkach otwartym i chronionym w zeszłym roku, że nastąpi spadek zatrudnienia.
- Wszystko wskazuje na to, że rynek otwarty nie był jednak przygotowany na zatrudnienie pracowników niepełnosprawnych – komentuje Marek Kowalski. – Po początkowym zachłyśnięciu się w 2014 r., kiedy pracodawcy poszli w tym kierunku, widząc wymierne korzyści z refundacji do pensji pracowników niepełnosprawnych, po roku działalności przekonali się o dodatkowych obowiązkach, które się z tym wiążą, jak np. dodatkowa obsługa medyczna. Doszli do wniosku, że jednak zatrudnienie osób z orzeczeniem nie jest aż tak bardzo opłacalne i nastąpił odwrót. Można by wyciągać wnioski daleko idące, że zakłady pracy chronionej dawały większą stabilność zatrudnienia na tym rynku.

Dzwonek alarmowy

Nie przekonuje go też argument resortu pracy, że liczby w SODiR nie są tożsame z liczbą faktycznie zatrudnionych.
- Należy zwrócić uwagę, że ci pracodawcy, którzy mogą z tego korzystać, robią to – tłumaczy. – Inaczej należałoby powiedzieć, że pracodawcy tak się zachwycili pracą osób niepełnosprawnych, iż zrezygnowali z dofinansowania do ich stanowisk; korzystali z dofinansowań przez cały rok 2014, a teraz z nich zrezygnowali. Gdy popatrzymy na dane bardziej szczegółowo, widać, że spadek nie nastąpił na rynku zamkniętym, bo jest kosmetyczny, o ok. 1000 osób, ale na rynku otwartym, gdzie wiele zakładów zatrudniających osoby z niepełnosprawnością zrezygnowało z tego. Jakby na sprawę nie patrzeć, zatrudnianie osób z orzeczeniem jest zawsze zobowiązaniem, gdyż muszą mieć oni np. określone przerwy, nawet jeśli wykonują te same czynności co sprawni, robią to wolniej, choć oczywiście wiele zależy od rodzaju stanowiska – dodaje.
Zauważa, że porównując rok do roku, zatrudnienie jednak spada.
- Rezygnacja ze zrównania rynków jest oczywiście niemożliwa, ze względu na przepisy unijne – podkreśla ekspert Konfederacji Lewiatan. – Sytuacja nie jest dramatyczna, ale na pewno jest to dzwonek alarmowy, który powinien zmusić nas wszystkich, zatrudniających osoby niepełnosprawne i Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, żeby zacząć się temu przyglądać. W mojej ocenie należałoby się koncentrować na pracownikach z niepełnosprawnością umiarkowaną i tu zwiększać dofinansowanie, bo pewne jest, że w perspektywie kilku lat dofinansowanie do zatrudnienia osób ze stopniem lekkim zniknie.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz kwi 30, 2015 10:34 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: pzn.org.pl 30.04.2015

Niewidomi przedsiębiorcy prowadząc firmy napotykają wiele przeszkód w obsłudze kas rejestrujących działalność usługowo-handlową. Obsługa bezwzrokowa jest bardzo utrudniona, ponieważ kasy nie posiadają udźwiękowionego menu. Polski Związek Niewidomych skierował pismo do Ministra Finansów z prośbą o zwolnienie osób niewidomych – przedsiębiorców z obowiązku posiadania kas rejestrujących do momentu wypracowania systemu, który byłby dostępny a jednocześnie gwarantował udokumentowanie wszystkich transakcji przeprowadzonych przez niewidomego przedsiębiorcę. Prosiliśmy także o poparcie naszych starań Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Rzecznika Praw Obywatelskich.
Otrzymaliśmy odpowiedź z Ministerstwa Finansów, która jest dosyć zawiła, wymaga uważnego prześledzenia, zamieszczamy ją poniżej:

"Odpowiadając na wystąpienie z dnia 22 stycznia 2015 r. (data wpływu 27 lutego 2015 r.) dotyczące zwolnienia osób niewidomych z obowiązku posiadania kas rejestrujących do momentu wypracowania systemu, który byłby dostępny dla nich, a jednocześnie gwarantowałby udokumentowanie wszystkich transakcji przeprowadzonych przez niewidomego przedsiębiorcę, uprzejmie informuję.
Obowiązek prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących wynika bezpośrednio z art. 111 ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (Dz. U. z 2011 r. Nr 177, poz. 1054, z późn. zm.). Zgodnie z powołanym przepisem podatnicy dokonujący sprzedaży na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych są obowiązani do ewidencji tej sprzedaży przy zastosowaniu kas rejestrujących. Jednocześnie w oparciu o delegację wynikającą z art. 111 ust. 8 ww. ustawy Minister Finansów, w drodze rozporządzenia, może zwolnić na czas określony niektóre grupy podatników oraz niektóre czynności z obowiązku prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących.
Rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 4 listopada 2014 r. w sprawie zwolnień z obowiązku prowadzenia ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących (Dz. U. poz. 1544), stanowiące wypełnienie tej delegacji, określa zakres zwolnień od ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących na lata 2015-2016. Przedmiotowe rozporządzenie nie przewiduje szczególnych tytułów zwolnieniowych dla sprzedaży dokonywanej przez osoby niewidome. Przedmiotowe rozporządzenie przewiduje zwolnienia o charakterze podmiotowym (w szczególności z tytułu limitu obrotów, czyli zwolnienie do kwoty obrotów w skali roku 20.000 zł), przedmiotowym (katalog tych zwolnień zawiera załącznik do rozporządzenia - podatnicy wykonujący czynności wymienione w tym załączniku, z zastrzeżeniem czynności wymienionych w § 4, korzystają ze zwolnienia do dnia 31 grudnia 2016 r.) oraz podmiotowo - przedmiotowym (ze zwolnienia korzystają podatnicy, u których udział wartości dostaw towarów i świadczonych usług wymienionych w części I załącznika do rozporządzenia w obrotach z działalności określonej w art. 111 ust. 1 ustawy o podatku od towarów i usług jest większy niż 80%). W tym zakresie utrzymano zatem zwolnienia (w szczególności zwolnienie z tytułu limitu obrotów) przewidziane w poprzednio obowiązującym rozporządzeniu.
Jednocześnie jednak kilka ściśle określonych rodzajów usług zostało objęte obligatoryjnym obowiązkiem ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących (§ 4 pkt 2 lit. c-j rozporządzenia):
naprawy pojazdów silnikowych oraz motorowerów (w tym naprawy opon, ich zakładania, bieżnikowania i regenerowania) - (por. lit. c rozporządzenia),
w zakresie wymiany opon lub kół dla pojazdów silnikowych oraz motorowerów (por. lit. d rozporządzenia),
w zakresie badań i przeglądów technicznych pojazdów (por. lit. e rozporządzenia),
w zakresie opieki medycznej świadczonej przez lekarzy i lekarzy dentystów (por. lit. f rozporządzenia),
prawnicze, z wyjątkiem czynności notarialnych (por. lit. g rozporządzenia),
doradztwa podatkowego (por. lit. h rozporządzenia),
związane z wyżywieniem (PKWiU 56), wyłącznie
świadczone przez stacjonarne placówki gastronomiczne, w tym również sezonowo, oraz
usługi przygotowywania żywności dla odbiorców zewnętrznych (katering) - (por. lit. i rozporządzenia),
fryzjerskie, kosmetyczne i kosmetologiczne (por. lit. j rozporządzenia).
Mając na uwadze powyższe, należy wskazać, że ze względu na zakres usług objętych bezwzględnym obowiązkiem ewidencjonowania (i rodzaje usług w nim wymienione) regulacja ta nie powinna bezpośrednio objąć osób niewidomych. W szczególności brak jest przeciwwskazań do korzystania z ogólnych tytułów zwolnieniowych przez osoby niewidome wykonujące usługi masażu (o czym mowa w piśmie Pani Prezes).
Podkreślić należy, że bezwzględny obowiązek ewidencji przy zastosowaniu kas rejestrujących wynikający z § 4 pkt 2 lit. f przedmiotowego rozporządzenia dotyczy świadczenia usług w zakresie opieki medycznej (przesłanka przedmiotowa) przez lekarzy i lekarzy dentystów (przesłanka podmiotowa). Brak spełnienia przesłanki podmiotowej (gdy przedmiotowe usługi masażu leczniczego świadczy osoba inna niż lekarz lub lekarz dentysta) oznacza, że stosuje się ogólne zasady dotyczące zwolnień, w szczególności zastosowanie znajdzie zwolnienie z tytułu limitu obrotów.
Jeśli chodzi natomiast o usługi kosmetyczne i kosmetologiczne, których bezwzględny obowiązek ewidencjonowania przy zastosowaniu kas rejestrujących wynika z § 4 pkt 2 lit. j ww. rozporządzenia, to należy wskazać, że w tym przypadku musi być spełniona przesłanka przedmiotowa.
W mojej ocenie, co do zasady, nie można uznać, że usługi masażu, o których mowa w wystąpieniu mieszczą się w zakresie ww. czynności objętych obligatoryjnym obowiązkiem ewidencjonowania przy zastosowaniu kas rejestrujących, kwestie te mogą być jednak ostatecznie wyjaśniane na tle konkretnych stanów faktycznych w formie interpretacji indywidualnych.
Odnosząc się do kwestii możliwości ewentualnego zwolnienia osób niewidomych z obowiązku posiadania kas rejestrujących, pragnę zauważyć, że przedmiotowe rozporządzenie z dnia 4 listopada 2014 r. określa zasady korzystania ze zwolnień z tytułu obowiązku ewidencjonowania przy zastosowaniu kas rejestrujących na 2 lata. Przed upływem tego okresu podjęte będą prace legislacyjne i przeprowadzona zostanie szczegółowa analiza stosowanych rozwiązań, w tym również możliwości zwolnienia osób niewidomych z obowiązku posiadania kas rejestrujących.
W kontekście natomiast kwestii pominięcia Polskiego Związku Niewidomych w ramach konsultacji publicznych uprzejmie informuję, iż projekt ten nie był bezpośrednio kierowany w ramach konsultacji publicznych do Państwa. Jednakże w trakcie procesu legislacyjnego projekt ten był publikowany w BIP RCL oraz był poprzedzony komunikatami medialnymi, co znalazło swoje odzwierciedlenie w licznych uwagach organizacji społecznych i publikacjach medialnych.
Jednocześnie jednak mając na uwadze Państwa zainteresowanie tą kwestią projekty aktów prawnych dotyczących tej tematyki w ramach przyszłych prac legislacyjnych będą również do Państwa kierowane."

Z poważaniem Jarosław Neneman Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz kwi 30, 2015 10:35 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: tvn24bis.pl
Autor: tol / Źródło: Reuters

Amerykańska firma Uber musi bronić się w sądzie w San Jose przed oskarżeniem o dyskryminację osób niewidomych. Popularny serwis, oferujący usługi transportowe, miał bowiem odmawiać przewożenia w samochodach psów przewodników. Uber ma 14 dni, aby formalnie odpowiedzieć na skargę.
Według pozywających, wśród których znalazła się m.in Krajowa Federacja Niewidomych w Kalifornii, kierowcy Ubera nie chcieli wpuszczać psów przewodników do samochodów. Jeden z kierowców miał nawet zamknąć psa w bagażniku i nie chciał się zatrzymać, gdy właścicielka zwierzęcia zorientowała się w sytuacji.

Podróżować jak inni

- Uber jest bardzo popularną usługą i dla osób z psami przewodnikami to bardzo ważne, aby mogli podróżować tak jak inni - powiedział reprezentujący powodów prawnik Aaron Zisser.
Firma z San Francisco, wyceniana na 40 mld dolarów, poinformowała w oświadczeniu, że polityka firmy spełnia wszystkie przepisy dotyczące przewozu zwierząt. "Aplikacja została stworzona, aby rozszerzyć opcje transportu dla wszystkich, w tym dla użytkowników niedowidzących i innych osób niepełnosprawnych" - czytamy.

Problemy w Europie

Przeciwko działalności Ubera protestują organizacje zawodowych taksówkarzy. Zarzucają firmie z Kalifornii nieuczciwą konkurencję, wytykając jej, że nie sprawdza, kim są kierowcy świadczący usługi ani jakie mają kompetencje w prowadzeniu samochodu.
W marcu niemiecki sąd zakazał firmie świadczenia na terenie Niemiec usługi wspólnych przejazdów o nazwie UberPOP, w ramach której przejazdy były wykonywane przez niezawodowych kierowców. W Hiszpanii działalność Ubera została zakazana przez sąd w Madrycie w grudniu 2014 r.
Uber działa w 56 krajach, w tym od lata 2014 r. w Polsce.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:25 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 16.04.2015 r.
Sylwia Czubkowska

Obywatel.gov ma być bramą kierującą do wszelakich e-usług. Powinien ruszyć z początkiem lata
Cztery tysiące stron z rozszerzeniem gov.pl, czyli urzędowych, w założeniu pomocnych dla obywateli – tyle dziś jest serwisów zbudowanych i utrzymywanych za publiczne pieniądze. Tak przynajmniej wynika z szacunków szefowej służby cywilnej. Nie wiadomo jak dużo, być może drugie tyle może być przeróżnych serwisów samorządowych. Mimo tej masy ludzie wciąż niespecjalnie chętnie korzystają z e-administracji. – Często brakuje im wiedzy, gdzie z jakim konkretnie problemem się udać, czy jest jakaś prostsza ścieżka niż wizyta bezpośrednio w urzędzie – tłumaczy Nikodem Bończa-Tomaszewski, dyrektor Centralnego Ośrodka Informatyki.
Rząd ma pomysł, jak do e-administracji przekonać – zbierze całą w jednym miejscu. Na początku tego roku Jacek Cichocki, szef kancelarii premiera, zapowiadał powstanie tajemniczej strony internetowej skupiającej w jednym miejscu usługi administracji i informacje o nich. Prace trwają.
Jak się dowiedzieliśmy, serwis Obywatel.gov ma być wzorowany na brytyjskim systemie Gov.UK. Nad stroną techniczną nowego serwisu pracuje COI, KPRM koordynuje prace, a z każdego resortu ma być wyłoniony specjalny pracownik odpowiedzialny za opracowanie katalogu usług, które mają trafić i być na bieżąco monitorowane, a w razie zmian prawa uaktualniane. Technologiczna podstawa serwisu została sfinansowana z budżetu przeznaczonego na projekt pl.ID, czyli nowy System Rejestrów Państwowych (m.in. PESEL i dowody osobiste). Co do bieżącego finansowania serwisu decyzja jeszcze nie zapadła, KPRM właśnie pracuje nad uchwałą w tej sprawie.
Rząd na początku lata chce uruchomić serwis, na którym będą podstawowe, najczęściej wykorzystywane usługi. Około 50 z nich jest w gestii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – kwestie meldunkowe, rejestracje narodzin, ślubów, zgonów, ale też sprawy związane z pojazdami. – Kolejne 30–40, które także trafią na samym początku do portalu, to zadania wyselekcjonowane z kompetencji innych resortów. Także dotyczą powszechnych usług, takich jak paszporty, prawa jazdy czy zasiłki społeczne. – W miarę rozwoju strony Obywatel.gov będą do tej „bramy” dokładane kolejne usługi – tłumaczy Bończa-Tomaszewski i dodaje, że oczywiście zajmie to co najmniej kilka-kilkanaście miesięcy, bo z przeglądu wykonanego na zlecenie kancelarii wynika, że łącznie do opracowania jest kilkaset różnych zadań pełnionych przez administrację.
– Nie chodzi tylko o ich umieszczenie w systemie, lecz także o taką konstrukcję serwisu, by był naprawdę intuicyjny i by każdy był w stanie z niego wygodnie skorzystać – tłumaczy Marcin Malicki, dyrektor pionu rozwoju produktów i usług w COI. – W tym celu tworzymy odpowiedni mechanizm wyszukiwarki i tak tagujemy treści, żeby nie trzeba się było zastanawiać, w kompetencji jakiego urzędu leżą np. zadania związane ze ślubem. Serwis krok po kroku pokieruje od urzędu stanu cywilnego, przez zmianę dowodu, jeśli nastąpiła zmiana nazwiska, zmianę meldunku, jeżeli jest nowy adres. Co ważne, pokaże od razu urzędy odpowiednie dla danego obywatela, a jeżeli jakąś sprawę można załatwić częściowo lub w całości przez internet, to przekieruje do serwisów, które to umożliwiają – mówi Malicki.
By Obywatel.gov był naprawdę przystępny, COI pracuje wraz z językoznawcami nad jak najłatwiejszą językową formułą, nad tym, by nie używać w serwisie zwrotów typowo urzędowych, prawniczych. – To naprawdę jest inne spojrzenie na zadania państwa. Bo to może nie jest wielki spektakularny projekt. Ale tu nie ma nastawienia, że robimy coś dla urzędników, nie mówimy o kolejnej informatyzacji państwa – tylko o państwie nastawionym na usługi dla ludzi – dodaje Bończa-Tomaszewski.
Rząd chce nas przekonać do korzystania z e-administracji
Cyfryzacja od nowa, czyli małe praktyczne projekty
Od cyfryzacji nie ma już odwrotu. Żyjemy w świecie, gdzie nowoczesne przetwarzanie danych jest siłą napędową rozwoju wielu gospodarek – tak na II edycji konferencji e-Administracja dla Biznesu (EAB 2015) stwierdził Roman Dmowski, wiceszef MAiC.
Arkadiusz Bąk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, zaś stwierdził, że ewidentnie mamy dziś niedosyt, bo kilka ostatnich lat to miał być okres intensywnego rozwoju systemów informatycznych tak w sferze rządowej, jak i samorządowej, ale nie wszystkie z nich działają tak skutecznie, jak zakładano. – Ale ta unijna perspektywa, która się właśnie finalizuje, pomogła zbudować pewien potencjał wiedzy choćby o tym, jak zamawiać e-usługi w ramach prawa zamówień publicznych – mówił i dodał, że to daje szansę na to, by w nowych projektach nie popełniać dawnych błędów.
Jak podkreślał dr inż. Grzegorz Szyszka, dyrektor Instytutu Logistyki i Magazynowania, dziś już widzimy, że niepowodzeniem skończyły się próby budowania ogromnych, drogich, a niespecjalnie praktycznych systemów.
Takich choćby jak ePUAP, czyli platforma do kontaktów obywateli z urzędami. Kosztowała ona do marca 2014 r. wraz z utrzymaniem niemal 95 mln zł. Ale jak stwierdził Sebastian Christow, dyrektor departamentu informatyzacji w MAiC, choć jest to taki potwór z Loch Ness, to jednak jest to dziedzictwo narodowe, którego nie możemy po prostu zamknąć. Trwają więc prace nad nową formułą ePUAP2, która ma zmienić serwis tak, by stał się bardziej intuicyjny i wreszcie chętniej wykorzystywany, a nawet mają w nim być dostępne takie rozwiązani jak mobilny podpis, niczym dziś w Danii czy Austrii.
Dziennik Gazeta Prawna był patronem EAB 2015.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:26 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: wyborcza.pl 28.04.2015
Autor: Joanna Leśniewska Współpraca: Marek Suwezda

- Stwórzmy stanowisko inspektora do spraw dostępności - zaproponował na komisji dialogu obywatelskiego Henryk Lubawy z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Osób Niewidomych. Usłyszał, że nie ma sensu mnożyć bytów. - Ja też tego nie chcę, ale chciałbym, żeby niepełnosprawni nie mieli w Poznaniu takich problemów jak dziś - mówi.
W Poznaniu w wielu miejscach sygnały dźwiękowe na przejściach mylą niewidomych. - Światła pikają na czerwonym, a milczą na zielonym i wprowadzają niewidomych w błąd. Słyszysz sygnał i myślisz, że możesz przejść przez ulicę - alarmuje Marek Suwezda, niewidomy stażysta "Wyborczej". Sprawę opisywaliśmy w sobotę. Dziś rozmawiamy z Henrykiem Lubawym z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Osób Niewidomych.
Henryk Lubawy*: Siedzimy w Cafe Gazeta przy ul. 27 Grudnia. Obok jest przejście dla pieszych z sygnałem dźwiękowym. Zwracała pani na to wcześniej uwagę?

Joanna Leśniewska: Nie, zaczęłam je słyszeć, gdy zajęliśmy się tym tematem z Markiem.

- To, że Marek czy ja potrzebujemy sygnalizacji dźwiękowej, to potrzeba życiowa, jej zaspokojenie nie jest naszym widzimisię, ale kwestią ustaleń prawnych. W 2012 r. Polska ratyfikowała konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Mówi ona o tym, że niepełnosprawni mają takie same prawa i potrzeby jak sprawni. I powinny być one zaspokojone.

A jak to wygląda w Poznaniu?

- Bardzo różnie. W czwartek byłem na wykładzie na Wzgórzu św. Wojciecha. Wracając, dojechałem do Fredry i chciałem się przesiąść na tramwaj w stronę Ogrodów. Jestem osobą niedowidzącą, rozpoznaję ludzi, przedmioty po konturach. Nie mogłem dojrzeć, jaki jest numer tramwaju, bo z boku jest on tak mały, że niemal niewidoczny. Za to świetnie można było dojrzeć reklamę na pojeździe w miejscu, gdzie spodziewałem się zobaczyć numer. W Warszawie jest zupełnie inaczej - tam numer jest powtórzony w kilku miejscach na tramwaju i świetnie widoczny.

Poznań realizuje teraz gigantyczny projekt Inteligentnych Systemów Transportowych. Czy on w jakimś stopniu pomoże niewidomym?

- W niewielkim. W ramach systemu miała powstać aplikacja, która informowałaby o tym, kiedy przyjedzie nasz tramwaj czy autobus, czy np. nie utknął w korkach. Tyle że zamiast aplikacji powstała strona, a ta w ogóle nie spełnia norm dostępności. W kilka osób ze środowiska niewidomych spotkaliśmy się z wykonawcami systemu ITS. Obiecano nam, że taka aplikacja powstanie. Ale tylko na system Android, a na inne telefony, które są najbardziej przyjazne dla niewidomych, jak np. iPhone już nie.
Inna sprawa - w ramach ITS na przystankach stanęły tablice elektroniczne informujące o tym, kiedy odjedzie autobus czy tramwaj. Na słupkach są przyciski, dzięki którym syntetyczny głos informuje, o której jaki pojazd przyjeżdża. Tylko że te przyciski są zamontowane w takich miejscach, że są trudne do odnalezienia. Nie ma żadnej konsekwencji w ich montowaniu. A wystarczy, że znajdowałyby się zawsze w tym samym miejscu, np. na słupku wiaty przystankowej. Wychodzi na to, że miasto podejmuje jakieś działania, ale tylko działania pozorne.

Nikt w mieście się tym nie zajmuje?

- W każdy pierwszy czwartek miesiąca uczestniczę w komisji dialogu obywatelskiego przy pełnomocniku prezydenta ds. osób niepełnosprawnych. Sprawy związane z bezpieczeństwem też są tam poruszane. Już osiem lat temu przeprowadzaliśmy wizje lokalne. Potem w latach 2008-2010 UAM, Politechnika Poznańska oraz Ośrodek dla Niewidomych w Owińskach prowadziły projekt badawczy. Dotyczył on m.in. dobrania optymalnych dźwięków na sygnalizacjach. Dziś polska norma dopuszcza bardzo szeroki zakres dźwięków, może to być melodyjka, może być śpiew ptaka i de facto na ulicach panuje chaos. Paradoksalnie jest to zgodne z polską normą. Chcieliśmy to ujednolicić.
Wybieraliśmy dźwięki, które są niedokuczliwe, dobrze słyszalne na tle hałasu ulicznego i najlepiej przeprowadzają niewidomego przez ulicę. Stworzyliśmy konkretną propozycję dźwięku. Było to gotowe już w 2010 r. Opracowanie trafiło do Zarządu Dróg Miejskich, Zarządu Dróg Powiatowych i Zarządu Dróg Wojewódzkich. Niestety od tamtej pory niewiele się działo.

To kwestia braku chęci? Pieniędzy?

- Chyba to drugie. Chcieliśmy zacząć od najbardziej newralgicznych miejsc. No i padła kwota kilku milionów złotych. Ale to niejedyny problem. Dziś pełnomocnik ds. niepełnosprawnych ma niewielki wpływ na to, co się dzieje w mieście. Może jedynie prosić, sygnalizować problem. A w praktyce nie ma żadnej władzy. Na jednym ze spotkań komisji dialogu społecznego proponowałem, by powstało w Poznaniu stanowisko inspektora ds. dostępności.

Czym miałby się zajmować?

- Nadzorowałby projekty miejskie, monitorował infrastrukturę pod kątem osób niepełnosprawnych i wszystkich, którzy mogą mieć problemy z poruszaniem się, np. rodziców z wózkami. Takie stanowisko jest w Gdyni. Niestety, na komisji dialogu obywatelskiego któraś z radnych oburzyła się, że nie ma sensu tworzyć nowych bytów. Ja też tego nie chcę, ale chciałbym też, żeby tych problemów w Poznaniu nie było.
Kilka miesięcy temu na targach BUDMA odbyła się konferencja pt. "(Nie)pełnosprawne miasto". Marek Wysocki, specjalista od projektowania uniwersalnego z Politechniki Gdańskiej opowiadał o problemach z dostępnością. Najpierw kazał wszystkim wstać, a potem kolejno pytał: "Kto nosi okulary?", "Kto kiedyś coś sobie złamał?", "Kto jeździł z dzieckiem w wózku?", "Kto nosi szpilki?". Te osoby miały usiąść. Z ponad 100 osób nie usiadły zaledwie dwie. Może więc to wcale nie są problemy wąskiej grupy osób?

* Henryk Lubawy pracuje na UAM, należy do Wielkopolskiego Stowarzyszenia Osób Niewidomych. Z wykształcenia fizyk, informatyk, ukończył też studia w zakresie tyflopedagogiki. Dziś zajmuje się głównie rehabilitacyjnym zastosowaniem komputerów oraz wsparciem dla studentów niewidomych i niedowidzących na UAM.

Więcej informacji o ujednoliceniu sygnałów na przejściach można znaleźć na stronie:
http://www.staff.amu.edu.pl/~henrykl/sy ... kustyczna/

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:30 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 29.04.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz

Dostępne pociągi, dworce i perony, pracownicy przeszkoleni w obsłudze klientów z niepełnosprawnością – choć na kolei zaszło wiele zmian, daleko jeszcze do pełnej dostępności transportu kolejowego. Taki wniosek wynika z opublikowanej właśnie „Białej Księgi”, której podtytuł brzmi: „Niepełnosprawni a transport kolejowy – aktualny stan dostępności kolei dla osób o ograniczonej możliwości poruszania się”.
- Transport jest dla środowiska osób z niepełnosprawnością w Polsce bardzo istotną kwestią, a ten dokument pokazuje, że zrobiliśmy istotny krok w realizacji Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Gdy przypomnimy sobie, jak podróżowało się kilkanaście lat temu, dostrzeżemy, w jaki sposób zmieniły się dworce i tabor, ale mamy świadomość, ile jeszcze pracy przed nami – zauważył Jarosław Duda, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, otwierając 29 kwietnia 2015 r. w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej konferencję, będącą prezentacją „Białej Księgi”.
Raport ten przygotowało Forum Kolejowe Railway Business Forum, we współpracy ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Integracji, z Biurem Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i Instytutem Kolejnictwa. „Biała Księga” monitoruje istniejący stan i go diagnozuje, ale zawiera również rekomendacje kierowane do przewoźników, zarządców infrastruktury, projektantów, pracowników nadzoru i innych instytucji działających na rzecz likwidowania barier w dostępności transportu kolejowego dla osób z ograniczoną mobilnością.
Jak wynika z dokumentu, w Polsce mieszka obecnie ponad 4,7 mln osób z różnego typu dysfunkcjami, co stanowi ponad 12 proc. ogółu społeczeństwa. Dostępność przestrzeni, związanej z szeroko rozumianym transportem, jest jednym z najistotniejszych zagadnień decydujących o ich pełnym udziale w życiu i funkcjonowaniu społeczeństwa. Obok infrastruktury – istotnym elementem jest też tabor przewozowy i odpowiednio wyedukowani pracownicy kolei.

Modernizowane, ale niedostępne

„Według danych PKP SA z 31 stycznia 2015 roku czynnych jest 591 dworców kolejowych. Dotychczas zmodernizowano 113 obiektów, z czego 57 dworców w latach 2010-2013, a w 2014 roku – kolejne 20 dworców. W latach 2015-2016 jest planowana modernizacja 24 następnych dworców” – piszą autorzy „Białej Księgi”. Jednak, jak zauważają, przegląd dotychczas zrealizowanych inwestycji pozwala stwierdzić, że są one przebudowywane według różnych standardów. Część z nich nie uwzględnia potrzeb projektowania uniwersalnego. Często też obiekty, z założenia dostępne, w praktyce już takie nie są. Najpopularniejsze problemy to schody, brak podnośników lub wind, brak pochylni, niedostosowane toalety, brak możliwości dostania się na perony.
- Mamy 49 dworców, które mają ułatwiać podróż osobom niepełnosprawnym, gdy chęć podróży zostanie przez nich zgłoszona wcześniej. Są to jednak obiekty w dużych miastach. Problemy są w miejscowościach małych, także jeśli chodzi o przestrzeń parkingową wokół dworców – wyliczał dyrektor programowy Railway Business Forum, Adrian Furgalski.
Tylko podczas przeprowadzonego w 2013 roku przez Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji (SISKOM) audytu 49 stacji i przystanków warszawskiego węzła kolejowego (cytowanego w „Białej Księdze”) stwierdzono brak wyznaczonych miejsc do parkowania w przypadku 24 stacji i przystanków. W przypadku kolejnych pięciu istniały „dzikie” miejsca parkingowe, w których niejednokrotnie auta parkowane były niezgodnie z przepisami.
- Zmodernizowanych zostało 40 proc. peronów. Problemem były m.in. różne ich wysokości. Pamiętam dworzec w Sopocie, na którego peron przed modernizacją osoba w pełni sprawna musiała skakać niemal ze spadochronem – punktował Adrian Furgalski.
Niestety, także perony po modernizacji pozostawiają wiele do życzenia, choćby ze względu na różnie zaprojektowane tzw. ścieżki prowadzące dla osób niewidomych, brak jest jednego modelu w skali kraju. Istniejące ścieżki, jak wskazywali autorzy „Białej Księgi”, są też często niewłaściwie utrzymywane. „W praktyce można spotkać wiele złych rozwiązań, gdzie dochodzi do ograniczania dostępności istniejących ścieżek dotykowych” – piszą. Jako przykłady podają np. ustawianie krzeseł kawiarnianych na trasie ścieżki czy jej nieregularne odśnieżanie.

Projektować uniwersalnie

Z raportu dowiadujemy się, że tabor kolejowy ulega stopniowej modernizacji. Nie wszędzie jednak.
- Spółka PKP Intercity na koniec 2015 będzie miała w 70 proc. zmodernizowany tabor, ale już np. Przewozy Regionalne gorzej radzą sobie z wykorzystaniem na ten cel środków unijnych – wskazywał Adrian Furgalski. – Nie zapominajmy, że niepełnosprawny ma prawo nie tylko w sposób swobodny wejść do wagonu, ale też skorzystać z toalety czy wagonu gastronomicznego.
Adrian Furgalski zwrócił też uwagę na braki we właściwym informowaniu pasażerów, brak jest np. bazy danych, która informowałaby o dostosowaniach, występujących na danej stacji, a także wspólnego systemu zakupu biletów.
- Trudno wymagać od pasażera, by szukał informacji na kilkudziesięciu różnych stronach – mówił Adrian Furgalski. – Problemem jest też fakt, że osoba z niepełnosprawnością często wciąż nie może nabyć biletu przez internet.
Autorzy raportu wśród najważniejszych rekomendacji postulują, aby projektując rozwiązania techniczne lub infrastrukturalne, korzystano z projektowania uniwersalnego, a więc takiego, które zapewnia dostęp dla wszystkich w największym możliwym stopniu, bez potrzeby adaptacji dla jakiejkolwiek grupy osób.
- Warto korzystać tu z doświadczeń i wiedzy organizacji osób niepełnosprawnych, nie tylko po realizacji inwestycji, ale już w fazie projektowej – postulował Adrian Furgalski.

Wiele spółek, wiele standardów

Twórcy „Białej Księgi” korzystali przy jej tworzeniu z eksperckiej wiedzy Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji w zakresie dostępności transportu kolejowego.
- Jeśli mówimy o kwestii poprawy dostępności transportu kolejowego dla osób o różnych rodzajach niepełnosprawności, to musimy myśleć o tym w sposób kompleksowy – wskazywał prezes Integracji, Piotr Pawłowski. – W przypadku kolei mamy do czynienia z wieloma rożnymi spółkami, często pasażer nie wie, że z jedną spółka jechał, na peronie innej wysiadał, a inna obsługuje kasy biletowe. Ta kompleksowość jest potrzebna w kontekście całego procesu podróżowania, od momentu, gdy pasażer z niepełnosprawnością kupi bilet.
Prezes Integracji zwrócił uwagę, że inne potrzeby względem dostępności mają osoby niewidome czy słabowidzące, inne niesłyszące, jeszcze inne poruszające się na wózkach, a jeszcze inne chodzące o kulach. Wiedzą na temat ich potrzeb organizacje pozarządowe na bieżąco dzielą się np. przy okazji spotkań w zespole eksperckim Urzędu Transportu Kolejowego.
- Potrzeba nam opracowania standardów dostępności transportu, takich, jakimi dla dostępności np. serwisów internetowych są standardy WCAG – postulował prezes Integracji.
Zauważył, że warto korzystać z dobrych wzorców zagranicznych, choćby tych stosowanych przez naszego zachodniego sąsiada, Niemcy.

Istotny każdy szczebel

Minister Jarosław Duda, w rozmowie z portalem Niepelnosprawni.pl podkreśla, że w rządzie jest świadomość wyzwań, jakie stoją przez transportem kolejowym, ale też wola polityczna zmian.
- Nie zmodernizujemy w krótkim czasie wszystkich dworców i całego taboru, ale możemy np. ujednolicić standardy dotyczące ścieżek prowadzących czy też systemu zakupu biletów. Będziemy brali pod uwagę zarówno rekomendacje „Białej Księgi”, ale wsłuchamy się też w głos środowiska osób z niepełnosprawnością.
Należy też pamiętać, jak trafnie zauważa cytowany w „Białej Księdze” G. Lightfoot, że „Schemat zależności elementów transportu wpływających na dostępność ma kształt zamkniętego pierścienia, w którym każdy element (informacja, droga na przystanek, oczekiwanie na przystanku, wsiadanie, podróż, wysiadanie i dotarcie do celu) determinuje kolejny. (...) Każda bariera może oddziaływać w inny sposób na osoby dotknięte różnymi dysfunkcjami. Schody są niedostępne dla osób na wózkach inwalidzkich, ale mogą być przemierzane przez osoby niewidome i słabowidzące, pod warunkiem właściwego oznakowania (kontrastującego i dotykowego), zwiększającego bezpieczeństwo. Brak piktogramów nie musi być przeszkodą dla pasażera z dobrą orientacją, ale da się we znaki osobie z niepełnosprawnością intelektualną”.
Pełną dostępność uda się osiągnąć jedynie eliminując bariery na każdym szczeblu systemu transportowego.

„Biała Księga. Niepełnosprawni a transport kolejowy – aktualny stan dostępności kolei dla osób o ograniczonej możliwości poruszania się” dostępna jest na stronie internetowej jej twórców (PDF, 7,2 MB):
http://www.rynek-kolejowy.pl/foto/files ... %C4%85.pdf

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:31 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: BIP, nr 10 (103), kwiecień 2015

23 marca w Tyflogalerii Polskiego Związku Niewidomych odbyła się konferencja, podczas której odczytany został apel, skierowany do instytucji odpowiedzialnych za politykę zdrowotną, którego celem było uzyskanie dostępu do lepszego leczenia i utworzenie specjalnego programu leczenia AMD. Na konferencji tej szeroko omawiano temat stosowania i dostępności właściwych leków oraz kosztów leczenia, które są bardzo wysokie. Z przyjemnością więc informujemy, że w projekcie zmian w wykazie leków refundowanych, w ramach nowego programu lekowego, pojawił się punkt: Leczenie neowaskularnej (wysiękowej) postaci zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem (AMD). Zgodnie z nim refundacją zostaną objęte: lek zawierający aflibercept (1 kod EAN) i lek zawierający ranibizumab (1 kod EAN). Objęcie refundacją tych leków stosowanych w terapii zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem jest długo oczekiwaną zmianą – zarówno przez pacjentów, jak i specjalistów. Utworzenie nowego programu lekowego poprawi dostępność pacjentów z AMD do nowoczesnego leczenia z zastosowaniem wskazanych leków.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:32 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 04.05.2015
Autor: Oprac.: Agnieszka Fiedorowicz i Mateusz Różański

10 maja 2015 r. wybieramy Prezydenta RP. Zapytaliśmy wszystkich 11 kandydatów o sprawy istotne dla osób z niepełnosprawnością. Poniżej prezentujemy odpowiedzi.
Jeszcze parę lat temu udział w wyborach dla wielu osób z niepełnosprawnością był poważnym problemem. Wiele się jednak zmieniło, dziś można głosować korespondencyjnie, przez pełnomocnika, z użyciem nakładek w alfabecie Braille’a. Bardziej palące, niż pytanie „jak”, jest więc pytanie „na kogo” głosować. Od lat zachęcamy osoby z niepełnosprawnością do brania udziału w wyborach, promujemy przeznaczone dla nich udogodnienia wyborcze i rzetelnie informujemy o elementach programów wyborczych, odpowiadających na ich potrzeby. Dlatego w imieniu Czytelników naszego portalu Niepelnosprawni.pl zwróciliśmy się do sztabów wszystkich 11 kandydatów na Prezydenta RP z prośbą o udzielenie odpowiedzi na trzy pytania o sprawy ważne dla osób z niepełnosprawnością.
Pytania te wysłaliśmy do kandydatów na początku ubiegłego miesiąca, z prośbą o odpowiedź do 17 kwietnia. Telefonicznie upewniliśmy się, czy kandydaci na pewno je otrzymali. W odpowiedzi słyszeliśmy zapewnienia, że „sprawy osób niepełnosprawnych są nam bliskie”, „odpowiemy najszybciej, jak się da”. Przypomnieliśmy się telefonicznie sztabom wyborczym przed 17 kwietnia, jednak w tym terminie odpowiedzi nadesłały zaledwie dwa sztaby. W wyniku kolejnych ponaglających telefonów i maili, udało nam się uzyskać odpowiedzi od kolejnych pięciu kandydatów. Łącznie odpowiedziało nam 7 na 11 kandydatów – w kolejności alfabetycznej: Grzegorz Braun, Andrzej Duda, Adam Jarubas, Bronisław Komorowski, Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz i Magdalena Ogórek.
Od reszty ciągle słyszeliśmy zapewnienia: „już wkrótce odpowiemy”. Tak było choćby w przypadku Mariana Kowalskiego i Jacka Wilka. Sztab kandydata Pawła Tanajny szczerze odpowiedział natomiast: „pan Paweł sam prowadzi kampanię, gdybyśmy mieli taki sztab i tylu ludzi, jak duże partie, na pewno byśmy odpowiedzieli”. Sztab Janusza Palikota w ogóle nie odpowiedział, nikt nie odbierał też telefonów. Kandydat promuje się hasłem „Zrobię z nimi porządek”. Proponujemy zacząć od własnego sztabu.

Cyniczne kalkulacje

Prezentowany brak zainteresowania tak liczną grupą – ponad 5 milionów wyborców – dziwi. Osoby z niepełnosprawnością i ich problemy nie są jednak obowiązkowym punktem programów kandydatów ani ich spotów wyborczych.
- Strategia kampanii politycznych jest niestety oparta na cynicznych kalkulacjach – wyjaśnia prof. Mikołaj Cześnik, socjolog i politolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Brak tematyki osób z niepełnosprawnością w kampanii oznacza, że póki co grupa ta nie jest postrzegana przez polityków jako znacząca. Taka, o której głosy warto byłoby walczyć, kierując do niej, jak np. do rolników, specjalną ofertę.
Czy politycy ulegają stereotypowi, że niepełnosprawność równa się bierność, a osoby z niepełnosprawnością i tak nie chodzą na wybory, więc nie warto zabiegać o ich głosy? Prof. Mikołaj Cześnik przyznaje, że ten stereotyp wciąż może być żywy. Dlatego ekspert zachęca osoby z niepełnosprawnością do jak najaktywniejszego brania udziału w wyborach, tak, aby jako grupa byli widoczni dla polityków.

Osoby z niepełnosprawnością chcą głosować

Z naszych obserwacji wynika jednak, że osoby z niepełnosprawnością, wbrew stereotypom, od lat uczestniczą w wyborach. W kolejnych sondach, prowadzonych przy okazji wyborów na naszym portalu, chęć wzięcia udziału w głosowaniu deklarowało nawet 2/3 osób.
- Absencja wyborcza, wymuszona niepełnosprawnością i brakiem możliwości zagłosowania, np. ze względu na brak dostosowań w lokalu wyborczym, jest niedopuszczalna w cywilizowanym państwie. Obowiązkiem państwa jest zapewnienie każdemu wyborcy możliwości głosowania, czy to za pomocą pełnomocnika, korespondencyjnie, czy za pomocą nakładki w alfabecie Braille’a – wylicza prof. Cześnik.
Politolog jest oburzony ostatnią próbą zmiany Kodeksu wyborczego, która miała – ze względu na wysokie koszty i nikłe zainteresowanie – wycofać z lokali wyborczych wspomniane nakładki w alfabecie Braille’a.
- Niezależnie, czy korzysta z nich 100, czy 100 tys. wyborców, państwo ma obowiązek je zapewnić – podkreśla ekspert.
Profesor zauważa też, że osoby z niepełnosprawnością to grupa bardzo zróżnicowana, wewnętrznie podzielona, ze względu na specyficzne potrzeby: o co innego walczą często osoby z niepełnosprawnością ruchową, na czym innym zależeć może osobom niewidomym czy niesłyszącym, a jeszcze inne postulaty wysuwać będą rodzice dzieci ze spektrum autyzmu. Prof. Cześnik apeluje jednak o to, by środowisko osób z niepełnosprawnością zaczęło mówić jednym głosem, połączyło siły w walce o kilka wspólnych postulatów, tak, aby politycy nie mogli sobie pozwolić na dalsze ignorowanie tej grupy.

Odpowiedzi kandydatów na Prezydenta RP

Poniżej prezentujemy odpowiedzi tych kandydatów, którzy ich nam udzielili – w porządku alfabetycznym. Mamy nadzieję, że nasza ankieta będzie pomocna w podejmowaniu wyboru, na kogo warto w nadchodzących wyborach oddać swój głos.

Pytanie 1.
Charytatywność czy aktywizacja?

Który model polityki społecznej wobec osób z niepełnosprawnością jest Pani/Panu bliższy?

Grzegorz Braun (48 lat, wykształcenie wyższe, bezpartyjny): To jest fałszywa alternatywa – jedno przecież nie powinno wykluczać drugiego. Przede wszystkim jednak należy zmniejszyć ciężary podatkowe, które przygniatają wszystkich Polaków – niezależnie od aktualnej kondycji psychofizycznej.

Andrzej Duda (42 lata, wykształcenie wyższe, Prawo i Sprawiedliwość): Odpowiedni model polityki społecznej to aktywizacja osób z niepełnosprawnością, to wsparcie dla zatrudniania na chronionym rynku pracy. Nie ma zgody na likwidację tysięcy miejsc pracy w zakładach pracy chronionej, czego doświadczamy za obecnych rządów, tylko w styczniu br. ubyło 18 ZPChr, pracę w warunkach chronionych utraciło ponad 6 tys. osób niepełnosprawnych. Jestem za równowagą na rynku chronionym i rynku otwartym, ale nie kosztem tego pierwszego. Wydawało się, że po ratyfikacji Konwencji Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ przez obecnie urzędującego Prezydenta RP, dylemat ten został definitywnie rozwiązany. Że jako Państwo odeszliśmy ostatecznie od „systemu kwotowego” na rzecz „systemu praw” (praw gwarantowanych i realizowanych w praktyce). Że natychmiast dostosowane zostało krajowe prawo wykonawcze, likwidując niejasne linie podziału kompetencji resortowych wobec osób niepełnosprawnych, że lecznictwo, edukacja, rehabilitacja, aktywizacja zawodowa, zatrudnienie, pomoc społeczna i socjalna, będą od tego momentu opisane w jasnych procedurach, objęte komplementarnym procesem postępowania, wsparte elektroniczną ewidencją aktywnie wspierającą te procesy i procedury. To model polityki Państwa, o który będę zabiegał jako Prezydent Polski.

Adam Jarubas (40 lat, wykształcenie wyższe, Polskie Stronnictwo Ludowe): Charytatywność i aktywizacja się nie wykluczają, to dwie strony tego samego medalu. Wręcz kluczowe jest, aby żadna z nich nie wypierała drugiej, abyśmy umieli znaleźć między nimi odpowiedni balans. Tylko pod takim warunkiem polityka wobec osób niepełnosprawnych będzie zdawała egzamin.

Bronisław Komorowski (62 lata, wykształcenie wyższe, bezpartyjny): Jedno i drugie jest ważne i potrzebne. Jedno nie wyklucza drugiego. Wsparcia czy pomocy należy udzielać odpowiednio do sytuacji konkretnego człowieka. Bez wątpienia każda osoba z niepełnosprawnością – tak, jak wszyscy inni – powinna dążyć do jak największej samodzielności i jak największej aktywności. W dążeniu tym ma prawo oczekiwać jak najpełniejszego wsparcia – od wczesnego wykrycia niepełnosprawności, objęcia leczeniem i rehabilitacją, poprzez przyjazną edukację, najlepiej wśród rówieśników, czyli w ramach edukacji włączającej i to na wszystkich szczeblach, aż po wsparcie w podjęciu i utrzymaniu w pracy. Oczywiste są pożytki z samodzielności i aktywności osoby z niepełnosprawnością – zarówno dla niej samej, jak i dla otoczenia. Niekiedy jednak droga do aktywności prowadzi przez wsparcie udzielane przez różnego rodzaju organizacje charytatywne. Bywa bowiem, że rodzice którym rodzi się niepełnosprawne dziecko – zaskoczeni, przytłoczeni, zagubieni – doświadczają uczucia życiowej katastrofy. Albo młody człowiek, który w wyniku skoku do wody lub wypadku motocyklowego doznaje złamania kręgosłupa i świat mu się zawala. Wtedy często najskuteczniejszą – szczególnie na początkowym etapie – pomoc mogą udzielić ludzie w podobnej sytuacji, którzy już przez to przeszli, którzy już nabrali doświadczenia i okrzepli. I to oni w pierwszej kolejności mogą pomóc nauczyć się żyć pomimo i z niepełnosprawnością. Nierzadko trzeba zacząć od najbardziej podstawowej pomocy materialnej – na dostosowanie mieszkania, na potrzebny sprzęt, na rehabilitację. A zatem – zarówno wsparcie o charakterze charytatywnym, jak i aktywizacja są potrzebne. Ważne jednak oczywiście, by jedno nie stawało na przeszkodzie drugiemu, by nie ograniczać wsparcia do działań charytatywnych, ani też nie przeceniać i nie traktować, jako wyłącznej formy – aktywizacji.

Janusz Korwin-Mikke (72 lata, wykształcenie wyższe, Kongres Nowej Prawicy): Państwo nie ma prawa uprawiać jakiejkolwiek "polityki społecznej". Dla mnie nie istnieje w ogóle kategoria "osoby niepełnosprawne". To wymysł biurokracji, która chce robić kasę na PFRON i innych podobnych instytucjach. Każdy człowiek jest inny, każdy ma inne zdolności - i np. człowiek bez nóg jest świetny tam, gdzie podłogi za zimne albo za gorące, ślepi maja zazwyczaj świetny słuch - co trzeba wykorzystać - i tak dalej. Dziwi mnie tylko, że dzieci niesprawne fizycznie nie chcą szkolić się na arcymistrzów szachów, warcabów czy brydża. Podejrzewam, że nie mają bodźców, bo dostają jakieś satysfakcjonujące ich dotacje. Ja, gdybym urodził się bez nóg, byłbym mistrzem świata w szachach i w brydżu. Do tego trzeba dążyć. Dlaczego w pierwszej pięćsetce szachistów i brydżystów nie ma nikogo na wózku?!?

Paweł Kukiz (51 lat, wykształcenie średnie, bezpartyjny): Zdecydowanie aktywizacja osób niepełnosprawnych, tak by czuli się ważną częścią społeczeństwa obywatelskiego. Oczywiście akcje charytatywne są bardzo istotne, ale akcje aktywizujące osoby niepełnosprawne wydają się skuteczniejsze.

Magdalena Ogórek (36 lat, wykształcenie wyższe, bezpartyjna): W imieniu Sztabu Wyborczego kandydatki na urząd prezydenta RP Magdaleny Ogórek pragniemy przekazać, że za najbardziej efektywny uważamy model skłaniający do aktywizacji osób z niepełnosprawnością. Model ten powinien opierać się na aktywnym udziale władzy publicznej od władzy gminnej do państwowej. Należy wspierać edukację osób z niepełnosprawnością od poziomu przedszkola integracyjnego poczynając. Domagamy się zwiększenia środków budżetowych na aktywizację osób niepełnosprawnych na rynku pracy. W szczególności domagamy się zwiększenia środków na zatrudnienie osób z niepełnosprawnością w urzędach publicznych. Dzisiaj w wielu ministerstwach pracuje więcej osób w gabinetach politycznych, niż zatrudnionych jest osób z niepełnosprawnością.

Pytanie 2.
Inicjatywa ustawodawcza.

Jaką inicjatywę ustawodawczą, związaną z najpilniejszymi potrzebami środowiska osób z niepełnosprawnością, planuje Pani/Pan podjąć podczas swojej kadencji?

Grzegorz Braun: Radykalne obniżenie podatków oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku zwiększy stan posiadania polskich rodzin. Każdy nas jest w jakimś sensie niepełnosprawny. Ja na przykład posiadam wadę wzroku. Nie chcę i nie będę klasyfikował ludzi według takiego kryterium.

Andrzej Duda: Jak bumerang powrócił problem właściwego wsparcia opiekunów osób niepełnosprawnych (gratyfikacji za ich ciężką codzienną pracę na etacie 8 16/7), ta kwestia jest obecnie najbardziej paląca. Niemniej docelowo ważne jest koherentne prawodawstwo. Skoro Konstytucja nie reguluje tych kwestii szczegółowo, a część jej zapisów stosowana jest wybiórczo, interpretowana swobodnie, zagubiona w regulacjach poszczególnych resortów, to może czas na „Ustawę o Niepełnosprawnych Polakach”, której beneficjentami będą osoby niepełnosprawne i ich najbliżsi.

Adam Jarubas: Moja propozycja to realizacja postulatu środowiska opiekunów osób niepełnosprawnych. Przygotowałbym projekt podnoszący wysokość zasiłku pielęgnacyjnego do wysokości dodatku pielęgnacyjnego ZUS. Uważam, że nie powinny być one przyznawane w różnej wysokości, bo choć są skierowane do dwóch różnych grup, to pełnią tę samą funkcję. Przekonałbym rząd, że potrzebne na to 0,5 mld zł musi się znaleźć w budżecie.

Bronisław Komorowski: Zasadniczy kierunek przyszłych działań wytycza Konwencja Narodów Zjednoczonych z 13 grudnia 2006 roku o prawach osób niepełnosprawnych, którą miałem zaszczyt w imieniu Polski ratyfikować. Wówczas też zobowiązaliśmy się, jako państwo w szczególności dostosować do Konwencji nasze prawo w zakresie ubezwłasnowolnienia i zawierania małżeństw przez osoby niepełnosprawne. Zważywszy, iż ubezwłasnowolnienie dotyczy w Polsce około 70 tysięcy osób – sprawa ta wymaga pilnego i odpowiedniego do dzisiejszych standardów w zakresie poszanowania praw człowieka uregulowania. Rozumiem, jak delikatną i trudną, a przez to wymagającą najwyższej staranności jest każda zmiana w kodeksach z obszaru prawa cywilnego. Tym niemniej – trzeba to w końcu doprowadzić do stanu, który deklarowaliśmy, ratyfikując Konwencję we wrześniu 2012 roku.

Janusz Korwin-Mikke: Jeszcze nie widziałem, by generała szykującego się do bitwy, pytano o to, co jest z lazaretami! Od tego są osobne służby. I nie wierzcie innym Kandydatom, którzy napiszą Wam, że zrobią, zapewnia i dadzą: ONI kłamią. Jak zawsze. Jedyne, co mógłbym zrobić, to zażądać od prokuratury by przyjrzała się pijawkom dorabiającym się fortun na „pomocy niepełnosprawnym”.

Paweł Kukiz: Na pewno bardzo na sercu leży mi problem rodziców, opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi. Kwestia wysokości zasiłków, które sprawią by żyli godnie mając tak ciężką sytuację życiową i materialną.

Magdalena Ogórek: Pierwszą inicjatywą byłoby podwyższenie i zrównanie świadczeń opiekunów osób z niepełnosprawnością, niezależnie od tego czy jest to osoba niepełnoletnia, czy pełnoletnia. Dzielenie opiekunów osób z niepełnosprawnością jest błędem.

Pytanie 3.
1% podatku - na subkonta czy dla organizacji?

Idea 1% odbiegła od początkowych założeń, czyli wspierania lokalnych organizacji pożytku publicznego. Obecnie większość środków z 1% trafia do największych organizacji, prowadzących subkonta dla swoich podopiecznych. Wynika to głównie z tego, że państwo nie zapewnia właściwej opieki medycznej i rehabilitacyjnej. Jaki jest Pani/Pana pomysł na 1%?

Grzegorz Braun: Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że co do zasady jestem przeciwnikiem podatku od dochodów osobistych – penalizuje on zaradność i przedsiębiorczość. Uważam, że państwo powinno przestać zabierać pieniądze obywatelom, a oni sami będą wiedzieć na co je najlepiej przeznaczyć.

Andrzej Duda: 1% odpisu podatkowego to szlachetna inicjatywa. Musimy jednak pamiętać, że nie zastąpi ona działań państwa. Środki pochodzące z 1% to pożyteczny dodatek wspierający wiele organizacji pozarządowych. Nie zwalniajmy jednak organów Państwa, Parlamentu, Rządu z obowiązków i zadań ustawowych. Zmuszajmy polityków i urzędników do przestrzegania ustanowionych już standardów i zmuszajmy do ich stałego podnoszenia, dodatkowe środki kierując na wyjątkowe indywidualne potrzeby, na specjalne zadania i projekty społeczne. W tym na intensywny monitoring przestrzegania praw osób niepełnosprawnych i na pomoc prawną w starciu z urzędniczym aparatem Państwa, które uchyla się od swojej powinności. Prezydent RP ma stosowne prerogatywy by taką kontrolę również sprawować i inicjatywy legislacyjne wnosić, we współpracy ze stroną społeczną.

Adam Jarubas: Szczególnie ważne jest zwiększenie transparentności w wydatkowaniu środków z 1%. Należy jasno wydzielić w finansach organizacji wpływy otrzymywane z tego źródła, tak by bez żadnych wątpliwości można było określić koszty pozyskania tych środków. OPP powinny również precyzyjnie informować darczyńców, że działania promocyjne są finansowane również z 1%. Jeśli kontrola wykazałaby, że środki te były wydane niezgodnie z ich przeznaczeniem, organizacja powinna je zwrócić.

Bronisław Komorowski: Z uwagą śledzę trwającą właśnie w Sejmie dyskusję w sprawie inicjatywy zmiany ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Projekt ustawy przyjęty przez Komisję Polityki Społecznej i Rodziny zawiera rozwiązania, które powinny służyć także przywróceniu pierwotnych idei w zakresie zbierania i wydatkowania środków otrzymywanych przez organizacje w ramach tzw. 1%. Projekt ustawy zakłada bowiem m.in. zakaz zbierania 1% przez jedną organizację dla innej organizacji, która nie jest wpisana na listę uprawnionych do zbierania. Projekt zakazuje także rozpowszechniania programów do rozliczania podatku PIT z zakodowanym „na sztywno”, czyli bez możliwości zmiany przez użytkownika – nazwy i KRS organizacji, dla której podatnik przekazuje 1% swego podatku. Ponadto projekt wprowadza obowiązek wydzielenia środków, pochodzących z 1%, a tym samym czytelne wykazanie, na co te środki zostaną wydane, w tym obowiązek informowania o finansowaniu z tych środków działań reklamowych. Wreszcie projekt wprowadza sankcje za naruszenie przepisów w zakresie zbierania i wydatkowania środków z 1% - zarówno dla organizacji (w szczególności obowiązek przekazania środków zbieranych lub wydanych wbrew ustawie na Fundusz Wsparcia Organizacji Pożytku Publicznego), jak i dla osób za to odpowiedzialnych (kary grzywny). Tak szeroka i konkretna nowelizacja ustawy powinna wyeliminować najbardziej dziś krytykowane, a niestety narastające zjawiska, rażąco sprzeczne z ideą obywatelskiego prawa do zadysponowania 1% swego osobistego podatku na ważne cele społeczne. Obecny projekt nie zmienia natomiast przepisów w zakresie możliwości gromadzenia tych środków na indywidualnych subkontach. I to pomimo burzliwej na ten temat dyskusji. Bez wątpienia zatem dyskusję tę należy kontynuować.

Janusz Korwin-Mikke: Nie rozumiem? Ludzie płacą przecież, na co chcą; mamy im zabronić?

Paweł Kukiz: Zdecydowanie kwestia 1% jest do poprawy i uregulowania, tak by włączyć jak największą liczbę organizacji lokalnych a nie tylko te, które posiadają środki finansowe na reklamę zbiórek dotyczących 1% i wpłacania na subkonta.

Magdalena Ogórek: Należy wspierać działania na rzecz budowy lokalnych koalicji, które będą tworzyć w społecznościach lokalnych świadomość korzyści płynących ze wspierania OPP. Władze samorządowe powinny wziąć na siebie ciężar uświadamia obywatelom, jakie korzyści płyną ze wspierania lokalnych OPP. Ponadto należy ułatwić przekazywanie 1 proc. na OPP emerytom i rencistom.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:34 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 04.05.2015
Autor: PAP

Wkrótce rozpoczną się prace związane z budową dworca systemowego PKP w Ciechanowie. Będzie on gotowy w IV kw. tego roku. Nowy obiekt, powstanie w miejscu dotychczasowego, który zostanie zburzony. Będzie bardziej funkcjonalny i dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością.
Podobne innowacyjne dworce systemowe PKP powstają na Mazowszu w Mławie i Nasielsku oraz w Strzelcach Krajeńskich (Lubuskie). Tam koniec inwestycji planowany jest na III kw. tego roku. Jeżeli typ systemowy dworca sprawdzi się, powstaną one także w innych miastach – poinformowała spółka.

Nowy projekt PKP

Innowacyjne dworce systemowe to pilotażowy projekt PKP, który zakłada wyburzenie dotychczasowych obiektów i postawienie w ich miejscu nowych, mniejszych i ekologicznych. Nowe dworce będą dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością i wyposażone w rozwiązania zmniejszające koszty eksploatacji.
Według PKP, w przypadku Ciechanowa, przekazanie placu budowy pod dworzec systemowy nastąpi na początku maja. W tym czasie wykonawca inwestycji, Warmińskie Przedsiębiorstwo Budowlane, zorganizuje dla podróżnych dworzec tymczasowy. Rozpocznie jednocześnie rozbiórkę dotychczasowego obiektu. Wartość inwestycji w Ciechanowie to ok. 5 mln zł. Jej koszt zostanie pokryty ze środków własnych PKP.
Jak podkreślił Piotr Ciżkowicz z zarządu PKP, innowacyjne dworce systemowe to autorski projekt tej spółki.
- Obecnie inwestycją objęte są cztery lokalizacje. Niedawno podjęliśmy również decyzję o budowie w Oświęcimiu. Jeśli ten typ dworców sprawdzi się pod względem funkcjonalnym i ekonomicznym, to podobne obiekty powstaną w innych miejscowościach – zapowiedział Ciżkowicz.

Prace w innych miastach

W ramach budowy dworca systemowego PKP w Mławie, trwają tam obecnie prace związane z murowaniem ścian zewnętrznych oraz wylewaniem stropów wiaty nowego obiektu. Wkrótce rozpocznie się zagospodarowanie terenu wokół dworca. Z kolei w Nasielsku gotowe są już wiata nowego dworca i konstrukcja budynku. Montowane są ściany działowe obiektu. Trwają jednocześnie prace związane z zagospodarowaniem terenu wokół dworca, w tym parkingu dla samochodów. W przypadku obiektu w Strzelcach Krajeńskich trwają prace przy ścianach dworca oraz wokół obiektu. Niebawem ruszy budowa wiaty dla nowego budynku.
Koszt budowy innowacyjnych dworców systemowych w przypadku Mławy to ok. 4,2 mln zł, Nasielska - ok. 6,4 mln zł, a w Strzelcach Krajeńskich - ok. 4,7 mln zł.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:35 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 05.05.2015
Autor: Sławomir Piechota Kuśmierz, archiwum redakcji

Myśląc i mówiąc o osobach niepełnosprawnych i zjawisku niepełnosprawności – często wpadamy w koleiny stereotypów, koncentrując się na rodzajach (odmianach) niepełnosprawności oraz wyliczaniu związanych z tym barier (ograniczeń): nie widzi, nie słyszy, nie chodzi itd. Mając tego świadomość, tym bardziej trzeba zacząć od postawienia na nowo kwestii:


Osoba niepełnosprawna – czyli kto?

Według preambuły Konwencji Narodów Zjednoczonych z 13 grudnia 2006 roku o prawach osób niepełnosprawnych, ratyfikowanej przez Polskę we wrześniu 2012 roku: niepełnosprawność jest pojęciem ewoluującym i wynika z interakcji między osobami z dysfunkcjami a barierami wynikającymi z postaw ludzkich i środowiskowymi, które utrudniają tym osobom pełny i skuteczny udział w życiu społeczeństwa, na zasadzie równości z innymi osobami.
Ewolucję postrzegania i rozumienia niepełnosprawności dobitnie widać w słowach, jakimi się wobec osób tak charakteryzowanych posługujemy. Kiedyś powszechne było w użyciu słowo „kaleka”. Dziś użycie takiego słowa uważa się raczej za niestosowne, acz wciąż jeszcze zdarza się je usłyszeć lub przeczytać. Późniejsza wersja łagodniejsza, wpisana w ustawodawstwo, to pojęcie „inwalida”.
Od połowy lat 70. ubiegłego wieku zaczęło się upowszechniać określenie „osoba niepełnosprawna”. W ostatnich natomiast latach coraz częściej używa się sformułowania „osoba z niepełnosprawnością” – by wyeksponować, iż niepełnosprawność nie dotyczy całej osoby, a jedynie jest jedną z jej cech, i to wcale nie najważniejszą.
Ową ewolucję rozumienia niepełnosprawności słychać i widać także w języku codziennym, kiedy sięga się po różnego rodzaju emocjonalne określenia w rodzaju „skrzywdzony przez los”, „biedny...”, czy „sprawny inaczej”.
Ta swoista nieporadność codziennego języka uwidacznia bariery w społecznej świadomości. Przejawia się to także w sposobie nazywania „tych innych” niż niepełnosprawni. Mówi się często o takich osobach: „zdrowi” albo „pełnosprawni”, a niekiedy nawet... „normalni” (!). A przecież wystarczy chwila zdyscyplinowanego, logicznego myślenia, by uzmysłowić sobie, że z jednej strony osoba niepełnosprawna nie jest chora (nie wymaga leczenia, natomiast ma ograniczenia o charakterze stabilnym lub powolnie ewoluującym), a zarazem że nie widać masowo takich, którzy byliby rzeczywiście w pełni sprawni – czyli zarówno znakomicie widzący, perfekcyjnie słyszący, biegający czy błyskotliwie myślący lub w pełni i dogłębnie odczuwający...

Statystycznie policzeni

Niepełnosprawność – jak wiele innych zjawisk społecznych – próbuje się zrozumieć i wyjaśnić poprzez dane statystyczne. Z tych często przytaczanych liczb wynika, że w Polsce ok. 15 proc. ogółu stanowią osoby niepełnosprawne, że około 200 tysięcy osób w naszym kraju na co dzień używa wózka inwalidzkiego, około 200 tysięcy jest niewidomych, a około 60 tysięcy posługuje się językiem migowym.

szyld ikony osoby z niepełnosprawnością

Trudne to jednak do wytłumaczenia w porównaniu z danymi z innych krajów, według których we Włoszech i w Grecji jest mniej niż 10 proc. osób niepełnosprawnych, podobnie w Hiszpanii 9,9 proc., a w sąsiedniej z nią Portugalii już ponad 18 proc., natomiast w Finlandii ponad 22 proc., a w USA nawet około 25 proc.
A zatem może czas otwarcie i dobitnie powiedzieć, iż jeśli robimy coś z myślą o osobach niepełnosprawnych – to robimy to nie dla kogoś, nie dla tych innych, dla tych „statystycznie policzonych”, lecz robimy to dla nas wszystkich, robimy to także dla siebie!

Trzy konteksty

Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rozróżnia się trzy zakresy (konteksty) ograniczenia sprawności. Są to:
Niesprawność (impairments) – aspekt medyczny: każda utrata sprawności lub nieprawidłowość w budowie czy funkcjonowaniu organizmu pod względem psychologicznym, psychofizycznym lub anatomicznym;
Niepełnosprawność (limitations, dawniej disability) – aspekt funkcjonalny: każde ograniczenie bądź niemożność (wynikające z niesprawności) prowadzenia aktywnego życia w sposób lub zakresie uznawanym za typowe dla człowieka (ograniczenia aktywności);
Ograniczenia w pełnieniu ról społecznych (restrictions, dawniej handicap) – aspekt środowiskowy: ograniczenia określonej osoby, wynikające z niesprawności lub niepełnosprawności, ograniczające lub uniemożliwiające pełną realizację roli społecznej odpowiadającej wiekowi, płci oraz zgodnej ze społecznymi i kulturowymi uwarunkowaniami (ograniczenia uczestnictwa w życiu społecznym).

Według Konwencji z 2006 roku – „Do osób niepełnosprawnych zalicza się te osoby, które mają długotrwale naruszoną sprawność fizyczną, umysłową, intelektualną lub w zakresie zmysłów, co może, w oddziaływaniu z różnymi barierami, utrudniać im pełny i skuteczny udział w życiu społecznym, na zasadzie równości z innymi osobami”.

Hawking, Roosevelt, Jan Paweł II

Pojawia się zatem kwestia i pytanie zasadnicze: kto jest niepełnosprawny? Czy ten, który posiada na tę okoliczność dokument, wystawiony przez uprawniony organ? Czy ten, który nie ma wprawdzie dokumentu, ale czuje się niepełnosprawny? Czy może wreszcie też ten, który nie ma stosownego dokumentu i nie odczuwa żadnych ograniczeń, ale inni uważają go za niepełnosprawnego?
Takie myślenie poprzez urzędowe definicje i statystykę – jak widać – bywa więc zawiłe i zarazem bardzo zawodne. Zależy bowiem od przyjętej konwencji (definicji) i sprawności rachmistrzów. Przy głębszej natomiast analizie istoty zjawiska ujawnia się fundamentalna kwestia: czy nie powinniśmy uznać, iż tak naprawdę niepełnosprawny jest... każdy?! Każdy bowiem – nawet jeśli nie zachoruje ani nie przydarzy mu się wypadek – kiedyś wraz z wiekiem coraz słabiej widzi, gorzej słyszy, z coraz większym trudem się porusza, a jednocześnie coraz mocniej doświadcza różnych dolegliwości. Aż po kres ludzkiej sprawności, aż po kres zdolności do życia – czyli śmierć...
A odnosząc to do konkretnych przykładów i sytuacji:
Czy uważamy za niepełnosprawnego Stephena Hawkinga? Czy raczej mówimy o genialnym kosmologu, astrofizyku, profesorze z Cambridge, następcy i kontynuatorze myśli Izaaka Newtona...?
Czy wspominając prezydenta USA – jedynego, który wygrywał wybory 4-krotnie, i to w czasach wychodzenia Ameryki i świata z wielkiego kryzysu, a potem w istocie dowodził koalicją antyhitlerowską w czasach II wojny światowej – Franklina D. Roosvelta zauważamy, że poruszał się na wózku inwalidzkim? Czy określamy go jako „kalekę”, czy „inwalidę”? Czy raczej mówimy o wielkim prezydencie, który odmienił Amerykę i wpływał na losy świata?
Czy wreszcie ktoś w Polsce powiedziałby, że Jan Paweł II był osobą niepełnosprawną – choć w ostatnich latach życia widział to cały świat?!

Stan świadomości

Różnie ludzie sobie radzą z doświadczeniem (odczuwaniem) niepełnosprawności. Jedni – jak Stephen Hawking (dziś 72-letni, zmagający się ze skutkami postępującej choroby od ostatniego roku studiów, czyli od ponad 50 lat) – akceptując to, co od nich niezależne, starają się pomimo ograniczeń funkcjonować możliwie aktywnie, samodzielnie, realizując marzenia i plany. Inni – jak Ernest Hemingway – niezdolni do zaakceptowania ograniczeń, uciekają od rzeczywistości, osuwają się w nicość aż po śmierć samobójczą (mając zaledwie 62 lata)...
Niepełnosprawność to w znacznym stopniu stan umysłu, stan świadomości: przede wszystkim samej osoby, doświadczającej ograniczeń, ale równocześnie jej otoczenia, które wywiera znaczący wpływ na osobę doświadczającą ograniczeń. Można z tym sobie radzić, żyć aktywnie i szczęśliwie, jeśli to rozumiemy i akceptujemy.


Aaron Fotheringham bierze udział w ekstermalnych wyczynach sportowych. Młody Amerykanin pokazuje, że nie ma dla niego żadnych ograniczeń.
Bo niepełnosprawni jesteśmy wszyscy – tyle że w różnych okresach życia chwilowo, długotrwale lub na stałe, a zarazem w różnym zakresie i w różnym stopniu. To najbardziej oczywista i immanentna cecha życia każdego człowieka. Bywa jednak nierzadko, że właśnie prawdy najbardziej oczywiste – najtrudniej przebijają się do świadomości indywidualnej i zbiorowej.

Konwencja drogowskazem

I dlatego tak ważne jest upowszechnianie i wdrażanie w życiu codziennym Konwencji Narodów Zjednoczonych z 2006 roku o prawach osób niepełnosprawnych. Zasadniczy cel i przesłanie Konwencji zawarte jest w jej artykule 1, który stanowi:
„Celem niniejszej konwencji jest popieranie, ochrona i zapewnienie pełnego i równego korzystania ze wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności przez wszystkie osoby niepełnosprawne oraz popieranie poszanowania ich przyrodzonej godności.”
Konwencja stanowi zatem swoisty drogowskaz – wskazuje drogę. To od nas jednak zależy – od naszego zaangażowania, umiejętności i pracy – czy umiemy tą drogą podążyć.

Sławomir Piechota – poseł na Sejm RP, przewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, wiceprzewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 05, 2015 10:36 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 04.05.2015
Autor: PAP

Trzy osoby niewidome, które na co dzień korzystają z pomocy psa asystującego, złożyły pozwy przeciw właścicielowi restauracji i firmy przewozowej za uniemożliwienie im skorzystania z usług. Prawo gwarantuje osobom niepełnosprawnym wstęp z psem asystującym

do obiektów użyteczności publicznej.

W sprawy zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Pozwy zostały złożone do Sądu Okręgowego w Warszawie. Poszkodowani domagają się przeprosin na łamach prasy i łącznie wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny oraz 15 tys. zł zadośćuczynienia.

Z psem tylko na zewnątrz

Proces, który ma się rozpocząć, dotyczy dwóch sytuacji. Do jednej doszło w 2013 r., gdy dwoje osób niewidomych z psem chciało wejść do jednej z warszawskich restauracji. Obsługa lokalu poinformowała ich, że wejście z psami nie jest możliwe i zaproponowała zajęcie miejsc na patio. Nie pozwalała jednak na to pogoda.
Druga sprawa dotyczy jednej z firm przewozowych. Kierowca zakazał osobie niepełnosprawnej podróżującej z psem asystującym wejścia do busa. Poinformował ją, że wynika to z wewnętrznego regulaminu firmy, który zabrania przewozu zwierząt.
W obu pozwach podkreślono, że restauracja oraz przewoźnik dopuścili się dyskryminacji klientów z powodu ich niepełnosprawności. Zaznaczono również, że działania pozwanych naruszyły dobra osobiste pozywających - ich godność, prawo do decydowania o swoim życiu osobistym, wolność poruszania się.

Przepisy są jasne

Niedopuszczalność jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność jest zawarta w art. 5 Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Także polskie przepisy regulują kwestie dotyczące osób z niepełnosprawnością, które muszą korzystać z pomocy psów asystujących.
- Zgodnie z art. 20a Ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, osoba z psem asystującym ma zagwarantowane prawo wstępu do obiektów użyteczności publicznej, w tym obiektów gastronomicznych oraz środków transportu – wyjaśniła dr Dorota Pudzianowska, prawniczka HFPC.
Dodała, że wprowadzenie tego przepisu było reakcją na sprawę Jolanty Kramarz, której - kilka lat temu - nie wpuszczono z psem asystującym do jednego z hipermarketów.
- Jednak jak widać, mimo jasnego brzmienia przepisu nadal są problemy z respektowaniem tego uprawnienia osób z niepełnosprawnością – dodała dr Pudzianowska.

107 psów

Jolanta Kramarz jest dziś szefową Fundacji "Vis Maior", która wspiera osoby z niepełnosprawnością, głównie wzroku, przeprowadza szkolenia i warsztaty, uczy samodzielnego poruszania się, radzenia sobie po stracie wzroku. Rolą fundacji jest również kształtowanie odpowiednich postaw osób widzących w stosunku do osób niewidomych.
Fundacja szkoli także psy asystujące. Na jej stronie internetowej jest cały przewodnik dotyczący tej kwestii. Autor publikacji, Krzysztof Kurowski, przypomina, że wchodzenie w asyście prawidłowo oznaczonego psa przewodnika do obiektów użyteczności publicznej najpierw gwarantowało prawo lokalne, a po sprawie Jolanty Kramarz - również prawo krajowe, czyli znowelizowana Ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.
W art. 2 ustawy zdefiniowano psa asystującego jako odpowiednio wyszkolonego i specjalnie oznaczonego psa, w szczególności psa przewodnika osoby niewidomej lub słabowidzącej oraz psa asystenta osoby niepełnosprawnej ruchowo, który ułatwia jej aktywne uczestnictwo w życiu społecznym.
Zgodnie ustawą osoba niepełnosprawna z psem asystującym ma prawo wstępu do obiektów użyteczności publicznej - budynków administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, oświaty, szkolnictwa, nauki, opieki zdrowotnej, opieki społecznej i socjalnej, banków, instytucji handlowych, gastronomicznych, usługowych itp.
Uregulowana jest także kwestia psów przewodników w Kościele katolickim. W marcu 2010 r. Konferencja Episkopatu Polski podjęła decyzję zezwalającą na wprowadzanie psów przewodników do kościołów.
W Polsce jest 107 psów posiadających certyfikaty psa asystującego, wydanych przy udziale środków PFRON.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr maja 13, 2015 10:17 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 11.05.2015

Autor: Mateusz Różański

42 tys. 274 osobom wysłano przed pierwszą turą wyborów prezydenckich pakiety do głosowania korespondencyjnego, natomiast z pomocy pełnomocnika skorzystało 5756 osób – podaje Państwowa Komisja Wyborcza na swojej stronie internetowej. Duża część korzystających z tych udogodnień to osoby z niepełnosprawnością.
Tegoroczne wybory prezydenckie były pierwszymi, w których korespondencyjnie mógł głosować każdy obywatel. Wcześniej miały do tego prawo tylko osoby z niepełnosprawnością. Ponadto przedłużono termin zgłaszania zamiaru głosowania korespondencyjnego.
W efekcie tych zmian znacznie zwiększyła się liczba wysłanych pakietów do głosowania korespondencyjnego – z 495 osób podczas wyborów samorządowych w 2014 roku do aż 42 tys. 274 (z czego w kraju 8189, a za granicą 34085) przed pierwszą turą tegorocznych wyborów prezydenckich.
Spadła za to liczba osób głosujących przez pełnomocnika, dostępnych dla osób z umiarkowanym lub znacznym stopniem niepełnosprawnością oraz osób po 75. roku życia. Podczas wyborów samorządowych w 2014 roku sporządzono 20 tys. 112 aktów pełnomocnictwa, a przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi – 5756.

Więcej dostępnych lokali

Zwiększyła się liczba lokali wyborczych dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Pozbawionych barier było 10510 spośród 27817 lokali. Dla porównania, podczas ostatnich wyborów samorządowych było to 9918 na 27435 lokali. Kolejny raz we wszystkich obwodowych komisjach dostępne były nakładki w brajlu na karty do głosowania.
Do danych tych trzeba jednak podchodzić ostrożnie. Z raportu Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że ponad 80 proc. lokali wyborczych, oznaczonych jako dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami w wyborach samorządowych, w rzeczywistości nie spełniało wszystkich kryteriów dostępności.

W I turze Duda przed Komorowskim

AKTUALIZACJA 12.05.2015
Według oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej, zwycięzcą pierwszej tury jest Andrzej Duda, który zdobył 34,76 proc. głosów. Drugie miejsce zdobył urzędujący prezydent, Bronisław Komorowski (33,77 proc.), a trzecie Paweł Kukiz (20,8 proc). Następni w kolejności byli: Janusz Korwin-Mikke (3,26 proc.), Magdalena Ogórek (2,38 proc.), Adam Jarubas (1,6 proc.), Janusz Palikot (1,42 proc.), Grzegorz Braun (0,83 proc.), Marian Kowalski (0,52 proc.), Jacek Wilk (0,46 proc.), Paweł Tanajno (0,2 proc.). Frekwencja wyniosła 48,96 proc.

24 maja odbędzie się więc druga tura wyborów.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr maja 13, 2015 10:18 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 12.05.2015
Autor: Mateusz Różański, konsultacja: Krajowe Biuro Wyborcze

24 maja 2015 r. odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Udogodnienia wyborcze dla osób z niepełnosprawnością dostępne są zarówno dla tych, którzy korzystali z nich w I turze, jak i dla tych, którzy nie głosowali. Nie przegap terminów!

Informacje dla osób, które korzystały z poszczególnych udogodnień wyborczych w pierwszej turze

Głosowanie korespondencyjne

Wybory prezydenckie w 2015 roku to pierwsze wybory, w których głosować korespondencyjnie mogą wszyscy obywatele. Wyborca, który skorzystał z tej możliwości w pierwszej turze wyborów, automatycznie otrzyma pakiet do głosowania korespondencyjnego przed drugą, najpóźniej w dniu 17 maja. Pod koniec artykułu prezentujemy zasady głosowania korespondencyjnego.

Głosowanie przez pełnomocnika

Wszyscy, którzy skorzystali z tej możliwości w pierwszej turze wyborów, mogą zagłosować w ten sposób również podczas drugiej tury. Nie muszą w tym celu ponownie składać wniosku o sporządzenie pełnomocnictwa.

Co robić, jeśli chcemy zmienić pełnomocnika?

W sytuacji, gdy chcemy, by podczas drugiej tury wyborów reprezentował nas inny pełnomocnik, musimy wykonać dwie czynności:
1 wycofać złożone przed pierwszą turą pełnomocnictwo,
2 złożyć wniosek o wydanie nowego pełnomocnictwa.

Cofnięcie pełnomocnictwa następuje przez złożenie najpóźniej na 2 dni przed dniem wyborów stosownego oświadczenia wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi miasta) gminy, w której sporządzono akt pełnomocnictwa. Jeśli uda nam się uzyskać wycofanie pełnomocnictwa, składamy wniosek o nowe. Obie te czynności musimy wykonać do 14 maja.

Pod koniec artykułu prezentujemy zasady głosowania przez pełnomocnika.

Dopisanie do spisu wyborców w wybranym lokalu wyborczym

Co zrobić, gdy lokal wyborczy, w którym chcieliśmy oddać głos w pierwszej turze, okazał się niedostosowany (nie miał np. podjazdu) i chcemy zagłosować gdzie indziej?

W tej chwili każdemu wyborcy przysługuje prawo wyboru komisji obwodowej, w której chce zagłosować. Najpóźniej do19 maja br. włącznie można zgłaszać do urzędu gminy wniosek o dopisanie do spisu wyborców w wybranym przez siebie obwodzie głosowania, w tym – spośród obwodów, w których lokal wyborczy jest dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością.

Taki wniosek powinien zawierać:
imię i nazwisko wyborcy,
imię ojca,
datę urodzenia,
numer ewidencyjny PESEL,
adres zamieszkania.

Gdzie można znaleźć listę dostosowanych lokali wyborczych?

Informacje takie powinny być wyborcom z niepełnosprawnością udostępniane przez urzędy gmin telefonicznie, poprzez ulotki i inne drukowane materiały informacyjne, a także elektronicznie. Powinny zostać także zamieszczone na stronie internetowej urzędu (w Biuletynie Informacji Publicznej).

Głosowanie w dowolnym lokalu wyborczym

Wyborca, który złożył wniosek o zaświadczenie o możliwości głosowania w dowolnym lokalu wyborczym, otrzymał dwa dokumenty – po jednym na każdą turę wyborów. Dzięki temu w obydwu głosowaniach może brać udział w dowolnych lokalach wyborczych.



Informacje dla osób, które po raz pierwszy chcą skorzystać z udogodnień podczas drugiej tury wyborów

Głosowanie korespondencyjne (zgłoszenia do 14 maja)

Jak zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego w drugiej turze wyborów?

Jeśli nie głosowaliśmy korespondencyjnie w pierwszej turze, możemy w ten sposób oddać głos w drugiej. Skorzystanie z tej formy głosowania wymaga zgłoszenia przez uprawnionego wyborcę do urzędu gminy zamiaru głosowania korespondencyjnego. Należy je przesłać najpóźniej do 14 maja 2015 r. włącznie.

Można to zrobić ustnie, pisemnie lub w formie elektronicznej. Zgłoszenie takie powinno zawierać:
imię i nazwisko wyborcy,
imię ojca,
datę urodzenia,
numer PESEL,
oświadczenie wyborcy o wpisaniu do rejestru wyborców w danej gminie,
wskazanie wyborów, których zgłoszenie dotyczy,
wskazanie adresu stałego zamieszkania, na który ma być wysłany pakiet wyborczy, lub deklarację osobistego odbioru pakietu wyborczego.
Do zgłoszenia należy także dołączyć kopię aktualnego orzeczenia ustalającego stopień niepełnosprawności.
Jeżeli wyborca chciałby otrzymać karty do głosowania z nakładkami w alfabecie Braille’a, powinien to wyraźnie napisać w zgłoszeniu.

Jeżeli zgłoszenie nie spełnia warunków formalnych, urzędnicy powinni wezwać wnioskodawcę do jego uzupełnienia w terminie 3 dni.

Pod koniec artykułu prezentujemy zasady głosowania korespondencyjnego.

Głosowanie przez pełnomocnika (zgłoszenia do 14 maja)

Wyborca posiadający orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności (lub równoważne), a także wyborca, który w dniu głosowania miał ukończone 75 lat, może ustanowić pełnomocnika, który zagłosuje w jego imieniu. W tym celu najpóźniej do 14 maja 2015 r. włącznie uprawniony wyborca powinien złożyć w urzędzie gminy wniosek o sporządzenie pełnomocnictwa.

Pełnomocnikiem może zostać wyborca, wpisany do stałego rejestru wyborców w tej samej gminie, co osoba udzielająca pełnomocnictwa lub posiadająca zaświadczenie o prawie do głosowania. Nie jest dopuszczane przyjęcie pełnomocnictwa od więcej niż jednego wyborcy, chyba że jednym z nich jest członek najbliższej rodziny (rodzic, dziecko, małżonek, brat, siostra, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia, kurateli lub opieki w stosunku do pełnomocnika).

Pod koniec artykułu prezentujemy zasady głosowania przez pełnomocnika.

Dopisanie do spisu wyborców w wybranym lokalu wyborczym (zgłoszenia do 19 maja)

Co zrobić, gdy lokal wyborczy w naszym okręgu jest niedostosowany dla osób z niepełnosprawnością?

Każdemu wyborcy przysługuje prawo wyboru komisji obwodowej, w której chce zagłosować. Najpóźniej do19 maja br. włącznie można zgłaszać do urzędu gminy wniosek o dopisanie do spisu wyborców w wybranym przez siebie obwodzie głosowania, w tym – spośród obwodów, w których lokal wyborczy jest dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością.

Taki wniosek powinien zawierać:
imię i nazwisko wyborcy,
imię ojca,
datę urodzenia,
numer ewidencyjny PESEL,
adres zamieszkania.

Gdzie można znaleźć listę dostosowanych lokali wyborczych?

Informacje takie powinny być wyborcom z niepełnosprawnością udostępniane przez urzędy gmin telefonicznie, poprzez ulotki i inne drukowane materiały informacyjne, a także elektroniczne. Powinny zostać także zamieszczone na stronie internetowej urzędu (w Biuletynie Informacji Publicznej).

Głosowanie w dowolnym lokalu wyborczym (zgłoszenia do 22 maja)

Wyborca zamierzający głosować w obwodzie głosowania poza miejscem stałego zamieszkania, może otrzymać zaświadczenie o prawie do głosowania. Z zaświadczeniem takim można głosować w dowolnym obwodzie głosowania w kraju, za granicą lub na polskim statku morskim. Jeśli nie mieliśmy takiego zaświadczenia podczas pierwszej tury wyborów, a chcemy je otrzymać na drugą turę, musimy złożyć odpowiedni wniosek.

Wniosek o wydanie zaświadczenia o prawie do głosowania składa się w urzędzie gminy, w której wyborca jest ujęty w spisie wyborców, najpóźniej w 2. dniu przed dniem wyborów, tj. do dnia 22 maja 2015 r. Może on zostać złożony pisemnie, faksem lub w formie elektronicznej.

Do odbioru zaświadczenia wyborca może upoważnić inną osobę. Wówczas wyborca sporządza wniosek o wydanie zaświadczenia i upoważnienia (może to być jeden dokument), w którym wskazuje:
swoje imię (imiona) i nazwisko,
swój numer PESEL,
adres,
dane osoby upoważnionej do odebrania zaświadczenia.

Wyborca, któremu wydano zaświadczenie o prawie do głosowania, zostanie z urzędu skreślony ze spisu wyborców, w którym dotychczas był ujęty.

Należy zwrócić szczególną uwagę, aby nie zgubić zaświadczenia o prawie do głosowania. W przypadku jego utraty, niezależnie od przyczyny, nie będzie możliwe otrzymanie kolejnego zaświadczenia ani wzięcie udziału w głosowaniu w obwodzie właściwym dla miejsca stałego zamieszkania.



Informacje dla wszystkich głosujących w drugiej turze

Udogodnienia w lokalu wyborczym

Podczas drugiej tury wyborów wyborca z niepełnosprawnością w każdym lokalu wyborczym może liczyć podczas głosowania na te same udogodnienia, co w pierwszej: nakładki brajlowskie, możliwość skorzystania z pomocy osób trzecich i ustną informację od komisji wyborczej.

Zasady głosowania korespondencyjnego

Wyborcy spełniający te same kryteria, jak przypadku ustanowienia pełnomocnika, tj. posiadający orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności lub mający ukończony w dniu wyborów 75. rok życia, mogą otrzymać pakiet do głosowania korespondencyjnego do domu i poprosić o odebranie przesyłki z głosem również z domu. W takim przypadku do wniosku należy dołączyć kopię aktualnego orzeczenia określającego stopień niepełnosprawności wnioskodawcy.

Co będzie zawierał dostarczony do domu pakiet wyborczy?

Najpóźniej do 17 maja br. wyborca powinien otrzymać na wskazany w zgłoszeniu adres pakiet wyborczy, zawierający komplet materiałów niezbędnych do głosowania:
kartę do głosowania,
instrukcję głosowania korespondencyjnego,
oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu,
kopertę zwrotną oraz kopertę na karty do głosowania,
nakładki na karty do głosowania sporządzone w brajlu – jeżeli wyborca prosił o nie w zgłoszeniu zamiaru głosowania korespondencyjnego.

Jak głosować w domu?

Wyborca głosujący korespondencyjnie powinien postępować zgodnie z otrzymaną w przesyłce instrukcją, w przeciwnym razie jego głos nie zostanie wzięty pod uwagę i głosowanie nie będzie skuteczne:
1 Po zaznaczeniu (pamiętajmy o znaku X) wybranego kandydata, należy włożyć karty do głosowania do koperty oznaczonej jako „KOPERTA NA KARTĘ DO GŁOSOWANIA”.
2 Kopertę należy zakleić. UWAGA! Niezaklejenie koperty na kartę do głosowania spowoduje, że karta taka nie będzie uwzględniona przy ustalaniu wyników głosowania.
3 Należy podpisać oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu.
4 Do koperty oznaczonej jako „PRZESYŁKA WYBORCZA” wkłada się kopertę z kartą do głosowania oraz podpisane wspomniane oświadczenie, a następnie się tę kopertę zakleja. UWAGA! Niewłożenie oświadczenia o osobistym i tajnym głosowaniu do koperty zwrotnej lub niepodpisanie go spowoduje, że karta do głosowania nie będzie uwzględniona przy ustalaniu wyników głosowania.

UWAGA! Koperty zwrotnej nie należy wrzucać do skrzynki pocztowej!

Zaklejoną kopertę zwrotną należy:
do 20 maja nadać osobiście za pokwitowaniem i okazując dowód tożsamości w dowolnym urzędzie pocztowym Poczty Polskiej,
do 21 maja nadać osobiście za pokwitowaniem i okazując dowód tożsamości w urzędzie pocztowym Poczty Polskiej na terenie gminy, w której jesteśmy ujęci w spisie wyborców,
do 22 maja dostarczyć do urzędu gminy, w której jesteśmy ujęci w spisie wyborców, osobiście, za pokwitowaniem, po okazaniu dokumentu tożsamości,
do 22 maja oddać osobiście za pokwitowaniem i okazując dowód tożsamości listonoszowi – dotyczy tylko osób z niepełnosprawnością, które zgłosiły potrzebę odebrania od nich koperty przez listonosza,
24 maja od 7:00 do 21:00 – osobiście dostarczyć do obwodowej komisji wyborczej, której adres znajduje się na kopercie zwrotnej.

Wyborcy głosujący za granicą wysyłają kopertę na własny koszt do właściwego konsula. Można też dostarczyć kopertę zwrotną osobiście do konsulatu przed dniem głosowania.

Warto pamiętać, że gdy po otrzymaniu pakietu wyborca zmieni zdanie o formie oddawania głosu, może przed dniem głosowania osobiście dostarczyć kopertę zwrotną do właściwego urzędu gminy (w godzinach pracy tego urzędu) lub w dniu głosowania do czasu jego zakończenia osobiście dostarczyć kopertę zwrotną do obwodowej komisji wyborczej, której adres znajduje się na kopercie zwrotnej.

Zasady głosowania przez pełnomocnika

Wniosek o ustanowienie pełnomocnika wyborczego składa się na urzędowym formularzu, który powinien zostać udostępniony w urzędzie gminy oraz na jej stronie internetowej. Przepisy tego nie precyzują, ale praktyka pokazuje, że wniosek nie musi być składany przez wyborcę osobiście w urzędzie gminy, ale może być np. wysłany pocztą czy faksem lub dostarczony do urzędu przez inną osobę niż wnioskodawca.

Wniosek musi być podpisany przez wnoszącego o sporządzenie aktu pełnomocnictwa lub przez osobę mającą być pełnomocnikiem, w przypadku gdy wnioskujący nie może lub nie umie podpisać wniosku. W takiej sytuacji wolę udzielenia pełnomocnictwa przez wyborcę niemogącego lub nieumiejącego złożyć podpisu stwierdza przez złożenie własnego podpisu wójt lub inny upoważniony pracownik urzędu gminy, o ile wola wyborcy została potwierdzona w sposób niebudzący wątpliwości.

Do wniosku należy dołączyć:
kopię aktualnego orzeczenia określającego stopień niepełnosprawności wnioskodawcy,
pisemną zgodę osoby mającej być pełnomocnikiem na przyjęcie pełnomocnictwa do głosowania.

Jeżeli wniosek nie spełnia warunków formalnych, urzędnicy powinni wezwać wnioskodawcę do jego uzupełnienia w ciągu 3 dni.

Jak otrzymać akt pełnomocnictwa?

Pełnomocnictwo jest udzielane przed urzędnikiem gminy, który ma czuwać nad prawidłowością całej procedury. Wnioskodawca nie musi jednak fatygować się do urzędu. Akt pełnomocnictwa do głosowania jest bowiem sporządzany w miejscu zamieszkania wyborcy udzielającego pełnomocnictwa do głosowania lub w innym miejscu na obszarze gminy, jeżeli wyborca zwróci się o to we wniosku o sporządzenie aktu pełnomocnictwa.

Czy pełnomocnictwo kosztuje?

Złożenie wniosku oraz sporządzenie aktu pełnomocnictwa nie wymaga wnoszenia jakichkolwiek opłat urzędowych. Również pełnomocnik nie może pobierać jakiegokolwiek wynagrodzenia za „usługę“ głosowania w imieniu mocodawcy.

Jak wygląda głosowanie pełnomocnika?

Pełnomocnik udaje się do lokalu komisji obwodowej właściwej dla wyborcy, który pełnomocnictwa udzielił. Okazuje tam członkom komisji obwodowej własny dokument tożsamości oraz przekazuje dokument pełnomocnictwa. Komisja zatrzymuje dokument pełnomocnictwa i dołącza do dokumentacji wyborczej, a pełnomocnikowi wydaje kartę do głosowania.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Cz maja 14, 2015 07:24 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 13.05.2015
Autor: Beata Rędziak

Co najmniej dwa tygodnie sejmowa Podkomisja do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych poczeka na opinię Biura Analiz Sejmowych i pisemne stanowisko resortu pracy. Chodzi o projekt nowelizacji, wypracowany przez grupę parlamentarną ds. autyzmu.
- Na razie nie wiemy, nad czym będziemy pracować. Fragmentaryczność proponowanych rozwiązań ma przełożenie na ogólne działanie całego systemu – podsumowała dwugodzinną dyskusję w Sejmie 12 maja 2015 r. przewodnicząca Podkomisji, posłanka Agnieszka Hanajczyk.

Cegła wyciągnięta z muru

Chodzi o projekt zmian Ustawy o rehabilitacji, wypracowany przez grupę parlamentarną ds. autyzmu, który ma na celu wyodrębnienie osób najbardziej niesamodzielnych, aby zapewnić im odpowiednie wsparcie. Proponowana nowelizacja ma na celu m.in. wprowadzenie podziału osób wymagających stałej i długotrwałej opieki na osoby z całkowitą zniesioną możliwością zaspakajania podstawowych potrzeb życiowych oraz osoby ze znacznie ograniczoną możliwością zaspakajania potrzeb życiowych. Podział ma na celu dostosowanie instrumentów pomocy do potrzeb danej osoby. Inną proponowaną zmianą w poselskim projekcie jest oddzielenie orzekania o niezdolności do pracy w obszarze ubezpieczenia społecznego i orzekania o niepełnosprawności.
Do proponowanych zmian swoje zastrzeżenia zgłosił Prezes Sądu Najwyższego (SN), który ma wątpliwości co do zasadności projektu, jak i sposobu jego wprowadzenia. Według Prezesa SN, nowelizacja nie została wszechstronnie rozważona, a przebudowa modelu orzekania o niepełnosprawności wymaga znacznie bardziej pogłębionej dyskusji.
- Te zmiany są potrzebne, ale czy w tej formie nie wprowadzą jeszcze większego chaosu? – zastanawiała się Agnieszka Hanajczyk. – Są jak cegła wyciągnięta z muru.
Według poseł wnioskodawcy, Katarzyny Hall, projekt ma na celu przede wszystkim jak najszybsze podniesienie standardów pomocy dla osób najbardziej niesamodzielnych.

Brak realnego dialogu

Stanowisko Sądu Najwyższego podzieliło jednak także Biuro Legislacyjne Sejmu.
- W tym projekcie nie ma odzwierciedlenia celów, o których mówi poseł Hall, nie widać, by te zmiany miały coś wnieść. Mamy wątpliwości, czy wprowadzenie tego projektu pozwoli osiągnąć cel, czyli poprawę systemu orzeczniczego – mówił przedstawiciel Biura.
Projekt wzbudza także duże wątpliwości strony społecznej. Katarzyna Roszewska ze Stowarzyszenia Nie-Grzeczne Dzieci, członkini Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich zauważyła, że projekt ten ostatecznie został zgłoszony jako poselski, co odcięło stronę społeczną od konsultacji nad nim.
- Projekt zaczął żyć własnym życiem, zgłosiliśmy do niego wiele uwag. W tej formie projekt jest nie do przyjęcia – mówiła Katarzyna Roszewska.
Podobną opinię wyrazili także Paweł Kubicki i Agnieszka Dudzińska, która zaznaczyła, że nie ma realnego dialogu ze stroną rządową o zmianie systemu i wsparcia dla osób z niepełnosprawnością.

Narażanie pracodawców

Mateusz Brząkowski, radca prawny Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych, zwrócił uwagę na fakt, że proponowane zmiany mogą mieć także wpływ na pracodawców zatrudniających osoby z niepełnosprawnością.
- Zmiana mówiąca o tym, że na orzeczeniu ma być jeden stopień niepełnosprawności, jest pożądana, ale fragmentaryczność proponowanej nowelizacji nie jest dobra – zaznaczył.
Według niego może dojść do sytuacji, w których pracownik, po dostarczeniu orzeczenia o niepełnosprawności pracodawcy, na podstawie którego ten dostaje dofinansowanie do jego wynagrodzenia z PFRON, zmieni orzeczenie np. w ZUS na równoważne z lekkim stopniem, czyli o częściowej niezdolności do pracy i nie zgłosi tego pracodawcy. Jeśli ten ma u siebie orzeczenie pracownika np. o umiarkowanym stopniu, może go to narazić na konieczność zwrotu środków do PFRON.
Dalszy ciąg dyskusji nad proponowaną nowelizacją ma odbyć się po dostarczeniu przez Biuro Analiz Sejmowych opinii na jej temat, co zwyczajowo trwa ok. dwóch tygodni.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 19, 2015 12:14 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 15.05.2015
Autor: Mateusz Różański

Warszawa to pierwsze miasto w Polsce, które w Zarządzie Transportu Miejskiego ma specjalistę ds. usuwania barier architektonicznych. Jest nim, związany ze Stowarzyszeniem SISKOM, Adam Zając – współtwórca Warszawskiej Mapy Barier.
Za wysokie krawężniki, przystanki, do których można dojść tylko schodami, brak łatwego dostępu do stacji kolejowych – to tylko część wyzwań, które stoją przed Adamem Zającem. Od końca lutego w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego zajmuje się on likwidowaniem barier architektonicznych. Co ciekawe, jest to pierwsze tego typu stanowisko w miejskim transporcie w Polsce.
To duże wyzwanie, dlatego oczekiwania w stosunku do osoby na takim stanowisku są bardzo wysokie. Jednak Adam Zając, mimo młodego wieku (26 lat), dał się już poznać jako znawca problematyki dostępności przestrzeni miejskiej.

Kartograf barier

Dotychczas Adam Zając, doktorant na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, znany był jako surowy recenzent warszawskiej rzeczywistości. Nie tylko punktował problemy w infrastrukturze, ale potrafił też wskazać, co jeszcze można zrobić w miejscach, uchodzących za dobrze dostosowane do potrzeb osób o ograniczonej mobilności.
Jak sam przyznaje, z tematem barier architektonicznych zetknął się po raz pierwszy w styczniu 2011 roku, kiedy trafił do Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji (SISKOM). Na poważnie zajął się nimi trzy miesiące później, kiedy zaangażował się w projekt Warszawska Mapa Barier.
- Dyskutując na temat tego, co można zrobić, wpadłem na pomysł, żeby zaangażować organizacje zajmujące się problematyką dostępności architektonicznej miasta – wspomina Adam Zając.
Od początku swojej działalności kładł duży nacisk na relacje z organizacjami pozarządowymi, które reprezentują rożne grupy użytkowników, napotykających bariery architektoniczne: rodziców, rowerzystów i osoby z niepełnosprawnością. Właśnie taka współpraca miałaby jego zdaniem pomóc w tym, by likwidując jedne utrudnienia, nie zapominać o innych.
- Nie można czynić miasta dostępnym tylko dla jednej grupy, np. dla rowerzystów, zapominając o innych, gdyż najzwyczajniej przysporzy nam to dodatkowej pracy i wydatków w przyszłości – mówi.
By jednak te dobre praktyki wprowadzić w życie, potrzebna są nie tylko wiedza i zapał, ale też właściwe relacje z władzami miasta. Jako przykład takich relacji Adam Zając podaje m.in. współpracę z Biurem Koordynacji Inwestycji i Remontów w Pasie Drogowym. Zaowocowała ona w 2014 roku likwidacją dwustu barier architektonicznych wskazanych w Warszawie przez SISKOM. W tym roku planowana jest kontynuacja tych działań.

Po drugiej stronie barykady

Jako przedstawiciel SISKOM, Adam Zając był więc recenzentem działań miasta i osobą, która wskazuje kolejne pola działania. Obejmując stanowisko ds. usuwania barier architektonicznych w warszawskim ZTM może wykorzystać doświadczenie i nabytą do tej pory wiedzę wprowadzać w życie.
- Moje dotychczasowe możliwości działania kończyły się, gdy pisaliśmy pismo do urzędu z prośbą o zajęcie się daną sprawą i ewentualnie opiniowaliśmy niektóre projekty – mówi Adam Zając. – Na to, jak wyglądały dalsze działania po stronie urzędu, nie mieliśmy już żadnego wpływu. Teraz czeka mnie bardzo duże wyzwanie, by zmienić sposób patrzenia na kwestię dostępności.
Do jego zadań będzie należało m.in. wskazywanie projektantom pracującym przy miejskich inwestycjach, np. remontach dróg, rozwiązań, które wpłyną na dostępność danych miejsc, np. przystanków. Adam Zając zajmuje się opiniowaniem realizowanych projektów inwestycyjnych.
- Bardzo mi zależy na tym, byśmy patrzyli na problem dostępności w sposób kompleksowy – podkreśla Adam Zając. – Nawet jeśli coś jest niemożliwe do zrealizowania w tym momencie, to musimy wiedzieć, jak dane miejsce ma wyglądać docelowo. Przykładem może być planowana budowa drogi rowerowej wzdłuż Alei Stanów Zjednoczonych, gdzie przy okazji można poprawić dostęp do przystanków autobusowych, tak by na drodze do nich nie trzeba było pokonywać schodów.

Razem z trzecim sektorem

Ambicją Adama Zająca jest stworzenie stałego kanału współpracy z organizacjami pozarządowymi, którego celem byłoby zbieranie uwag na temat barier architektonicznych w Warszawie.
- Nikt nie ma lepszej wiedzy na ten temat tego, co należałoby w przestrzeni miejskiej poprawić, niż właśnie ci użytkownicy, którzy korzystają codziennie z danych rozwiązań – mówi Adam Zając. – Chciałbym, aby przed przeprowadzeniem oficjalnego audytu dostępności danej lokalizacji można było zapytać o opinię organizacji działających na rzecz np. osób niewidomych czy starszych – dodaje.
Jego zdaniem byłoby też dobrze, gdyby stołeczne urzędy dysponowały wiedzą na temat dostępności lub jej braku w poszczególnych miejscach.
- Takie informacje można wykorzystać w praktyce – zaznacza. – Nie wszyscy pracownicy urzędów mają wiedzę na temat dostępności architektonicznej i zresztą nie mają takiego obowiązku. Ważne jest jednak, żebyśmy my mieli możliwość uzupełnienia naszej wiedzy dzięki wsparciu przedstawicieli NGO.
Podkreśla, że nawet jeśli nie będzie możliwości wprowadzania zmian w istniejącej infrastrukturze, to przy projektowaniu nowej będzie wiadomo, jakich rozwiązań należy unikać, a jakie koniecznie trzeba wprowadzić.

Przystanki to nie wszystko

Z jakimi konkretnie zadaniami przyjdzie się zmierzyć nowemu pracownikowi ZTM? Adam Zając wymienia m.in. kwestię dostępności przystanków tramwajowych i autobusowych.
- Wiemy mniej więcej, które miejsca należy poprawić – podkreśla. – Dane na ten temat są cały czas zbierane. Takimi miejscami są na przykład mosty Poniatowskiego i Gdański. Są one o tyle ważne, że stanowią często „wąskie gardła”, a poruszając się po mieście nie da się ich ominąć.
Drugim ważnym polem do działania są rozwiązania pieszo-rowerowe. Zadaniem Adama Zająca będzie dopilnowanie, by podczas wprowadzania udogodnienia dla rowerzystów uwzględniono potrzeby osób pieszych, w tym rodziców z dziećmi i osób z niepełnosprawnością.
Kolejnym zadaniem, które przed nim stoi, jest dostępność kolei. Dlatego zaangażował się w prace, działającego przy Urzędzie Transportu Kolejowego, zespołu opiniodawczo-doradczego do spraw osób o ograniczonej możliwości poruszania się.
- Kolej jest w tej chwili najmniej dostępnym środkiem transportu publicznego w Warszawie – podkreśla Adam Zając. – Choć tabor SKM jest w pełni przyjazny osobom mającym trudności w poruszaniu się, a stan taboru Kolei Mazowieckich systematycznie się poprawia, to wiele jest jeszcze do zrobienia w zakresie kolejowej infrastruktury. Ze względu na ogromną skalę planowanych inwestycji, czeka nas mnóstwo pracy nad zmianą tej sytuacji.

Dostępność to nie tylko brak barier

Specjalista ZTM podkreśla, że dostępność to nie tylko brak barier, ale też model działania miasta. Likwidacja schodów, szerokie ciągi komunikacyjne, sprawne windy i podjazdy – to tylko wycinek szeroko rozumianego procesu. Nawet najlepiej dostosowany budynek nie będzie w pełni dostępny, jeśli nie będzie mu towarzyszył dostępny transport wraz z informacją o nim. Dlatego Adam Zając zaznacza, że w swojej pracy będzie się starał stosować podejście całościowe, oparte na postrzeganiu miasta jako żywego organizmu, w którym dostępność jest procesem.
Ma świadomość, że nie da się zlikwidować wszystkich barier i utrudnień jednym zarządzeniem lub nawet zmianą przepisów. Trzeba jednak i można wprowadzać na bieżąco wszelkiego rodzaju udogodnienia przy nowo powstających i remontowanych miejscach, choć jest to niemożliwe bez aktywnego współdziałania ratusza czy organizacji pozarządowych. Przede wszystkim jednak – bez zwykłych użytkowników, którzy na co dzień zmagają się z problemami.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt maja 22, 2015 11:15 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 18.05.2015
Autor: Beata Rędziak

W ostatnich latach znacznie spadła w Polsce liczba rencistów, pobierających świadczenia z tytułu niezdolności do pracy – w 2005 r. było ich prawie 2 mln, a w marcu 2014 r. – niewiele ponad milion. Społeczeństwo się jednak starzeje i ta tendencja może wkrótce wyhamować, a nawet się odwrócić – podkreślają autorzy opublikowanego w kwietniu 2015 r. raportu, przygotowanego w ramach programu EY Sprawne Państwo.
„Rekordowy” pod względem liczby osób pobierających rentę był rok 1998, kiedy było ich ponad 2,7 mln. Spadek liczby rencistów jest wynikiem reformy przeprowadzonej w 1999 r. oraz zaostrzenia kryteriów przyznawania renty w 2005 r. Część świadczeniobiorców po osiągnięciu wieku emerytalnego, została zaś przeniesiona do systemu świadczeń emerytalnych – wskazują autorzy raportu „Długookresowa ocena stabilności polskiego systemu rentowego oraz jego możliwej reformy”, przygotowanego w ramach programu EY Sprawne Państwo.
Autorzy raportu zauważają jednak, że spadek liczby rencistów już niebawem może wyhamować, co wiąże się ze starzeniem się społeczeństwa. Największy wzrost liczby rencistów przewidują oni na lata 2025-2040, gdyż wtedy wrośnie liczba osób w grupie wiekowej 50-67 lat, bardziej zagrożonych niepełnosprawnością i niezdolnością do pracy.

Dłużej pracujemy, dłużej pobieramy rentę

W opinii autorów raportu, reforma systemu emerytalnego z 2012 r. ma także wpływ na system rentowy.
- Reforma emerytalna z 2012 roku podnosi stopniowo wiek emerytalny do 67 lat. Jej wpływ nie ogranicza się jednak wyłącznie do systemu emerytalnego – pośrednio oddziałuje też na system rentowy – mówi Paweł Opala, menedżer w Zespole Analiz Ekonomicznych EY. – Co prawda zwiększają się wpływy ze składek w systemie rentowym, bo będziemy dłużej pracować, ale wzrosną także wydatki, gdyż dłuższy będzie czas pobierania świadczeń rentowych – do przejścia na emeryturę.
„Dodatkowo oceniliśmy możliwe przyszłe skutki zniesienia wcześniejszych emerytur. Taki scenariusz powinien doprowadzić do dodatkowego wzrostu wydatków rentowych o około 35% – ze względu na zniesienie możliwości opuszczenia rynku pracy. Powyższe spostrzeżenia mogą wskazywać, że podniesienie wieku emerytalnego może prowadzić do negatywnych skutków ubocznych w zakresie finansowania świadczeń dla osób niepełnosprawnych” – piszą autorzy raportu Janusz Jabłonowski i Christoph Müller.

Renty wyższe niż emerytury

Jak zaznaczają eksperci, reforma emerytalna z 1999 r. doprowadziła do niespójności między systemem emerytalnym i rentowym.
- Przede wszystkim, wraz z dalszym wydłużaniem czasu trwania życia maleć będzie wysokość świadczenia emerytalnego w relacji do średniego wynagrodzenia w gospodarce, podczas gdy analogiczny wskaźnik dla rent pozostanie na względnie stabilnym poziomie – wyjaśnia Paweł Opala.
To może doprowadzić do sytuacji, w której renty będą wyższe niż emerytury. Jak zaznaczają autorzy raportu, różnice w obu systemach „mogą rodzić wątpliwości w zakresie konstytucyjnej równości obywateli wobec prawa”.
Od 1 marca br. najniższa renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wynosi 1056,54 zł, a z tytułu częściowej niezdolności do pracy – 675,13 zł.

Cały raport „Długookresowa ocena stabilności polskiego systemu rentowego oraz jego możliwej reformy” jest do przeczytania na stronie internetowej projektu, przygotowanego w ramach programu EY Sprawne Państwo:
http://www.ey.media.pl/pr/294658/progra ... -systemach

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt maja 22, 2015 11:16 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 20.05.2015
Autor: Beata Rędziak

Od 1 listopada 2017 r. kryterium dochodowe dla rodziny z dzieckiem z niepełnosprawnością miałoby wynieść 844 zł. Najpierw jednak, od 1 listopada br. zakłada się jego wzrost do kwoty 764 zł. Obecnie próg dochodowy dla rodziny z dzieckiem posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności wynosi 664 zł. Wzrosnąć miałyby też kwoty niektórych dodatków. Nie zmieni się za to kwota zasiłku pielęgnacyjnego.
Takie propozycje 15 maja 2015 r. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) przekazało Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych. Jest to instytucja dialogu społecznego, składająca się z przedstawicieli rządu, organizacji pozarządowych oraz związków zawodowych.
Kryterium dochodowe decyduje o tym, czy rodzina może skorzystać ze świadczeń rodzinnych. Oblicza się je sumując dochody każdego członka rodziny, sumę dzieli się przez liczbę miesięcy, w których były one uzyskiwane, i na końcu dzieli się ją przez liczbę osób w rodzinie.

Podwyżki dodatków w 2015 r.

Resort pracy proponuje od 1 listopada 2015 r. wzrost dodatku z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka z niepełnosprawnością o 20 zł. Wyniósłby on więc odpowiednio:
80 zł – w przypadku dziecka do 5. roku życia
100 zł – w przypadku dziecka powyżej 5. r. ż.

Wzrosnąć miałaby też kwota dodatku z tytułu samotnego wychowywania dziecka legitymującego się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Od 1 listopada br. byłoby to 265 zł.

Podwyżki dodatków w 2016 r.

Kolejny wzrost kwoty dodatku z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka z niepełnosprawnością nastąpiłby 1 listopada 2016 r. Wówczas rodzice otrzymywaliby:
90 zł – na dziecko do 5. r. ż.
110 zł – na dziecko powyżej 5. r. ż.

Od 1 listopada 2016 r. do 273 zł wzrosłaby kwota dodatku z tytułu samotnego wychowywania dziecka legitymującego się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności.

Podwyżki dodatków w 2017 r.

Natomiast od 1 listopada 2017 r. dodatek z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego wynieść miałby:
100 zł – na dziecko do 5. r. ż.
120 zł – na dziecko powyżej 5. r. ż.

Dodatek z tytułu samotnego wychowywania dziecka legitymującego się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności miałby zaś wynieść 280 zł.

Zasiłek pielęgnacyjny bez zmian

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapowiada, że nie zmieni się kwota zasiłku pielęgnacyjnego (153 zł), zasiłku dla opiekuna (520 zł) i specjalnego zasiłku opiekuńczego (520 zł).
Komisja Trójstronna ma czas do 15 czerwca br., aby uzgodnić kwoty kryteriów dochodowych i świadczeń rodzinnych. Jeśli nie doszłoby do porozumienia w tej kwestii, Rada Ministrów do 15 sierpnia br. ustali te kwoty poprzez odpowiednie rozporządzenie na poziomie nie niższym niż proponuje obecnie resort pracy.
Równocześnie w Sejmie przyjęto projekt ustawy o świadczeniach rodzinnych, dzięki któremu po przekroczeniu progu dochodowego świadczenie rodzinne nie będzie zabierane jak dotychczas, ale zmniejszane o kwotę przekroczenia.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt maja 29, 2015 12:31 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 22.05.2015 r.
Michalina Topolewska

Nie wszystkie urzędy zdążą dostosować swoje serwisy internetowe do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie spieszą się, bo nie grozi im za to żadna sankcja
30 maja mija termin, w którym jednostki administracji publicznej miały zapewnić swoim stronom internetowym międzynarodowy standard WCAG 2.0. Dzięki temu zawarte w nich treści mają być dostępne dla znacznej większości niepełnosprawnych obywateli. Łatwiej mają z nich korzystać także seniorzy. Jednak nie wszystkie serwisy administracji centralnej i samorządowej osiągną od czerwca wymagany poziom komunikatywności.
Niewielki postęp
Wymóg osiągnięcia standardu WCAG 2.0 (na poziomie AA) nałożyło rozporządzenie Rady Ministrów z 12 kwietnia 2012 r. w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności, minimalnych wymagań dla rejestrów publicznych i wymiany informacji w postaci elektronicznej oraz minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych (Dziennik Ustaw pozycja 526). Obowiązek dostosowania stron internetowych dotyczy zresztą nie tylko urzędów i podległych im jednostek, lecz także szerszej grupy podmiotów realizujących zadania publiczne.
– Zaliczają się do nich np. szpitale czy fundacje, które otrzymują budżetowe pieniądze – wyjaśnia Wojciech Kulesza, prezes Fundacji Widzialni.
Jednocześnie, aby wspomniane podmioty miały czas na wdrożenie nowych rozwiązań na swoich stronach internetowych, wprowadzony został trzyletni okres przejściowy, który mija z końcem maja.
To, że zmiany w serwisach są niezbędne, potwierdzają wyniki badania Raport Dostępności prowadzonego przez Fundację Widzialni. Kiedy w 2013 r. sprawdziła 109 stron administracji centralnej, w tym m.in. Sejmu, Senatu, prezydenta RP, Trybunału Konstytucyjnego, ministerstw i podległych im instytucji, okazało się, że tylko 1,7 proc. z nich spełniało minimalne wymagania dostępności. Kolejne badanie przeprowadzone na przełomie 2014 i 2015 r. pokazało poprawę, bo już 12,8 proc. stron zapewniało odpowiedni standard. Najlepiej ocenione zostały serwisy resortu finansów oraz Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAC).
Kolejny wzrost odsetka stron funkcjonalnych dla osób niepełnosprawnych z pewnością nastąpi od czerwca, bo np. resorty edukacji i sprawiedliwości zapowiedziały, że do końca maja zakończą wdrażanie zmian w swoich serwisach.
Brak informacji
Również w organach administracji samorządowej sytuacja pod kątem dostępności stron jest zróżnicowana. Są wśród nich takie, jak np. Urząd Miasta Legnicy, którego serwis od dawna jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.
– W lipcu ubiegłego roku mieliśmy kontrolę NIK, która sprawdzała m.in. miejską stronę i została ona bardzo dobrze oceniona – informuje Anna Komorek, kierownik referatu informatyki UM Legnica.
Z kolei od kwietnia standard WCAG 2.0 spełnia serwis Urzędu Gminy w Brańszczyku oraz w Aleksandrowie.
– Wiązało się to z koniecznością poniesienia dodatkowych kosztów, bo za przystosowanie strony zapłaciliśmy ok. 3 tys. zł – wskazuje Paweł Mamrot, sekretarz UG w Aleksandrowie.
Finalne prace nad wdrożeniem standardu dostępności są właśnie prowadzone w UM w Białymstoku i Kielcach. Natomiast w wielu samorządach, np. w Cegłowie i Zakrzewiu, potrwa to dłużej.
– Nie byliśmy informowani, że jest taki wymóg. Dowiedzieliśmy się o nim dopiero od firm, które przysyłały nam swoje oferty z propozycją odpowiedniego przygotowania strony internetowej – mówi Marzenna Nosowska, sekretarz gminy Zakrzew.
Zdaniem Wojciecha Kuleszy małym samorządom trudniej jest się dostosować nie tylko ze względu na brak wiedzy, lecz także m.in. to, że korzystają z prostych serwisów. Nie mają własnych informatyków, a wprowadzaniem treści na stronę zajmuje się zwykle jeden z pracowników.
– Trzeba też pamiętać, że osiąganie standardu WCAG 2.0 jest ciągłym procesem, wymagającym dbania przez administratorów stron, aby dodawane do niego na bieżąco nowe elementy były z nim zgodne – podkreśla Wojciech Pelc z UM w Poznaniu.
Jeśli zobowiązane do zapewnienia dostępności swoich serwisów podmioty nie zdążą tego zrobić, nie muszą się obawiać sankcji. Nie przewiduje ich rozporządzenie Rady Ministrów z 12 kwietnia 2012 r. Artur Koziołek, rzecznik MAC, przypomina jednak, że spełnienie tego wymogu może być badane w ramach regularnych kontroli przeprowadzanych przez organy nadzoru. W zależności od jej ustaleń organ administracji może być zobowiązany do naprawienia uchybień.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt maja 29, 2015 12:32 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 26.05.2015
Autor: oprac. Agnieszka Fiedorowicz

Prezydent elekt, Andrzej Duda, kilkakrotnie odnosił się w czasie kampanii wyborczej do problemów osób z niepełnosprawnością. Jako palącą nazwał kwestię właściwego wsparcia opiekunów, zadeklarował brak zgody na likwidację chronionego rynku pracy i podkreślił, że 1 procent podatku nie zastąpi działań państwa. Zapowiedział też powołanie w Kancelarii Prezydenta pełnomocnika ds. osób z niepełnosprawnością.
Kandydaci na prezydenta złożyli w czasie kampanii wyborczej szereg obietnic. Wiele mówili o problemach rolników, osób młodych, szukających pracy, posiadających kredyty we frankach. W kampanii pojawiły się też wątki dotyczące problemów osób z niepełnosprawnością, częściowo wymuszone przez samo środowisko, m.in. opiekunów, którzy w trakcie kampanii organizowali protesty.
Potrzeby środowiska są coraz bardziej słyszalne i politycy nie mogą dłużej ignorować tej licznej grupy wyborców, która aktywnie uczestniczy w wyborach. Jeszcze parę lat temu udział w wyborach dla wielu osób z niepełnosprawnością był poważnym problemem. Wiele się jednak zmieniło, dziś można głosować korespondencyjnie, przez pełnomocnika, z użyciem nakładek w alfabecie Braille’a.
Do problemów środowiska osób z niepełnosprawnością odniósł się także w czasie swojej kampanii prezydent elekt, Andrzej Duda.

Pełnomocnik w Kancelarii Prezydenta

Już na początku kwietnia, w imieniu Czytelników naszego portalu, zwróciliśmy się do sztabów wszystkich 11 kandydatów na Prezydenta RP z prośbą o udzielenie odpowiedzi na trzy pytania o sprawy ważne dla osób z niepełnosprawnością. Pytaliśmy o preferowany model polityki wobec osób z niepełnosprawnością, planowane z myślą o nich inicjatywy ustawodawcze oraz mechanizm 1 procenta podatku dla organizacji pożytku publicznego. Łącznie odpowiedziało nam siedmioro kandydatów, w tym Andrzej Duda, który w przesłanej do nas 28 kwietnia odpowiedzi zobowiązał się m.in. do tego że jako prezydent powoła w swojej kancelarii „osobę odpowiedzialną za problematykę osób niepełnosprawnych”.
„Konstytucja Rzeczpospolitej, której strażnikiem jest Prezydent RP, gwarantuje wszystkim obywatelom równe prawa – pisał w liście do redakcji naszego portalu. – Artykuł 69 konstytucji mówi, że „Osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczaniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej”. Jeśli wyborcy obdarzą mnie zaufaniem i wybiorą na urząd Prezydenta RP to będę Prezydentem wszystkich Polaków.
W Kancelarii Prezydenta, tak jak za czasów urzędowania ś.p. profesora Lecha Kaczyńskiego, powołam osobę odpowiedzialną za problematykę osób niepełnosprawnych. Wcześniej tę rolę pełnił dobrze Państwu znany ś.p. minister Paweł Wypych. Zapewniam Państwa że problemy i postulaty osób niepełnosprawnych, ich rodzin i opiekunów będą zawsze w centrum mojej uwagi. Będę z Państwem konsultował sprawy dla Was ważne”.
Obietnicę tę Andrzej Duda potwierdził w liście, który wystosował do osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów w Międzynarodowym Dniu Godności Osób Niepełnosprawnych, 5 maja.
„Deklaruję, że jako Prezydent RP udzielę jednemu z moich ministrów pełnomocnictwa, którego celem będzie rozwiązywanie problemów osób niepełnosprawnych, będę podejmował inicjatywy oraz mobilizował rząd do działania na rzecz Waszego środowiska” – napisał.

Paląca kwestia: wsparcie dla opiekunów

Odpowiadając na pytanie naszego portalu o najpilniejszą inicjatywę ustawodawczą, Andrzej Duda wskazał na problem „właściwego wsparcia opiekunów osób niepełnosprawnych, gratyfikacji za ich ciężką codzienną pracę na etacie. Ta kwestia jest obecnie najbardziej paląca” – napisał w odpowiedzi na naszą ankietę.
„Niemniej docelowo ważne jest koherentne prawodawstwo – dodał. – Skoro Konstytucja nie reguluje tych kwestii szczegółowo a część jej zapisów stosowana jest wybiórczo, interpretowana swobodnie, zagubiona w regulacjach poszczególnych resortów, to może czas na „Ustawę o Niepełnosprawnych Polakach”, której beneficjentami będą osoby niepełnosprawne i ich najbliżsi”.
Także w liście skierowanym 5 maja do opiekunów osób z niepełnosprawnością napisał:
„Zdaję sobie sprawę, jak odpowiedzialna i wymagająca jest praca opiekuna osoby niepełnosprawnej. Wiem, że to determinacja i poświęcenie. To oddanie swojego życia, kariery i rozwoju dla drugiej osoby. Dlatego uważam, że świadczenia dla wszystkich opiekunów muszą być równe. W państwie prawa nie można dzielić opiekunów osób niepełnosprawnych”.
Andrzej Duda dodał, że nie akceptuje proponowanych przez rząd nowych kryteriów – dochodowego i wiekowego – w świadczeniach dla opiekunów osób z niepełnosprawnością. „Przywrócenie równego traktowania opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych w państwie prawa powinno stać się faktem. Powinno spowodować, że osoby, które bezprawnie zostały pozbawione świadczenia pielęgnacyjnego i obecnie pobierają jego rekompensatę, odzyskają utracone prawa nabyte” – stwierdził Andrzej Duda.

Matka na konwencji

Do tematu wrócił też podczas konwencji kończącej kampanię wyborczą, 20 maja.
- Wychodzi Donald Tusk wobec strajkujących rodziców dzieci niepełnosprawnych, składa obietnice. Prezydent ich nie widzi. Żona prezydenta mówi: „zapraszam” – matki dzieci niepełnosprawnych mówią, że nie przerwą protestu, bo chcecie nas z Sejmu wywabić – mówił cytowany przez media Andrzej Duda, nawiązując do protestu rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie. – Rozmawiałem niedawno z jedną z tych mam, pytałem, czy dotrzymano obietnic. Powiedziała, że nie dotrzymano i znów protestują – zaznaczył.
Podczas konwencji obok Andrzej Dudy na scenie wystąpiła też Elżbieta Ziółkowska, matka niepełnosprawnej Joanny. Dziewczyna, mimo skończonych dwóch kierunków studiów, nie może podjąć pracy.
- Proponuje się jej i innym osobom niepełnosprawnym pracę ochroniarza albo sprzątacza i koniec końców po prostu siedzi w domu – mówiła Elżbieta Ziółkowska. – Dopóki żyją rodzice, ma od nas pomoc, bo sama otrzymuje 600 zł renty. Ja natomiast w tej chwili leczę się onkologicznie i nasza przyszłość jest zagrożona. Liczę na to, że kiedy prezydentem zostanie pan, jej życie odmieni się. Bo w tej chwili osoby niepełnosprawne nie mają żadnych szans.

A jak aktywizacja

W czasie kampanii Andrzej Duda kilkakrotnie odnosił się do problemu pracy osób z niepełnosprawnością.
„Wy jesteście sprawni, mimo pewnych trudności zasługujecie na pracę i zatrudnienie w normalnych warunkach, zasługujecie na godne życie. Zasługujecie na szansę własnego osobistego rozwoju” – napisał w liście do opiekunów z 5 maja.
Także w nadesłanej do naszego portalu odpowiedzi na ankietę o preferowany model (charytatywność czy aktywizacja) polityki społecznej wobec osób z niepełnosprawnością postawił na aktywizację. Zadeklarował brak zgody na likwidację tzw. chronionego rynku pracy.
„Odpowiedni model polityki społecznej to aktywizacja osób z niepełnosprawnością, to wsparcie dla zatrudniania na chronionym rynku pracy – napisał. – Nie ma zgody na likwidację tysięcy miejsc pracy w zakładach pracy chronionej, czego doświadczamy za obecnych rządów, tylko w styczniu br. ubyło 18 ZPChr, pracę w warunkach chronionych utraciło ponad 6 tys. osób niepełnosprawnych. Jestem za równowagą na rynku chronionym i rynku otwartym, ale nie kosztem tego pierwszego. Wydawało się, że po ratyfikacji Konwencji Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ przez obecnie urzędującego Prezydenta RP, dylemat ten został definitywnie rozwiązany, że jako Państwo odeszliśmy ostatecznie od „systemu kwotowego” na rzecz „systemu praw” (praw gwarantowanych i realizowanych w praktyce). Że natychmiast dostosowane zostało krajowe prawo wykonawcze, likwidując niejasne linie podziału kompetencji resortowych wobec osób niepełnosprawnych, że lecznictwo, edukacja, rehabilitacja, aktywizacja zawodowa, zatrudnienie, pomoc społeczna i socjalna będą od tego momentu opisane w jasnych procedurach, objęte komplementarnym procesem postępowania, wsparte elektroniczną ewidencją aktywnie wspierającą te procesy i procedury. To model polityki Państwa, o który będę zabiegał jako Prezydent Polski.”

1 procent nie zastąpi działań państwa

W naszej ankiecie zwróciliśmy też uwagę na fakt, że „idea 1% odbiegła od początkowych założeń, czyli wspierania lokalnych organizacji pożytku publicznego. Obecnie większość środków z 1% trafia do największych organizacji, prowadzących subkonta dla swoich podopiecznych. Wynika to głównie z tego, że państwo nie zapewnia właściwej opieki medycznej i rehabilitacyjnej”.
Andrzej Duda przyznał, że: „1% odpisu podatkowego to szlachetna inicjatywa. Musimy jednak pamiętać, że nie zastąpi ona działań państwa. Środki pochodzące z 1% to pożyteczny dodatek wspierający wiele organizacji pozarządowych. Nie zwalniajmy jednak organów Państwa, Parlamentu, Rządu z obowiązków i zadań ustawowych. Zmuszajmy polityków i urzędników do przestrzegania ustanowionych już standardów i zmuszajmy do ich stałego podnoszenia, dodatkowe środki kierując na wyjątkowe indywidualne potrzeby, na specjalne zadania i projekty społeczne. W tym na intensywny monitoring przestrzegania praw osób niepełnosprawnych i na pomoc prawną w starciu z urzędniczym aparatem Państwa, które uchyla się od swojej powinności. Prezydent RP ma stosowne prerogatywy by taką kontrolę również sprawować i inicjatywy legislacyjne wnosić, we współpracy ze stroną społeczną” – napisał w ankiecie naszego portalu.

Andrzej Duda ma poparcie Czytelników

W sondzie, przeprowadzonej naszym portalu przed II turą wyborów, nasi Czytelnicy na pytanie: „Na kogo zagłosujesz w drugiej turze wyborów prezydenckich?” najczęściej wskazywali na Andrzeja Dudę.
Głos na niego chciało oddać 49,6 proc. biorących udział w sondzie, czyli 754 osoby. 33,9 proc., czyli 516 Czytelników, zadeklarowało poparcie dla Bronisława Komorowskiego, 4,7 proc. (71 osób) chciało oddać głos nieważny, 8,4 proc. (128 Czytelników) zadeklarowało, że „nie będzie głosować”, a niezdecydowanych było 3,4 proc. (52 osoby).
Łącznie w sondzie wzięło udział aż 1521 głosujących, co wydaje się reprezentatywną próbą.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt cze 02, 2015 08:37 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 26.05.2015
Autor: PAP

Żaden z resortów nie osiągnął 6 proc. wskaźnika zatrudnienia osób z niepełnosprawnością - poinformował posłów z komisji administracji i cyfryzacji pełnomocnik rządu ds. niepełnosprawnych, Jarosław Duda. Dodał, że najbliżej wskaźnika jest Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS), gdzie zatrudnionych jest blisko 4 proc. osób z niepełnosprawnością.
Wskaźnikiem zatrudniania osób z niepełnosprawnością jest określony procentowo ich miesięczny udział w zatrudnieniu ogółem, którego dokonuje się w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy. Jak przypomniał minister Duda, zgodnie z Ustawą o rehabilitacji i zatrudnieniu osób niepełnosprawnych ci pracodawcy, którzy tego wskaźnika nie osiągają, są zobowiązani do dokonywania co miesiąc wpłat na PFRON.

Wina leży po obu stronach

Minister Duda poinformował, że sytuacja pracowników z niepełnosprawnością w ministerstwach jest zróżnicowana. Oprócz MPiPS wysoki wskaźnik - 3 proc. - osiągają trzy resorty: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Skarbu i resort zdrowia.
- W dwóch resortach, a mianowicie w MEN i MSZ nadal wskaźnik ten nie przekroczył 1 proc. W pozostałych resortach wskaźnik waha się między 1-3 proc. - powiedział.
Dodał, że nieco lepiej kształtuje się sytuacja w urzędach centralnych. Wskaźnik 6,29 proc. zatrudnionych osób z niepełnosprawnością mają Ochotnicze Hufce Pracy, 26,2 proc. Główna Biblioteka Pracy i Zabezpieczenia Społecznego, PFRON - ponad 12 proc.
Według pełnomocnika przyczyny w niskim odsetku pracowników z niepełnosprawnością leżą zarówno po stronie urzędów, jak i samych osób z niepełnosprawnością.
- Przyczyny po stronie administracji to po pierwsze ograniczona wolna liczba stanowisk pracy i duża konkurencja. Po drugie wysokie wymagania kwalifikacyjne, bariery funkcjonalne, czyli ograniczenia w przestrzeni fizycznej i brak specjalistycznego sprzętu oraz bariery subiektywne - postawy osób odpowiedzialnych, pewne uprzedzenia, w dalszym ciągu funkcjonujące stereotypy oraz specyficzny sposób postrzegania osób niepełnosprawnych - wyliczał Jarosław Duda.
Za przyczyny leżące po stronie osób z niepełnosprawnością uznał m.in. bierność zawodową, słabe kwalifikacje, brak doświadczenia zawodowego oraz niską samoocenę czy brak motywacji.

Otwarty rynek?

Jak dodał, osoby po prestiżowych kierunkach studiów, dobrze wykształcone, nie podejmują pracy w administracji publicznej z uwagi na niesatysfakcjonujące ich zarobki (ok. 2,5 tys. zł miesięcznie) i niedostateczne warunki pracy.
Informację ministra Dudy skrytykowała posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz mówiąc, że zawsze słyszy o tych samych trudnościach przy zatrudnianiu osób z niepełnosprawnościami. Dodała, że nie widzi żadnych postępów, mimo że PFRON prowadzi program "Student", w którym dofinansowuje kształcenie młodych z niepełnosprawnością i z którego wiele osób korzysta.
- Spośród tylko moich absolwentów, których wykształciłam - bo jakoś tak się składa, że przychodzą do mnie na seminaria osoby niepełnosprawne i promuję je - mogę już dziś założyć klub. A jest to w Warszawie i wydawałoby się, że rynek pracy jest tu dla nich bardzo szeroki. Okazuje się, że niekoniecznie. Wielu z nich pozostaje bez pracy - powiedziała. Pytała też, czy MPiPS śledzi losy absolwentów uczelni wyższych z niepełnosprawnością.
Pełnomocnik odpowiedział, że dla niego ta informacja też nie jest satysfakcjonująca, ale jest prawdziwa.
- Progres jest, bo w 2009 r. był wskaźnik 2,8 a teraz jest 3,7 - przekonywał minister Duda.
Dodał, że jego urząd przeprowadza wiele szkoleń, zmienia świadomość, a pracownicy starają się przekonywać dyrektorów generalnych urzędów, że osoba z niepełnosprawnością może być zupełnie wyjątkowym pracownikiem, dużo lepszym od innych, mimo swej dysfunkcji. Jarosław Duda zapowiedział, że przeanalizuje, jaką pracę podejmowali absolwenci wyższych uczelni z niepełnosprawnością.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt cze 02, 2015 08:38 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Większa dostępność w sieci, Accessibility Camp 2015
Źródło: BIP nr 12 (105), maj 2015

O tym, co zostało zrobione, co jeszcze należy zrobić oraz jak korzystać z dotychczas zdobytej wiedzy, doświadczenia i nowoczesnych technologii, a przede wszystkim o dostępności informacji w sieci – rozmawiano na konferencji pt. „Dostępność informacji w sieci – Accessibility Camp 2015” zorganizowanej przez Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni pod patronatem Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. To już druga edycja tego wydarzenia.
Konferencja odbyła się 21 maja 2015 r. – w Światowy Dzień Dostępności (Global Accessibility Awareness Day) i dwa lata po poprzednim spotkaniu. Dwa lata to bardzo dużo w dynamicznie rozwijającym się świecie nowoczesnych technologii i wiele już zostało zrobione w kierunku dostępności. Niestety jednak, wciąż borykamy się z problemem niewystarczającego dostępu do informacji i nowych kanałów komunikacji, a jest to najbardziej uciążliwe dla osób z niepełnosprawnościami sensorycznymi. Tymczasem zbliża się termin, w którym strony instytucji publicznych i podmiotów realizujących zadania publiczne powinny zostać przygotowane zgodnie ze standardem dostępności WCAG 2.0 na poziomie AA.
Co zatem przyniosły czwartkowe obrady? Co ciekawego wydarzyło się w świecie dostępności, a nad czym trzeba dalej pracować? Zapraszam na krótką relację, bo po dłuższą i materiały wideo wraz z tłumaczeniem na PJM odsyłam na stronę organizatora.

Na wstępie Jurand Drop z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji obiecał, że powstanie nowy dokument na poziomie unijnym, który poprawi dostępność informacji w sieci. Ta kwestia jest od dawna istotna dla MAC resortu, który skupi się właśnie na problemie szerszej dostępności. Z kolei Alina Wojtowicz-Pomierna z Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych doceniła ideę FDC. Odwołała się do pierwszych spotkań z przed czterech lat i podkreśliła, że od tego czasu wiele się zmieniło: obowiązuje ministerialne rozporządzenie o krajowych ramach interoperacyjności, a wytyczne WCAG 2.0 są wyznacznikiem standardów dostępności zarówno w prawie krajowym, jak i europejskim, choć nadal wiele jest do zrobienia. Przytoczyła badania przeprowadzone przez SMG/KRC i SWPS, gospodarza konferencji, które ujawniły jak wielki wciąż jest obszar wykluczenia społecznego. Trzy czwarte niepełnosprawnych rzadko lub nigdy nie korzysta z komputera! Pomierna dodała też, że w ramach nowej perspektywy finansowej projekty będą uwzględniać potrzeby osób niepełnosprawnych, w tym dostęp do informacji.
Podczas konferencji rozdano też nagrody przyznawane co roku przez Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni w ramach konkursu Otwarta Cyberprzestrzeń 2015. Uniwersytet Śląski otrzymał nagrodę w kategorii: „Szczególny wkład w dostępność Internetu”, za niedawno utworzony kierunek studiów podyplomowych „Włączenie cyfrowe i społeczne: strony internetowe, audiodeskrypcja, multimedia”. W kategorii „Szczególny wkład w dostępność mediów i multimediów” nagrodę otrzymała firma Unikkon Integral za działania na rzecz wdrożenia symultanicznego przekazu tekstowego w transmisji wideo na żywo i stworzenie kompatybilnego z programem rozpoznawania mowy i streamingiem środowiska informatycznego umożliwiającego emisję napisów w Internecie podczas wydarzeń na żywo.
Fundację Klucz nagrodzono w kategorii „Szczególny wkład w dostępność sprzętu i oprogramowania” za przygotowanie i upowszechnienie darmowego oprogramowania do odczytu cyfrowych książek mówionych dedykowanych niewidomym w światowym standardzie DAISY.
W kategorii „Szczególny wkład w dostępność usług elektronicznych” nagrodę otrzymał Migam.org. Po raz pierwszy osoby z dysfunkcją słuchu mogą po prostu „zadzwonić” w dowolne miejsce poprzez tłumacza online języka migowego „Migam”. W 2014 r. system obsłużył ponad 10 000 połączeń od osób niesłyszących z Polski i całego świata.
Nagrodę specjalną za całokształt działań na rzecz dostępności i przeciwdziałania wykluczeniu cyfrowemu otrzymał dr Stanisław Jakubowski, nazywany ojcem polskiej tyfloinformatyki. Od lat 80. jeździł po całym świecie, oglądając nowinki tyfloinformatyczne i starał się wprowadzać je w Polsce. Szkolił niewidomych w obsłudze komputera i Internetu w latach 90. Pracował w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Był też współorganizatorem i pomysłodawcą programu pomocowego „Komputer dla Homera”.
Dalsza część konferencji obfitowała w referaty i warsztaty. Monika Szczygielska przedstawiła historię powstawania prawa o dostępności w Polsce i Europie. Od 2005 r. mówi się coraz więcej o dostępności, kluczowym w Polsce dokumentem była ustawa o informatyzacji, zmieniona w 2010 r. i funkcjonuje pod nazwą agenda cyfrowa dla Polski. Kolejnym istotnym dokumentem regulującym kwestie dostępności jest wyżej wspominane rozporządzenie MAC o krajowych ramach interoperacyjności z 2012 r. Zgodnie z tym dokumentem do końca maja 2015 r. wszystkie strony instytucji publicznych mają być dostępne, a od momentu wejścia w życie rozporządzenia taki obowiązek ciąży też na twórcach nowotworzonych stron. Mimo że WCAG 2.0 jest polską i europejską normą, różni się jednak podejście do dostępności wśród unijnych polityków, a droga do powstania dyrektywy o dostępności jest długa i wyboista. Z jednej strony Komisja Europejska chce, by jedynie wybrane strony były dostępne i żeby nie było sankcji karnych. Parlament Europejski natomiast dąży do tego, by wszystkie strony były dostępne, w tym strony instytucji korzystających z pieniędzy publicznych, i w swoim projekcie dyrektywy przewidywał sankcje karne. Sankcji karnych raczej nie będzie, a ewentualna penalizacja i jej zakres pozostanie w gestii państw członkowskich, dodała Szczygielska. W końcowej części wystąpienia przedstawiono istotę agendy cyfrowej dla Polski. Dokument przewiduje upowszechnienie Internetu, dostępność e-usług i pomoc techniczną.
Jacek Zadrożny skierował swoje wystąpienie przede wszystkim do właścicieli i twórców stron internetowych. Podzielił się kilkoma sekretami dobrego audytu: zdaniem Zadrożnego niezbędne są do tego odpowiednie pieniądze, sprzęt, eksperci i użytkownicy z różnymi dysfunkcjami. Audyt po części można wykonać samodzielnie, korzystając z dostępnych narzędzi i zdobytej wiedzy, warto jednak sięgnąć po profesjonalistów, badając bardziej złożoną stronę. Dostępny serwis powinien być co jakiś czas sprawdzany, co pozwoli wyłapać błędy, podkreślił Zadrożny.
Ciekawa była również kolejna prelekcja Moniki Szczygielskiej na temat od niedawna wykorzystywanej techniki przygotowywania napisów dla niesłyszących. Metoda respeakingu, bo o niej mowa, sprawdziła się w Wielkiej Brytanii i w krajach Europy Zachodniej i polega na odtwarzaniu mówionego tekstu, który jest tłumaczony przez oprogramowanie do rozpoznawania mowy i w miarę możliwości poprawiany przez moderatora. Badania skuteczności takiego przekładu przeprowadzone w Polsce wskazują na wysoki poziom tłumaczenia, w przybliżeniu 98%. Piotr Kowalski z PZG przybliżył słuchaczom kryteria wyboru dobrego tłumacza PJM, a kolejne wystąpienia dotyczyły audiodeskrypcji, adaptacji materiałów dydaktycznych do potrzeb osób niewidomych, czy przygotowywania formularzy dla osób wykluczonych.
Próbowano również odpowiedzieć na pytanie, czy szkolenia dostępnościowe mają w ogóle sens. Prezes fundacji Widzialni, Wojciech Kulesza, zaprezentował Polską Akademię Dostępności (PAD). To narzędzie edukacyjne i darmowa skarbnica wiedzy na temat dostępności stron.
W programie konferencji nie mogło też zabraknąć często pomijanej dostępności nowoczesnych urządzeń mobilnych dla osób z dysfunkcją wzroku. Mikołaj Rotnicki pokazał, do czego można wykorzystać nowoczesne urządzenie mobilne, w którym funkcja połączeń głosowych jest jedynie dodatkiem.
Accessibility Camp to wyjątkowe wydarzenie i trzeba mieć nadzieję, że kolejne odbędzie się w przyszłym roku, bo tego rodzaju spotkań brakowało w ubiegłorocznym kalendarzu wydarzeń dostępnościowych, a przecież wciąż wiele jest jeszcze do zrobienia w tym temacie.

Zapis z konferencji wraz z tłumaczeniem na PJM będzie dostępny na stronie organizatora: fdc.org.pl
Centrum Komunikacji

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 03, 2015 08:14 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 19.05.2015
Tomasz Żółciak

Większość środków, które mają wspierać osoby z dysfunkcjami, idzie na nieefektywne formy pomocy lub dubluje wydatki innych instytucji. Część pieniędzy wydawana jest niezgodnie z prawem – alarmuje NIK
Najwyższa Izba Kontroli zbadała, jak w okresie 2011–2013 samorządy zagospodarowały pieniądze pochodzące z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Okazuje się, że system mający wspierać i aktywizować ich zawodowo sam wymaga leczenia. I to pilnego.
W badanym okresie samorządy powiatowe otrzymały na rehabilitację niepełnosprawnych ok. 2,5 mld zł. Z kwoty tej na tworzenie miejsc pracy przeznaczyły tylko jakieś 13 proc. Prawie połowa z PFRON (i aż 94 proc. środków własnych) poszły na warsztaty terapii zajęciowej, której celem jest rehabilitacja społeczna i zawodowa.
Ale, jak twierdzi NIK, warsztaty nie spełniają swojej funkcji. W latach 2011–2013 w powiatach objętych kontrolą tylko 1–2 proc. ich uczestników podjęło pracę. Za to udział osób chodzących na zajęcia dłużej niż dziewięć lat wzrósł z 23 do 33 proc. „Częstą przyczyną długotrwałego uczestnictwa niepełnosprawnych w warsztatach terapii zajęciowej jest brak miejsc w zakładach pracy chronionej dla osób, które nie rokują postępów w rehabilitacji” – zwraca uwagę NIK.
Izba wytyka przypadki wydawania pieniędzy na cele budzące wątpliwości. Jak wyliczyli kontrolerzy, 18 proc. środków na rehabilitację otrzymanych z PFRON samorządy przeznaczyły na zakup sprzętu rehabilitacyjnego, dofinansowanie zakupu wózków inwalidzkich i sprzętu o podwyższonym standardzie. „W ocenie NIK finansowanie rehabilitacji leczniczej jest domeną innych instytucji, takich jak NFZ, i nie powinno być realizowane przez PFRON, pomimo formalnej zgodności z obowiązującym prawem” – czytamy.
NIK powołuje się na opinie organizacji pozarządowych, zdaniem których obciążanie PFRON wydatkami na rehabilitację leczniczą zmniejsza pulę środków na tę zawodową i społeczną. „Mogłyby być wykorzystane na inne priorytetowe cele, jak np. usuwanie barier architektonicznych czy pomoc na rzecz zatrudniania tych osób” – konkluduje NIK.
Zdarzają się też przypadki łamania przepisów. Aż sześć spośród 13 sprawdzonych starostów i prezydentów miast (urzędy miasta w Sosnowcu, Zabrzu, Poznaniu i we Wrocławiu oraz starostwa w Pile i Lubinie) przekazało 30,5 mln zł od PFRON do urzędów starostw lub miast. Z tego ok. 9 mln zł wydano na wyposażenie stanowisk pracy w prywatnych przedsiębiorstwach dla zatrudnianych osób niepełnosprawnych, a ponad 5 mln zł na rozpoczęcie przez te osoby działalności gospodarczej. Zdaniem izby pieniądze powinny trafić nie do urzędów, a do powiatowych centrów pomocy rodzinie i urzędów pracy.
„W związku z korzystaniem przez przedsiębiorców z bezzwrotnej pomocy ze środków publicznych istnieje podwyższone ryzyko zachowań korupcyjnych” – przestrzega NIK. Co ciekawe: maksymalne limity dotacji z Funduszu Pracy dla osoby rozpoczynającej działalność gospodarczą to sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia. PFRON może dać piętnastokrotność.
Samorządowcy sami otwarcie przyznają, że sytuacja nie wygląda korzystnie. – Najwyższa Izba Kontroli stwierdza, jaki jest stan faktyczny, i z tym nie ma co dyskutować – kwituje Rudolf Borusiewicz, dyrektor biura Związku Powiatów Polskich. Zaznacza jednak, że system ma pełno luk, za które samorządy trudno obwiniać. – Trzeba poddać analizie, czy terapie zajęciowe były stosowane dobrze, czy źle. Wiodącą rolę ma orzecznictwo lekarskie rekomendujące typ wsparcia dla osoby niepełnosprawnej. Starosta nie może wkraczać w kompetencje medyczne fachowców, musi realizować ich rekomendacje. Z kolei podwójne finansowanie, czyli finansowanie tych samych rzeczy ze środków PFRON i NFZ, również nie wynika z decyzji starostów, tylko z tego, że system jest nieuporządkowany – wskazuje Borusiewicz.
Wtóruje mu Lech Janicki, starosta ostrzeszowski. – Mamy ogromny problem, by utrzymywać warsztaty i instruktorów prowadzących zajęcia. Dotacja na ten cel od sześciu lat nie była waloryzowana. Być może rynek pracy jest za mało chłonny na to, by zatrudniać osoby niepełnosprawne. Pracodawcy często nie mają warunków i dostatecznej motywacji, by zatrudniać takich pracowników – dodaje.
Uzdrowienie systemu może być trudne, bo – jak wskazuje NIK – ani PFRON, ani pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych nie sprawdzają, czy pieniądze wydawane są w sposób efektywny. (Audyty funduszu dotyczyły wyłącznie programów uchwalonych przez radę nadzorczą). Zdaniem pełnomocnika to samorządy są odpowiedzialne za prowadzenie takich analiz. „Do zadań powiatu należy m.in. podejmowanie działań dotyczących rozwiązywania problemów osób niepełnosprawnych. Zakres tych zadań oraz sposób ich realizacji definiuje samorząd powiatowy” – czytamy w piśmie skierowanym do wiceprezesa NIK przez Jarosława Dudę, sekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych. Podważa on też uwagę NIK dotyczącą oceny sposobu wydatkowania środków przez samorządy:
„Wyniki analizy kosztów jednostkowych trudno uznać za podstawę poszukiwania najskuteczniejszych metod rehabilitacji, modyfikowania zasad wykorzystania środków z algorytmu oraz identyfikowania i popularyzowania najlepszych praktyk” – czytamy w piśmie.
Wiceminister zapewnia jednak, że w ramach nowego rozdania środków unijnych na lata 2014–2020 zaplanowano rewizję obecnych przepisów. Będą one wymuszały lepsze zaplanowanie wsparcia dla niepełnosprawnych: określenie jego celów i spodziewanych efektów oraz sporządzenie swoistego bilansu na koniec – co się udało zrobić.
Jednak biorąc pod uwagę, że zbliżamy się do połowy 2015 r., a „rewizja przepisów” jest na etapie przedwstępnym, nie należy się spodziewać zbyt wiele.
3,3 mln Tyle osób niepełnosprawnych w wieku co najmniej 16 lat jest w Polsce
2,7 mln Tyle osób z tej grupy jest biernych zawodowo
2,5 mld Tyle otrzymały samorządy powiatowe na rehabilitację niepełnosprawnych w latach 2011–2013

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 03, 2015 10:52 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 28.05.2015 r.
Konrad Majszyk
Piotr Dziubak

UTK: Intercity bezprawnie obciąża opłatami część pasażerów
Nad PKP Intercity wisi kara finansowa z powodu Pendolino – dowiedział się DGP. Urząd Transportu Kolejowego wszczął postępowanie przeciwko przewoźnikowi. – PKP IC narusza europejskie regulacje dotyczące niepełnosprawnych, nakładając na nich dodatkową opłatę za wystawienie biletu w pociągu. Niedopuszczalne jest różnicowanie sytuacji pasażerów ze względu na rodzaj niepełnosprawności – mówi Przemysław Skubisz z UTK.
PKP IC nie obciąża dodatkową płatnością tylko osób na wózkach. Niewidomi czy poruszający się o kulach za wypisanie biletu w pendolino płacą dodatkowo. Od 5 maja opłata wynosi 130 zł – i trzeba do niej jeszcze doliczyć cenę biletu. Wcześniej za wypisanie biletu przez konduktora spółka pobierała 650 zł (plus bilet).
Podobnego zdania co UTK jest Piotr Pawłowski, prezes Fundacji Integracja. – PKP Intercity dyskryminuje część osób. Niewłaściwe jest, kiedy przewoźnik ignoruje przepisy unijne, stawiając ponad nie wewnętrzne regulacje – uważa.
Pozostali przewoźnicy kolejowi podchodzą do obsługi niepełnosprawnych inaczej. Ogólna zasada jest taka, że osoby zdrowe bez biletu zobowiązane są niezwłocznie po wejściu do pociągu zgłosić się do konduktora. Kupując na pokładzie, trzeba dopłacić: zazwyczaj 4–5 zł. Ta reguła nie dotyczy jednak niepełnosprawnych. – Osoby na wózkach, o kulach, kobiety w ciąży, osoby bardzo niskiego wzrostu, podróżni z dużymi i nieporęcznymi bagażami itd. mogą wsiadać do pociągu dowolnym wejściem i czekać na obsługę. Ta dokona ich odprawy bez dodatkowych opłat – mówi Joanna Bator, rzeczniczka Przewozów Regionalnych.
W Kolejach Mazowieckich, które za miesiąc uruchomią pociąg Słoneczny z Warszawy do Trójmiasta i Ustki, osoby na wózkach, o kulach, niewidome mogą kupić bilet u konduktora. – Ich odprawy dokonuje się w trakcie kontroli i nie pobiera opłaty dodatkowej. Nie muszą też wchodzić pierwszymi drzwiami – mówi Jolanta Maliszewska z KM.
Tak samo jest w Kolejach Dolnośląskich i Arrivie. – Zasada ta dotyczy wszystkich osób, których możliwość poruszania się jest ograniczona z powodu niesprawności fizycznej, upośledzenia lub niesprawności umysłowej – mówi Justyna Stachniewicz z Kolei Dolnośląskich.
Przewoźnicy powołują się przy tym na rozporządzenie (WE) nr 1371/2007 Parlamentu Europejskiego z 23 października 2007 r. Co ciekawe, PKP IC też. – Podróż pociągiem EIP (pendolino) została objęta obowiązkiem wcześniejszej rezerwacji miejsc, co jest dozwolone na podstawie art. 9 ust. 4 rozporządzenia (WE) z 2007 r. Decyzja, jaką podjęliśmy, była podyktowana względami bezpieczeństwa i zagwarantowania każdemu podróżnemu miejsca siedzącego – twierdzi Zuzanna Szopowska, rzeczniczka PKP Intercity. Przewoźnik podkreśla, że na dużych stacjach działają specjalne kasy otwierane pół godziny przed odjazdem. Pasażerowie mogą też korzystać z aplikacji, za pomocą której kupują bilet na pięć minut przed podróżą. To dlatego wyjątek ma dotyczyć tylko podróżnych na wózkach.
– Ci podróżni przed rozpoczęciem podróży zobowiązani są do zgłoszenia się do konduktora, żeby sprawdzić, czy miejsca są wolne – zastrzega Zuzanna Szopowska.
PKP Intercity ocenia, że przypadki pasażerów bez biletów zdarzają się sporadycznie. Ilu niepełnosprawnych zostało w ten sposób ukaranych, spółka nie ujawnia.
– Nie planujemy w najbliższym czasie zmian. Ale wsłuchujemy się w głosy różnych grup podróżnych. Przykładem wdrożenia takiej sugestii był zakup krzesełek transportowych – tłumaczy Zuzanna Szopowska z IC. To jednak efekt afery z udziałem Janiny Ochojskiej. W połowie lutego szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej poskarżyła się na Twitterze, że obsługa pendolino odmówiła jej skorzystania z platformy-windy. Powód – Ochojska porusza się o kulach, a platforma była dostosowana tylko do osób na wózkach. Przewoźnik spotkał się z falą oburzenia, ale wyciągnął z tego wnioski. Na majówkę każdy pociąg Pendolino został wyposażony w krzesełko transportowe, dzięki któremu z platformy mogą skorzystać osoby poruszające się o kulach.
UTK chce rozwiązać problem bałaganu w zamawianiu pomocy poprzez specjalny projekt realizowany w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Kilka tygodni temu regulator złożył wniosek o przyznanie na ten cel 4 mln zł.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr cze 03, 2015 11:54 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: dostepnestrony.pl 01.06.2015
Autor: spisała Magdalena Gajda

Najczęstsze błędy popełniane przez twórców stron internetowych, które utrudniają nawigację po stronie osobom niewidzącym opisał Mateusz Ciborowski – audytor techniczny projektu „Dostępne strony”.

Błąd 1: Linki do podstron, załączników etc.

Linki takie nie są opisywane słowami albo – automatycznie – nazwą pliku, bądź opisywane są bardzo nieczytelnie. Osoby niewidome, korzystające z programów czytających (screenreaderów), mają więc kłopoty z nawigacją po stronie – tracą orientację, nie wiedzą, dokąd dany odnośnik ich zaprowadzi i nie mogą odnaleźć podstron z interesującymi ich informacjami. Często zdarza się, że link opisany jest skrótowo – np. minister – co pozwala niewidomemu internaucie zorientować się, że link najprawdopodobniej poprowadzi go do informacji o ministrze. Prawidłowe opisanie linku to np. życiorys ministra zdrowia. Dodatkowo – jeśli linki do podstron umieszczane są w formie list, to powinny być na tych listach ułożone tematycznie, aby ułatwić poruszanie się po całym serwisie.

Błąd 2: Nagłówki poszczególnych stron serwisu

Screenreadery mają m.in. i tę właściwość, że odczytują nagłówki wszystkich podstron, co pozwala osobom niewidomym na szybsze przemieszczanie się po serwisie. Często zdarza się jednak, że nie wszystkie podstrony mają nagłówki wskazujące wyraźnie na ich zakres informacyjny. Równie częstą przypadłością nagłówków jest to, że są po prostu źle wykonane. Prawidłowo – nagłówki powinny być zrobione poziomami, gdzie poziom H1 oznacza informacje najważniejsze, H2 – mniej ważne , H3 – informacje szczegółowe w danej sekcji.

Błąd 3: Brak tekstu alternatywnego

Przy fotografiach, grafikach, wykresach graficznych powinien zawsze znajdować się tzw. tekst alternatywny, możliwy do odczytania przez screenreadery. Tekst alternatywny powinien być zwięzły i zawierać maksymalnie jedno, dwa zdania pojedyncze, które w prosty sposób opiszą osobie niewidomej, co przedstawia dany obrazek, fotografia lub wykres.

Błąd 4: Test Captcha

Twórcy wielu stron internetowych wprowadzają tzw. test Captcha (nakaz wpisania przez użytkownika strony internetowej kilku liter lub cyfr uwidocznionych w specjalnym oknie), aby potwierdzić wykonanie określonej operacji na danej stronie – np. wpisania danych kontaktowych użytkownika. Tymczasem testy Captcha są nie do odczytania przez screenreadery. Dzieje się tak, ponieważ kod zapisany jest na obrazku w formie graficznej.

Błąd 5: Tabele

Tabele często wykorzystywane są do formatowania wyglądu serwisu – nadają mu kształt kolumn i bloków informacyjnych. Osobom niewidomym trudno poruszać się po ich zawartości. Czasem śledzenie umieszczonych w nich danych jest wręcz niemożliwe. Wiele informacji zawartych w tabelach mogłoby być podane w postaci zwykłego tekstu. A tam, gdzie informacje podane są w zwykłym tekście, przydałaby się właśnie tabela – chodzi np. o godziny odjazdów autobusów w rozkładach jazdy.

Błąd 6: Pliki PDF

Najczęściej na stronach www umieszczane są pliki PDF w formie skanów obrazkowych. Te zaś nie są czytane przez screenreadery. Tymczasem możliwe jest takie przygotowanie plików PDF, aby miały swoją strukturę i były odczytywane przez programy czytające. Tworzenie dostępnych plików PDF jest nie tylko możliwe, ale też nie wymaga zbyt wiele pracy.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt cze 09, 2015 07:53 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Urząd szuka pracownika. Ale tylko pełnosprawnego. Dyskryminacja?
Źródło: niepełnosprawni.pl 08.06.2015
Autor: Beata Rędziak

Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego ogłosił nabór na stanowisko referenta/ inspektora ds. kreowania marki „Małopolska” w Departamencie Turystyki, Sportu i Promocji. Problem w tym, że jednocześnie umieszczono w ogłoszeniu klauzulę „Na danym stanowisku pracy nie może zostać zatrudniona osoba niepełnosprawna”. Poszukaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy takie wyłączenie jest uprawnione, czy też jest to już dyskryminacja.
Skąd taki zapis w ogłoszeniu? Wziąć się miał z zakresu obowiązków.
„Specyfika pracy na stanowisku wymaga pracy w terenie, pełnej dyspozycyjności, samodzielnego prowadzenia samochodu wraz z jego załadunkiem i wyładunkiem, negocjowania obszarów i zakresów świadczonych usług bezpośrednio z wykonawcami i partnerami zewnętrznymi, pracy z mediami (nagrania telewizyjne i radiowe na żywo, w studio, w terenie), obsługi imprez promocyjnych (konferansjerka, obsługa gości). W miejscu pracy na ww. stanowisku występują bariery architektoniczne w dostępności do budynku, pomieszczeń biurowych i sanitarnych, brak podjazdów oraz wind dla niepełnosprawnych” – brzmi uzasadnienie pracodawcy w samym ogłoszeniu.
Podobnie w korespondencji z nami uzasadnia tę decyzję biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego.
- Zdaje się, że konstruując to ogłoszenie, pracodawca posłużył się stereotypizacją osób z niepełnosprawnościami, zakładając z góry, że pod żadnym względem nie będą zdolne do wykonywania powierzonych obowiązków (bo nie będą osobami swobodnie poruszającymi się w terenie) – komentuje Maciej Kułak, prawnik z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. – Tymczasem istnieje przecież szereg różnych stopni i przyczyn niepełnosprawności, w związku z czym nie da się z góry założyć, że każda osoba z niepełnosprawnością nie będzie w stanie wykonywać tych obowiązków. Poza tym, trudno mi sobie wyobrazić, by niepełnosprawność była przeszkodą np. w występowaniu w telewizji czy radiu. Myślę, że ktoś nazbyt pochopnie wykluczył osoby z niepełnosprawnościami z ubiegania się o to stanowisko.

Jeden na trzynastu

Czy jednak urzędy mają obowiązek zatrudniania osób z niepełnosprawnością? I tak, i nie.
Od listopada 2011 r. wprowadzono w Ustawie o służbie cywilnej przepisy, zgodnie z którymi, jeśli w danym urzędzie wskaźnik zatrudnienia osób z niepełnosprawnością jest mniejszy niż 6 proc., a wśród pięciu kandydatów biorących udział w ostatnim etapie rekrutacji najlepsza jest osoba z orzeczeniem, należy ją zatrudnić. Zasada ta nie dotyczy stanowisk kierowniczych. Zatrudnienie osób z niepełnosprawnością w służbie cywilnej jest wciąż na bardzo niskim poziomie, np. dotychczas żadne z ministerstw nie osiągnęło wskaźnika 6 proc. zatrudnienia osób z orzeczeniem. Obecnie 3,7 proc. osób pracujących w administracji publicznej to osoby z niepełnosprawnością.
W ubiegłym roku w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego ogłoszono 39 naborów na wolne stanowiska urzędnicze, rozstrzygnięto 37. W 10 naborach brało udział 13 osób z niepełnosprawnością. 12 z nich nie uzyskało odpowiedniej liczby punktów w pierwszym etapie rekrutacji, tylko jedna osoba przeszła wszystkie etapy naboru i wygrała go.

„Sytuacja nadmiernie obciążająca”

- W praktyce osoby niepełnosprawne mogą uczestniczyć w procesie rekrutacji na wszystkie stanowiska urzędnicze – mówi przedstawiciel biura prasowego małopolskiego urzędu. – Rozpoczynając proces rekrutacji należy jednak zwrócić uwagę, że istnieje grupa stanowisk, na których podjęcie pracy przez osobę niepełnosprawną mogłoby wiązać się ze stworzeniem dla tej osoby sytuacji niekomfortowej czy wręcz nadmiernie obciążającej, zarówno w sensie zawodowym (specyficzny zakres obowiązków), jak i psychologicznym (poczucie wykluczenia społecznego ze względu na brak możliwości wypełnienia jej zadań).
Zdaniem przedstawiciela biura prasowego, niektóre stanowiska tylko z nazwy mają charakter urzędniczy, a w praktyce wymagają określonych predyspozycji, np. ruchowych, lub wiążą się z pełną mobilnością i dyspozycyjnością pracownika. Dlatego przed podjęciem zatrudnienia każda z osób, która uczestniczyła w procedurze naboru i została wybrana do pracy, jest kierowana na badania lekarskie. Lekarz medycyny pracy weryfikuje jej zdolność do podjęcia pracy na danym stanowisku.
- Osoby posiadające orzeczenie o niepełnosprawności, które złożyły swoje oferty oraz spełniły wymagania formalne określone w ogłoszeniu zostały zakwalifikowane do procesu rekrutacji – zaznacza przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. – Decyzja w sprawie podjęcia przez nich zatrudnienia na tych konkretnych stanowiskach pracy, o ile zostaną wybrane do zatrudnienia w procedurze naboru, zostanie podjęta podczas weryfikacji ich zdolności do pracy, przeprowadzonej przed podjęciem zatrudnienia przez lekarza medycyny pracy.

Odmowa usprawnień do dyskryminacja

Maciej Kułak podkreśla, że pracodawca ma obowiązek wprowadzania niezbędnych racjonalnych usprawnień dla pracowników, zgodnie z Ustawą o rehabilitacji.
- Polegają one na przeprowadzeniu koniecznych w konkretnej sytuacji zmian lub dostosowań do szczególnych, zgłoszonych pracodawcy potrzeb, wynikających z niepełnosprawności danej osoby – tłumaczy. – Tym samym sam fakt niepełnosprawności nie może stanowić przyczyny niezatrudnienia danej osoby, jeśli możliwe jest w danej pracy wprowadzenie jakichś usprawnień. Wachlarz możliwych rozwiązań jest niezwykle szeroki, bo chodzi tutaj np. o dostosowanie grafiku czy przestrzeni do potrzeb danej osoby. Ustawa w żadnym wypadku nie limituje takich rozwiązań, dzięki czemu w każdym indywidualnym przypadku trzeba rozważać możliwość ich zastosowania – podkreśla.
Pracodawca może nie wprowadzać racjonalnych usprawnień, jeśli skutkowałoby to nałożeniem na niego nieproporcjonalnie wysokich obciążeń, przy czym nie będą one nieproporcjonalne, jeśli będą w wystarczającym stopniu pokryte ze środków publicznych.
- Jeśli natomiast w sposób nieuzasadniony odmówi ich wprowadzenia, to dopuści się dyskryminacji w zatrudnieniu ze względu na niepełnosprawność – mówi Maciej Kułak.

Wyjątek precyzyjnie stosowany

Powstaje jednak pytanie, kiedy pracodawca nie dopuści się dyskryminacji, jeśli nie zatrudni pracownika, a powodem będzie niepełnosprawność?
- Jeśli okaże się, że odmowa zatrudnienia była obiektywnie uzasadniona – wyjaśnia Maciej Kułak. – Może się tak stać np. w sytuacji, kiedy posiadanie określonego poziomu sprawności fizycznej jest determinującym i istotnym wymogiem zawodowym. Oznacza to, że rodzaj pracy lub warunki jej wykonywania sprawiają, że bez określonej sprawności nie będzie można tej pracy wykonywać, a wprowadzenie racjonalnych usprawnień jest niemożliwe. Jest to wyjątek od zasady równego traktowania, w związku z czym musi on być niezwykle precyzyjnie stosowany w każdym indywidualnym przypadku.
Jak zatem powinni się zachować twórcy nieszczęsnego ogłoszenia o pracę w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego?
- Należałoby dopuścić do udziału w rekrutacji wszystkie osoby, bez stosowania kryteriów dyskryminacyjnych i dopiero w każdym indywidualnym przypadku badać, na ile można wprowadzić racjonalne usprawnienia, a na ile określona sprawność fizyczna stanowi istotny i determinujący wymóg zawodowy – radzi przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. – Problematyczne w tej sprawie jest jeszcze oczywiście przerzucenie ciężaru niedostosowania różnych obiektów do potrzeb osób z niepełnosprawnością ruchową na te osoby i tym samym przekreślanie możliwości ich zatrudnienia. - zaznacza.

Nabór został powtórzony

Przedstawiciel biura prasowego małopolskiego urzędu zapewnia, że w związku z wątpliwościami, które wywołało ogłoszenie (dokumenty można było składać do 7 maja 2015 r.), nabór zostanie powtórzony.
Faktycznie, na stronie pojawił się komunikat: „Uprzejmie informujemy, że celem ostatecznego potwierdzenia możliwości udziału osób z orzeczonym stopniem niepełnosprawności w procesie rekrutacji na wolne stanowiska urzędnicze ds. kreowania marki "Małopolska" w Departamencie Turystyki, Sportu i Promocji nabór na to stanowisko zostaje powtórzony. Wszystkie aplikacje kandydatów złożone terminowo w ramach dotychczasowej procedury naboru, zamkniętej obecnie celem powtórzenia, zostaną uwzględnione w nowym procesie rekrutacji na ww. stanowisko”.
26 maja br. na stronie urzędu pojawiło się wspomniane ogłoszenie, jednak już z adnotacją: „Na danym stanowisku pracy może zostać zatrudniona osoba niepełnosprawna, o niepełnosprawności pozwalającej na pełne wykonywanie obowiązków służbowych”.
Nabór trwa do 9 czerwca.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt cze 09, 2015 07:54 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 08.06.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz, wsp. i fot. Mateusz Różański

Polska edukacja tkwi w błędnym kole: „Nie jesteśmy dostosowani, bo nie mamy uczniów z niepełnosprawnością; nie przyjmujemy tych uczniów, bo nie jesteśmy dostosowani”. Czy promowanie edukacji włączającej zmieni polską szkołę?
Kończy się przerwa. Dziś trzecioklasiści zmierzą się z zagadnieniem budżetu. Większość uczniów nie zna tego pojęcia, ale jeden z chłopców jak profesjonalista wyjaśnia klasie system planowania wydatków. Dzieci dyskutują o sytuacjach, które mogą zmniejszyć lub zwiększyć domowy budżet. „Tata straci pracę”, „Wygramy w totolotka”. Dwie nauczycielki, (jedna wspomagająca) dzielą klasę na czteroosobowe grupy. Każda w ciągu zajęć otrzyma 4 razy po 20 zł i wspólnie zdecyduje, ile z tego wyda na zakupy, a ile zaoszczędzi na prezent dla mamy. Trwają zażarte dyskusje: czy kupić kwiatek czy droższą książkę, czy wybierać najtańsze produkty, czy może chipsy i colę?
Grupy świetnie współpracują, a my z tyłu, obserwując, zachodzimy w głowę, czy któreś z dzieci ma tzw. specjalne potrzeby. Dostrzegam aparat słuchowy u jednej z dziewczynek, jeden z chłopców ma problemy z koncentracją, ale mimo to aktywnie pracuje. Na przerwie prowadząca szkolenie Agata Samoraj, pedagog z wieloletnim doświadczeniem, uświadomi nam, że w klasie było jeszcze troje uczniów z zespołem Aspergera. To, że nie potrafiliśmy ich wyróżnić, pokazuje, że dobrze prowadzona integracja ma sens, a dzieci o specjalnych potrzebach,wbrew obecnym w edukacji mitom, nie przeszkadzają w prowadzeniu zajęć. Klasa dzięki ich obecności tylko zyskuje: wiedzą na temat budżetu zabłysnął chłopiec z Aspergerem, a grupa dziewczynki z niedosłuchem najlepiej oszczędzała.

Włączanie to podstawa

Pokazowa lekcja, w której brałam udział, to część sympozjum „Uczeń ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w szkole ogólnodostępnej”, zorganizowanego 19 marca br. przez: Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń (WCIES), Zespół Szkół nr 69 z Oddziałami Integracyjnymi oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych „Z Drewnianej”.

Podczas wykładów i warsztatów, ponad 100 pedagogów dowiedziało się m.in. jak pracować z dziećmi z zespołem Aspergera, zaburzeniami opozycyjno-buntowniczymi czy uczniami o skromniejszych możliwościach intelektualnych. Dlaczego ta wiedza jest im niezbędna?
– Dane GUS wskazują, że dzieci ze specjalnymi potrzebami jest już około 18–20 proc. Te dzieci będą trafiać do państwa szkół, dlatego szkoły muszą mądrze się zmieniać, odpowiadając na potrzeby dzieci – mówiła mazowiecka kurator oświaty, Katarzyna Góralska. – Edukacja włączająca jest przyszłością szkoły.
– Jest jednym z głównych kierunków polityki oświatowej państwa polskiego – zapewnia Joanna Wrona, dyrektor Departamentu Zwiększania Szans Edukacyjnych w Ministerstwie Edukacji Narodowej (MEN). – Miejsce dziecka z niepełnosprawnością jest wśród rówieśników w szkole najbliżej miejsca zamieszkania, chyba, że jest to taki rodzaj niepełnosprawności, że najbardziej zasadne jest kształcenie w placówce specjalnej. Szkoły specjalne są w systemie oświaty od bardzo wielu lat i oczywiście one w tym systemie pozostaną, natomiast warto przygotować szkoły ogólnodostępne, aby uczniowie z niepełnosprawnościami mogli się w nich uczyć.
Joanna Gospodarczyk, dyrektor Biura Edukacji Miasta Stołecznego Warszawy, zaznacza, że w Warszawie ponad 7 tys. dzieci ma orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, a ich liczba stale rośnie.

Równy dostęp

Do wprowadzenia równego dostępu do edukacji obliguje Polskę Konwencja o Prawach Osób Niepełnosprawnych. MEN w ciągu ostatnich kilku lat wypracował wiele rozwiązań prawnych, mających ułatwić „włączanie”.
– Gwarantujemy dzieciom o specjalnych potrzebach w szkołach ogólnodostępnych takie same zajęcia jak w szkołach specjalnych, dostosowaliśmy do ich potrzeb programy nauczania, szkolimy pod kątem pracy z dziećmi nauczycieli, zorganizowaliśmy także infolinię, z której mogą skorzystać nauczyciele, uczniowie, jak i rodzice – wylicza Joanna Wrona z MEN.
W raporcie przesłanym do ONZ rząd zapewnia, że realizuje postanowienia Konwencji. Sukcesem jest m.in. znaczące zwiększenie liczby studentów z niepełnosprawnościami – w 2012/2013 do ponad 30 tys.
Niestety tzw. raporty alternatywne, przygotowane przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacje pozarządowe działające na rzecz osób z niepełnosprawnościami (m.in. Fundacja KSK, Integracja, Vis Maior), wskazują, że uczniowie z niepełnosprawnościami wciąż napotykają wiele barier związanych z realizacją swoich praw. Współautor raportu organizacji pozarządowych, dr Paweł Kubicki ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom z Ukrytymi Niepełnosprawnościami im. Hansa Aspergera, wylicza wśród kluczowych barier: „brak akceptacji dla idei włączania uczniów z niepełnosprawnościami wśród części nauczycieli i rodziców dzieci pełnosprawnych, brak odpowiednich kompetencji wśród części nauczycieli, brak szeroko rozumianej infrastruktury, dostosowanej do potrzeb uczniów z niepełnosprawnościami”.

– Edukacja włączająca wciąż budzi kontrowersje – przyznała kurator Katarzyna Góralska. – Pojawiają się myśli segregacyjne, nakierowane na usunięcie ucznia, który sprawia problemy, bywają przypadki, że rodzice jednoczą się przeciwko jednemu dziecku. Tymczasem szkoła ma uczyć tolerancji, a dzieci z deficytami powinny być pełnoprawnymi członkami tej zbiorowości.

Od włączania do segregacji

W placówkach specjalnych kształci się 23 proc. przedszkolaków z niepełnosprawnością, 45 proc. uczniów szkół podstawowych, 51 proc. gimnazjalistów z niepełnosprawnością i aż 78 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych.
Większość dzieci z niepełnosprawnością podąża ścieżką „od włączania do segregacji” – nawet jeżeli zaczyna naukę w szkole ogólnodostępnej, to najczęściej kończy ją w integracyjnej albo specjalnej. Potwierdza to najnowszy raport Badanie ścieżek edukacyjnych niepełnosprawnych dzieci, uczniów i absolwentów, przeprowadzony przez Instytut Badań Edukacyjnych (IBE). W trwającym od grudnia 2013 r. do listopada 2014 r. badaniu przepytano ponad 3 tys. rodziców uczniów ostatnich klas szkół podstawowychi gimnazjalnych, posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego.
Dlaczego ta segregacja następuje? Czy winne są szkoły, które odmawiają dzieciom przyjęcia do placówki o g ó l n o d o s t ę p n e j ? A może rodzice, bojąc się, czy ich dziecko poradzi sobie w takiej szkole, wybierają szkołę specjalną?
– Dyrektorzy na pytanie: „Czy zdarzyło ci się odmówić przyjęcia do szkoły dziecka z niepełnosprawnością?”, mimo że taka odmowa jest niezgodna z prawem, odpowiadali, że tak. Jeszcze częściej przyznawali, że rekomendowali rodzicom wybór innej niż własna placówki – wylicza współautor raportu, dr Paweł Kubicki z IBE.
Odmawiało 4 proc. dyrektorów szkół ogólnodostępnych, a 30 proc. sugerowało wybór innej szkoły.
– Ten opór jest zrozumiały. Większość szkół zwyczajnie się boi, że nie będzie w stanie zapewnić właściwego wsparcia. Tkwią w błędnym kole. „Nie jesteśmy dostosowani, bo nie mamy uczniów z niepełnosprawnością, nie przyjmujemy tych uczniów, bo nie jesteśmy dostosowani” – wylicza dr Kubicki.
Jak zauważa ekspert, koszty dostosowań, związane z przyjęciem „pierwszego ucznia”, są nieporównywalnie większe niż każdego kolejnego, bo wiąże się z tym przełamanie oporu kadry i stoczenie walki o pieniądze z samorządem.

Kasa, wójcie, kasa

Dodatkowe kwoty w ramach subwencji oświatowej na wsparcie uczniów z niepełnosprawnością są kilka razy wyższe niż stawka bazowa dla ucznia bez nie-pełnosprawności. Środki te pozwalają zazwyczaj na dostosowanie infrastruktury czy zatrudnienie nauczyciela wspomagającego. Niestety, do niedawna pieniądze te trafiały do samorządu, który f i n a n s o w a ł ogólne cele edukacyjne. Obowiązująca od tego roku nowelizacja prawa zmusza samorządy do przeznaczania dodatkowych środków z subwencji na kształcenie specjalne. Pieniądze wciąż jednak nie muszą trafiać do konkretnej szkoły. Wielu nauczycieli na to się żali: „Mam ucznia z zespołem Aspergera. Poprosiłam o zatrudnienie nauczyciela wspomagającego. Gmina odmówiła”, „U nas cała subwencja idzie na placówkę specjalną, dla szkół ogólnodostępnych nie zostaje nic”. Podpowiadamy więc, że w sprawie rozbieżnych interpretacji nowych przepisów przez samorządy, a dotyczących odmawiania finansowania, interweniują Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Jaką procedurę warto zastosować, wyjaśnia dr Paweł Kubicki.
– To rodzic pisze do szkoły podanie z dołączonym orzeczeniem i zawartymi w jego ramach zaleceniami, dyrektor dołącza list przewodni do samorządu. Tak sformułowanej pisemnie prośbie trudniej odmówić, bo w razie, gdy wystąpią problemy, wynikłe np. z braku odpowiedniego wsparcia, wina za jego brak ciąży na samorządzie. Nie można też pozostawić pisma rodzica bez pisemnej odpowiedzi, a dyrektor jest organizatorem wsparcia, a nie stroną dyskutującą z samorządem – wylicza.
Zapewnienie fachowego wsparcia obniża lęk kadry nauczycielskiej, która boi się, czy poradzi sobie z uczniem o specjalnych potrzebach. Może też przekonać część rodziców, którzy dziś wybierają szkoły specjalne, bo te dają im większy komfort.

Szczęśliwie urodzeni

Aż 72 proc. rodziców dzieci uczących się w szkołach specjalnych dobrze ocenia placówkę. Szkoły specjalne mają najlepiej wyszkoloną kadrę i wyposażenie dostosowane do nauczania dzieci z niepełnosprawnością. Prawie 70 proc. szkół ogólnodostępnych nie zatrudnia psychologa, podczas gdy w szkołach integracyjnych odsetek ten spada do jednej trzeciej, a w specjalnych do 19 proc. Logopedę zatrudnia niespełna 60 proc. szkół ogólnodostępnych i 86 proc. szkół specjalnych – wynika z raportu IBE.
Na szkoły specjalne najczęściej decydują się rodzice dzieci z głęboką niepełnosprawnością, często sprzężoną, tzw. ciężko doświadczeni [określenia badaczy – red.], i ci ze średniej wielkości miejscowości, słabo wykształceni, tzw. skazani na wsparcie.
– Te szkoły dają im taki komfort, jakiego szkoła ogólnodostępna dać nie może. Przyprowadzają dziecko, które sprawia trudności i wymaga zindywidualizowanego wsparcia, ale nie słyszą złego słowa, a nawet dowiadują się, że „dziś było wspaniale” – wyjaśnia dr Paweł Kubicki.
– Zajmujemy się dzieckiem cały dzień, wraca do domu nakarmione, często jeszcze z wałówką. Organizujemy zbiórki ubrań. Rodzicom, którzy wychowują jeszcze kilkoro dzieci, a nie zarabiają zbyt wiele, szkoła udziela wymiernej pomocy i nikt by z niej nie zrezygnował – dodaje nauczycielka placówki specjalnej z gminy w woj. pomorskim.
Na „włączanie” najliczniej decyduje się grupa rodziców z dużych miast i z wyższym wykształceniem, których dzieci mają niepełnosprawność ruchową, słuchową lub spektrum autyzmu (np. zespół Aspergera). Rodzice dzieci z grupy tzw. szczęśliwie urodzonych najczęściej wiążą duże nadzieje z edukacją dzieci, jako jedyna grupa mocno (43 proc.) angażują się w tworzenie tzw. IPET (Indywidualnych Programów Edukacyjno-Terapeutycznych). Ich dzieci mają największe szanse, by kontynuować edukację na wyższych szczeblach, łącznie ze studiami.

Ciekawą grupą, określoną w badaniach jako tzw. daleko od szosy, są dzieci z obszarów wiejskich, które trafiają do ogólnodostępnej podstawówki, z rozpędu, bo w pobliżu nie ma innej placówki, a gminy nie zapewniają im dowozu. Dzieci te są wprawdzie „włączone”, ale nie otrzymują w tym procesie wsparcia

Wszystkie dzieci są zdolne

Autorzy raportu IBE postulują wprowadzenie do szkół mechanizmów, które wspierałyby włączanie, zwłaszcza przy przyjmowaniu „pierwszego ucznia”. Ważne, by patrzeć na ucznia przez pryzmat jego możliwości.
– Gdy wczytamy się w biografie wielu wybitnych ludzi, to możemy się przekonać, że nie osiągali oni najznakomitszych wyników w szkole – przekonywała dyrektor Zespołu Szkół nr 69, Beata Ostałowska. – Albert Einstein, który w wieku 26 lat ogłosił teorię względności, jako nastolatek został poproszony o opuszczenie szkoły, gdyż „zadawał za dużo pytań i przeszkadzał uczniom”. Tomasz Edison, jeden z największych wynalazców, ukończył tylko 3-miesięczne szkolenie formalne, a Pablo Picasso nie potrafił nauczyć się kolejności liter w alfabecie. Jak napisali Gerald Hüther i Uli Hauser: „Wszystkie dzieci są zdolne, ważne jest, by ktoś dany talent dostrzegł i pozwolił mu się rozwijać”. Proszę pamiętać, że rzadko zdarza się ktoś, kto nadaje się do wszystkiego i mało kto nie nadaje się do niczego.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt cze 09, 2015 08:26 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 02.06.2015
Autor: Beata Rędziak

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) brak jest logicznych argumentów, które przemawiają za niemożnością złożenia odwołania od orzeczenia w przedmiocie wskazań do ulg i uprawnień przez osobę, która posiada już orzeczenie o niepełnosprawności, wydane np. przez ZUS. Prof. Irena Lipowicz zwróciła się do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z prośbą o wyjaśnienia.
W obecnym stanie prawnym osoba posiadająca orzeczenie o grupie inwalidzkiej innego organu niż Powiatowy lub Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności (PZON) może ubiegać się w nim o orzeczenie o wskazaniach do ulg i uprawnień. Od wydanej przez PZON decyzji nie przysługuje mu odwołanie. I właśnie ta sytuacja wzbudziła wątpliwości Rzecznika Praw Obywatelskich, prof. Ireny Lipowicz.
„Niemożność wniesienia odwołania od przedmiotowego orzeczenia rodzi obawy, że ustawodawca pozbawił osoby niepełnosprawne konstytucyjnego prawa do zaskarżenia orzeczenia podjętego w pierwszej instancji” – pisze RPO w piśmie do ministra pracy i polityki społecznej.
Obecnie odwołanie do sądu pracy przysługuje jedynie od orzeczenia Wojewódzkiego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności. RPO zauważa, że zgodnie z Konstytucją RP są możliwe wyjątki od zasady zaskarżania orzeczeń wydanych w pierwszej instancji, ale muszą być one racjonalnie uzasadnione.
RPO zwróciła się do ministra pracy i polityki społecznej z prośbą o wyjaśnienie przyczyn, dla których osoby w powyższych sytuacjach nie mogą odwołać się od decyzji PZON. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn cze 15, 2015 09:06 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 10.06.2015
Autor: Beata Rędziak

W połowie bieżącego roku Ministerstwo Zdrowia (MZ) planuje ogłosić konkurs na pilotażowe wdrożenie standardu dziennego domu opieki medycznej (DDOM). Placówki te będą prowadzić rehabilitację leczniczą osób niesamodzielnych, w pierwszej kolejności tych, które ukończyły 65 lat.
- Dzienne domy opieki medycznej nad osobami niesamodzielnymi, w szczególności powyżej 65 roku życia, będą prowadzić krótkotrwałą diagnostykę i leczenie pacjentów w starszym wieku, ale bez konieczności całodobowej hospitalizacji – wyjaśnia Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. – Projekt ma wspierać deinstytucjonalizację opieki nad osobami zależnymi poprzez rozwój alternatywnych form wsparcia. Zadaniem tych placówek będzie przywrócenie pacjentowi sprawności i zdolności do funkcjonowania w środowisku. Ważna będzie kontynuacja leczenia i realizacja zabiegów pielęgnacyjno-opiekuńczych, których pacjent nie może otrzymać w ramach opieki domowej. W ramach tych świadczeń pacjent i jego opiekunowie zostaną także przygotowani do samoopieki i samodzielnej egzystencji – dodaje.

Dla kogo pobyt w domu opieki?

Czas pobytu w dziennym domu opieki medycznej ma być ustalany indywidualnie, ale nie będzie krótszy niż 30 dni i dłuższy niż cztery miesiące. Osoby zakwalifikowane do pobytu w nim będą musiały otrzymać 21-85 punktów w skali Barthel
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/172076
oceniającej poziom samodzielności, i będą musiały być ubezpieczone.
W konkursie na prowadzenie takiego domu będą mogły wziąć udział podmioty lecznicze, które mają umowę z NFZ i działają w systemie ochrony zdrowia co najmniej od 1 stycznia 2012 r. Będą one mogły otrzymać dofinansowanie w wysokości maksymalnie 1 mln zł. Co istotne, będą także musiały określić sposób zapewnienia projektu przez co najmniej 3 lata od zakończenia finansowania pozyskanego w konkursie.

System w starciu z demografią

Utworzenie DDOM odbędzie się w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER).
- Projekt planowany do realizacji przez Ministerstwo Zdrowia jest równoległy do opracowywanego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej projektu pilotażowego Centrum Senior WIGOR – informuje rzecznik resortu zdrowia.
- Jednym z celów długoterminowych jest dostosowanie systemu opieki zdrowotnej do prognozowanych do roku 2030 zmian demograficznych, w szczególności wzmocnienie działań na rzecz rozwoju infrastruktury i zasobów kadrowych w obszarach opieki nad matką i dzieckiem oraz osobami starszymi – podkreśla Krzysztof Bąk.
Więcej informacji o dziennych domach opieki medycznej na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia.
http://www.zdrowie.gov.pl/aktualnosc-34 ... kowej.html

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn cze 15, 2015 09:09 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
RPO nie zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego przepisów o kartach parkingowych
Źródło: niepełnosprawni.pl 09.06.2015
Autor: Beata Rędziak

Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO) podjął decyzję o nie wnoszeniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego ws. nowych zasad wydawania kart parkingowych, które weszły w życie 1 lipca 2014 r. Dotychczas RPO badał skargi indywidualne, wnosił skargi do sądu administracyjnego w tych sprawach (np. w kwestii odmowy wydania karty parkingowej) oraz badał konstytucyjność nowych zapisów.
Do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wpływały liczne skargi od osób z niepełnosprawnością, które utraciły w świetle nowych przepisów prawo do posiadania kart parkingowych. Od 1 lipca ub. r. prawa takiego nie mają osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności oraz osoby z umiarkowanym stopniem, nie posiadające znacznie ograniczonych możliwości samodzielnego poruszania się.
- Zarzuty wobec nowych przepisów, które do nas wpływały, dotyczyły głównie kwestii utraty praw nabytych przez osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności i obniżoną sprawnością ruchową, a po drugie – krótkiego okresu przejściowego, gdyż pierwotnie nowe zasady wydawania kart parkingowych miały obowiązywać od 1 grudnia 2014 r. – mówi Katarzyna Łakoma, dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. – Rzecznik występował w tej sprawie na piśmie do ministra infrastruktury, ministra pracy i polityki społecznej oraz sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. W wyniku naszego postępowania otrzymaliśmy odpowiedzi od ministerstw, ale najbardziej twórcy ustawy (posłowie Komisji Polityki Społecznej i Rodziny – przyp. red.) wyjaśnili nam powody, którymi kierowali się, ustalając nowe przepisy – dodaje.

Intencja twórców przeważyła

Rzecznik spotkał się także z przedstawicielami Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
- RPO, analizując tę sprawę, wziął pod uwagę zebrane informacje, przede wszystkim wyjaśnienia Komisji, mianowicie to, że intencją twórców nowelizowanych przepisów było zwiększenie dostępności do kart parkingowych osobom, które rzeczywiście mają utrudnioną zdolność samodzielnego poruszania się, i w ten sposób zapewnienie im udziału w życiu społecznym – argumentuje Katarzyna Łakoma. – Do Komisji wpływały bowiem skargi ws. miejsc zajmowanych przez osoby swobodnie poruszające się lub parkujące bezprawnie na kopertach. W związku z tym ustawodawca uznał, że konieczne jest uporządkowanie przepisów, by służyły tym celom, dla których zostały faktycznie ustanowione, czyli by osoby najbardziej potrzebujące, które mają znaczne utrudnienia w samodzielnym poruszaniu się, miały ułatwione uczestnictwo w życiu publicznym.
Nowelizacja przepisów o karcie parkingowej wprowadziła nową definicję osoby z niepełnosprawnością, mającej prawo do posiadania karty parkingowej – nie jest to już osoba o obniżonej sprawności ruchowej, ale osoba ze znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się.

Co z prawami nabytymi?

Katarzyna Łakoma podkreśla, że RPO w tej sprawie przeanalizował wyjaśnienia Komisji w świetle orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, który niejednokrotnie już orzekał, że ochrona praw nabytych nie jest prawem bezwzględnym i ustawodawca w pewnych sytuacjach ma prawo dokonywać zmiany i modyfikacji, przy zachowaniu pewnych standardów konstytucyjnych. Musi on także przede wszystkim wykazać, że istnieją ważne powody społeczne i inne wartości konstytucyjne, które w ten sposób zyskują ochronę i są realizowane.
Musi być także odpowiednio długie vacatio legis dla nowych przepisów tak, by osoby, które zostaną dotknięte tą zmianą, miały czas na przygotowanie się do niej. Termin obowiązywania starych kart parkingowych został przez ustawodawcę wydłużony do 30 czerwca 2015 r.
- RPO uznał, że wydłużone vacatio legis jest wystarczające do przygotowania się do tych zmian, a z drugiej strony nowe przepisy efektywniej chronią prawo osób ze znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się do parkowania na kopertach – podsumowuje Katarzyna Łakoma.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pn cze 15, 2015 09:18 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 10.06.2015
Autor: Mateusz Różański

Czego można nauczyć się w szkole? Tabliczki mnożenia, odmiany czasowników, dwutaktu i zasad dynamiki Newtona... Są jednak szkoły, które uczą jeszcze jednej rzeczy – tego, że świat bez barier jest możliwy.
Czternastoletni Janek ma dwie pasje – łowienie ryb i sklejanie modeli; z przedmiotów szkolnych najbardziej lubi język polski i muzykę, ale jego ulubioną nauczycielką jest pani od chemii. Chętnie chodzi do szkoły, bo tu może spotkać się z kolegami. Janek ma też epilepsję i duże trudności w nauce. Mimo to uczęszcza na lekcje z pełnosprawnymi uczniami. Jest uczniem Zespołu Szkół w Łajskach – wiodącej placówki, jeśli chodzi o edukację włączającą w Polsce.

Zero segregacji

Łajski to niewielka miejscowość w powiecie legionowskim. Aby się do niej dostać z Warszawy, trzeba około godziny jechać pociągiem do Legionowa lub Michałowa-Reginowa. Sama szkoła mieści się w niepozornym pięćdziesięcioletnim budynku i na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od podobnych szkół, tzw. tysiąclatek. Jednak ta mała placówka może służyć za wzór, jeśli chodzi o łączenie potrzeb uczniów sprawnych i z niepełnosprawnością.

– Edukacja włączająca polega na tym, że uczniowie z niepełnosprawnością siedzą obok swoich sprawnych kolegów w ławkach. Mają do dyspozycji swoich asystentów i innych specjalistów – mówi Marek Tarwacki, dyrektor Zespołu Szkół w Łajskach. – U nas nie ma żadnej segregacji. Wszystkie dzieci są razem. Chodzi nam o to, by mieszkający w naszym rejonie uczeń z niepełnosprawnością mógł uczęszczać do tej samej szkoły co jego kolega, brat czy sąsiadka – dodaje dyrektor Tarwacki.

Na blisko 400 uczniów w Łajskach aż 24 ma orzeczenia o niepełnosprawności. Są wśród nich m.in. osoby z zespołem Downa, ze spektrum autyzmu, cukrzycą i epilepsją. Ze względu na dobrą opinię wielu rodziców mieszkających poza rejonem szkoły zapisuje tu swoje dzieci. Szkoła zatrudnia świetnych pedagogów i asystentów dla dzieci z niepełnosprawnością – tych ostatnich jest aż piętnaścioro. Ich pracę koordynuje Magdalena Baranowska, która prowadzi m.in. zajęcia z terapii sensorycznej dla ośmioletniego Michała, ucznia klasy 2b.
Jej podopieczny to bardzo energiczny chłopiec, miłośnik dinozaurów, o których potrafi mówić godzinami. W każdy wtorek przed lekcjami odbywa zajęcia z panią Magdaleną. W małej, ale bardzo dobrze wyposażonej salce Michał wykonuje szereg ćwiczeń, wpływających na jego koordynację ruchową, równowagę i sprawność psychofizyczną. Chłopiec, leżąc na brzuchu, wkłada kółka na pachołki, odbija nogami zawieszoną na sznurku piłkę i jeździ na deskorolce. Terapeutka cały czas z nim rozmawia. Na koniec ćwiczeń w nagrodę chłopiec otrzymuje żółty balonik. Potem Michał idzie do klasy, gdzie opiekę nad nim przejmuje jego asystentka, pani Ania. Opieka to jednak w tym wypadku niewłaściwe słowo – asystent ma być w zamyśle jak cień ucznia i ingerować dopiero wtedy, gdy ten ma jakiś problem. Tymczasem Michał radzi sobie całkiem nieźle, o czym świadczy pudełko ze specjalnymi żetonami, które otrzymuje, gdy coś mu się uda. Do końca przerwy bawi się wraz z kolegami żółtym balonikiem, po czym chowa go, gdy tylko zaczyna się lekcja.

Każdemu według możliwości


Tymczasem ja przechodzę do sali obok, gdzie zajęcia z plastyki ma klasa 3a, w której uczy się czwórka dzieci z niepełnosprawnością: Dominik, Michał, Zofia i Adrian. Uczniowie mają za zadanie pomalować papierowe talerze według narysowanego kolorową kredą na tablicy wzoru. Ze względu na obecność dziennikarza z aparatem uczniom trochę trudno skupić się na zadaniu. Zwłaszcza Michał jest podekscytowany tym, że jego zdjęcie znajdzie się w gazecie. Siadam na końcu sali z asystentem Pawłem Kuną.
– Oprócz zajęć w klasach z innymi dziećmi uczniowie z niepełnosprawnością mają też lekcje indywidualne, na przykład z matematyki – opowiada Paweł Kuna. – Matematyka jest bardzo trudnym przedmiotem, zwłaszcza teraz, kiedy wprowadzamy tabliczkę mnożenia. Zaczynamy od prostych zadań na przykładach – dodaje.
Każdy z jego podopiecznych ma indywidualny program nauczania, dostosowany do możliwości. Szkoła przyjęła strategię, by dzieci z niepełnosprawnością miały jak najwięcej zajęć ze swymi zdrowymi rówieśnikami i tylko uzupełniały je w ramach lekcji indywidualnych. O tym, jak elastyczne podejście do potrzeb uczniów ma dyrekcja szkoły w Łajskach, może świadczyć przykład Jeremiasza Popiela, wybitnie uzdolnionego plastycznie osiemnastolatka z autyzmem, który, będąc uczniem szkoły w Łajskach realizuje program liceum w ramach lekcji indywidualnych. Przerwy spędza jednak z innymi uczniami. Jeremiasz zdobywa edukację w komfortowych dla siebie warunkach, a szkoła jako jedna z nielicznych w kraju, ma ucznia, którego prace były już wystawiane w Muzeum Narodowym.
– Kiedy przychodzi do nas dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności, to jest tam napisane, czego ono nie potrafi. My musimy znaleźć to, co ono potrafi – jego talent i umiejętności. Najważniejsze jest to, że poszukujemy talentów i staramy się je wspierać – mówi dyrektor Marek Tarwacki.
Szkoła od początku stara się, by uczeń z niepełnosprawnością zyskał asystenta.
– Bierzemy pod uwagę możliwości psychofizyczne dziecka. Czasem jednemu uczniowi przysługuje jeden, przyporządkowany mu asystent, a czasem jeden asystent obsługuje dwoje lub troje uczniów – mówi Magdalena Baranowska. – Uczniowie z niepełnosprawnością mogą liczyć na dopasowane do ich potrzeb zajęcia specjalne – integrację sensoryczną, zajęcia z logopedą, basen, lekcje wyrównawcze – dodaje.
Terapeutka podkreśla, że pracuje też z uczniami pełnosprawnymi, których uświadamia, na czym polega dana niepełnosprawność i dlaczego np. osoba z autyzmem czasem podskakuje lub mówi sama do siebie

Jeden lubi piłkę, a drugi pogadać

– Swego czasu gościliśmy u siebie uczniów z innej szkoły. Podczas obiadu chłopiec z autyzmem zaczął głośno mówić sam do siebie. Nasi uczniowie nie przejęli się tym. Tylko jeden uczeń powiedział mu, by skupił się na jedzeniu. Za to dzieciaki z tej drugiej szkoły były w ciężkim szoku. Wtedy jeden z naszych uczniów zareagował. Wytłumaczył, że ten gadający do siebie chłopak to jego kolega i on tak po prostu ma. Jedni lubią grać w piłkę, a on lubi sobie poopowiadać – wspomina Magdalena Baranowska.
Najlepiej to widać na przerwach – dzieci razem bawią się, ganiają i rozmawiają. Trudno nawet zorientować się, które z nich ma niepełnosprawność, a które nie. Nie ma tu tego, przed czym przestrzegają sceptycy edukacji włączającej, czyli oddzielnych grup rówieśniczych. Dzieciaki razem robią szum i po równo dają się we znaki dyżurującym na korytarzu nauczycielom.
– Stały kontakt z osobami z niepełnosprawnością bardzo wpłynął na mój światopogląd – przyznaje Wiktoria Więch, uczennica III klasy gimnazjum, która uczyła się w Łajskach, gdy w szkole zdecydowano się wprowadzić edukację włączającą. – Inaczej postrzegam osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Na przykład, gdy na ulicy widzę osobę z autyzmem, która zachowuje się w dziwny sposób, to nie jest to dla mnie szokiem. Nabrałam wrażliwości wobec potrzeb innego człowieka i nauczyłam się dostrzegać jego wartość – dodaje.

Wiktoria, co podkreślają jej nauczyciele, jest bardzo dojrzałą i mądrą dziewczyną. Poważnie myśli o przyszłości, planuje podjęcie nauki w klasie o profilu informatycznym i sumiennie podchodzi do obowiązków. Nauka w szkole w Łajskach, co sama podkreśla, nauczyła ją tego, by być otwartą na inność. To w dzisiejszym świecie bardzo potrzebna umiejętność. Być może elastyczność, której nauczyła się w Łajskach, okaże się jej potężnym atutem na rynku pracy, w którym coraz częściej pracujemy w różnorodnych – ze względu na wiek, kulturę, narodowość czy poziom sprawności – zespołach.
O pożytkach z edukacji włączającej świadczą też twarde dane – co roku, zarówno w sprawdzianie dla szóstoklasistów, jak i w teście gimnazjalnym uczniowie szkoły w Łajskach osiągają wyniki powyżej średniej powiatowej i krajowej. To ważna informacja, zwłaszcza że wokół edukacji włączającej narosło już sporo stereotypów. Wielu rodziców nie chce posyłać dzieci do szkół z tą formą nauczania, twierdząc, że mają niski poziom, obniżany właśnie przez uczniów z niepełnosprawnością, a do tego oni przeszkadzają dzieciom pełnosprawnym w nauce.
– To są mity i strachy, niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Edukacja włączająca sprawiła, że każde dziecko jest oceniane indywidualnie. W naszej szkole zatarł się podział na pełno- i niepełnosprawnych uczniów. Każde dziecko pracuje wedle swoich możliwości. Naszą filozofią jest podążanie za uczniem – z przekonaniem podkreśla dyrektor Tarwacki.

„Win-win”

Przy wyjściu ze szkoły spotykam panią Jolantę, mamę Michała z 3a, którą pytam o to, co sądzi o szkole w Łajskach.
– Mój syn ma świetną opiekę. Odkąd przyszedł tutaj do zerówki, bardzo wiele się nauczył, na przykład czytać. Traktują go tu jak typowego, zdrowego ucznia, dzięki temu bardzo dobrze się rozwija. To świetna szkoła – podkreśla.
Nauczyciele, uczniowie i rodzice są zgodni, że na edukacji włączającej korzystają wszyscy. Amerykanie mówią o takich sytuacjach: „win-win” – wygrywają wszyscy. Powstaje więc pytanie, czy takich szkół jak ta niewielka placówka w Łajskach nie mogłoby być więcej?

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 19, 2015 08:07 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 18.06.2015
Autor: Damian Szymczak

O wydanie nowych kart parkingowych starają się najbardziej potrzebujący, ale też ci, którzy chcą ułatwić sobie życie. Od 1 lipca br. będzie łatwiej o znalezienie wolnego miejsca do parkowania na tzw. kopercie, ale też o... mandat.
Teresa Rękosiewicz jest osobą niezwykle aktywną. Jej działalność mogłaby być tematem oddzielnego artykułu. Prowadzi stowarzyszenie, organizuje charytatywne akcje społeczne, pomaga seniorom i osobom chorym, najczęściej dotkniętym chorobami nowotworowymi. Zasadniczy powód jest jeden: sama z taką chorobą się zmagała. I wygrała.
Niedawno odwiedziła Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności. Tam dowiedziała się, że straci kartę parkingową. Właśnie z tego powodu – jak jej wyjaśniono – że... pokonała chorobę.
Karta, która była ważna do 30 czerwca br. i której często używała, gdy zmagała się z rakiem, bardzo ułatwia życie. Dlatego pani Teresa nie była zachwycona decyzją o utracie prawa do posiadania tego dokumentu.
- Owszem nie jestem już chora, ale skutki leczenia ciągle dają o sobie znać, mój organizm nigdy już nie będzie taki jak kiedyś – stwierdza. – Dlatego karta byłaby mi bardzo przydatna.
Ostatecznie jednak pogodziła się z faktem, że nie będzie miała karty.
- Chcąc nie chcąc, machnęłam na to ręką – mówi. – Jestem zdrowa i chcę być zdrowa, dam sobie radę. Niech miejsca na parkingach zostaną dla chorych i najbardziej potrzebujących.
Postawa niewątpliwie godna pochwały, choć rzadka. Z kartą bowiem mało kto chce się rozstać.


Nowe karty – dla kogo?

30 czerwca 2015 r. mija termin ważności starych kart parkingowych. Po tej dacie parkować na tzw. kopertach będą mogły tylko osoby z dokumentami wydanymi wedle nowych przepisów. Od 1 lipca 2014 r. karty parkingowe przyznawane są jedynie:
osobom ze znacznym stopniem niepełnosprawności i znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się,

osobom z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się i kodami w orzeczeniu 04-O (choroby narządu wzroku) lub/i 05-R (upośledzenie narządu ruchu) lub/i 10-N (choroba neurologiczna),

osobom do 16. roku życia ze znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się,

placówkom zajmującym się opieką, rehabilitacją lub edukacją osób z niepełnosprawnością, mających znacznie ograniczone możliwości samodzielnego poruszania się.


Informacje o zasadach przyznawania nowych kart parkingowych oraz przepisach je normujących znaleźć można na naszym portalu:
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/203734
oraz na prowadzonej przez Integrację stronie:
www.kartaparkingowa.pl

Inny punkt widzenia

Pani Teresa mieszka i działa w Lesznie, 65-tysięcznym mieście w południowej Wielkopolsce. Ile spośród mieszkańców to osoby z niepełnosprawnością? Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności wydał w ubiegłym roku 2200 orzeczeń o niepełnosprawności. Od 1 lipca 2014 roku złożono w nim około 1000 wniosków o wydanie nowych kart. Nowe wydawane są na bieżąco.
Ile w mieście było ich dotychczas, tego nie wie nikt. Wcześniej bowiem prawo do takiej karty otrzymywał każdy, kto miał dawną II grupę niepełnosprawności. Przyznawano ją na podstawie orzecznictwa różnych podmiotów, takich jak KRUS czy MSW, przy czym nie prowadzono statystyk, ile kart było pobieranych przez osoby, którym przyznano „dwójkę”. Teraz, zgodnie z nowymi przepisami, każda wydana karta zostanie zarejestrowana w komputerowej bazie. Warto przywołać jeden przepis, który pozwala załatwiać wszystkie formalności w miejscu, gdzie się mieszka, a nie gdzie jest się zameldowanym, jak było do tej pory. To chwalą wszyscy, zarówno pracownicy Zespołu, jak i ubiegający się o wydanie karty. Dotąd wielu zainteresowanych kartą musiało w tej sprawie jeździć nawet po kilkaset kilometrów.
Oczywiście osoby z niepełnosprawnością mają wiele innych problemów. Pewnie każdy z nas się kiedyś z tymi ludźmi zetknął i usłyszał litanię skarg oraz żalów pod adresem przepisów i urzędników. Warto jednak posłuchać, jak urzędnicy zapatrują się na niektóre sprawy i jak oceniają część przepisów.
Janina Pietrowska, kierownik Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Lesznie, podkreśla, że chyba najczęściej słyszy skargi dotyczące problemu „osobistego zgłoszenia”. Otóż osoby ubiegające się o kartę muszą zgłosić się w siedzibie Zespołu. Wielu to oburza. Pani kierownik jednak uważa przepis za wyjątkowo dobry i skuteczny.
- Podam przykład: dzwoni do mnie pan i prawie krzyczy w słuchawkę, że jego żonie się należy karta, bo jest niepełnosprawna. Przy tym pyta, z jakiej racji ma ona do nas przyjść – opowiada Janina Pietrowska. – Odpowiadam, że po to, aby dopełnić formalności. Na to słyszę, że ona nie wychodzi z domu. Kontynuuję więc, że skoro nie wychodzi, to się nie porusza, a więc i karta nie będzie jej przydatna. Krótko mówiąc, ten przepis doskonale weryfikuje osoby, które są na tyle aktywne, że samodzielnie funkcjonują poza domem i jeżdżą jako kierowcy albo jako pasażerowie.
Czasem można mieć wątpliwości i co do tego, czy osoby z niepełnosprawnością, które zgłaszają się w Zespole osobiście, rzeczywiście korzystają z karty parkingowej.
- Młodzi ludzie nierzadko przyprowadzają swych dziadków, czy babcie, a oni nie bardzo wiedzą, gdzie są, po co i w ogóle niezbyt zdają sobie sprawę, co się wokół nich dzieje – wylicza kierownik.


Karty w liczbach

Według nowych przepisów (obowiązujących od 1 lipca 2014 r.) wydano dotąd (dane Biura Osób Niepełnosprawnych do 24 kwietnia 2015 r.) 145.741 kart parkingowych. Szacuje się, że do 1 lipca będzie to nie więcej niż 200 tys.
Uznaje się, że kart starego typu jest w użyciu ok. 600-900 tys. Pełnych danych brak, gdyż w wielu miastach i powiatach ich nie ewidencjonowano, a niejako „automatycznie” otrzymywała je każda osoba ze stopniem niepełnosprawności.

Pod kontrolą służb i... obywatela

Oczywiście nikt nie neguje tego, że większość kart wydawana jest osobom, którym naprawdę trudno bez nich funkcjonować. Czy tysiąc wniosków w Lesznie to dużo, czy mało? Odpowiedź może być tylko jedna – zależy od tego, na ile dostępne są miejsca parkingowe dla pojazdów osób z niepełnosprawnością. Jak to wygląda w mieście?
Za parkowanie na ulicach w centrum trzeba płacić. Obsługą tych przepisów zajmuje się Biuro Strefy Płatnego Parkowania. Według jego danych w strefie stworzono 68 miejsc parkingowych, tzw. kopert.
Z kolei na innych ulicach, gdzie postój dla każdego użytkownika jest bezpłatny, „koperty” przygotowuje Miejski Zarząd Dróg. Jego pracownicy nie wiedzą, ile jest takich miejsc w mieście. Zapewniają, że nowe miejsca parkingowe dla pojazdów osób z niepełnosprawnością tworzą zawsze wtedy, gdy pojawia się na nie zapotrzebowanie.
W tej sytuacji pozostaje nam więc metoda stara jak świat, czyli na oko. Wydaje się, że w Lesznie sytuacja nie wygląda najgorzej. W każdym razie nie ma tu dużych problemów, by znaleźć miejsca do zaparkowania na „kopercie”. Warto przy okazji zadać sobie pytanie, jak często są one zajmowane przez osoby, które nie mają do tego prawa? Okazuje się, że są to rzadkie przypadki.
- Jeszcze nie tak dawno notowaliśmy ich po kilka miesięcznie, dziś taka sytuacja występuje mniej więcej raz w miesiącu – zapewnia Roman Poprawski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Lesznie.
Jako ciekawostkę warto podać, że w dużej mierze jest to zasługa jednego z mieszkańców Leszna. Pana, który należy do miejscowego oddziału Polskiego Związku Niewidomych, gdyż widzi bardzo słabo.
- Od dawna regularnie obchodzi on całe miasto i zagląda za szyby aut zaparkowanych na miejscach przeznaczonych dla pojazdów osób niepełnosprawnych – opowiada komendant Poprawski. – Jeśli stwierdzi, że karty nie ma, zawiadamia nas o tym i jak się okazuje, jest bardzo skuteczny.


Gdzie i dlaczego jest lepiej

Do końca czerwca wydanych zostało mniej niż 200 tys. nowych kart parkingowych, co oznacza zmniejszenie ich liczby o 3/4. Ministerstwo szacuje, że 80 proc. tych, którzy dostali nową kartę, dostali ją z tzw. automatu – to osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, które wcześniej posiadały kartę.
Zmiany te pokazują, że stary system się nie sprawdzał, a nowy daje uprawnienia tym, którzy faktycznie ich potrzebują. Gdy jeżdżę po Warszawie, obserwuje poprawę. W Śródmieściu, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu nie było ani jednego miejsca parkingowego, teraz rzucają mi się w oczy miejsca puste. I one powinny być po części puste, tak by człowiek np. na wózku był pewien, że z prawdopodobieństwem 90 proc. znajdzie wolne miejsce.
Każdy mobilny Polak posiadający kartę parkingową udaje się raz na jakiś czas do placówki handlowej. To są miejsca, w których także może się odbyć proces edukacji, dotyczący nowego systemu. Wciąż jeszcze, jak obserwuję w odwiedzanych przeze mnie centrach, osoby parkujące na „kopertach” posługują się starymi kartami. Przygotowuję poradnik dla centrów, zawierający praktyczne porady typu: jak ochrona ma zrobić dokumentację fotograficzną nielegalnie zaparkowanego na kopercie auta, jak prawidłowo oznakować kopertę.
Centra handlowe, które będą restrykcyjnie podchodzić do przestrzegania przepisów dotyczących parkowania na „kopertach” mogą tylko zyskać – i to nie jedynie klientów z niepełnosprawnością.
Krzysztof Pater, stały doradca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny

Jak będzie po 30 czerwca?

Oddzielny temat to „koperty” na osiedlach, czyli należące do spółdzielni mieszkaniowych, te przed dużymi sklepami i dwiema miejscowymi galeriami handlowymi.
W pierwszym przypadku zawiadomienia o zajęciu takich miejsc zdarzają się, choć rzadko. Jeśli chodzi o sklepy i galerie, to leszczyńska Straż Miejska nie odnotowała jeszcze takiej interwencji.
- Trzeba pamiętać, że tam wszystkie miejsca parkingowe są bezpłatne – podkreśla zastępca komendanta. – Myślę, że jeśli akurat „koperty” są zajęte, to kierowca parkuje obok. Poza tym sieci handlowe budują na tyle duże parkingi, że daje się na nich bez problemu znaleźć miejsce.
Jak w Lesznie będzie wyglądać sytuacja z miejscami parkingowymi dla pojazdów osób z niepełnosprawnością po 30 czerwca? Wydaje się, że najwłaściwsza odpowiedź brzmi: podobnie. Raczej trudno spodziewać się problemów. I to chyba dobrze w sytuacji, gdy system działa tu dość dobrze, a ma być jeszcze lepiej.


Centra handlowe zwierają szeregi

Naszym zdaniem, udogodnienia dla osób z niepełnosprawnością, w tym „koperty” powinny być standardem tzw. przyjaznego podejścia klienta. Podejmujemy w związku z tym szereg działań. Ochrona zarządzanych przez nas obiektów, która do tej pory zwykle zwracała uwagę osobom parkującym na „kopertach”, a nieposiadającym kart parkingowych, była często narażona na awantury, nawet rękoczyny ze strony osób parkujących. Ochrona wzywała policję lub straż miejską, ale ponieważ nie ma uprawnień do zatrzymania parkującego, często oddalał się, nim nastąpił przyjazd służb uprawnionych do wystawienia mandatu.
Teraz, widząc auto parkujące na kopercie bez uprawnień, ochrona będzie mogła nie tylko poinformować parkującego o łamaniu przepisów, ale także udokumentować je zdjęciami wraz z krótkim protokołem zdarzenia, przesłać policji lub straży miejskiej, która na tej podstawie będzie mogła ukarać daną osobę mandatem. Chcielibyśmy też ujednolicić procedurę podawania przez megafony w centrach komunikatów, wzywających „właściciela samochodu o nr X”, parkującego na „kopercie”, do przestawienia auta.
Komunikaty prasowe, zawierające informacje na temat nowych kart parkingowych, procedury zgłaszania nieprawidłowo parkujących kierowców, a także tego, jak powinna być zgodne z przepisami ruchu drogowego oznakowana „koperta”, roześlemy do prasy branżowej. Polska Rada Centrów Handlowych przekaże ją do swoich członków; rekomendacje przekaże swoim członkom także Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Przygotujemy również materiały informacyjno-szkoleniowe dla naszych pracowników w punktach informacyjnych oraz ochrony.
Elżbieta Dmowska-Mędrzycka, członek zarządu i doradca ds. PR i marketingu Polskiej Rady Centrów Handlowych

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 19, 2015 08:09 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 16.06.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz, współpraca i fot. Mateusz Różański

Czym jest, a czym nie jest dostępność strony internetowej? Jak stworzyć dostępny serwis, a następnie sprawić, by taki pozostał? Wiedzą tą dzielili się eksperci podczas II edycji konferencji „Dostępność POLSKA”, zorganizowanej przez Integrację.
Zgodnie z polskim prawem, od 1 czerwca 2015 roku wszystkie serwisy internetowe instytucji powinny być w pełni dostępne dla osób z niepełnosprawnością. Tak jednak nie jest. Dlatego Integracja, która od lat działa na rzecz upowszechniania dobrych praktyk w zakresie dostępności treści internetowych dla osób z niepełnosprawnością, już po raz drugi zorganizowała konferencję „Dostępność POLSKA”.
Patronem honorowym wydarzenia, które odbyło się 16 czerwca 2015 r. w Warszawie, była Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, Pani Ewa Kopacz. Serwis Kancelarii Premiera, www.premier.gov.pl, jest jednym z przykładów tego, jak powinno się dostosowywać serwisy internetowe.

Słonikiem w telewizor

W pierwszej części konferencji zaproszeni eksperci podzielili się z uczestnikami wiedzą na temat standardów dostępności, metod jej wdrażania i sposobów na unikanie pułapek. Jakub Dębski, ekspert ds. dostępności z Integracji, rozpoczął anegdotką.
- Moja młodsza córka oglądała ostatnio bajkę na telewizorze u dziadków – mówił. – Zaczęła manipulować po telewizorze, próbując nawigować dotykowo, jak na tablecie. Im bajka była ciekawsza, a ona miała zerowy wpływ na to, co się dzieje, tym jej frustracja rosła. Wzięła w końcu drewnianego słonika i zamierzała rzucić nim w ekran. Ta sytuacja pokazuje problem, z jakim styka się część użytkowników sieci, którzy chcą wejść w interakcję i nie mogą tego zrobić – wyliczał Jakub Dębski.
Zdaniem eksperta, podstawowy błąd, jaki popełniamy, mówiąc o dostępności, to stawianie znaku równości między dostępnością a zgodnością ze standardami WCAG 2.0.
- Są one ważne, ale aby serwis był w pełni dostępny, ważna jest też łatwość jego użycia, choćby możliwość przejrzenia aplikacji czy strony, niezależnie od tego, czy korzystam z komputera w gminnej bibliotece na Podlasiu czy czytnika ekranu na laptopie na uczelni w Warszawie – podkreślał Jakub Dębski. – Równie ważna jest zrozumiała zawartość serwisu.
Ekspert podkreślił, że dostępnych serwisów jest już sporo w Polsce, ale jej poziom jest często niewystarczający. Przyczyn, jak zauważył, jest wiele, jedną z nich jest brak świadomości, że dostępne serwisy nie służą jedynie grupie osób z niepełnosprawnością, ale wszystkim. Kolejnym mitem jest myślenie, że dostosowanie serwisów musi być drogie, wymaga nakładu czasu i dużego zespołu.
- Jeśli będziemy myśleli o dostępności na początku projektowania serwisu, to koszty mogą stanowić niewielki procent budżetu – tłumaczył Jakub Dębski. – Programista jest w stanie nauczyć się dostępności w ok. pięć dni, redaktor, który odpowiada za zrozumiałą treść, nauczy się zasad w trzy dni. To wymaga jednak otwartości i chęci.

Strona jak stadion – dla każdego

Radami w kwestii sprawnego wdrażania zasad dostępności podzieliła się Agnieszka Borowa-Malinowska, szef Wydziału Projektów Internetowych Kancelarii w Centrum Informacyjnym Rządu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która we współpracy Integracją tworzyła w pełni dostępny serwis www.premier.gov.pl.
- Z serwisami rządowymi jest jak ze stadionem, na mecz może przyjść każdy: uczeń, osoba starsza i osoba z niepełnosprawnością. Podobnie jest z serwisem rządowym, powinien być dostępny dla wszystkich – zauważyła.
Jedną z najważniejszych kwestii przy tworzeniu serwisu jest jej zdaniem wytypowanie koordynatora, który zadba o komunikację pomiędzy poszczególnymi osobami w zespole: od informatyków, przez grafików i redaktorów, po eksperta od dostępności. Ważne jest też, by osoby te edukować na bieżąco.
- Od ich codziennej pracy zależy, czy uda się dostępność utrzymać – podkreśliła Agnieszka Borowa-Malinowska.

Audyt przede wszystkim

Dominik Paszkiewicz, ekspert ds. dostępności z Integracji, który prowadzi zajęcia z technologii i projektowania interfejsów na Uniwersytecie Szczecińskim i w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, wyjaśnił gościom konferencji, kiedy warto zamówić audyt, prowadzony przez ekspertów ds. dostępności.
- Audyt jest jedną z metod zapewnienia dostępności, pozwala on stwierdzić, czy dany serwis jest zgodny ze standardami WCAG 2.0. Ale dobry audyt powinien uwzględniać także pozaformalne aspekty dostępności – mówił Dominik Paszkiewicz.
Zauważył, że często audyty zamawiane są za późno, „za pięć dwunasta”, na tydzień przed „odpaleniem” serwisu. Gdy serwis ma za dużo błędów, często brakuje już czasu, by je poprawić przed uruchomieniem.
- Spełnienie kryteriów dostępności powinno być twardym kryterium, od którego uzależniamy odbiór serwisu od jego wykonawcy – zauważył ekspert.
Jego zdaniem najefektywniejsze są tzw. „audyty żyjące”.
- Audyt taki uruchamiamy na początku procesu projektowania, w jego trakcie wykonujemy kolejne miniaudyty na poszczególnych etapach powstawania serwisu, dzięki czemu mamy cały czas kontrolę nad wdrażaniem dostępności – podkreślił Dominik Paszkiewicz.
Audytor radził uczestnikom konferencji, by uczyli się samodzielnie badać dostępność, a także by pamiętali o środkach i czasie na wdrożenie rekomendacji audytorów.

Być cerberem dostępności

Doświadczeniami z procesu przebudowy serwisu pod kątem dostępności podzielił się Tomasz Przybyszewski, sekretarz redakcji portalu Niepelnosprawni.pl. największego portalu, zajmującego się szeroko pojętą tematyką niepełnosprawności.
- Portal tworzony był w czasach, gdy o kwestii dostępności niewiele się myślało. Gdy w sierpniu 2011 r. specjaliści ds. dostępności przeprowadzili audyt, z którego wynikało, że nie spełniamy większości kryteriów dostępności, albo mogliśmy się popłakać, albo wziąć do roboty – zauważył.
Ze względu na wielkość portalu, który ma ponad 20 tys. podstron, koszty oraz niewielki zespół zdecydowano się na gruntowną przebudowę już istniejącego portalu zamiast stawiania nowego – z terminem: 6 listopada 2014 r.
- Naszymi podstawowymi celami była dostępność na poziomie AA WCAG 2.0 oraz responsywność, czyli przyjazność dla urządzeń mobilnych – wyliczał sekretarz redakcji portalu.
W praktyce okazało się, że do osiągnięcia dostępności kluczowe były cztery elementy. Pierwszym była stała współpraca z audytorem ds. dostępności.
- Jest ona potrzebna zarówno w czasie projektowania, wdrażania, jak i później – wyliczał Tomasz Przybyszewski. – Dzięki tej stałej współpracy uniknęliśmy wielu błędów.
Drugim ważnym elementem była umowa z wykonawcą, w której znalazły się wytyczne WCAG 2.0, oraz 12-miesięczny okres gwarancji na usuwanie usterek. Trzecią sprawą było przeszkolenie redaktorów, a czwartą – zakaz publikowania niedostępnych treści przez osoby z całej organizacji.
- Usłyszałem nawet, że jestem cerberem dostępności, bo nie przepuszczam pewnych dokumentów, np. PDF, które są niedostępne – żartował Tomasz Przybyszewski. – Uważam, że to niweczy cały wysiłek, jakim jest proces dostosowania.
Jak się okazuje, inwestycja, prócz spełniania zasad dostępności, przyniosła też inne efekty. To stały wzrost liczby użytkowników – o 20 proc. w okresie styczeń-maj 2015 w porównaniu do tych samych miesięcy roku ubiegłego. Responsywność portalu sprawiła zaś, że liczba wejść z telefonów i tabletów wzrosła aż o 114 proc.

Inteligentnie mówić „nie”

O tym, jak utrzymać dostępność już dostosowanego serwisu opowiedziała na przykładach Agnieszka Jędrzejczyk, zastępczyni dyrektora Biura Ministra w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jej zdaniem należy rozwinąć w sobie umiejętność inteligentnego mówienia „nie”.
- Wyobraźmy sobie, że mamy dostępny serwis, a szef urzędu pojawia się z dokumentem na kartce i bazgrołami pod spodem i mówi: „Proszę mi to natychmiast zawiesić na stronie” – mówiła Agnieszka Jędrzejczyk. – Co państwo robicie? Nie zawieszacie. Udajecie się do urzędnika, na którego komputerze powstało dane pismo, i na stronie publikujecie ten tekst w wersji tekstowej, a dopiero obok, jako wizualizację, dołączacie kartkę z „bazgrołami”.
Podobnie jest jej zdaniem w przypadku publikacji zdjęć. Zawsze należy dowiedzieć się, kogo dane zdjęcie przestawia, by zamieścić jego wiarygodny opis.
Artur Marcinkowski, przewodniczący grupy ds. dostępności zasobów internetowych w Szerokim Porozumieniu na Rzecz Umiejętności Cyfrowych, zapoznał zgromadzonych z projektem tzw. „Mapy dostępności”, opracowanej wspólnie z ekspertami ds. dostępności. Mapa zawiera wskazówki, które mogą posłużyć zarówno instytucjom biznesowym, jak i państwowym, które planują wdrożenie dostępności swoich serwisów. Mapa to zbiór informacji na temat tego, czym jest dostępny serwis, jak poszczególne grupy osób z niepełnosprawnością poruszają się internecie, jakie zasady należy uwzględniać na etapie projektowania serwisu, a także jak opracować dokumentację projektu, by skutecznie wymagać dostępności od oferentów.

Ekran dotykowy dla osób niewidomych

W drugiej części konferencji dyskutowano nad barierami, jakie napotykają osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Jako pierwszy swoimi doświadczeniami podzielił się Mikołaj Rotnicki, niedowidzący tyfloinformatyk, redaktor serwisów internetowych sixdots.pl oraz iaccessibility.pl. Ekspert pokazał uczestnikom konferencji, jak osoba z dysfunkcją wzroku korzysta z sieci za pomocą czytnika ekranu, a do sterowania komputerem używa nie myszy, ale klawiatury.
- Czytnik jest częścią systemu operacyjnego, który umożliwia przesłanie informacji do syntezatora mowy, ale też do monitora brajlowskiego, który umożliwia odczyt za pomocą pisma Braille’a – tłumaczył Mikołaj Rotnicki.
Zademonstrował, jak osoba korzystająca z czytnika może np. obsługiwać ekran dotykowy telefonu oraz pokazał na przykładzie serwisu www.integracja.org, jak czytnik wczytuje dostępna stronę internetową. Przypominał, jak ważne jest dla osób niedowidzących, by serwis miał tzw. minimalny kontrast WCAG 2.0. Pokazał też, jak trudno osobom z dysfunkcją wzroku ogląda się filmy, pozbawione alternatywnej ścieżki dźwiękowej, czyli audiodeskrypcji.

Jedyna szansa

O problemach, jakie napotykają osoby niesłyszące i słabosłyszące opowiedział z kolei Sławomir Łuczywek, osoba niesłysząca, dyrektor firmy technologicznej „Migam”, twórca wielokrotnie nagradzanej aplikacji Migam.org. Zwrócił uwagę na to, że dostępność internetu dla osób niesłyszących to nie tylko tak oczywiste kwestie, jak tłumacz języka migowego czy napisy, ale formułowanie treści w prosty sposób, by były zrozumiałe dla kogoś, kto posługuje się na co dzień Polskim Językiem Migowym, którego gramatyka zdecydowanie różni się od polskiej.
Ostatni z prelegentów, Michał Woźniak, student III roku fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, mówił o problemach, jakie w internecie napotykają osoby z niepełnosprawnością narządu ruchu. Ekspert w wyniku mózgowego porażenia dziecięcego porusza się na wózku elektrycznym. Mimo problemów z mową, jest aktywny w grupie osób pełnosprawnych, a od czterech lat działa na rzecz osób z kłopotami w komunikacji. W 2015 roku został wiceprezesem Stowarzyszenia „Mówić Bez Słów”. Choć, jak zauważył, obsługa komputera przez osoby z poważną niesprawnością ruchową, które najczęściej obsługują ją bez użycia myszki, jedynie za pomocą klawiatury, jest żmudną pracą, jest to dla nich jedyna szansa na dostęp do sieci.

Długa droga

Podczas przerw uczestnicy konferencji, w dużej części przedstawiciele urzędów, mogli poprosić dwóch ekspertów Integracji – Dominika Paszkiewicza i Jakuba Dębskiego – o konsultacje na temat prowadzonych serwisów internetowych. Do stolika z laptopami, przy którym siedzieli audytorzy, ustawiła się spora kolejka osób z różnych instytucji. Jakie padały pytania?
- Zwrócili się do mnie m.in. przedstawiciele jednej z organizacji pozarządowych i dużego muzeum – mówił Jakub Dębski. – Poziom ich wiedzy był bardzo podstawowy i ograniczał się do dodatków, maskujących brak dostępności, np. możliwości powiększania czcionki strony i uruchomienia wersji kontrastowej. Tymczasem okazywało się, że te serwisy miały elementarne braki, jeśli chodzi o dostępność.
Jak się okazało, jego zadaniem było więc objaśnienie tak podstawowych kwestii, jak właściwa struktura nagłówków czy możliwość obsłużenia serwisu za pomocą samej klawiatury.
Z podobnymi problemami spotkał się Dominik Paszkiewicz.
- Zgłosiła się do mnie radna i zapytała o dostępność serwisu swojego miasta – mówił audytor. – Okazało się, że ta nowo powstała strona zawiera wiele błędów.
Dominik Paszkiewicz objaśnił, na czym polegają te błędy. Jego rozmówczyni zapowiedziała, że zajmie się tą sprawą, zwłaszcza, że wykonawca strony miasta zadeklarował, że będzie on dostępny.
Wśród problemów, na jakie audytor napotykał na innych badanych przez siebie stronach, były także m.in. brak właściwego kontrastu, brak opisów pól w formularzach, a także niemożność obsługi z poziomu samej klawiatury.
Jak się więc okazuje, do dostępności jeszcze długa droga.


Patron honorowy:

Prezes Rady Ministrów RP

Pani Ewa Kopacz



Partnerzy:

loga partnerów, m.in.: Forum Dostępnej Cyberprzestrzeni, Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, E-misja

Patroni medialni:

loga patronów medialnych: Jedynka Polskie Radio, Komputer Świat, IT w Administracji, Integracja, odpowiedzialnybiznes.pl, informaton.pl, niepelnosprawni.pl, ngo.pl

Organizator:

Logo organizatora: Integracji

Projekt współfinansowany ze środków PFRON

Logo PFRON

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 19, 2015 08:11 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Osoby niewidome: gdzie tu tajność wyborów?
Źródło: niepełnosprawni.pl 18.06.2015
Autor: Mateusz Różański

„Proponowałem podtrzymanie zmiany z projektu prezydenta, czyli wykreślenia głosowania za pomocą nakładek” – czytamy w piśmie od senatora Jana Rulewskiego (PO). W zamian sugerował poszerzenie kabin do głosowania, aby umożliwić asystę rodziny, znajomych, wolontariuszy. Według przedstawicieli środowiska osób niewidomych, senator zapomniał o zasadzie tajności wyborów.
W odpowiedzi na nasz artykuł, dotyczący senackiego głosowania nad nowelizacją Kodeksu wyborczego, senator Jan Rulewski wystosował do redakcji naszego portalu pismo, w którym tłumaczy swój pogląd na temat likwidacji nakładek w alfabecie Braille’a.
Przypomnijmy. W toku sejmowych prac nad nowelizacją Kodeksu wyborczego wykreślono znajdującą się w prezydenckim projekcie propozycję likwidacji nakładek w brajlu na karty wyborcze. Decyzję tę podtrzymał Senat w głosowaniu 12 czerwca 2015 r. Zwolennikiem likwidacji nakładek okazał się jednak senator Jan Rulewski.

Asysta zamiast nakładek

„Jak wiadomo, proponowałem podtrzymanie zmiany z projektu prezydenta, czyli wykreślenia głosowania za pomocą nakładek – czytamy w piśmie od senatora Jana Rulewskiego (PO). – Racje wywodziłem z innych doświadczeń. Przede wszystkim z autentycznych warsztatów z udziałem ok. 200 osób niewidzących i niedowidzących i ich rodzin, odbytych w Inowrocławiu.”
Zdaniem senatora, warsztaty te wykazały pozorność zapisu ustawowego o nakładkach brajlowskich jako elementu równego udziału osób niewidomych i niedowidzących w wyborach. Wskazały też na 60-procentową liczbę głosów nieważnych.
„W świetle doświadczeń ww. oraz rzeczywistego udziału tych osób uznałem, że prawo bezpośredniego udziału osób należy utrzymać, ale zmierzając do asysty rodziny, znajomych, wolontariuszy, jednakże bez nakładek – czytamy dalej w piśmie od senatora Rulewskiego. – W tym celu złożyłem poprawkę, aby zbudować kabiny podwójne z miejscem dla asysty, psa przewodnika, z punktowym oświetleniem dla niedowidzących, uzbrojeniem w lupy i miejsca siedzące.”
Zgłoszona przez senatora poprawka utrzymywała możliwość głosowania korespondencyjnego z wykorzystaniem nakładek, natomiast proponowane udogodnienia w lokalach wyborczych miałyby służyć także innym osobom z niepełnosprawnością, a także choćby rodzicom z dziećmi w wózkach.
„Miałem przy tym na uwadze fakt, że tylko połowa lokali wyborczych przystosowana jest dla osób niepełnosprawnych i tylko połowa niewidzących korzysta z alfabetu Braille'a – podkreśla senator. – Niestety zmianę tę odrzucono.”

Tajność wyborów prawem

O komentarz do pisma senatora Jana Rulewskiego poprosiliśmy przedstawicieli środowiska osób z niepełnosprawnością wzroku, zaangażowanych w obronę nakładek brajlowskich.
- Senator zapomniał chyba, że wybory mają być nie tylko bezpośrednie, ale także tajne i równe – uważa Grzegorz Kozłowski, przewodniczący Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym. – Wsparcie rodziny ani wolontariuszy nie sprawi, że będą one tajne – no bo ten członek rodziny czy wolontariusz będzie znał wolę osoby niewidomej. I nawet najwygodniejsze fotele w kabinie do głosowania tajności oddania głosu nie zapewnią – dodaje.
Według niego głosowanie przez pełnomocnika czy korespondencyjne również nie gwarantują tajności.
- Jeżeli ktoś, z jakichkolwiek powodów, chce oddać głos w sposób tajny i samodzielnie – powinien mieć taką możliwość, a to daje mu póki co jedynie nakładka brajlowska – stwierdza jednoznacznie Grzegorz Kozłowski.
Jego zdaniem zagwarantowana przez polskie prawo tajność głosowania powinna być prawem wszystkich, niezależnie od ich sprawności.

Głosowanie familijne zagrożeniem

Wtóruje mu Jacek Zadrożny z Fundacji Vis Maior.
- Komisja Wenecka, czyli Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, organ doradczy Rady Europy, złożony z niezależnych ekspertów w dziedzinie prawa konstytucyjnego i międzynarodowego, sprzeciwia się rozwiązaniom proponowanym przez senatora Rulewskiego – twierdzi przedstawiciel Jacek Zadrożny. – Głosowanie przy pomocy członka rodziny czy też innej osoby bliskiej to możliwość wpływania na wybór. Głosowanie familijne i grupowe jest zagrożeniem dla indywidualnego wyboru.
Podkreśla, że oczywiście każdy ma prawo do korzystania z pomocy podczas głosowania, co zresztą jest uwzględnione w Kodeksie wyborczym.
- Jednak obecność takiej regulacji może być jedynie prawem, a nie jedynym rozwiązaniem – uważa Jacek Zadrożny. – Wystarczy zadać jedno proste pytanie: która z tych metod zapewnia tajność głosowania?

Eksperyment do powtórzenia

Zdaniem przedstawiciela Fundacji Vis Maior propozycje senatora Rulewskiego szły w kierunku odebrania prawa do tajnego oddania głosu, a propozycje zmian były jedynie powieleniem już obecnych rozwiązań.
- Mam nieodparte wrażenie, że nie przeczytał odpowiednio uważnie samego Kodeksu, jak i rozporządzeń do niego. Inaczej nie proponowałby asystentów i oświetlenia kabiny – stwierdza Jacek Zadrożny.
Odnosi się on również do wspomnianych przez senatora inowrocławskich warsztatów.
- Miał on miejsce kilka lat temu, bodaj jeszcze przed uchwaleniem ustawy – twierdzi Jacek Zadrożny. – Nie mam pojęcia, jak wyglądał i za pomocą jakich narzędzi został przeprowadzony, ale wnioski są z pewnością zbyt daleko idące. Warto go powtórzyć z zachowaniem zasad, w tym z wcześniejszym nauczeniem osób niewidomych korzystania z nakładek – proponuje.
Jest to chyba dobry pomysł na zażegnanie tlącego się konfliktu.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 19, 2015 08:15 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: BIP, nr 13 (106), czerwiec 2015

Jakiś czas temu Polski Związek Niewidomych skierował do Ministra Administracji i Cyfryzacji oraz Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji prośbę o uwzględnienie w procesie cyfryzacji radia i wprowadzania technologii DAB + możliwości pełnego korzystania z radia cyfrowego przez osoby niewidome. Otrzymaliśmy odpowiedź z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którą poniżej zamieszczamy.


Od przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji


Szanowna Pani Prezes,

w odpowiedzi na Pani pismo L. dz. 796/CR-91-XV/2015 z dnia 17 kwietnia 2015 roku w sprawie uwzględnienia w procesie cyfryzacji radia możliwości pełnego korzystania z radia cyfrowego przez osoby niewidome uprzejmie wyjaśniam, co następuje:
1) istnieje już produkcja odbiorników DAB+ z możliwością emisji komunikatów głosowych, tak aby osoba z dysfunkcją wzroku mogła odsłuchać za pomocą głosu syntezatora wyemitowane informacje tekstowe. Ponieważ jednak odbiorniki te są dużo droższe od standardowych, a proces cyfryzacji radia w Polsce nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięty, stanowią one niszową część oferty handlowej;
2) radio jest z definicji medium przeznaczonym do przekazów dźwiękowych. Audiodeskrypcja z kolei to uzupełnienie informacji niesionej przez warstwę wizualną przekazu i w technice cyfrowej jest rzeczywiście przesłana oddzielnym kanałem. Potrzeba i celowość przesyłania w radiu drugiego kanału dźwiękowego musiałyby być bardziej dokładnie zdefiniowane, aby mogły stanowić podstawę do wprowadzenia odpowiednich rozwiązań technicznych;
3) Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w pełni podziela Pani opinię, że dużym udogodnieniem dla osób z dysfunkcją wzroku byłoby wyposażanie odbiorników radiowych w udźwiękowione menu, tak aby osoby te samodzielnie mogły korzystać z możliwości tego radia i dokonywać ustawień odbiorników zgodnie z indywidualnymi potrzebami. KRRiT nie może jednak ingerować w swobodę działalności gospodarczej przedsiębiorców działających na wolnym rynku, ale żywi nadzieję, że aktywność środowiska osób z dysfunkcją narządu wzroku oraz poparcie dla tej sprawy ze strony administracji państwa spowoduje, że takie odbiorniki będą dostępne dla wszystkich zainteresowanych.

Centrum Rehabilitacji

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 26, 2015 12:49 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 22.06.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz

Są młodzi, zdeterminowani, świetnie wykształceni i, co najważniejsze, większość z nich pracuje – nowe pokolenie osób z niepełnosprawnością zmienia rynek pracy.
Pasją Jakuba Dudziaka, 23-letni radomianina z czterokończynowym porażeniem mózgowym, jest dziennikarstwo. Choć porusza się na wózku i ma problemy z mową, Jakub ukończył XI LO im. S. Staszica w Radomiu.

Zostać dziennikarzem

Dwa lata temu nawiązał współpracę z Fundacją Aktywnej Rehabilitacji, która wraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Integracji i Fundacją Fuga Mundi, przy wsparciu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) realizowała projekt „Wsparcie absolwentów we wchodzeniu na rynek pracy II”. Była to propozycja dla osób z niepełnosprawnością w wieku 16-30 lat, która miała na celu podniesienie ich kwalifikacji, zwiększając w ten sposób szanse na rynku pracy. Całość dofinansował Europejski Fundusz Społeczny.
- Ta propozycja wydała mi się ciekawa, stwierdziłem, że to może być dla mnie duża szansa – opowiadał Jakub Dudziak podczas konferencji podsumowującej projekt, która odbyła się 19 czerwca 2015 r. w Warszawie.
W ramach projektu Jakub nie tylko współpracował z psychologiem i trenerem pracy, ale odbył też staż w „Naszej Szkole” przy ul. Królowej Jadwigi 12 w Radomiu i wziął udział w indywidualnym szkoleniu dziennikarskim. Mentorką Jakuba była wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego, Barbara Pikiewicz. Jakub nie tylko uczył się tworzyć materiały prasowe, odbywał też treningi z zakresu przygotowania i prowadzenia konferencji prasowych czy odpowiedzi na sprostowania.
- W ten sposób spełniło się jedno z moich największych marzeń, a zaraz po skończeniu stażu, kolejne: rozpocząłem swoją pierwsza pracę – dodaje Jakub.
Z pomocą asystenta młody dziennikarz przygotowuje materiały na temat życia osób z niepełnosprawnością i publikuje je w prasie lokalnej oraz serwisach internetowych, prowadzi też na Facebooku profil „Naszej Szkoły”, która go zatrudniła.
- Zajmuję się opisywaniem życia szkoły, tak, aby każdy rodzic dziecka mógł być na bieżąco z wydarzeniami na terenie placówki, nawiązałem też współpracę z czasopismem „Integracja”, Radiem PLUS Radom – wylicza Jakub Dudziak.

Prawnik prawnikiem, inżynier inżynierem

Na rynku pracy zachodzi ewidentna zmiana. Do gry wchodzi pokolenie młodych, ambitnych osób z niepełnosprawnością, w tym także tych, które dzięki wsparciu m.in. PFRON zdobyło wyższe wykształcenie. Liczba studentów z niepełnosprawnością zwiększyła się w ciągu ostatnich lat z niespełna 2 tys. w 1999 r. do 30 tys. w roku 2014.

rozpoczęcie konferencji

- Jestem nauczycielem akademickim i tej zmiany na uczelniach nie da się nie zauważyć – potwierdziła dr Ewa Giermanowska, adiunkt w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych (ISNS) Uniwersytetu Warszawskiego.
W ramach badań, prowadzonych w 2014 r. w Ośrodku Badania Młodzieży ISNS, jej zespół bada losy absolwentów studiów wyższych, ich oczekiwania związane z zatrudnieniem i losy zawodowe. To nowe pokolenie na rynku pracy, które mimo niepełnosprawności podjęło ogromny wysiłek edukacyjny, ma zupełnie inne podejście do kwestii zatrudnienia.
- Na 60 absolwentów z lekkim i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, przebadanych w pięciu ośrodkach akademickich, aż 48 osób pracowało, 9 poszukiwało pracy. Większość była więc aktywna zawodowo – wyliczała badaczka. – Ich ścieżki zawodowe odbiegają od ścieżki „typowego niepełnosprawnego”. Są ambitni i zdeterminowani, by zdobyć pracę, a co najważniejsze: chcą uniknąć deprofesjonalizacji i pracować zgodnie z wykształceniem. Prawnicy jako prawnicy, a inżynierowie jako inżynierowie.

Cztery typy

Dr Giermanowska zauważyła, że wśród badanych absolwentów da się odnotować kilka typów orientacji zawodowych, które pomagają im nie traktować niepełnosprawności jako bariery, ale raczej jako atut.
- Pierwsza grupa dąży do fachowości, chcą osiągnąć mistrzostwo w zawodzie, być np. najlepszym informatykiem – mówiła dr Giermanowska.
Druga grupa to osoby, które przez swoje dysfunkcje stają się ekspertami od pomagania, nie tylko osobom z niepełnosprawnością, ale także przedstawicielom mniejszości etnicznych, uchodźcom. Trzecia grupa sukcesu upatruje w rutynie i bezpieczeństwie, wybiera najczęściej posady urzędnicze, a czwarta grupa – bycie niezależnym w ramach samozatrudnienia.
Młodzi ludzie, jak zauważyła badaczka, często podejmują pracę na umowę zlecenie, o dzieło, za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej, ale też deklarują chęć podjęcia bardziej elastycznej formy zatrudnienia niż praca w stałych godzinach na etacie. Z badania, przeprowadzonego w 2007 r. na osobach z niepełnosprawnością, wynika wprawdzie, że umowa o pracę jest najbardziej pożądana (co deklarowało 69 proc. badanych), ale wielu badanych wybierało inne modele zatrudnienia: niezależnego (samozatrudnienie), domowego (41 proc. wskazywało np. na telepracę).
Młodzi ludzie rzadziej też obawiają się tzw. pułapki rentowej, 20 proc. badanych deklarowało, że pogodziłoby się z utratą renty, „bo chce pracować”, 18 proc. „jeśli wynagrodzenie byłoby co najmniej o 50 proc. wyższe”.

Kontakty ze studiów

Samodzielności, tworzenia sieci kontaktów i aktywnego podejścia do poszukiwania pracy nowe pokolenie uczy się już na studiach. W Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (obecnie Uniwersytecie SWPS) w roku akademickim 2007/2008 studiowało 67 osób z niepełnosprawnością, a w 2014/15 jest ich już 300.
- Wynika to z faktu, że osoby z niepełnosprawnością coraz częściej i chętniej podejmują edukację na poziomie wyższym, a uczelnie, jak np. SWPS, stają się coraz bardziej otwarte – przekonywała Magdalena Gorzak z Biura ds. Zdrowia i Osób z Niepełnosprawnością Uniwersytetu SWPS.
Uczelnia stara się pomagać studentom z niepełnosprawnością, wzmacniając ich samodzielność. Oferuje im takie udogodnienia, jak usługi tłumaczy języka migowego czy stenotypistów, prowadzących notatki na wykładach, wypożyczalnię sprzętu, takiego jak dyktafony, laptopy i lupy.
Uczelnia jest mocno nastawiona na wsparcie zawodowe, oferuje swoim studentom doradztwo zawodowe (w tym doradcę dla osób z niepełnosprawnościami), targi pracy, staże u pracodawców, szkolenia (m.in. job coaching). Najważniejsze jednak jest włączanie na równi studentów z niepełnosprawnością, jak i pełnosprawnych, w życie uczelni, gdyż to wtedy tworzą się sieci kontaktów, niezwykle potrzebne w procesie szukania pracy.

Nie zmarnuj pięciu lat

Studia to jednak nie wszystko. Kluczem do sukcesu jest dobre zaplanowanie ścieżki edukacyjnej, jak przekonywał Krzysztof Peda, prezes Zarządu Stowarzyszenia „Twoje Nowe Możliwości”. Źle wybrany kierunek może bowiem oznaczać zmarnowanie pięciu lat edukacji. Tak było w przypadku Marka, niewidomego studenta pedagogiki specjalnej, osoby z porażeniem mózgowym, w którego przypadku pod koniec studiów okazało się, że nie będzie on mógł uzyskać uprawnień zawodowych bez odbycia praktyk zawodowych, co w jego przypadku nie było możliwe.
- Gdyby kilka lat temu Marek skorzystał ze wsparcia doradcy zawodowego i wybrał inny kierunek, dziś uniknąłby tych problemów – argumentował Krzysztof Peda.
Udało się to w przypadku Grzegorza, wrocławianina, który przed rozpoczęciem studiów uległ wypadkowi komunikacyjnemu i dziś porusza się o kulach. Zdecydował się studiować ekonomię, ponieważ kierunek ten wybrało wielu jego przyjaciół, na których wsparcie, w związku z niepełnosprawnością, liczył.
- Okazało się jednak, że ekonomia zupełnie go nie interesuje i po trzech latach studiowania, w efekcie kontaktu z doradcą zawodowym, zdecydował o zmianie kierunku na tematykę związaną z coachingiem i doradztwem – mówił Krzysztof Peda. – Grzegorz świetnie nawiązuje kontakt z ludźmi, ma potencjał, którym może konkurować także z osobami sprawnymi.
Trzecia osoba, Ewa z niewielką niepełnosprawnością ruchową, za namową rodziny chciała podjąć studia medyczne. W trakcie procesu doradztwa zawodowego okazało się jednak, że ze względu na fobię związaną z bakteriami Ewa boi się kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem. Fobia taka mogłaby nasilić się w czasie studiów i uniemożliwić ich skończenie. Okazało się, że Ewa ma także aspiracje naukowe, podjęła więc studia chemiczne i jest zadowolona z wyboru.

142 zatrudnionych

Wsparciem w ramach projektu „Wsparcie absolwentów we wchodzeniu na rynek pracy II” objęto 700 uczestników, w tym 450 osób z niepełnosprawnością (240 kobiet i 210 mężczyzn) i 250 osób z ich otoczenia (150 kobiet i 100 mężczyzn). Uczestnicy mogli liczyć nie tylko na wsparcie w zakresie doradztwa zawodowego, psychologicznego czy prawnego, ale brali też udział w tygodniowych praktykach zawodowych (239 osób), trwających od 3 do 6 miesięcy stażach rehabilitacyjnych (157 osób) oraz wyjazdowych warsztatach aktywizacji społeczno-zawodowej (169 osób).
Partnerami projektu były Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, Fundacja Aktywnej Rehabilitacji oraz Fundacja Fuga Mundi. Partnerzy prowadzili wszystkie działania merytoryczne i operacyjne, związane z realizacją projektu, rekrutowali uczestników, aktywizowali zawodowo osoby z niepełnosprawnością, wspierali ich opiekunów, a także współpracowali z pracodawcami.
Część uczestników projektu zdecydowała się uzupełnić kwalifikacje przez kontynuację nauki, część wzięła udział w szkoleniach zawodowych z zakresu m.in. grafiki komputerowej, administrowania stron www, ale też w takich zawodach, jak florystyka czy kosmetyka. Najbardziej skutecznym narzędziem okazały się staże. 142 osoby podjęły w efekcie tych działań pracę, z czego 107 zatrudniono na minimum trzy miesiące.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt cze 26, 2015 12:51 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 24.06.2015
Autor: Agnieszka Fiedorowicz

Brak jednolitego systemu orzekania, krzywdząca instytucja ubezwłasnowolnienia, bezkarność znieważających osoby z niepełnosprawnością – to tylko niektóre z zastrzeżeń do realizacji Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych.
W 2012 roku Polska ratyfikowała Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Dokument ten obligował nasz kraj do złożenia raportu z realizacji Konwencji. Raport taki złożono. Kolejne sprawozdanie przygotował Rzecznik Praw Obywatelskich, który ma za zadanie monitorować wdrażanie zapisów Konwencji.
Jednak środowisko organizacji osób z niepełnosprawnościami podjęło wysiłek opracowania kolejnego tzw. raportu alternatywnego, który, jak zapewniali jego twórcy, nie miał krytykować któregokolwiek ze sprawozdań, ale być ich uzupełnieniem – wskazać, w jakich obszarach postanowienia Konwencji nie są wdrażane.
W prace nad tworzeniem raportu alternatywnego zaangażowało się kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, m.in. Integracja, Fundacja KSK, Fundacja Aktywizacja, Fundacja Instytut Badań i Rozwoju Lokalnego, Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego, Fundacja Katarynka, Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym czy Fundacja Vis Maior. Redaktorem merytorycznym raportu został Jacek Zadrożny z Vis Maior.

Nierówni wobec prawa

Nad poszczególnymi rozdziałami raportu pracowali eksperci, specjaliści z takich dziedzin, jak prawo, medycyna, edukacja czy projektowanie uniwersalne. Raport na poszczególnych etapach był konsultowany w czasie seminariów, organizowanych przez czuwającą nad jego powstawaniem Fundację KSK. Wnioski, zaprezentowane 24 czerwca 2015 r. w siedzibie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, nie są pocieszające. W większości obszarów, których dotyczy Konwencja, jest jeszcze wiele do zrobienia.
Jednym z najważniejszych problemów, na jaki zwracają uwagę autorzy raportu, jest kwestia nierówności wobec prawa, jakiej doświadczają osoby z niepełnosprawnościami, oraz brak ochrony przed dyskryminacją.
„Od wielu lat obowiązują w Polsce przepisy i instytucje prawne, które bezpośrednio lub pośrednio dyskryminują ze względu na niepełnosprawność (np. ubezwłasnowolnienie, zakaz zawierania małżeństw przez osoby z niepełnosprawnością intelektualną lub psychiczną, nieważność czynności prawnych, odebranie praw wyborczych osobom ubezwłasnowolnionym, zakaz bycia świadkiem w postępowaniu np. cywilnym, administracyjnym)” – wyliczają autorzy raportu.

Życie ubezwłasnowolnione

Jednym z najbardziej drastycznych przykładów niestosowania w Polsce zapisów Konwencji jest instytucja ubezwłasnowolnienia, której skutkiem jest utrata lub ograniczenie zdolności do czynności prawnych. Jest ona niezgodna z art. 12 Konwencji, który uznaje zdolność do czynności prawnych każdej osoby z niepełnosprawnościami.
Jak szacują twórcy raportu Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO), liczba orzekanych ubezwłasnowolnień wciąż rośnie. W 2006 r. ubezwłasnowolnienie całkowite orzeczono w 5497 sprawach, a częściowe w 692 sprawach, podczas gdy w 2013 r. ubezwłasnowolnienie całkowite orzeczono już w 7776 sprawach, a częściowe w 718, natomiast łączna liczba osób ubezwłasnowolnionych wynosi ponad 77 tys.
„Ubezwłasnowolnienie jest stosowane często przez całe życie osoby (bezterminowo), nie jest poddawane okresowej kontroli przez niezawisły organ, nie uwzględnia jej potrzeb i interesów, skutkuje wykluczeniem społecznym i prawnym osób z niepełnosprawnościami, w szczególności z niepełnosprawnością intelektualną i psychiczną” – zauważają autorzy raportu alternatywnego.
Przy ratyfikacji Konwencji Polska zastrzegła sobie dwa odstępstwa od jej stosowania, jedno dotyczyło właśnie instytucji ubezwłasnowolnienia. W ocenie RPO zastrzeżenie dotyczące ubezwłasnowolnienia, poczynione przez polski rząd, jest niezgodne z celem i przedmiotem Konwencji i jako takie powinno zostać wycofane.
Co gorsza, do tej pory nie zmieniono też prawa, które dostosowywałoby procedury ubezwłasnowolnienia do wymogów Konwencji, a projekt, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, jak zauważają autorzy raportu alternatywnego „nie uwzględnia istotnych postulatów zgłaszanych przez organizacje pozarządowe i nie odpowiada na faktyczne potrzeby osób z niepełnosprawnościami”.

Korwin-Mikke bezkarny

Autorzy raportu zwracają też uwagę, że obowiązujące prawo zakazuje dyskryminacji osób z niepełnosprawnościami jedynie w sferze zatrudnienia, ale „nie zakazuje nierównego traktowania ze względu na niepełnosprawność w dostępie do zabezpieczenia społecznego, opieki zdrowotnej, oświaty i szkolnictwa wyższego oraz usług, czyli w sferach, w których osoby z niepełnosprawnościami są bardzo narażone na nierówne traktowanie”.
W praktyce osoba, która np. nie została ostrzyżona przez fryzjera lub przyjęta przez ginekologa ze względu na swoją niepełnosprawność, ma związane ręce. Osoby z niepełnosprawnością nie są też chronione przed tzw. mową nienawiści, a bulwersujące słowa np. Janusza Korwin-Mikkego, który w czasie kampanii prezydenckiej nazwał klasy integracyjne miejscami, w których „z normalnymi uczą się debile”, nie są ścigane.
Przepisy prawa karnego nie chronią przed znieważaniem ze względu na niepełnosprawność. To przykład sytuacji, gdy osobom z niepełnosprawnościami nie przysługuje szczególna ochrona prawno-karna, jaka przysługuje ze względu na pochodzenie narodowe, rasę lub kwestie wyznania.

Edukacja wciąż trudno dostępna

Dyskryminację widać też w dostępie do edukacji. Konwencja obliguje Polskę do wprowadzenia równego dostępu do edukacji. Choć MEN w ciągu ostatnich kilku lat wypracował wiele rozwiązań prawnych, mających ułatwić „włączanie”, zarówno sprawozdanie RPO, jak i raport alternatywny wskazują, że uczniowie z niepełnosprawnościami wciąż napotykają wiele barier związanych z realizacją swoich praw.

szkoła integracyjna

Autorzy raportu alternatywnego wśród kluczowych barier wyliczają: „brak akceptacji dla idei włączania uczniów z niepełnosprawnościami wśród części nauczycieli i rodziców dzieci pełnosprawnych, brak odpowiednich kompetencji wśród części nauczycieli, brak szeroko rozumianej infrastruktury, dostosowanej do potrzeb uczniów z niepełnosprawnościami czy zasady finansowania edukacji niegwarantujące pokrycia kosztów wsparcia na poziomie danej szkoły, do której uczęszcza uczeń. Wynika to z naliczania środków z tytułu niepełnosprawności w postaci subwencji, a nie dotacji, tzn. dodatkowe pieniądze są naliczane na ucznia, ale trafiają nie do konkretnej szkoły, ale do organu prowadzącego, który ma swobodę ich wydatkowania”.
W efekcie wraz z wiekiem coraz więcej uczniów, zamiast być „włączanych” przechodzi do szkół specjalnych. Jak wyliczają autorzy raportu „o ile na poziomie przedszkoli odsetek dzieci z niepełnosprawnościami w szkołach specjalnych wynosi 23 proc., to w szkołach podstawowych 45 proc., gimnazjalnych 51 proc., a ponadgimnazjalnych 78 proc. uczniów”.

Ludzie nie mają gdzie się podziać

Drastycznie naruszany jest, zdaniem autorów raportu alternatywnego, artykuł Konwencji dotyczący prawa do niezależnego życia i włączenia w lokalną społeczność. Dostęp do wielu form niezależnego życia, takich jak miejsca pobytu w środowiskowych domach samopomocy, mieszkania chronione, rodzinne domy pomocy – jest bardzo ograniczony.
„Jeśli takie pojedyncze placówki powstają z inicjatywy organizacji pozarządowych lub grup rodziców, to samorządy finansują je w bardzo ograniczonym stopniu lub odmawiają finansowania” – zauważają autorzy raportu. Wciąż też w niewielkim stopniu dostępna jest usługa asystentów osoby z niepełnosprawnością.
„Szczególnym problemem jest brak placówek okresowego pobytu – punktują autorzy raportu. – Takie placówki zapewniają krótkoterminową opiekę zastępczą (ang. respite care) w przypadku, jeśli rodzina okresowo nie może jej zapewnić, np. z powodu konieczności podjęcia leczenia szpitalnego przez opiekuna. Odgrywają one w wielu krajach ogromną rolę w przedłużaniu okresu wydolności opiekuńczej rodzin osób z niepełnosprawnościami. W Polsce takich placówek brak”.

Przemoc i nieludzkie traktowanie

Autorzy raportu alternatywnego zwracają też uwagę na problem przemocy, której osoby z niepełnosprawnością są ofiarami o wiele częściej niż osoby pełnosprawne.
„Wiele instytucji i placówek, w których przebywają osoby z niepełnosprawnościami, stosuje metody okrutnego, nieludzkiego albo poniżającego traktowania. Warto wymienić tu chociażby domy pomocy społecznej czy szpitale psychiatryczne, w których niejednokrotnie głównym sposobem opieki nad osobą z niepełnosprawnościami jest dawanie jej leków uspokajających czy wręcz otumaniających i stosowanie przymusu bezpośredniego, na przykład przywiązywanie pasami do łóżka. Jest to okrutne i nieludzkie, bowiem u podstaw zachowań agresywnych jest ogromny poziom frustracji i bólu” – wyliczają autorzy raportu alternatywnego.
„Szczególnie trudna jest także sytuacja osób z niepełnosprawnością intelektualną przebywających w zakładach karnych – dodają autorzy raportu RPO. – Z informacji uzyskanych od pracowników Służby Więziennej wynika, że w chwili obecnej w jednostkach penitencjarnych przebywa ponad 200 osadzonych, których niepełnosprawność intelektualna znacznie utrudnia lub wręcz uniemożliwia adaptację do warunków więziennych i wykonywanie podstawowych czynności życia codziennego”.

By było lepiej

Diagnoza sytuacji to jedno, ale raporty nie są jedynie krytyką. Ich twórcy zawarli szereg rekomendacji. Jedną z ważniejszych jest opracowanie i wdrożenie jednolitego systemu orzekania w zakresie funkcjonowania osób z niepełnosprawnościami we wszystkich obszarach życia, z wykorzystaniem definicji opartej na społecznym modelu niepełnosprawności.
Raportujący zalecają też zniesienie instytucji ubezwłasnowolnienia czy odstąpienie od zakazów małżeńskich tak, aby zagwarantować osobom z niepełnosprawnościami prawo do zawarcia związku małżeńskiego na podstawie swobodnie wyrażonej i pełnej zgody przyszłych małżonków.
Wśród zaleceń jest też wzmocnienie ochrony osób z niepełnosprawnościami przed dyskryminacją co najmniej na poziomie gwarancji przysługujących w obszarze przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na rasę, narodowość lub pochodzenie etniczne. Specjaliści chcą także projektowania środowiska zabudowanego, a także produktów, programów i usług zgodnie z zasadami projektowania uniwersalnego.

Warto samodzielnie zapoznać się z zastrzeżeniami zebranymi w raporcie alternatywnym:
http://konwencja.org/cala-tresc-raportu/
i raporcie Rzecznika Praw Obywatelskich:
https://www.rpo.gov.pl/pl/content/reali ... osprawnych
Zachęcamy do zapoznania się w całości z tymi publikacjami.
Przeczytaj relację z konferencji prezentującej raport alternatywny i raport Rzecznika Praw Obywatelskich z realizacji Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych:
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/264725

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lip 03, 2015 12:34 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Europejska legitymacja dla osób z niepełnosprawnością w przyszłe wakacje
Źródło: niepełnosprawni.pl 01.07.2015
Autor: PAP

W Polsce i w 16 innych krajach UE w przyszłym roku wprowadzona zostanie Europejska Karta Osób Niepełnosprawnych - zapowiedziała unijna komisarz Marianne Thyssen, odpowiedzialna za zatrudnienie, sprawy społeczne, umiejętności i mobilność pracowników.
- W UE jest aż 80 milionów osób z jakąś formą niepełnosprawności, to co szósty obywatel. Trzeba zagwarantować, że każdy będzie miał te same prawa. (…) Swoboda do przemieszczania się jest podstawowym prawem Europejczyków i musimy zagwarantować taką możliwość także niepełnosprawnym - zwróciła uwagę unijna komisarz podczas odbywającej się w europarlamencie międzynarodowej konferencji pod hasłem: "W stronę Europy bez barier - Europejska Karta Osób Niepełnosprawnych”.

Jedno prawo

Jak podkreśliła, grupa ekspercka wykazała, że różnie wygląda uznawanie niepełnosprawności i różne są jej kryteria w poszczególnych krajach członkowskich.
- Inspirujemy się Europejską Kartą Parkingową, która powstała jeszcze w 1998 r. i można o nią występować w swoim kraju, a korzystać w całej UE - powiedziała Thyssen odnosząc się do karty, która uprawnia do korzystania z miejsc postojowych dla osób z niepełnosprawnością w Unii.
Na kartę z funduszy unijnych przeznaczono 1,5 miliona euro, która pozwoli na korzystanie ze swobód przysługujących osobom z niepełnosprawnością. Istotne jest to, że przybyszom z innych krajów unijnych będą przysługiwać te same prawa. Póki co będzie to dotyczyć głównie takich rozwiązań jak zniżki dla osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów.
- Bo chodzi o uczestnictwo w życiu społecznym i ekonomicznym nie tylko w swoim kraju, ale też w innych krajach UE – podsumowała Thyssen.

Inicjatywa Polski

Ale - jak stwierdziła - by osiągnąć „Europę bez barier” do 2020 r., jest jeszcze wiele do zrobienia, bo zatrudnionych jest niecała jedna czwarta osób z niepełnosprawnością, niewiele więcej może się poszczycić dyplomem wyższej uczelni (27 proc.), a niecała połowa (ok.48 proc.) ukończyła szkołę średnią.
- A przecież są pieniądze w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego zarówno na zatrudnienie jak i włączenie społeczne - zauważyła komisarz.
Międzynarodową konferencję, na której we wtorek 30 czerwca dyskutowano o znoszeniu barier i zwiększaniu mobilności osób z niepełnosprawnością, zorganizował polski europoseł PO Marek Plura wraz z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
- Legitymacja będzie miała zastosowanie dla udogodnień oferowanych w danym państwie członkowskim, do którego podróżujemy, a także dla zniżek dla osoby niepełnosprawnej i jej opiekuna, m.in. w muzeum, czy teatrze, w transporcie, także publicznym. - mówi Plura, współprzewodniczący intergrupy ds. niepełnosprawności, działającej na rzecz poprawy jakości życia osób z niepełnosprawnościami. - Da ona prawo np. do skorzystania ze specjalnej rampy kolejowej, czy tłumacza języka migowego, jeśli akurat takie udogodnienia są w ofercie w danym miejscu – dodał.
Osoby, których niepełnosprawność nie jest tak widoczna jak np. w przypadku osób na wózkach inwalidzkich, mają czasem utrudniony dostęp do udogodnień w innych krajach członkowskich.

Co zmieni karta?

Póki co kompetencje UE w dziedzinie ochrony osób z niepełnosprawnościami są ograniczone, nie ma nawet wzajemnego uznawania niepełnosprawności przez kraje członkowskie. To właśnie ma zmienić karta, gdyż pozwoli na korzystanie ze swobód, którymi cieszą się niepełnosprawni, podczas podróży do innego kraju członkowskiego.
- Działy, które ma objąć karta, jak transport czy kultura, to za mało, trzeba zająć się jeszcze innymi, takimi jak studia czy zatrudnienie - postulował współprzewodniczący grupy ds. niepełnosprawności węgierski eurodeputowany Adam Kosa.
Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych Krzysztof Kosiński zaprezentował z kolei udogodnienia dla osób z niepełnosprawnością w Polsce, takie jak np. prawo do korzystania z tłumacza języka migowego w urzędzie czy w innych okolicznościach, zmiany w systemie edukacji i transportu.
- Największa jednak zmiana to zmiana świadomości i to jest najważniejsze. Chodzi o to, aby tak zaprojektować budynek, by główne wejście było dla każdego. Wtedy będziemy mieć społeczeństwo równych szans – podsumował.

Czuć się jak w domu

Marie-Yvonne Prevot ze Szkocko-Europejskiego Partnerstwa zwróciła uwagę na projekt pilotażowy w Szkocji i na badania z 2013 r., które wykazały, że osoby z niepełnosprawnością jako turyści wniosły do budżetu 2 miliardy euro.
- Ta karta jest ważna, byśmy czuli się we wszystkich krajach UE jak u siebie w domu. Ja nie chcę wyjeżdżać i oglądać z okien hotelu atrakcji, tylko korzystać z oferowanych propozycji - zaznaczyła Gunta Anca, wiceprzewodnicząca Europejskiego Forum Niepełnosprawności.
- Ten dokument jest tak istotny, bo daje możliwość osobom niepełnosprawnym bycia pełnoprawnym obywatelem UE i uczestnikiem wspólnego rynku - powiedział Plura. - To ważne dla całego społeczeństwa, ale też i dla biznesu, bo integracja osób niepełnosprawnych jest inwestycją i społeczną i gospodarczą - podsumował polski europoseł.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lip 03, 2015 12:35 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: Fokus lipiec 2015
Jan Stradowski

Rozpłakałem się, gdy zrobiłem to pierwszy raz. Po 11 latach mogłem znów zgiąć nogę w kostce, której wcześniej po prostu nie miałem" - mówi Gudmundur Olafsson. Jest jednym z dwóch ludzi na świecie, którzy testują nową protezę stopy. Wcześniejszy model pozwalał na chodzenie, automatycznie dopasowując zgięcie w sztucznym stawie do sytuacji. Nie było to jednak naturalne dla organizmu - Gudmundur Olafsson chodził przekrzywiony, oszczędzając nogę z protezą i nadmiernie przeciążając drugą. Teraz już nie musi tego robić. Nową protezą steruje za pomocą własnych mięśni - niemal tak, jakby była prawdziwą stopą.
Podobnie poruszony jest Les Baugh, który w młodości stracił w wypadku obydwie ręce na poziomie stawów barkowych. Niedawno przeszedł operację na Johns Hopkins University, dzięki której zakończenia jego nerwów zostały połączone z nowatorskimi protezami. Sztuczne ręce pozwalają nie tylko na chwytanie różnych przedmiotów i manipulowanie nimi. Są też pokryte setką sensorów, dzięki którym pozwalają na wyczuwanie np. faktury dotykanych powierzchni.
"Technologia nabrała ogromnego przyśpieszenia. Dzięki niej będziemy mogli złagodzić, a w końcu wyeliminować cierpienia ogromnej części ludzkości, która dotknięta jest jakąś formą niepełnosprawności" - mówi prof. Hugh Hen, szef laboratorium biomechatroniki na Massachusetts Institute of Technology. Technologie te potrafią zresztą nie tylko przywracać normalne działanie ciała, ale i zwiększać jego możliwości, przekraczając naturalne ograniczenia. "Rewolucja technologiczna oznacza nie tylko koniec niepełnosprawności. To także śmierć »normalności«. Ulepszanie własnego ciała w niedalekiej przyszłości będzie formą sztuki, polem do popisu dla kreatywności" wyjaśnia prof. Herr.
Protezy: które nogi założysz dziś?
Sam zresztą dobrze o tym wie, ponieważ jako nastolatek stracił obie nogi. "Dziś nie uważam tego za kalectwo. Owszem, moje protezy były kiedyś ciężkie i niewygodne. Dziś jednak są już tak dobre, że zastanawiam się, czy nie amputować sobie rąk, by zastąpić je mechanicznymi" - mówi uczony.
To szokujące wyznanie przestaje dziwić, gdy przypomnimy sobie karierę biegacza Oscara Pistoriusa. Startował na paraolimpiadach, bijąc rekordy szybkości dzięki sprężystym, wygiętym protezom podudzi i stóp. Przez lata nie pozwalano mu na udział w zawodach dla pełnosprawnych. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych obawiało się, że lekkie sztuczne nogi dadzą Pistoriusowi niesportową przewagę nad innymi biegaczami. Gdy wreszcie dostał zgodę, okazało się, że obawy były nieuzasadnione. Pistorius nie wygrał na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w 2011 r. ani rok później na igrzyskach w Londynie. Udowodnił za to, że może biegać równie dobrze jak zawodnicy ze światowej czołówki.
Protezy przestały być czymś wstydliwym także w innych dziedzinach. Pokazują się w nich sportsmenki, tancerki czy modelki. Najbardziej chyba znana z nich to Aimee Mullins, która chwali się, że ma kilkanaście par nóg do wyboru. Część do złudzenia przypomina naturalne części ciała, inne - kompletnie nie.
"Jedne są dobre do biegania czy pływania, inne do codziennego użytku, bo dobrze absorbują wstrząsy. Mam też nogi »wieczorowe«, dostosowane do butów o różnej wysokości obcasa - wyjaśnia Aimee Mullins. Dziś bez problemu można zamówić protezy przypominające Wyglądem element robota, ażurowe albo artystycznie zdobione.
Problemem nadal pozostaje cena. Bioniczne ręce Lesa Baugha są warte pół milion dolarów, a konstruktorzy sami przyznają, że model dostępny w sprzedaży powinien być c najmniej 10-krotnie tańszy. Gudmundur Olasson chodzi na swojej nowej stopie od roku ale nie wiadomo jeszcze, kiedy inni niepełnosprawni będą mogli kupić coś takiego. Jedna i tu technologie zmieniają reguły gry.
Przykładem może być projekt Limbitless Solutions, prowadzony przez Alberta Manerc doktoranta na University of Central Florid; Dzięki technologii druku 3D potrafi on wyprodukować nowoczesną protezę ręki kosztującą kilkaset dolarów, a nie kilkadziesiąt tysięcy. I nie jest to wcale produkt drugiej kategorii Jedną z takich protez dostał niedawno siedmioletni Alex Pring.
Urządzenie do złudzenia przypomina fragment zbroi Iron Mana, superbohatera znanego z komiksów i filmów. A na dodatek chłopiec dostał je od Roberta Downeya Jr. - aktora, który wciela się na ekranie w Iron Mana, a prywatnie wspiera Limbitless Solutions.
Egzoszkielet: bądź jak Iron Man
Filmowy superbohater kojarzy się zresztą z inną technologią, która wkrótce zmieni życie niepełnosprawnych. To egzoszkielet, czyli maszyna zakładana na ciało pacjenta, która zwiększa lub przywraca sprawność np. ręki czy nogi. W przypadku Iron Mana była to zbroja okrywająca go od stóp do głów. Większości niepełnosprawnych wystarczyłby mechaniczny rękaw czy spodnie. Dzięki temu osoby częściowo sparaliżowane, z niedowładami czy zanikami mięśni odzyskają niezależność. A egzoszkielet wspomagający nogi w nie dalekiej przyszłości może zastąpić wózek inwalidzki!
Takie urządzenia pojawiają się coraz częściej. W 2012 r. sparaliżowana od pasa w dół Claire Lomas pokonała trasę maratonu, korzystając z egzoszkieletu ReWalk. Zajęło jej to 17 dni, co pokazało potencjał tej technologii, ale też jej ograniczenia. Chodzi przede wszystkim o zasilanie takiej maszyny. Baterie są zbyt ciężkie, by można było długo korzystać z egzoszkieletu bez konieczności ich ładowania. Dlatego Claire Lomas pokonywała tylko nieco ponad 3 km dziennie.
Konstruktorzy czekają na nowe, bardziej wydajne źródła zasilania, ale nie przerywają prac nad robotami wspierającymi niepełnosprawnych. Przykładem może być polska firma Egzotech, założona przez Michała Mikulskiego, laureata naszego plebiscytu Soczewki Focusa 2013. Skonstruował on egzoszkielet, który miał wyręczyć rehabilitanta, pozwalając pacjentowi na ćwiczenie sprawności mięśni ręki w domu. "Zrozumieliśmy jednak, że takie rozwiązanie choć bardzo wygodne - byłoby też dość drogie. Z jednego egzoszkieletu korzysta przecież tylko jeden pacjent. Dlatego postanowiliśmy, na bazie opracowanej wcześniej technologii, zbudować tańsze urządzenie stacjonarne" - wyjaśnia Michał Mikulski. Ten robot pod nazwą Luna EM G jest już dostępny na rynku.
Egzoszkieletami bardzo interesują się wojskowi, chcący zwiększyć możliwości fizyczne żołnierzy. Ale nie tylko oni - powstają już modele do zastosowań cywilnych, np. dla robotników obsługujących ciężkie narzędzia. Nowa mechaniczna zbroja firmy Ekso Bionics nie potrzebuje nawet zasilania. Po prostu przejmuje większą część ciężaru przedmiotu i przenosi go na podłoże, na którym stoimy. Dzięki temu praca staje się mniej obciążająca dla mięśni, kości i stawów.
Implanty: zobacz niewidzialne
Nikogo już nie dziwią implanty ślimakowe.
U osób z uszkodzonym słuchem pobudzają one bezpośrednio zakończenia nerwowe w uchu środkowym, pozwalając - po odpowiednim treningu - na rozpoznawanie dźwięków i mowy. Trening jest niezbędny, ponieważ technologia nadal nie dorównuje biologii. Dźwięki przekazywane przez implant nie brzmią tak jak naturalne, ale i tu postęp jest nieunikniony. W USA można już kupić superczułe aparaty słuchowe, dzięki którym można usłyszeć np. o czym mówią sąsiedzi po drugiej stronie ulicy.
Zdaniem Aimee Mullins zmianę podejścia do technologii zwiększających możliwości organizmu najlepiej widać na przykładzie okularów. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu były one uważane za urządzenie medyczne, a w powszechnym odczuciu były czymś wstydliwym, nieatrakcyjnym. W dobie laserowej korekcji wzroku krótkowzroczność nie jest już postrzegana jako niepełnosprawność. Znany golfista Tiger Woods przeszedł taką operację dwukrotnie, co dało mu lepszą ostrość widzenia niż ta uznawana za normalną" - dodaje Aimee Mullins.
Postępują też prace nad sztucznym wzrokiem - przekazywaniem danych z kamery do układu nerwowego z pominięciem siatkówki oka. Na razie możliwości takich urządzeń są skromne. Obraz jest mało wyraźny i czarno-biały, choć już to wystarczało pierwszym pacjentom do odczytywania liter czy wybierania sztućców w czasie posiłku. Docelowo implanty siatkówkowe będą przesyłać kolorowe obrazy i będą na tyle małe, że zmieszczą się w oprawie okularów lub wewnątrz oczodołu. Wzbogacenie ich o możliwość widzenia np. w podczerwieni to kolejny etap ewolucji technologii.
Mózg: ostatnia granica
Implanty zastępujące uszy czy oczy stają się częścią naszego układu nerwowego, ale tylko pośrednio - po prostu dostarczają do niego dane. Następnym krokiem powinno więc być zastąpienie części mózgu elektroniką. I choć brzmi to jak czysta fantastyka, takie prace prowadzone są już od wielu lat.
Jest w nie zaangażowany m.in. prof. Theodore Berger z University of California w Los Angeles. Chce on zastąpić implantem niesprawny fragment mózgu zwany hipokampem. Ta struktura odpowiada za zapisywanie informacji w naszej pamięci długotrwałej. Człowiek jej pozbawiony żyje w czasie teraźniejszym - wszystkie nowe doświadczenia pamięta najdalej przez kilka dni, a potem je traci.
Uczeni stworzyli elektroniczny odpowiednik hipokampa. Przetestowali go z powodzeniem na szczurach i małpach - te zwierzęta odzyskiwały pamięć. Prof. Berger mówi, że prace nad implantern dla ludzi są już zaawansowane, ale nie chce zdradzić, kiedy zaczną się testy. Nic dziwnego - elektroniczny hipokamp mógłby przywrócić sprawność umysłu osobom po udarach i cierpiącym na chorobę Alzheimera, Parkinsona, padaczkę czy porażenie mózgowe. Prof. Berger nie chce robić tym ludziom nadziei, póki nie będzie przekonany, że jego wynalazek działa.
Równie ostrożnie wypowiada się na temat dalszych możliwości związanych z implantami mózgowymi. Prawie pół miliarda ludzi cierpi dziś na różne formy niepełnosprawności umysłowej. Jednak większość odpowiedzialnych za to schorzeń jest znacznie bardziej skomplikowana. W przypadku amnezji wywołanej uszkodzeniem hipokampa wystarczy wymienić jeden element. Lekarze do dziś jednak nie wiedzą dokładnie, jakie zmiany zachodzą w mózgach ludzi cierpiących na autyzm czy schizofrenię. Dla takich osób prawdziwy koniec niepełnosprawności jest nadal odległą perspektywą.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lip 03, 2015 12:36 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Fascynacje: Wspólna inicjatywa GDDKiA i „Auto Świata”
Źródło: Auto Świat 25 tydzień 2015 roku.

Było to niecodzienne przeżycie. Zarówno dla nas, jak i dla 80 niewidomych i słabowidzących dzieci z podwarszawskich Lasek. Spędziliśmy z nimi dzień na gotowej do użytkowania autostradzie i z samochodami Audi oraz Volkswagena
Czerwcowy ranek. Nieoddany jeszcze do użytkowania odcinek ekspresówki, odchodzący od południowej obwodnicy Warszawy. Na wyposażoną w całą infrastrukturę drogę wjeżdża autokar z pierwszą z czterech grup dzieci z zespołu szkół w podwarszawskich Laskach. Szkół dla dzieci niewidomych i słabowidzących. Cel wycieczki: pokazać dzieciom nowoczesną drogę szybkiego ruchu. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ także niewidome osoby muszą wiedzieć, jak zachować się w razie wypadku na takiej drodze, o co prosić ratowników, którzy pojawią się na miejscu zdarzenia, muszą też zdawać sobie sprawę z zagrożeń wynikających z tego, że obok z dużą prędkością poruszają się auta. Żeby było to możliwe, ekspresówkę powinno się „zobaczyć” – razem z instruktorami od orientacji przestrzennej trzeba dotknąć, przejść się, a czasem także przebiec, żeby uzmysłowić sobie rozmiar arterii. O tym, że samodzielne opuszczenie uszkodzonego samochodu na takiej drodze może być skrajnie niebezpieczne, informowali pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) – „eski” i autostrady są też przecież prowadzone na nasypie lub wiadukcie, więc samodzielne wejście za barierki może prowadzić do nieszczęścia. Ciekawość dzieci podpowiada pytania: dlaczego na prostej drodze bariery są niższe i wykonane ze stalowych lin, a na zakrętach wyższe? Z jakiego powodu pasy namalowane na jezdni są tak wyraziste? To, co nam wydaje się oczywiste, dla dzieci z Lasek wcale takie nie jest. W drugiej części spotkania z dziećmi wyjaśniliśmy im, jak ważne jest zapinanie pasów bezpieczeństwa i właściwe odkładanie białej laski w aucie. Najprościej przekonać się o tym na własnej skórze – każde z blisko 80 dzieci, które wzięły udział w spotkaniu, miało okazję poczuć przyspieszenie 367-konnego Audi RS 3 i próbę hamowania, powodującą zablokowanie pasów bezpieczeństwa. Jazda sportowym autem wzbudziła ogromne emocje. Szybciej, szybciej! – to najczęstsza prośba, i to bez względu na płeć pasażerów na pokładzie. Nawet dzieci początkowo sceptycznie podchodzące do przejażdżki po jej zakończeniu pytały, czy można ją powtórzyć – wciskanie w fotel, rasowy dźwięk silnika i zapach nadwyrężonych klocków hamulcowych bardzo się spodobały. Co ciekawe, dzieciaki całkiem sprawnie odgadywały prędkość, z jaką poruszał się sportowy samochód. Przy okazji dzieci z Lasek mogły poszerzyć motoryzacyjną wiedzę. Na pierwszy ogień poszedł zabytkowy Fiat 125p – całe auto zostało dokładnie wymacane, co pozwoliło poznać jego rozmiary i kształt:
To Łada! A nie, ma inne klamki! A po co one tak wystają?
Po uruchomieniu silnika dzieci kładły ręce na masce, żeby poczuć, jak pracuje motor.
O! Czuję benzynę, ale jakoś tak inaczej... Śmierdzi? Nie, pachnie! – tak reagowali na spaliny Fiata starsi chłopcy.
Następnym autem było Audi A6 – tu najbardziej podobały się opływowy kształt nadwozia, wyposażone w masę przycisków wnętrze oraz dźwięk silnika. Dzieci dotykały maski, żeby poczuć minimalne wibracje motoru, zwłaszcza w porównaniu ze 125p. Kolejnym samochodem poglądowym było Audi A3 e-tron, które może bezgłośnie poruszać się w trybie czysto elektrycznym (Dla nas to niedobrze!), a następnym – pikap Volkswagen Amarok, w przypadku którego młodsze dzieci chętnie wchodziły na „pakę”. Ogromne wrażenie zrobiło jednak Audi TT roadster – kabriolet z miękkim dachem był najbardziej oblegany i wywoływał największe emocje z prezentowanych pojazdów. Dzieci wsiadały do środka, rękami wyczuwały płócienny dach, a po chwili swobodnie podnosiły ręce do góry, nie czując już żadnej przeszkody. Niska pozycja fotela, zwłaszcza w zestawieniu z Amarokiem, sprawiała nieco problemów przy wysiadaniu, ale – podobnie jak po jazdach RS 3 – wielu wychowanków szkoły w Laskach pytało, czy mogą usiąść jeszcze raz. Na zakończenie dzieci wsłuchiwały się w dźwięk przejeżdżającej „RS-trójki” – auto jechało z taką samą prędkością maksymalną, jak podczas jazd z dziećmi na pokładzie (140 km/h), a po chwili gwałtownie hamowało. Po czasie trwania dźwięków hamowania dzieci uzmysławiały sobie prędkość, a instruktorzy informowali o drodze potrzebnej do zatrzymania pojazdu.
Naszym zdaniem
Spotkanie na ekspresówce miało na celu pokazanie niewidomym dzieciom rzeczy, których wyjaśnienie byłoby bardzo trudne. Sądząc po minach i uśmiechach, które nie schodziły z ich twarzy, wydaje się nam, że udało się osiągnąć także coś więcej.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt lip 07, 2015 09:39 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: niepełnosprawni.pl 29.06.2015
Autor: Agnieszka Skomorow

„Kiedy zobaczyłam, że jestem życiową pierdołą? Na pierwszej wycieczce z WTZ. Pojechaliśmy na trzy dni bez rodziców. Łóżko pościelić to była dla mnie czarna magia. Obiecałam sobie, że jak wrócę do domu, to się biorę za siebie” – o trudnej drodze do samodzielności pisze Agnieszka Skomorow, uczestniczka WTZ Skierniewice, która współtworzy kwartalnik „Nasz Warsztat”.
Wiele razy wspominałam moją mamę. Pisałam o tym, jak spędzałyśmy razem czas, jakie miałam od niej wsparcie oraz ile czasu i miłości mi dała. Jednak nigdy nie odważyłam się napisać, jak wyglądała moja codzienność przy boku mamy.
Odkąd sięgam pamięcią zawsze miałam zapewnioną opiekę. Tata zajmował się remontami mieszkań, mama pracowała jako biegła księgowa, czasami wychodziła z domu o 7:30, a przychodziła o 18:00. Przez pierwsze 15 lat przychodziła do mnie babcia Henia, złota kobieta. Pamiętam, jak mnie budziła, gdy za długo spałam: „Serce moje kochane, wstajemy!” – i całowała mnie w czoło. A ja: „Baba, pić daj!”. Babcia już miała przygotowaną herbatkę, oczywiście nie za gorącą, żeby Agniesia się nie poparzyła. Potem było śniadanko, kanapeczki bez skórki i pokrojone na wagoniki, żebym nie musiała za bardzo gryźć. Oczywiście babcia mnie ubierała, żeby się dziecko nie zmęczyło.
Moja babcia była bardzo religijną osobą, więc rano był odmawiany pacierz. Potem była pora na zabawę, na rysowanie, a babcia szła do kuchni robić obiad. No to ja szłam na czworakach za nią i pytałam: „Babciu, pomóc ci?”. Dostawałam garnek i drewnianą łyżkę: „Gotuj zupę dla mamy!”. Kręciłam tą łychą po pustym garnku. A ile robiłam hałasu! Gdy już obiad był ugotowany, trzeba było go zjeść. I tutaj było podobnie, jak przy śniadaniu – zupka przestudzona, mięsko pokrojone jak najdrobniej. Wstyd się przyznać, ale kiedy miałam może 5 lub 6 lat, to jeszcze byłam karmiona, żebym wszystko zjadła i się nie pobrudziła.

Sama się ubrałaś?

Któregoś dnia obudziłam się sama, ale nie zawołałam babci jak zawsze, tylko wzięłam sobie ubranie i sama je założyłam. Babcia przyszła, stanęła i popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem: „Sama się ubrałaś?”. „Tak, sama!” – odpowiedziałam. „No brawo, ale wszystko założyłaś? Majteczki też?”. Ja na to: „Baba, mam!”.
Gdy przyszła pora śniadania, to po prostu wzięłam do ręki jedną z kanapek, które leżały na talerzu. Zgniotłam ją, ale spróbowałam. Rękę miałam całą w maśle i nie wiedziałam, co robić. „Baba, chono!” – zawołałam babcię. Ta szybko zabrała mnie do łazienki i umyła. „Babcia zaraz przyjdzie i ci pomoże” – powiedziała. Miałam ochotę jeszcze raz wziąć tę kanapkę, ale już nie byłam taka pewna siebie.
Gdy miałam 8 lat, w przedszkolu została utworzona grupa integracyjna. Wszystko było dla mnie nowe, ciekawe i kolorowe. Zupełnie inny świat, niż ten, który znałam do tej pory. Wszystkie panie to były kochane ciocie, a najukochańsza ciocia Bożenka, jak przychodziła do naszej grupy, to pytała: „A gdzie jest moja córcia?”. Brała mnie na kolana i tak mocno przytulała i całowała, że czasami brakowało mi powietrza. W przedszkolu nauczyłam się, co to jest życie w grupie i że nie zawsze jest się najważniejszym.
Miałam koleżanki i kolegów. Były chwile, kiedy się ładnie bawiliśmy, ale były też chwile grozy. No bo jak jedno drugiemu zabrało kredkę albo zabawkę, to było targanie za włosy i wielki płacz. Na szczęście, łatwo się kłóciliśmy i szybko się godziliśmy. W przedszkolu mieliśmy zajęcia z plastyki, muzyki, religii i rehabilitację. Chodziłam do przedszkola przez trzy lata.
W tym czasie moi rodzice się rozeszli. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nawet przez jakiś czas myślałam, że to przeze mnie, bo jestem niepełnosprawna. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Mama całkowicie poświęciła się dla nas, czyli dla mnie i Ewy. Pracowała jak bury osioł, żeby niczego nam nie brakowało. Babcia Henia, mama taty, też nam pomagała.

WTZ otwiera oczy...

Gdy weszłam w wiek dorastania, jak każda nastolatka przechodziłam okres buntu. Uczyłam się w domu, indywidualnie, zaczęłam też jeździć do ośrodka rehabilitacji, cztery razy w tygodniu. Pan Jarek, mój rehabilitant, był wymagający jak cholera, ale dzięki temu byłam w stanie sama zejść po schodach i iść do kiosku oddalonego od mojego domu o jakieś 500 m.
Mama była zadowolona, że robiłam takie postępy, ale czasami była zła na pana Jarka, że daje mi w kość. Gdy przyjeżdżałam do domu, wszystko miałam podstawione pod nosek. Tyłek mi rósł, ale jak mama czy babcia zrobiły kopytka z sosikiem, a na deser były truskawki ze śmietaną i z cukrem, to jak tu sobie odmówić? I oczywiście nie raczyłam podnieść się i odnieść talerza, a jak już chciałam, to słyszałam: „Zostaw, odpocznij!”.
Gdy skończyłam szkołę, wspólnie z mamą zdecydowałyśmy, że pójdę do WTZ. Wtedy zaczęła się moja przygoda z życiem. W warsztacie zobaczyłam, że jakoś umiem posmarować chleb masłem, pozmywać naczynia czy pozamiatać i umyć podłogę. Jednak tych samych czynności nie wykonywałam w domu. Swój pokój odkurzyłam, ale dalej to już nic. Może dlatego, że mama przeważnie nie pozwalała mi na to, ale ja też powinnam być bardziej stanowcza i mówić: „Daj mamo, ja pozmywam”. Choć wiadomo, że zajęłoby mi to dwa razy więcej czasu i mama dostałaby białej gorączki.
Kiedy zobaczyłam, że jestem życiową pierdołą? Na pierwszej wycieczce z warsztatu. Pojechaliśmy na trzy dni bez rodziców. Nawet nie umiałam sobie dobrze torby rozpakować. Łóżko pościelić, to była dla mnie czarna magia. Obiecałam sobie, że jak wrócę do domu, to się biorę za siebie. Wstyd się przyznać, ale moje postanowienie nie trwało długo, najwyżej trzy, cztery dni, a potem wszystko wracało do „normy”.
Wiem, że mama mnie kochała nad życie i jakby mogła, toby mi nieba przychyliła. Jednak nieświadomie zrobiła mi krzywdę tym, że tak mnie we wszystkim wyręczała. A ja – z wygody –pozwalałam na to.

Walka z samym sobą

Niestety, życie jest nieprzewidywalne. Mama zachorowała. W czasie choroby ułożyła sobie plan co do mnie i Ewy, ale nie chciała rozmawiać na ten temat w szpitalu. Któregoś dnia powiedziała do Ewy: „Jak wrócę do domu, to porozmawiamy i wszystko ustalimy”. Niestety, zmarła tego dnia, kiedy miała wrócić do domu. I nie zdążyła udzielić nam ostatnich wskazówek życiowych.
Jednego jestem pewna na 100 procent. Ja miałabym iść do DPS-u. Wiele razy rozmawiałyśmy z mamą na ten temat. Zawsze się martwiła, że kiedyś dla Ewy, która przecież ma swoje życie, mogę stać się ciężarem.
Po śmierci mamy w moim życiu zaszło wiele zmian i trzeba było uczyć się najprostszych rzeczy. Jak się umyć samodzielnie, jak sobie pościelić łóżko, które rzeczy się nadają do założenia. Trzeba było zmienić swoje wygodne przyzwyczajenia. A to – wbrew pozorom – jest najtrudniejsze.
Ile ja się napłakałam, ile naprzeklinałam wszystkich po kolei! Tylko ja wiem, jaką walkę musiałam stoczyć sama ze sobą. I nadal ją toczę. Bo to, że mieszkam sama, nie oznacza, że już wygrałam. Jeszcze dużo pracy i przeszkód przede mną. Czy dam radę? Myślę, że tak.

Mój apel!

Pozwalam sobie zaapelować do rodziców dzieci i dorosłych osób niepełnosprawnych.
Drodzy Państwo! Wiem, że kochacie swoje dzieci nad życie i że chcecie dla nich jak najlepiej. Dopóki tego potrzebują, to wychowujcie, pielęgnujcie i wspierajcie. Jednak starajcie się nie ingerować za bardzo w ich życie, decyzje i plany. Pytajcie, jakie mają zainteresowania i co po prostu lubią.
Nie podstawiajcie talerza pod nos. Jeśli chcą wam w czymś pomóc, to dajcie im szansę to zrobić. Zobaczycie, jakie będą zadowolone, że zrobiły coś same. I jeszcze będą mogły się z wami tą dumą podzielić. Ja nie miałam i nie mam tej możliwości, a gdy zrobię kolejny krok naprzód, to nie mogę wrócić do domu i powiedzieć: „Mamo, dzisiaj udało mi się zrobić jajecznicę”.
Jeszcze jedno: nie odkładajcie ważnych spraw czy rozmów na później, bo czasami może być za późno. I proszę, nie mówcie sobie: „A tam, jakoś to będzie, ktoś zawsze zajmie się moim dzieckiem, a jak nie, to są DPS-y”. Czy naprawdę byście chcieli, żeby wasze dziecko trafiło do takiego ośrodka?
Życzę, aby Państwo jak najdłużej cieszyli się dobrym zdrowiem, a jednocześnie proszę pomyśleć o przyszłości Państwa dzieci, która może być dobra, jasna i przede wszystkim godna ich samych.

Agnieszka Skomorow – uczestniczka WTZ Skierniewice, współtworzy kwartalnik „Nasz Warsztat”

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt lip 07, 2015 09:41 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Winda nieczynna, szpital nie wpuszcza prywatnych aut. Pacjenci piszą skargi
Źródło: niepełnosprawni.pl 02.07.2015
Autor: Magdalena Gajda

Anna* zapewne szybciej wyleczyłaby zapalenie oskrzeli, gdyby nie... jej pies. I nie o alergię na sierść tutaj chodzi. Anna jest niewidoma i potrzebuje swojego psa przewodnika wszędzie – u lekarza też. Jednak w przychodni zdrowia „przywiązania” Anny do jej psa nie rozumieli i odprawili chorą do domu. Zdenerwowana poprosiła o interwencję Rzecznika Praw Pacjenta.
Minister Krystyna Barbara Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta, i pracownicy jej Biura zdenerwowali się równie mocno, jak Anna. Uznali, że odmowa przyjęcia pacjenta na wizytę lekarską ze względu na obecność psa przewodnika jest niedopuszczalna, zwłaszcza w placówce medycznej. Biuro Rzecznika wystąpiło do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej o wykładnię przepisów, które tę kwestię regulują. Przypomnijmy, że chodzi o Ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.
Szef resortu pracy potwierdził, że słuszna jest irytacja Rzecznika na przychodnię, która psa przewodnika wpuścić nie chciała. Odpowiedź była jasna – wszelkie działania utrudniające osobom z niepełnosprawnością wstęp do obiektów leczniczych są niezgodne z prawem. Sprawę Anny przekazano do Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Na stronie internetowej Rzecznika Praw Pacjenta opublikowano natomiast informację o przepisach umożliwiających obecność psów asystujących w miejscach użyteczności publicznej. Rzecznik Praw Pacjenta przypomniała o tym także wszystkim marszałkom i wojewodom.

Brak toalet i niedostępny fotel

Od stycznia 2014 r. do połowy czerwca 2015 r. do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło 80 skarg na problemy z dostępem osób z niepełnosprawnością do świadczeń zdrowotnych. Wnioskodawcami były głównie same osoby z niepełnosprawnością, których sprawy dotyczyły lub bliscy działający w ich imieniu. Tylko dwie z tych 80 spraw zgłosiły: organizacja pozarządowa i zespół szkół specjalnych.
Rzecznikowi Praw Pacjenta osoby z niepełnosprawnością skarżyły się głównie na bariery architektoniczne, utrudniające im korzystanie z placówek leczniczych – m.in. na brak podjazdów dla wózków inwalidzkich do budynków, niedziałające windy, brak lub nieczynne toalety. Ale też skarżący zwracali uwagę Rzecznika na fakt, że niektóre placówki zakazują wjazdu na swój teren pojazdom prywatnym, co utrudnia osobom z niepełnosprawnością ruchową dostanie się np. do izby przyjęć, szpitalnego oddziału ratunkowego lub poradni przyszpitalnej na wizytę do specjalisty.
Osoby z niepełnosprawnością zgłaszały także problemy z niedostosowaniem sprzętu medycznego w placówkach opieki zdrowotnej, w tym łóżek szpitalnych oraz foteli w gabinetach stomatologicznych i ginekologicznych. Wśród spraw przedstawionych Rzecznikowi były też i takie, jak odmowa przyjścia lekarza na wizytę domową lub wykonania niektórych badań specjalistycznych, a także utrudnienia w dostępie do, tak ważnych dla osób z niepełnosprawnością, usług rehabilitacyjnych i leczenia uzdrowiskowego.

Interwencje na dole i górze

Skargi złożone do Rzecznika wskazują również, że są jeszcze w Polsce placówki medyczne, w których komunikacja za pomocą telefonu albo nie jest uznawana, albo jest mocno ograniczana. Telefonicznie na wizytę do lekarza umówić się nie można. Telefonicznie skontaktować się z lekarzem lub pielęgniarką nie sposób. Zwykłej, ludzkiej pomocy ze strony personelu medycznego, np. podczas wykonywania badań lub przemieszczenia się między salą chorych a gabinetem diagnostycznym, osoba z niepełnosprawnością też nie otrzyma.
- Chciałabym wskazać, że niektóre z problemów osób niepełnosprawnych, związanych z dostępem do świadczeń zdrowotnych, nie wynikają z obowiązujących przepisów, a jedynie stosowania ich przez podmioty lecznicze lub podejścia personelu medycznego do pacjenta – mówi minister Krystyna Barbara Kozłowska. – Dlatego w przypadku otrzymania informacji o problemach osób niepełnosprawnych podejmuję liczne interwencje bezpośrednio w placówkach.
Jeśli trzeba, Rzecznik alarmuje także „górę” – Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia. Efektem jednego z takich alertów była weryfikacja przez NFZ procedur konkursów ofert pod kątem udzielania przez daną placówkę świadczeń zdrowotnych właśnie dla osób z niepełnosprawnością.
Niestety, nie wszystkie sprawy udaje się załatwić. Dlaczego? Bo skarga przyszła do Rzecznika Praw Pacjenta zbyt późno i nie mógł już podjąć kroków prawnych. Bo pomyślne rozpatrzenie skargi nie zależało od Rzecznika, ale od innych instytucji i urzędów, na które Rzecznik nie ma wpływu. Bo analiza sprawy była bezlitosna – system prawny nie był w stanie zadośćuczynić wyrządzonej nam krzywdzie.
Mimo ryzyka porażki, warto jednak korzystać z prawa do złożenia skargi u Rzecznika Praw Pacjenta. To jedna z dróg, by zmienić coś na lepsze. Jak to zrobić? Szczegóły znaleźć można na stronie internetowej Rzecznika Praw Pacjenta:
http://www.bpp.gov.pl/

*Imię zostało zmienione

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Paradoksy prawa
PostNapisane: Pt lip 10, 2015 09:44 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Paradoksy prawa: zwolnienie z dostosowań na kolei - zgodne z konstytucją
Źródło: www.niepelnosprawni.pl07.07.2015
Autor: PAP

Bezterminowe zwolnienie przedsiębiorstw kolejowych i zarządców stacji z dostosowania do potrzeb osób z niepełnosprawnościami stacji i peronów kolejowych oraz taboru kolejowego nie jest sprzeczne z konstytucją - orzekł Trybunał Konstytucyjny.
TK rozpoznawał we wtorek wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie zgodności z konstytucją ustawy o transporcie kolejowym w zakresie, w jakim bezterminowo wyłącza stosowanie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE z października 2007 r. dotyczącego praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym.
Trybunał orzekł, że art. 3a ustawy z 28 marca 2003 r. o transporcie miejskim, podmiejskim i regionalnym transporcie kolejowym w zakresie, w jakim bezterminowo zwalnia ze stosowania art. 21 ust. 1 unijnego rozporządzenia, jest zgodny z Konstytucją RP.
Art. 21 ust. 1 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady stanowi, że przedsiębiorstwo kolejowe i zarządca stacji zapewniają osobom o ograniczonej sprawności ruchowej dostępność stacji, peronów, taboru kolejowego i innych pomieszczeń.

Zwolnienie z obowiązku?

Sędzia sprawozdawca TK Maria Gintowt-Jankowicz wskazała, odczytując wyrok, że w preambule do unijnego rozporządzenia pojawia się możliwość czasowego zwolnienia z dostosowania infrastruktury kolejowej.
- Jednakże wzmianka ta nie jest powtórzona w zasadniczej części rozporządzenia. Możliwość ustanowienia zwolnień dotyczycących lokalnych połączeń kolejowych potwierdza praktyka stosowania przepisów unijnych przez inne państwa członkowskie i nie budzi sprzeciwu KE - powiedziała sędzia Gintowt-Jankowicz.
Dodała, że mimo to państwo nie powinno rezygnować z nakładania na przedsiębiorstwa kolejowe i zarządców stacji obowiązków związanych z dostosowaniem infrastruktury kolejowej dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami i osób o ograniczonej sprawności ruchowej.
Kwestionowany przepis ustawy o transporcie kolejowym wprowadza – jak podkreślił RPO - bezterminowe zwolnienie z obowiązku ciążącego na przedsiębiorstwie kolejowym i zarządcy stacji, co zdaniem RPO jest niezgodne z konstytucją.
- Nie określając horyzontu czasowego, w którym stacje, perony i tabor kolejowy powinny stać się dostępne dla osób niepełnosprawnych, ustawodawca w tym segmencie rynku kolejowego zwolnił się w rzeczywistości z obowiązku prowadzenia działań mających na celu pomoc osobom niepełnosprawnym w komunikacji społecznej - wskazał w swoim wniosku RPO.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt lip 10, 2015 10:06 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 00:42
Posty: 2829
Źródło: www.wyborcza.pl 07.07.2015
Ewa Siedlecka

Polskie koleje miejskie, podmiejskie i regionalne nie muszą na razie dostosowywać swojej infrastruktury do potrzeb osób niepełnosprawnych, bo ani przedsiębiorstw, ani państwa na to nie stać.
W środę RPO przegrał przed Trybunałem Konstytucyjnym. Rzecznik zaskarżył to, że ustawa o transporcie kolejowym (art. 3a) bezterminowo wyłączyła wobec kolei miejskich, podmiejskich i regionalnych obowiązek dostosowania się do przepisu unijnego rozporządzenia z 2007 r. o prawach i obowiązkach pasażerów w ruchu kolejowym. Przepis nakazuje dostosowanie infrastruktury kolejowej - w tym dworców, przejść, peronów i pociągów, do potrzeb osób niepełnosprawnych. Polskie prawo gwarantuje więc osobom niepełnosprawnym jedynie to, że na stacjach, gdzie jest zatrudniony personel, mają prawo do pomocy przy wsiadaniu i wysiadaniu z pociągu i przy przemieszczaniu się do pociągu przesiadkowego. Ale muszą o tym poinformować personel z odpowiednim wyprzedzeniem. Ze skarg napływających do rzecznika wynika, że większość infrastruktury kolejowej nie jest dostosowana, a osoby niepełnosprawne muszą być wnoszone czy wciągane do pociągów, na kładki dla pieszych i perony.
Zdaniem RPO bezterminowe odroczenie obowiązku dostosowania infrastruktury kolejowej narusza art. 69 konstytucji, który nakazuje władzom udzielanie osobom niepełnosprawnym pomocy w "komunikacji społecznej". I art. 2, czyli obowiązek przestrzegania zasad sprawiedliwości społecznej, a także ONZ-owską "Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych", której art. 9 nakazuje umożliwić osobom niepełnosprawnym niezależność i pełny udział we wszystkich sferach życia.
Witold Pahl (PO), który w imieniu Sejmu argumentował, że naruszenia konstytucji nie ma, tłumaczył, że ani państwa, ani firm przewozowych nie stać na pełne dostosowanie infrastruktury dla osób niepełnosprawnych, a unijne rozporządzenie pozwala państwom na zawieszenie wykonania wynikających z niego obowiązków. Obowiązków, jak podkreślił, bardzo wyśrubowanych, po przewidują np. wyrównanie wszelkich różnic poziomów podłoża. Według niego Polska na dostosowanie potrzebuje 20-40 lat. Podobnie argumentował przedstawiciel prokuratora generalnego.
Trybunał podzielił ten pogląd. Uzasadniając wyrok, sędzia Maria Gintowt-Jankowicz podkreśliła, że art. 69 konstytucji nie daje osobom niepełnosprawnym konkretnych praw, lecz jedynie wskazuje kierunek działań państwa: ułatwiania im normalnego funkcjonowania. Przyznała - co podkreślał RPO - że możliwość swobodnego przemieszczania się, także koleją, jest ściśle związana z poszanowaniem godności. Dlatego władze powinny nakładać na operatorów kolejowych konkretne obowiązki. I nałożyły. Jak choćby ten, że nowo budowana i remontowana infrastruktura ma być dostosowywana do standardów unijnych. Trybunał uznał, że żądanie RPO szybkiego i pełnego dostosowania do unijnych norm nie jest zgodne z art. 69 konstytucji, bo on daje władzy swobodę wyboru środków, jakimi realizuje politykę ułatwiania życia osobom niepełnosprawnym. I podkreślił, że władza działa zgodnie z tym artykułem, bo w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych budowli kolejowych nakazała dostosować je do unijnych norm w ciągu... 25 lat. Podobnie w prawie o transporcie kolejowym, publicznym transporcie drogowym i prawie przewozowym.
Bezterminowe zawieszenie wprowadzania unijnych norm nie narusza też zasad sprawiedliwości społecznej, bo owe normy dostosowane są do możliwości państw bogatszych od Polski. I nie tylko Polska skorzystała z możliwości niewykonania tych norm.
- Ich wprowadzenie w Polsce mogłoby prowadzić do upadku operatorów kolejowych, likwidacji wielu stacji i przerzuciłoby koszty na klientów - mówiła sędzia Gintowt-Jankowicz. Uznała też, że osoby niepełnosprawne mają dziś dostęp do usług kolejowych "na zasadach zbliżonych lub alternatywnych" do tego, z czego mogą korzystać inni pasażerowie.
Trybunał umorzył skargę RPO w części dotyczącej konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, uznając, że uzasadnienie nie spełnia wymogów stawianych skardze.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lip 10, 2015 10:06 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 888 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18  Następna strona

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL