Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Pt mar 29, 2024 13:44

Strefa czasowa: UTC




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn paź 02, 2017 21:31 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Amor vincit omnia. Bajka ku pokrzepieniu serc

Edyta Grabowska-Gwardiak



Za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za tym, czego w bajkach zwykle jest siedem, żyli sobie król i królowa. Byli, co oczywiste, piękni i bogaci. Władali dużym królestwem, kierowali się właściwymi zasadami, a poddani szanowali ich i kochali. Do pełni szczęścia brakowało tylko potomka. Czekali na niego, czekali, starali się, ale los jakoś im nie sprzyjał. Zasięgali rad magów, lekarzy, wróżek, mędrców i innych osób, które w takich sytuacjach mogą pomóc. Po kilku latach, ku ich wielkiej radości, doczekali się narodzin córki. Dziewczynka, jak nietrudno się domyślić, była urocza, grzeczna i piękna. Jednak nie o wszystko los zadbał, niestety…

Ludwika, bo takie imię otrzymała po prababci, mało uwagi poświęcała otoczeniu. Uśmiechała się dopiero na dźwięk głosu rodziców, a nie na ich widok, i nie wodziła za nimi oczami jak inne niemowlęta. Na zamku powoli domyślano się przyczyny, lecz na razie nie ośmielano się o tym mówić głośno.

– Nasza córka jest jakaś dziwna… – powiedział w końcu odważnie król.

– Tak, ona chyba nie widzi – odpowiedziała królowa.

Małżonkowie spojrzeli na siebie z miłością i odwagą w oczach pełnych łez.

– Jakoś sobie z tym poradzimy – szepnął król i pocałował czule małżonkę.

– I ja tak myślę!

Odtąd życie na dworze zmieniło nieco tor. Sprowadzono lekarzy z całego świata. Mała Ludwika została dokładnie obejrzana i zbadana. Znosiła to dzielnie, bo w końcu była królewną, a to zobowiązuje. Jednak żaden specjalista, co musimy wyznać ze smutkiem, nie obiecywał tego, że kiedykolwiek będzie widziała.

Mijały miesiące, lata, dziewczynka rosła i radziła sobie bez wzroku zupełnie nieźle. Zamek zmodernizowano tak, by na jej bezpieczeństwo czyhało jak najmniej pułapek. Nauczyła się sprawnie poruszać po rozlicznych komnatach i krętych korytarzach. Spacerowała po ogrodzie, trzymając się sznura, który pomysłowy ogrodnik rozwinął wzdłuż alejek. Była bardzo zdolna i miała znakomitą pamięć, więc nauka nie sprawiała jej żadnych trudności.

Niestety, były to czasy, w których nie wymyślono jeszcze pisma punktowego, białych, lekkich lasek, udźwiękowionych komputerów i mówiących sprzętów codziennego użytku. Życie Ludwiki nie było jednak nudne i smutne. Słuchała książek czytanych jej przez nianie, nauczycieli, rodziców i damy dworu. Miała nieprzeciętny słuch, dobrą orientację i kilka innych cech, które ułatwiały życie osobie niewidomej.

Nasza bohaterka wkroczyła nareszcie w wiek, w którym wysoko urodzone panny zazwyczaj zmieniają stan cywilny. Bądźmy szczerzy, rodzice Ludwiki wątpili w to, iż jakiś uroczy młodzian zechce się jej oświadczyć. Znali ją dobrze i wiedzieli, że jest mądra, zdolna, a na dodatek piękna, lecz nie byli pewni, czy takie zalety, poza urodą, zechce dostrzec ktoś inny. Nie szukali więc dla córki męża, nie wyprawiali turniejów, nie zapraszali kandydatów na wykwintne bale. Owszem, życie towarzyskie w zamku kwitło, ale nie prowadzono go z zamysłem wydania królewny za mąż.

Rodzice nie wzięli jednak pod uwagę tego, że los, który nie popisał się przy narodzinach Ludwiki i nie zadbał o jeden z jej zmysłów, tym razem postanowił się zrehabilitować. Pewnego bardzo deszczowego, zimnego dnia na zamkowym dziedzińcu zaturkotały koła i dało się słyszeć rżenie koni. Służba wybiegła na powitanie zbłąkanego wędrowca. Był to ktoś znaczący i ważny, bo jego pojazd nosił znamiona wielkiego bogactwa, a strudzone konie należały do najpiękniejszych, jakie w tej okolicy widziano.

Mężczyzna, który wysiadł z karety, miał cudzoziemski strój, ale odezwał się tutejszą mową. Poprosił o gościnę, więc szybko zaprowadzono go do króla i królowej.

– Jestem Rodryk, książę Brajlandii – przedstawił się z gracją. Uśmiechnął się przy tym tak rozbrajająco, że rezerwa gospodarzy natychmiast zniknęła.

– Bardzo nam miło, witamy w naszym zamku – odpowiedział król i uścisnął dłoń gościa. Nawet się przy tym nie zorientował, że królowi takie gesty nie uchodziły. W niespodziewanym gościu było coś tak ujmującego, że dworska etykieta, mówiąc kolokwialnie, poszła w kąt.

Rodryk opowiedział o tym, że zwiedza świat, a jego najbliższym celem jest sławna biblioteka w sąsiednim królestwie, do której nie dotarł, bo w ulewnym deszczu zgubił drogę.

– Biblioteka może poczekać, a książę niech zatrzyma się u nas na kilka dni. Nasz astronom przewiduje poprawę pogody dopiero za tydzień – powiedział król i nakazał służbie umieszczenie gościa w najlepszej komnacie.

– Dziękuję waszym królewskim mościom – odpowiedział Rodryk i uśmiechnął się z wdzięcznością.

W tym momencie wszyscy usłyszeli zbliżające się damskie głosy. Drzwi otworzyły się i do sali weszła Ludwika, prowadzona pod ramię przez jedną z dam dworu.

– Córko, mamy gościa – zwrócił się do niej król. – Poznaj księcia Rodryka.

– Witaj, książę! – rzekła wdzięcznym głosem królewna i wyciągnęła drobną dłoń.

Rodryk skłonił się dwornie, czego, rzecz oczywista, Ludwika nie dostrzegła, ujął podaną rękę i złożył na niej stosowny pocałunek. Zapatrzył się przy tym na Ludwikę tak bardzo, że dopiero ciche chrząknięcie damy dworu przywołało go do porządku.

Pora była późna, toteż gospodarze nie przedłużali rozmowy i poprosili gościa, by udał się na odpoczynek.

Rodryk spędził w przyjaznym zamku trudną noc. Rozmyślał o Ludwice, miał przed oczami jej cudną postać i słodki głos. Biedak przewracał się z boku na bok i usnął dopiero nad ranem. Nazajutrz pojawił się na śniadaniu ze śladami fatalnej nocy na twarzy, ale widok ślicznej Ludwiki natychmiast go rozbudził. Król i królowa zabawiali gościa rozmową, służba podawała smakowite dania, a Rodryk dyskretnie obserwował królewnę. Jadła z wdziękiem, ale ruchy miała jakieś ostrożne, delikatne. Służba usługiwała jej częściej niż jemu i królewskim rodzicom. Czasem, kiedy do niego mówiła, odnosił wrażenie, że spogląda nie wprost, że jej wzrok błądzi gdzieś obok. „Może jest nieśmiała?” – pomyślał.

Tymczasem śniadanie dobiegało końca, a król głowił się, jak tu poinformować gościa o tym, że córka postrzega świat inaczej niż wszyscy. Jakoś nie chciał robić tego wprost.

– Rodryku, czy poda mi pan ramię? – królewna wybawiła ojca z kłopotu, zadając pytanie. – Chcę pokazać panu pracownię naszego astronoma, a nie widzę i mogę potknąć się na bardzo wąskich schodach, które do niej prowadzą.

Ludwika uśmiechnęła się przy tych słowach tak promiennie, że Rodryk, znów zapatrzywszy się na jej wielką urodę, właściwie nie zrozumiał tego, co usłyszał.

– Ależ oczywiście, chętnie ją obejrzę i poznam astronoma. Dziękuję!

W tym momencie dotarły do niego wypowiedziane słowa i pojął przyczynę jej odmiennego sposobu zachowania przy stole. Ona nie była nieśmiała, ona była niewidoma… Kierując się intuicją, wziął królewnę delikatnie za rękę i wsunął sobie jej śliczną dłoń pod ramię.

– Najpierw w prawo i schodami w górę, a potem powiem, co dalej – oznajmiła Ludwika.

Król i królowa, lekko zdumieni, spoglądali za oddalającą się parą. Ona szła swobodnie, a on, wyprzedzając ją o pół kroku, sprawiał wrażenie, jakby prowadzał niewidomych od zawsze.

– Miły i przystojny – zauważyła królowa.

– W istocie, interesujący mężczyzna. I dobrze urodzony! – dodał małżonek.

– A ona nie widzi… – kontynuowała królowa.

– Moja droga, daj spokój, ma inne zalety. Wzrok to nie wszystko.

I tak sobie rozmawiali, snując marzenia o zamążpójściu ukochanej córki.

Królewna poznała Rodryka z astronomem, potem pokazała zasobną rodzinną bibliotekę i opowiedziała o tym, jak żyje się w świecie pozbawionym światła. Była przy tym zwyczajna, szczera, i książę poczuł, że nieodwracalnie skradła mu serce.

Tymczasem deszcz ustał, zza chmur wyjrzało słońce i gość postanowił opuścić po południu miłych gospodarzy. Został jeszcze na obiedzie, a potem pożegnał się i odjechał, by zrealizować zaplanowany cel podróży.

– Jaka szkoda – powiedział król, gdy za księciem zamknęły się podwoje zamku. – Dziwnie szybko go polubiłem…

Jednak tempo rosnących uczuć Rodryka znacznie przewyższało szybkość sympatii władcy. Już po tygodniu przysłał gońca z listem, w którym dziękował wylewnie za gościnę i pytał, czy w drodze powrotnej może znów zawitać na krótko do zamku. Odpisano natychmiast, zapraszając serdecznie. Rodryk zjawił się wkrótce.

– Królu, królowo – powiedział niemal natychmiast po powitaniu. – Kocham waszą córkę! Chcę prosić o jej rękę.

– Nooo… – zaczął król, ale nie wiedział, co mówić dalej.

Królowa milczała, zaskoczona rozwojem sytuacji. Wszak w tych czasach takie tempo w ujawnianiu uczuć było rzadkością. „Ależ go wzięło”, pomyślała zupełnie nie po królewsku.

Król odzyskał koncept i zaproponował, by zapytać Ludwikę o to, czy się zgadza, bo on byłby ogromnie szczęśliwy, gdyby Rodryk został jego zięciem.

W tym momencie, podobnie jak za pierwszym razem, otworzyły się drzwi i do komnaty weszła Ludwika wsparta na ramieniu tej samej damy dworu.

– Dzień dobry! – powiedziała wesoło. – Chyba mamy gościa, prawda?

– Witaj, pani, tak, to ja, Rodryk, ośmieliłem się znów przyjechać.

– Córko, nasz gość… – zaczął niepewnie król, ale Rodryk już klęczał przed wybranką.

– Pani, kocham cię i nie wyobrażam sobie, bym mógł spędzić resztę życia bez ciebie! Czy wyświadczysz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Wiem, że prawie się nie znamy, ale może to nie jest przeszkodą? Będę twoimi oczami, będę opowiadał ci świat i…

Książę powoli się rozkręcał i zanosiło się na to, że jego oświadczyny mogą trwać długo, ale przerwała je Ludwika.

– Zgadzam się – powiedziała spokojnie.

– Zgadzasz się?! – zawołał Rodryk uszczęśliwiony.

– Ona się zgadza! – powtórzył król.

Tak, w tradycyjnych bajkach wygląda to nieco inaczej, dostojniej i poważniej; w naszej zrywamy z tradycją i pozwalamy bohaterom na więcej luzu i swobody. Zatem radość zapanowała na zamku, zarządzono ucztę, później ustalono datę ślubu, a potem…

Wiadomo, co działo się potem. Szyto suknię, zapraszano gości z całego świata, pracowano nad menu, udekorowaniem zamku i innymi tego typu sprawami, bez których porządny ślub w żadnym królestwie odbyć się nie może.

Ludwika była szczęśliwa. Głos Rodryka od pierwszej chwili sprawił, że czuła się jakoś inaczej. Kiedy był blisko, miłe ciepło wypełniało jej serce. Było jej tylko trochę żal, że nigdy go nie zobaczy…

Nadszedł wreszcie dzień zaślubin. Młodzi zaprzysięgli sobie miłość i wzajemne oddanie. Gdy prawowity mąż złożył na ustach żony delikatny pocałunek, królewna zaczęła się jakoś dziwnie zachowywać. Wpatrywała się w jego twarz tak, jakby go widziała. Potem odrobinę nietaktownie rozejrzała się wokół, a wreszcie uważnie popatrzyła na trzymany w dłoni bukiet pąsowych róż. W wielkiej sali zapadła cisza, Rodryk wyglądał na bardzo zdumionego, a król nerwowo pocierał czoło. Tylko serce królowej przyspieszyło, bo ona, matka, już domyślała się przyczyny niezwykłej sytuacji. Nie zważając na etykietę, podeszła do Ludwiki i powiedziała:

– Tak się cieszę!

Królewna popatrzyła po raz pierwszy na matkę i uśmiech rozświetlił jej piękną twarz. Potem jeszcze raz przyjrzała się mężowi, spojrzała na ojca i na tłum gości.

– Ty widzisz, prawda? – wyszeptał Rodryk.

– Chyba tak…

– I co teraz? – zapytał.

– Teraz będziemy żyli długo i szczęśliwie – powiedziała radośnie.

Wzruszeni goście zawołali „hurra”, a wieść o odzyskaniu przez Ludwikę wzroku lotem błyskawicy dotarła do poddanych, bardzo kochających swoją skromną królewnę. Huczne wesele trwało tydzień, a przejęty astronom, który tak się kiedyś pomylił przy prognozie pogody, powtarzał po wielokroć „Amor vincit omnia”, „Amor vincit omnia”. Narrator niestety nie wie, czy wyczytał to z gwiazd, czy też z radości zapomniał ojczystego języka i przeszedł na łacinę. Wiadomo mu jednak, że miłość może zwyciężyć wszystko i potrafi czynić prawdziwe cuda…

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 02, 2017 21:31 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL