Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:44

Strefa czasowa: UTC




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz wrz 01, 2016 07:18 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Edyta Miszczuk



O Kindze Dębskiej i ją samą po raz pierwszy usłyszałam w radiowej audycji o wdzięcznej i wiele mówiącej nazwie „Fajny film”. Z reżyserką rozmawiał Ryszard Jaźwiński – dziennikarz, miłośnik i znawca kina. Było to na początku października 2015 roku, tuż po Festiwalu Filmowym w Gdyni, gdzie najnowszy film Kingi Dębskiej „Moje córki krowy” zdobył trzy nagrody: publiczności, dziennikarzy oraz sieci kin studyjnych i lokalnych. Oficjalną dystrybucję filmu do kin w Polsce zapowiedziano na styczeń 2016 roku. Do tego czasu całkiem sporo wiedziałam już o filmie i jego pomysłodawczyni. O książce, którą reżyserka napisała zaraz po nakręceniu filmu, też już wiedziałam. Rzecz jasna, nie omieszkałam jej nabyć i przeczytać. Do pełni szczęścia brakowało mi już tylko samego filmu, najlepiej w wersji z audiodeskrypcją. Nie ukrywam, że trochę się zafiksowałam na punkcie pani Dębskiej i jej filmowych krów. Jednak śmiałości, żeby zamarzyć o spotkaniu z panią reżyser, jakoś nie miałam. Nie szkodzi – marzenie, i to w wersji prawie spełnionej, samo do mnie przyszło!

Zaczęło się całkiem zwyczajnie, bo od maila z informacją o rekrutacji uczestników wyjazdu do Łagowa na 45. Lubuskie Lato Filmowe (LLF). Wiadomość adresowana była do członków Internetowego Klubu Filmowego Osób Niewidomych „Pociąg” (IKFON), obecnie liczącego 541 niewidomych i słabowidzących miłośników X Muzy. Ani sekundy nie wahałam się z podjęciem decyzji. Po pierwsze, nigdy nie byłam na ogólnodostępnym festiwalu filmowym, a ten w Łagowie jest szczególny, bo najstarszy w Polsce. Po drugie, moja rzadko zawodna intuicja podpowiadała, że wreszcie dane mi będzie obejrzeć „Moje córki krowy”. Tak więc odpowiedziałam mailem na mail i znalazłam się na 43-osobowej liście uczestników Lubuskiego Lata Filmowego Łagów 2016 – uczestników wyjątkowych, bo spod znaku białej laski! Organizatorem wyprawy – jak nietrudno się domyślić – było Stowarzyszenie „De Facto”, któremu od lat niezmiennie szefują Renata Nych i Jerzy Myszak.

Tegoroczny, jubileuszowy festiwal w Łagowie trwał od 26 czerwca do 2 lipca. My wpadliśmy tylko na kilka dni: zjechaliśmy się 26 czerwca w niedzielę przed obiadem, a rozjechaliśmy – 28 czerwca we wtorek po obiedzie. Zakwaterowano nas w Międzynarodowym Centrum Spotkań „Zameczek”. Nazwa bardziej nawiązuje do kształtu budynku niż do jego historycznej tradycji, a i sam ośrodek przysposobiono raczej pod niezbyt wyszukane potrzeby grup kolonijnych. Najważniejsze jednak, że były łóżka i czysta pościel, w kranach bieżąca i non stop ciepła woda, a posiłki smaczne i urozmaicone. No i właściciele bardzo dla nas mili i bardzo nam życzliwi. Czegóż chcieć więcej?

Pomiędzy niewidomymi uczestnikami festiwalu zgrabnie pląsali wolontariusze: pomagali w bezpiecznym dotarciu na miejsce zakwaterowania, a potem w poruszaniu się po Łagowie, który kusił nie tylko ofertą stricte festiwalową, ale także turystyczną, gastronomiczną i rekreacyjną. Bo Łagów to przede wszystkim niewielka, urocza miejscowość z dwoma jeziorami, mnóstwem zielonej, zalesionej przestrzeni oraz zamkiem, którego budowę w XIV w. rozpoczęli joannici. Grzechem byłoby z tego dobrodziejstwa nie skorzystać. Zresztą życie festiwalowe zaczynało się w godzinach popołudniowych, a kończyło w późnych godzinach nocnych – przedpołudnie było do indywidualnego zagospodarowania. Jedni decydowali się na rowery wodne, a drudzy na niezobowiązującą przechadzkę po Łagowie, połączoną z degustacją lodów, gofrów i innych wakacyjnych delicji. Nawet pogoda była po naszej stronie!

Według planu do obejrzenia mieliśmy cztery filmy z wcześniej przygotowaną, a następnie na żywo czytaną audiodeskrypcją. Sprzęt – nadajnik i odbiornik ze słuchawką dla każdego uczestnika – organizatorzy tej niezwykłej wyprawy przytargali ze sobą aż z Płocka. Z Płocka przybyli też aktorzy tamtejszego teatru, Sylwia Krawiec i Mariusz Pogonowski, którzy udzielali się jako lektorzy – Mariusz czytał tekst audiodeskrypcji, a Sylwia przetłumaczone na język polski dialogi. Jako debiutująca lektorka udzielała się także Jagoda Grudzień – jedna z wolontariuszek i współredaktorka magazynu IOON. Od razu też dodam, że jako członkowie klubu filmowego wszyscy byliśmy akredytowanymi gośćmi i otrzymaliśmy imienne plakietki, upoważniające nas do uczestnictwa w dowolnie wybranych projekcjach filmowych oraz innych festiwalowych wydarzeniach. Plan zakładał także dwa spotkania z twórcami filmów oraz koncert i oficjalne rozpoczęcie LLF Łagów 2016! Poza tym niespodzianki czyhały na nas niemal na każdym kroku, za każdym zaułkiem i na każdej wysokości.

Już pierwszego wieczoru, w drodze do festiwalowego ośrodka, napatoczyliśmy się na Andrzeja Seweryna – wybitnego aktora i reżysera filmowego i teatralnego. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że to Andrzej Seweryn pierwszy nas wypatrzył, pierwszy się do nas uśmiechnął i pierwszy nas pozdrowił – krótko mówiąc, poznał nas! Myślę, że się naszą obecnością na LLF 2016 bardzo ucieszył. A skąd pan Seweryn nas zna? No przecież, że z Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych w Płocku, którego nie raz i nie dwa był gościem! A co Andrzej Seweryn robił w Łagowie? Ano był w pracy – tym razem jako przewodniczący jury konkursowego. W tym roku w konkursie głównym o Złote Grono walczyło 16 filmów fabularnych z Europy Środkowej i Wschodniej. Jednym z nich był film Kingi Dębskiej „Moje córki krowy”…

Dla nas 45. LLF zaczął się w niedzielę wieczorną projekcją czeskiego filmu „Opieka domowa” w reżyserii Slávka Horáka. Ten film to przypomnienie (a może i napomnienie), że ani my sami, ani nasi bliscy nie jesteśmy nieśmiertelni, nie warto więc zwlekać z byciem dla siebie miłym, czułym i troskliwym, a tym bardziej przedkładać cudzego zdrowia nad swoje. Główna bohaterka, pielęgniarka Vlada, opiekuje się chorymi w ich domach. Robi to z pasją i poświęceniem. Jest też żoną lekko gburowatego męża. Jako ofiara wypadku trafia do szpitala, gdzie diagnozują u niej raka trzustki. Teraz to ona będzie potrzebować pomocy. Szuka jej przede wszystkim w niekonwencjonalnych terapiach, nie rezygnuje jednak z alkoholu – ani też z pracy. Chyba nie chce przyjąć do wiadomości, że raka trzustki nie da się wyleczyć. Potrzebuje za to odrobiny mężowskiej czułości… Po filmie odbyło się zaplanowane spotkanie z Aleną Mihulovą – odtwórczynią głównej roli, panem reżyserem oraz jego rodzicami. Rodzice Slávka Horáka do Łagowa przybyli z co najmniej dwóch powodów: mieszkali i pracowali w tej miejscowości przez wiele lat (mały Slávek razem z nimi), a poza tym niejako byli pierwowzorami pary głównych bohaterów. Spotkaniu towarzyszył czeski humor i czeska śliwowica. Procentowy napitek przeznaczony był dla tych, którzy mieli do reżysera jakieś pytanie i odważyli się je zadać przy wypełnionej po brzegi widowni. Chętnych nie brakowało… Następnego dnia Slávka Horáka z rodzicami spotkaliśmy na samej górze baszty, na którą wdrapaliśmy się małą grupką, pokonując mnóstwo najprawdopodobniej zabytkowych stopni, uwięzionych wewnątrz wąskiej i krętej klatki schodowej. Baszta jest częścią zamku joannitów i zarazem doskonałym punktem obserwacyjnym. I znowu to pan reżyser pierwszy nas zauważył i nawet cyknął nam pamiątkową fotkę.

Z przytulnej sali kinowej przenieśliśmy się do łagowskiego amfiteatru, gdzie dachem było nam niebo i gdzie odbyło się oficjalne rozpoczęcie festiwalu. Słowa powitania wygłosił wieloletni dyrektor LLF, Andrzej Kawala – od tego roku również honorowy obywatel gminy Łagów. Następnie za sprawą Cygańskiego Teatru Muzycznego „Terno” nieco zboczyliśmy z filmowego kursu, by poszybować w stronę niezwykle energetycznego show w wykonaniu profesjonalnych instrumentalistów, tancerzy i pieśniarzy z cygańskim rodowodem. Wykonywane przez nich utwory można określić jako cygański folklor w nowoczesnych aranżacjach. Założycielem i dyrektorem artystycznym zespołu jest Edward Dębicki (rocznik 1935) – czynny zawodowo wirtuoz akordeonu, kompozytor, twórca widowisk muzycznych, autor kilku książek i kilku tomików poezji. W 2012 r. odznaczony został złotym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”! Dorastał w tym samym taborze, z którego wywodzi się znana cygańska poetka Bronisława Wajs alias Papusza – jako dziesięciolatek grał w zespole razem z jej mężem i bratem. Kurczę, pasowałoby po występie grupy Terno obejrzeć film „Papusza” w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego! Niestety, film ten w Łagowie gościł dwa lata wcześniej i wyjechał stamtąd ze Złotym Gronem. Srebrne Grono otrzymała wtedy „Ida” Pawła Pawlikowskiego, a Brązowe Grono – „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy. Wszystkie trzy filmy są dobrze znane członkom IKFON-u oraz bywalcom Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych w Płocku.

Nad naszymi głowami coraz więcej gwiazd, a my nadal w amfiteatrze. Po kilkukrotnie bisowanym występie teatru Terno na scenę ponownie wyszedł Andrzej Kawala, by z imienia i nazwiska przedstawić członków festiwalowego jury. Podczas LLF-u filmy konkurują ze sobą w trzech kategoriach: film fabularny, dokumentalny oraz krótkometrażowy.

Ostatnim wydarzeniem tego dnia była nocna projekcja węgierskiego filmu „Syn Szawła” w reżyserii László Nemesa. Nie był to film z gatunku łatwych i przyjemnych. Tytułowy Szaweł – jako członek Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau – obsesyjnie usiłuje zorganizować pochówek żydowskiemu chłopcu. Zrobi wszystko, byleby ciało chłopca nie trafiło do pieca… Po co to robi? Dlaczego aż tak bardzo się w to angażuje? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Film jest tegorocznym zdobywcą Oscara, dwóch Złotych Globów i wielu innych liczących się w świecie kina nagród. Mocny film oglądany w trudnych warunkach, bo i zimno, i twarde ławeczki, ale wytrwaliśmy do końca. Północ dawno już minęła, gdy zmęczeni, ale pełni pozytywnych wrażeń wróciliśmy do „Zameczku”…

Poniedziałek zaczęliśmy o godzinie dziesiątej od wspólnego śniadania. Wypoczęci, najedzeni i żądni nowych wrażeń parami i małymi grupkami wyruszyliśmy na podbój Łagowa, by wieczorem już całą grupą udać się do kina na projekcję filmu „Moje córki krowy”. No wreszcie!!! Publiczność nie zawiodła – nie było ani jednego wolnego miejsca. To kolejny festiwalowy film, którego fabuła odzwierciedla osobiste doświadczenie reżysera – w tym przypadku reżyserki. Marta i Kasia – niech będzie, że tytułowe bohaterki – są siostrami. Wydawałoby się, że jedyne, co je łączy, to bycie córkami tych samych rodziców. Ich wzajemne relacje obciążone są wlokącymi się od dzieciństwa pretensjami, żalami i innymi negatywnymi emocjami. Tymczasem oboje rodzice poważnie zachorowali – matka leży w szpitalu w śpiączce, u ojca wykryto glejaka. Siostry czują się w obowiązku opiekować rodzicami. Dla dobra sprawy muszą się ze sobą dogadywać… Gdyby film nosił tytuł „Moja siostra krowa”, też byłoby dobrze.

Kinga Dębska na spotkanie z festiwalową publicznością przybyła w towarzystwie producenta, Zbigniewa Domagalskiego. Oboje interesująco opowiadali o kulisach powstawania filmu, o perypetiach z tytułem, o obsadzie aktorskiej i w końcu nawet o nas, niewidomych, i naszym oglądaniu filmów. Ani się spostrzegliśmy, a spotkanie z panią reżyser przeniosło się poza teren sali kinowej. Kiedy się zorientowałam, że stoję na tym samym metrze kwadratowym co Kinga Dębska – odezwał się we mnie instynkt łowcy autografów. Podsunęłam się jeszcze bliżej, wyciągnęłam na powitanie dłoń, zagaiłam miłą pogawędkę, w ramach której pogratulowałam reżyserce świetnego, po wielokroć nagrodzonego filmu, podziękowałam za napisanie książki, pochwaliłam się, że mam urodziny i na ostatek poprosiłam o pozowanie do pamiątkowej fotki. Tych kilku minut sam na sam z Kingą Dębską nikt mi już nie zabierze. No i oryginalniejszego prezentu urodzinowego wymarzyć sobie chyba nie mogłam!

Przebogaty w atrakcje poniedziałek zakończyliśmy w amfiteatrze nocną projekcją filmu „Imigranci” w reżyserii Jacquesa Audiarda. Chyba nie przypadkiem film o takim tytule nakręcił Francuz i chyba nie przypadkiem teraz, kiedy Europę szturmują syryjscy uchodźcy. Dheepan, jego żona i córka swój ojczysty kraj, Sri Lankę, opuszczają z pomocą fikcyjnych dokumentów. Są też fikcyjną rodziną – w ten sposób łatwiej im będzie o pozwolenie na legalny pobyt w nowej ojczyźnie. Ale czy lepszej? U siebie Dheepan jako partyzant walczył w oddziale Tamilskich Tygrysów o prawa dyskryminowanej mniejszości. We Francji jako dozorca będzie walczył z osiedlowym gangiem narkotykowym. Dojdą mu problemy z niby-żoną i niby-córką, które chcą czegoś innego i najlepiej gdzie indziej. Historia Dheepana i jego rodziny kończy się w londyńskiej dzielnicy i z londyńską taksówką na pierwszym planie. Happy end? Chyba tak… Coś wyjątkowego w tym dwugodzinnym filmie musi jednak być, skoro w Cannes w 2015 roku uhonorowany został Złotą Palmą. Dowyjaśnię, że „Syn Szawła” i „Imigranci” to filmy pozakonkursowe, pokazywane w sekcji „Hity festiwali”.

Chlubną tradycją LLF-u są otwarte warsztaty krytyki filmowej. Nie omieszkaliśmy wziąć w nich udziału. Poświęciliśmy na nie poniedziałkowe i wtorkowe przedpołudnie. Prowadzącym był Andrzej Werner (rocznik 1940) – krytyk filmowy i literacki, historyk literatury i filmu, profesor doktor habilitowany nauk humanistycznych, wykładowca w Akademii Teatralnej, pracownik naukowy Instytutu Badań Literackich PAN, wieloletni przewodniczący Sekcji Piśmiennictwa Filmowego przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich, autor telewizyjnej Akademii Polskiego Filmu, członek Zarządu Polskiej Sekcji PEN-Clubu oraz autor i współautor kilku książek. Uff! Piękny dorobek naukowy, prawda? O tym, że Andrzej Werner jest wybitną personą – nie tylko w dziedzinie kinematografii – dowiedziałam się już w domu, wertując stronice Wikipedii. Na szczęście i pan Werner nie bardzo orientował się w temacie osób niewidomych, więc rachunki można uznać za wyrównane. Wydawał się trochę speszony widokiem tylu białych lasek i ciemnych okularów… Trzeba jednak przyznać, że ładnie – taktownie i w zgodzie z wykonywanym zawodem – wybrnął z kłopotliwej dla siebie sytuacji, bo już na wstępie nawiązał do filmu „Imagine” Andrzeja Jakimowskiego. Zajęcia z profesorem Wernerem odbywały się w warunkach kawiarnianych, a i sam prowadzący przybył na nie wystrojony w koszulkę polo, krótkie spodenki i sandały. Tematem warsztatów była krytyka filmowa: czym jest, komu i czemu służy lub służyć powinna, jaka była kiedyś, a jaka jest dziś. Te warsztaty to dla mnie zupełnie coś nowego. No owszem, zdarza mi się czytać teksty znanych krytyków filmowych, np. Tomasza Raczka, Tadeusza Sobolewskiego czy Bożeny Janickiej, ale nigdy nie zajmowałam się tym zagadnieniem od strony teoretycznej – stanowię jedynie ostatnie ogniwo. Jestem po prostu ciekawa, co mądrzejsi ode mnie mają do powiedzenia w sprawie jakiegoś filmu. Trzeba też było przestawić się z trybu odsłuchiwania krótkich wiadomości tekstowych na wielowątkową gawędę. Tych zajęć nie było we wcześniejszych planach – zdecydowaliśmy się na nie pod wpływem impulsu. Z jednej strony chcieliśmy doświadczyć jak najwięcej festiwalowego życia, z drugiej – jak najmocniej wgryźć się festiwalowej społeczności w pamięć. Udało się jedno i drugie!

Pobyt w Łagowie zakończyliśmy we wtorek 28 czerwca w zamkowej restauracji przy lampce wina, filiżance kawy i lodach, w miłej, biesiadnej atmosferze. Nie było nas już, gdy szacowne jury konkursowe w składzie Andrzej Seweryn, Jerzy Armata, Jan Jakub Kolski, Piotr Kotowski oraz Janusz Zaorski decydowało, komu i za co przyznać festiwalową nagrodę Złotego, Srebrnego i Brązowego Grona. Nie byłabym jednak sobą, gdybym sama z własnej inicjatywy tego nie sprawdziła. Po prawdzie chciałam się tylko upewnić, że pewien film został należycie nagrodzony. Dnia 2 lipca 2016 ogłoszono, że „Moje córki krowy” Kingi Dębskiej wyjadą z Łagowa z Brązowym Gronem! W uzasadnieniu napisano: „za znalezienie właściwego tonu dla przejmującej opowieści o wszystkim, co najważniejsze”. Brawo!

Nam chyba też należy się jakaś nagroda, np. Czekoladowego Grona, za dobre sprawowanie i sumienne wypełnianie obowiązków uczestnika 45. LLF Łagów 2016…

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz wrz 01, 2016 07:18 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL