Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Pt kwi 19, 2024 07:00

Strefa czasowa: UTC




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn kwi 20, 2015 18:44 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Krystyna Sienkiewicz – dwa oblicza
Teresa Janakowska

Miewam czasem – jak wszyscy ludzie – gorsze dni. Zdarza się nagle coś takiego, co niespodziewanie rozbija mnie jak arbuza zrzuconego z wysokości. Wtedy chciałabym założyć pancerz, który uchroniłby mnie przed smutkiem i oblepiającą jak smoła złością. Wiem jedno: nie można siedzieć i płakać, bo przecież w każdym z nas drzemie potencjał. To, co mnie hamuje, to częste opłakiwanie utraconego. Mam niestety świadomość, że trzeba przejść wiele piekielnie trudnych etapów, by móc zaakceptować swoją niepełnosprawność. Niekiedy, pomimo ogromnej pracy i wielu starań, nie udaje się tego osiągnąć przez całe życie.
Każdy z nas jest inny i każdy z nas ma swoją własną historię związaną z utratą wzroku. Jedni tracą go stopniowo, inni zaś – gwałtownie i nieodwołalnie, bez nadziei na odzyskanie choćby poczucia światła. Gdy dopada mnie życiowa niemoc i wewnętrzny paraliż, to szukam czegoś, co doda mi sił i przekonania, że mimo mojej pozornej kruchości łatwo się nie poddam. Zazwyczaj szperam, poszukuję i znajduję historie osób, które na przekór niepełnosprawności wzrokowej udowadniają, że można odnosić zwycięstwo w zmaganiu się z własnymi słabościami oraz trudami życia.
Ostatnio przeczytałam książkę „Trzy portrety”. Składa się ona z trzech części, każdą z nich przygotowała inna autorka, ale łączy je wspólny problem: to historie życia kobiet z dysfunkcją wzroku. Wszystkie bohaterki obdarzone są dużym talentem, chociaż każda zajmuje się innym gatunkiem sztuki. Pomimo trudności potrafiły żyć aktywnie i sprawiać wiele radości swoim widzom, słuchaczom i czytelnikom. Własnym życiem udowodniły, że z dysfunkcją wzroku można żyć twórczo, pracować, czerpać z życia zadowolenie i satysfakcję. W książce pojawia się biografia poetki i pisarki Jadwigi Stańczakowej oraz sopranistki Jolanty Kaufman. Chciałabym jednak bliżej skupić się na bohaterce drugiej części, Krystynie Sienkiewicz, lubianej przez krytyków i widzów aktorce, otaczanej przez grono wielbicieli nie tylko ceniących jej artystyczne osiągnięcia, lecz także podziwiających ją za styl życia.
Pani Krystyna nie znosi określeń „gwiazda” ani „celebryta”, dlatego przedstawię ją tak, jak lubi – fragmentem tekstu napisanego dla niej przez Barbarę Wrzesińską: „Nazwisko ma po Henryku. Na imię pracuje sama od lat”.
Pani Krystyna od blisko trzydziestu lat zmaga się z chorobą oczu. Lekarze nie potrafili znaleźć przyczyny nagłej utraty wzroku, choć pomocy szukała u kilku wybitnych okulistów. Krwotoki podsiatkówkowe spowodowały, że nie widzi centralnie, w obu oczach ma blizny – coś w rodzaju centralnego mroczka. Straciła 85% wzroku. Podkreśla, że rola pacjenta to najtrudniejsza rola w jej życiu. Dobrze pamięta mozolną i wyniszczającą walkę o przywrócenie wzroku. Doskonale ją rozumiem, gdyż mnie także rola pacjenta niezbyt przypadła do gustu. Mam za sobą kilka trudnych operacji i długich pobytów w szpitalach, które powodowały, że zwijałam się w sobie jak odczuwająca zagrożenie gąsienica. Nagle karlałam – nie dlatego, że ktoś odjął mi kilka centymetrów, ale dlatego, że zabrał mi poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości oraz odarł z nadziei, że może być lepiej.
Mimo choroby znana aktorka nie przerwała pracy zawodowej. Nadal pracuje w teatrze, także ze względów finansowych. Przez pewien okres nie miała pieniędzy, mało pracowała, a leczenie było bardzo kosztowne. Zdziwienie budzi to, jak pani Krystyna funkcjonuje, jak często podróżuje. W książce „Trzy portrety” wspomina, że przeżyła już wiele niemiłych, stresujących i niezręcznych sytuacji. Podczas występów na scenie musi mieć dobre, ale nie oślepiające oświetlenie, gdyż w mroku traci orientację. W teatrze na próbach czytanych czyta za nią reżyser lub koleżanka aktorka, później natomiast pani Krystyna uczy się swojej roli błyskawicznie na pamięć.
Z bólem przyznaje, że częściowa utrata wzroku zawęziła grono jej przyjaciół. Zanim jeszcze podźwignęła się fizycznie i psychicznie z nieszczęścia, wyjechała z występami do USA. Wypisała się na własne życzenie ze szpitala, aby nie zawieść przyjaciół i mimo że była chora i osłabiona – nie odwołała występów. W tym czasie ogromne oparcie dawała jej Elżbieta Zającówna. Zawsze też mogła liczyć na wsparcie Bożeny Dykiel, Ewy Śnieżanki, Krzysztofa Jaroszyńskiego i Jana Pietrzaka.
Pani Krystyna ma sporą odporność psychiczną, wiele przeszła w życiu. To ono ją utwardziło. Jej rodzice zostali zamordowani przez Niemców i sieroctwo do tej pory wywołuje w niej smutek. Najbliższa żyjąca rodzina pani Krystyny to bratanek Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar. Po zakończeniu II wojny światowej Krystynę i jej brata Ryszarda odnalazła ciotka. Aktorka podkreśla, że zbyt wcześnie zmuszona była radzić sobie samodzielnie, dlatego później stawiała przed sobą zbyt trudne do osiągnięcia cele, co często powodowało rozczarowania i niepotrzebne dramaty.
Od najmłodszych lat pani Krystyna była bardzo uzdolniona, pisała i czytała już w wieku czterech lat. Nie szła jej jedynie matematyka. Jako szesnastolatka rozpoczęła studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i skończyła z wyróżnieniem grafikę. Na scenie zadebiutowała dzięki zbiegowi okoliczności, jeszcze jako studentka zastąpiła chorą koleżankę w Studenckim Teatrze Satyryków (STS) i przepadła – scena całkowicie ją uwiodła.
Wprawdzie niepełnosprawność wzrokowa pozbawiła artystkę wielu umiejętności, ale przeżywa ona swoje życie równie intensywnie co kiedyś, gdy miała sokoli wzrok. Jak sama mówi – znalazła sobie surogatki pasji, swoiste „zamiast”. Nie może już czytać, szydełkować ani haftować. Nie maluje już jak niegdyś portretów, pejzaży, ale odwzorowuje anioły, pierroty i zwierzęta. Zajęcia plastyczne pochłaniają ją, gdy musi rozwiązać jakiś problem, gdy życie zbyt ją przeraża lub gdy chce przekazać obraz na jakiś szczytny cel. Zdarzają się czasem takie dni, w których lepiej widzi. Wtedy poprawia swoje dzieła. Ma bardzo duży ubytek centralnego pola widzenia, dlatego na jej obrazach są liczne wolne miejsca – szczegóły znajdują się tylko na obrzeżach.
Pani Krystyna napisała kilka książek, choć przyznaje, że pisze tylko wtedy, gdy odczuwa taką potrzebę. Nie jest dla niej ważne, czy książki trafią do szuflady, czy do księgarni, ale to, by bardziej poznawać siebie poprzez pisanie.
Swoim życiem artystka udowadnia, że pomimo sporej utraty wzroku można walczyć o prawo do samospełnienia. Szczęście w życiu wcale nie musi być mniejsze, nie trzeba z niego rezygnować, bo oparcia i siły można poszukiwać w samym sobie. W książce „Trzy portrety” pani Krystyna przekonuje, że trzeba rozdzielić realne od niemożliwego do pokonania i całą energię kierować ku temu, co dostępne, zamiast opłakiwać to, co stracone.
Borykając się z dużym ubytkiem wzroku, pani Krystyna zmieniła swoją filozofię życiową. Dąży teraz do wykorzystania swoich możliwości i zdolności w jak największym stopniu. Poświęca się pasjom, z których uczyniła zawód – nie zniknęła z polskiej sceny, filmu i telewizji, nie pozwoliła, by słabowzroczność wykluczyła ją z aktorstwa. Ciągle podejmuje artystyczne wyzwania.
Pani Krystyna była gościem III Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych w Płocku. Przyjechała z koncertem pt. „Śmiechoterapia”, akompaniował jej Bronisław Kornaus. To spotkanie było niczym przesłodki miód na dusze uczestników festiwalu, którzy tańczyli, śpiewali i śmiali się do łez. Podczas koncertu nie mogłam przestać szeroko się uśmiechać ani wesoło poklaskiwać. Chyba nikt z publiczności nie miał wątpliwości, że artystka kocha ten żywy kontakt. To miłość odwzajemniona – widzowie również ją ubóstwiają.
Pani Krystyna nazywa siebie „doktorkiem” i uważa, że leczy śmiechem. Osoba towarzysząca jej podczas pobytu w Płocku opowiadała, że bardzo profesjonalnie podchodzi do występów na scenie. Na próbie omawia każdy szczegół koncertu. Wszystkie teksty zna na pamięć, jest doskonale przygotowana. O wizerunek i stroje troszczy się sama. Własnoręcznie robi też makijaż sceniczny. Bardzo dba o swoich współpracowników, widać, że panują między nimi dobre relacje – pani Krystyna jest niezwykle skromna i docenia pracę każdego człowieka. W hotelu martwiła się na przykład, aby nie zniszczyć pracy pań sprzątających. Za koncert nie wzięła honorarium. Poprosiła także o wszystkie filmy z audiodeskrypcją, gdyż dowiedziała się, że Stowarzyszenie „De Facto” prowadzi Internetowy Klub Filmowy dla Osób Niewidomych.
Gdy popatrzymy na tę kobietę, widzimy jakby dwie Krysie – z jednej strony spełnioną artystkę, która aktorstwo kocha niezmiennie, a na scenie tryska niesamowitą energią, z drugiej – doświadczoną życiem staruszkę. Pierwsza Krysia przyznaje, że potrafi wirować i brykać na scenie, zachowując się jak dziecko z ADHD, a swoją pracę na scenie podsumowuje: „Jest jak bigos, czym dłużej będzie się gotować i czym więcej będzie się go dosmaczać, tym będzie lepsze”. Jest osobą niezwykle towarzyską, z łatwością nawiązującą kontakt z publicznością i zjednującą sobie ludzi.
Druga Krysia to osoba od samego początku naznaczona piętnem śmierci i cierpienia, niechętnie opowiadająca o swoich problemach ze wzrokiem, schorowana. W walentynki obchodziła osiemdziesiąte urodziny, woli jednak wracać pamięcią do czasów, gdy była młoda i piękna, choć nie chce wspominać swoich nieudanych małżeństw. Nigdy nie podpisywała intercyzy, dlatego zawsze była przez swoich mężczyzn „obskubywana”. Przysposobiła dziewczynkę porzuconą przez matkę tuż po urodzeniu i wyszła drugi raz za mąż, by stworzyć jej normalny dom. Julka od samego początku była bardzo chorowita. Artystka ubolewa nad tym, że na skutek schizofrenii paranoidalnej córki ich relacje znacznie się ostudziły. Pani Krystyna wspiera ją finansowo, choć dziewczyna przez swoją chorobę traktuje matkę jak zagrożenie i wroga. Artystka jest jednak mimo to bardzo silna – nie poddała się nawet po przebytym udarze, gimnastykuje pamięć, ciało i psychikę, aby mieć powód do codziennego wstawania.
Aktorka ma także naturę samotnika. Ucieka, gdy potrzebuje kontaktu z naturą. Ubóstwia przyrodę, jej obrośnięty roślinami dworek pełen jest kotów i psów. Pani Krystyna pomaga chętnie chorym dzieciom i zwierzętom, gdyż uważa, że są całą urodą świata.
W księdze pamiątkowej festiwalu napisała: „Kocham Was!”. My także Panią kochamy miłością wielką! My, publiczność, chcielibyśmy przelać z powrotem energię, którą przekazuje nam Pani na scenie. Pani Krystyno – wspieramy Panią całym sercem!

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 20, 2015 18:44 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL