Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Pt kwi 26, 2024 23:58

Strefa czasowa: UTC




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt sie 01, 2014 20:48 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Problemy niewidomych i słabowidzących związane z aktywną formą spędzania czasu, sportem i hobby.

Stajesz się niewidomy i uświadamiasz sobie, że nigdy już wzrokowo nie przeczytasz ulubionej książki, samodzielnie nie staniesz na szczycie góry, nie popłyniesz łódką, by podziwiać w spokoju i w samotności wschód słońca, będziesz już zawsze zależny od innych. Pozostaje jedynie przystosowanie się do nowego życia, trudnego życia z ograniczeniami. Każde działanie od tej chwili budzi lęk, opór, ale też może stać się wyzwaniem. Jak wskrzesić w tej sytuacji pozytywne emocje i pogodę ducha, by nie zatruwać swoją frustracją innych? Ludzie nie lubią nieszczęść. Nawet, jeśli nie mają złych intencji, to przeważnie skupiają się na własnym życiu, własnej pracy i rodzinie. Nie mają czasu dla ociemniałego, zamkniętego w czterech ścianach, spragnionego towarzystwa i cierpiącego z nadmiaru wolnego czasu, który nie pozwala uwolnić się z dręczących, powracających myśli, że jesteś nikomu niepotrzebnym, bezradnym i odsuniętym na bok z obojętnością inwalidą. Potrzebujesz kogoś, kto zrozumie twoje potrzeby, pocieszy i otoczy troską. To nie fanaberie, lecz zwykła ludzka potrzeba szukania sensu życia od nowa. Czy dzięki zainteresowaniom, będziesz mógł poczuć radość pomimo otaczającej ciemności lub ciągle bardziej rozmywających się obrazów. A może dzięki nim nie zabijesz w sobie ciekawości świata, otwartości i wrażliwości na innego człowieka?

Co daje hobby?
Pierwszą korzyścią jest unikanie problemu ze stresem. Najlepiej, jeśli po prostu poświęcimy czas na robienie czegoś przyjemnego. To da nam najwięcej radości. Zostało to udowodnione naukowo. Ludzie, którzy przeznaczają swój czas na hobby, o wiele rzadziej mają problemy ze stresem. Wynika to stąd, że pochłonięci pasją nie rozpamiętują problemów, zapominają o stresie związanym z pracą i życiem prywatnym. Tacy ludzie żyją chwilą obecną. Zamiast nieustannie troskać się o rzeczy, które nie mają większego znaczenia, poświęcają swoją uwagę tym, które są budujące i przyjemne. Niewątpliwie wpływa to na lepsze samopoczucie oraz podejście do życia. Już sama świadomość, że w czymś jesteśmy dobrzy wpływa na nasze poczucie własnej wartości. Hobby to również pasja, a ta z kolei daje nam pełne zaangażowanie w to co robimy, popycha do dalszego rozwoju i daje poczucie spełnienia. Jest to bardzo ważny czynnik w dążeniu do samorealizacji. Poza tym daje nam doświadczenie, które nierzadko przekłada się na inne płaszczyzny naszego życia również zawodowe. Każdy dobiera sobie zainteresowania zgodne ze swoimi potrzebami oraz temperamentem. Jednemu potrzeba więcej ruchu i wrażeń, dlatego co weekend może uprawiać sporty ekstremalne, a drugiemu mniej, stąd zainteresują go bardziej zajęcia wyciszające i odprężające. Warto otworzyć się na nowe zainteresowania i inspiracje oraz zgłębiać je.
Zrobić coś dla siebie

Pracuję zawodowo, jestem matką i mam niewiele wolnego czasu, który mogę przeznaczyć na swoje przyjemności i zainteresowania. Staram się jednak tak gospodarować czasem, aby móc choć na moment zrelaksować się robiąc to, co lubię. Kuchnia to moje królestwo, więc poszukuję ciekawych, nowych przepisów, dekoracji potraw i stołu. Dbam również o to by dania były zdrowe. Jednym z moich zainteresowań jest hodowla roślin. Kocham się nimi zajmować, obserwować jak rosną i kwitną. Nie mam dużych możliwości, aby posiadać tyle kwiatów ile bym chciała, więc latem ukwiecam cały taras. To mój azyl, tam się wyciszam i uspokajam, pielęgnując różne odmiany roślin. Swoją pasją zaraziłam syna, to on przycina i podwiązuje róże na wysokościach. Widzi lepiej, więc chętnie mi pomaga, gdy mam problemy. Nie wszystko da się wyczuć pod opuszkami palców, czasami nie dostrzegę jakichś zmian chorobowych groźnych dla rośliny. Interesuję się florystyką. Lubię układać bukiety i kompozycje kwiatowe. Moim kolejnym zainteresowaniem jest psychologia, ludzkie relacje, osobowości. Interesuje mnie rozwój wewnętrzny, docieranie do prawdy, procesów, jakie nami rządzą. Lubię także odprężyć się przy dobrej muzyce i „przegryźć” to wszystko dobrą książką. Czytanie jest dla mnie niesamowitą odskocznią od pracy i codzienności. Czytanie wydaje się średnią rozrywką. Zdarza się, że czytam jedną pozycję, nawet kilka razy, raz za razem lub wracam do najciekawszych fragmentów. Jednak teraz to hobby nie jest tak bardzo popularne, niestety zresztą coraz mniej osób uważa to za przyjemność, najczęściej to jest po prostu czytanie, nic ciekawego, coś do czego zmusza się nastolatków, coś z czego przyjemność czerpią nasze babcie, ale my nie. Jednak wszystko zależy od podejścia, no i oczywiście od rodzaju literatury, jaką sobie wybierzemy, jeśli rzeczywiście jest to książka, która nas wciągnie, która nas zainteresuje, którą wręcz pożremy? I wtedy będziemy żałowali, że nie przeczytaliśmy czegoś tak cudownego, co tak pięknie wpływa na naszą wyobraźnię. Ostatnio zainteresowałam się reportażem. Na pierwszy ogień poszły publikacje genialnego Mariusza Szczygła i Hanny Krall. Obecnie czytam książki wielkiego mistrza w tym zawodzie Ryszarda Kapuścińskiego. To prawda, że telewizja zabija reportaż podróżniczy, ale jeśli tekst jest dziś na poziomie Kapuścińskiego, jeśli ma w sobie jakąś niezwykłą refleksję filozoficzną, psychologiczną, społeczną albo historyczną, to zachęcam do lektury, gdyż tu książka reportersko-podróżnicza z telewizją nie konkuruje. Autor z niezwykłą starannością dba o styl pisania. Uwodzi czytelnika prostymi, bezprzymiotnikowymi, a jednocześnie niebanalnymi, wyszukanymi sformułowaniami. Jego sposób pisania można określić, jako minimal art, czyli tendencję do ograniczania środków wyrazu. Dzięki minimum słów i obrazów autor chce powiedzieć jak najwięcej. Ten znawca i mistrz w swoim zawodzie, zawsze powtarzał, że aby pisać trzeba czytać. Książki towarzyszyły mu zawsze i wszędzie, zwłaszcza wtedy, gdy pisał. W swoje liczne podróże również je zabierał, potem zostawiał je u obcych ludzi z nadzieją, że kiedyś po nie wróci.
Ostatnim moim odkryciem, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, stało się pisanie. Zaczęło się od krótkich tekstów, potem spróbowałam dłuższych. Nawet nie wiem, kiedy zorientowałam się, że to lubię, że sprawia mi to przyjemność. Chciałabym pisać głębiej, ciekawiej, by nie zanudzić czytelnika. Najważniejsze jest dla mnie, by zainteresować odbiorcę. Gdy czuję, że mój tekst dostarcza emocji, gdy widzę, że ktoś się wzruszył, że pojawiły się łzy lub uśmiech to dla mnie największa i najlepsza ocena. W dzieciństwie miałam zdolności plastyczne, dziś moje szczątkowe widzenie nie pozwala mi już na pielęgnowanie tych zdolności, ale może chociaż słowem uda mi się poruszyć wyobraźnię czytelnika i plastycznie malować obrazy z mojej głowy. Staram się czytać świadomie innych autorów. Analizować ich twórczość, rozbierać na części pierwsze, by rozwijać swoją najnowszą pasję. Ciągle poszukuję impulsów stymulujących mnie do twórczych działań. Jestem otwarta na nowe zainteresowania i inspiracje. Zmieniam się, rozwijam i kto wie, co jeszcze mnie w życiu pociągnie?

Ograniczenia wynikające z niepełnosprawności
Będąc osobą niedowidzącą od urodzenia napotykam na wiele trudności, do większości z nich przywykłam. Z racji tego, że moja wada wzroku od dziecka postępuje, moje życie pełne jest ograniczeń. Nie mogę biegać, skakać, dźwigać, robić gwałtownych ruchów itp. Gdy po kilku trudnych operacjach, które i tak nie zdołały przywrócić mi wzroku w jednym oku, ktoś znajomy zapytał, jak się czuję. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą jakby mi ktoś podciął skrzydła, jakby mojego młodego ducha uwięził w starym, niedołężnym ciele. Kiedyś byliśmy z rodziną na wyjeździe i kuzyni zaczęli się wygłupiać, przewracać i biegać, a ja stałam z boku i poczułam nagle, że moje oczy stały się wilgotne. Niby nic takiego, a zrobiło mi się przykro, bo dla mnie zawsze było to nieosiągalne. Bardzo lubię chodzić po górach, ale z powodu mojej choroby mam zakaz wysiłku fizycznego. Dlatego zawsze przed planowaną trasą, sprawdzam dokładnie, czy nie jest dla mnie za trudna, za forsowna, na miarę moich możliwości. Chętnie poznaję nowe miejsca, lubię zwiedzać. Nie czuję się jednak dobrze w nowym otoczeniu, nie radzę sobie, dlatego dbam zawsze o to, by towarzyszył mi przewodnik, osoba zaufana. Najbezpieczniej czuję się, gdy jest przy mnie mąż lub syn, dlatego też często razem wyjeżdżamy. Spotkanie z naturą oko w oko, to doskonały relaks, coś wspaniałego. Pozwala również na rozładowanie energii tej negatywnej i zalegającej. Jedną z moich pasji jest taniec. Jednak i tutaj moja niepełnosprawność nie pozwala mi w pełni realizować swoich marzeń, gdyż prowadzący profesor okulista zezwala jedynie na „szurany taniec”. Więc karkołomne ewolucje odpadają.

Pasja - energia na co dzień
Ideałem można nazwać połączenie przyjemnego- pasji z pożytecznym- pracą. Gdy można pracować w zawodzie, który daje przyjemność i sprawia, że się realizujemy w całości. Mnie się nie udało. Uważam, że jeśli ktoś jest pasjonatem, to mimo swoich ułomności, swojej niepełnosprawności będzie dążył, aby rozwijać swoje zainteresowania. Nie możemy realizować każdej wymarzonej pasji, ale jest tyle możliwości, tyle rozwiązań. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Znaleźć coś, co nas odpręża, relaksuje i daje poczucie samorealizacji. Cudownie jest mieć w życiu pasję, która dodaje życiu barw i wypełnia niezapomnianymi przeżyciami. Może czasami jest nam dużo ciężej, ale za to, jaka jest wielka radość i satysfakcja, gdy mimo wszystko nam się udaje. Nie chcemy, by ludzie postrzegali nas przez pryzmat niepełnosprawności, ale zdolności czy umiejętności. Hobby dla wielu osób niepełnosprawnych jest dużą odskocznią od codzienności, od problemów, które muszą pokonywać w życiu. Daje poczucie rozwoju i spełnienia. Pozwala poznać ludzi z podobnymi zainteresowaniami.

Rehabilituj się aktywnie
Dziewczyny niewidome do wielu dziedzin nie mają dostępu. Jedną z nich jest chociażby sport: w szkołach dla niewidzących są to tylko spacery, takie osoby faktycznie ze względu na często towarzyszące im choroby są ograniczone w technikach. Ale przy dzisiejszej wiedzy można wybrać taką technikę, która będzie lekarstwem nie tylko na schorzenia, z którymi borykają się wszyscy ludzie, ale również lekarstwem na brak pewności siebie. Zajęcia z psychologami w połączeniu z ruchem poprawiają warunki neurologiczne w ciele. Jeżeli jeszcze do tego dołożymy odpowiednią, zrównoważoną dietę, to stan zdrowia tej grupy, wysoce narażonej na choroby związane z układem krążenia i cukrzycę, znacznie się poprawi. Należy też uważać, bo nie każdy rodzaj ruchu jest przeznaczony dla tych osób. Ciągle mało organizuje się zajęć sportowych dla niewidomych kobiet, którym podobnie jak widzącym zależy na zdrowiu i zgrabnej sylwetce.
Pomimo dość trudnego dostępu do sekcji sportowych wiele osób zajmuje się sportem bardziej hobbystycznie i traktuje go jako pasję. Mam znajomych, którzy chętnie biorą udział w zawodach takich jak: strzelectwo laserowe, bowling, czy taniec towarzyski, sporty wodne czy show down a nawet wychodzą poza obszar dyscyplin tylko dla niewidomych. Instruktorzy uważają, że każda forma ruchu jest dobra, a w judo niewidomi startują na igrzyskach paraolimpijskich i mogą wygrywać z osobami widzącymi. Chwyty i treningi są takie same, jedynie sposób przekazu jest inny, więc można osiągnąć wysoki poziom umiejętności zwłaszcza, że w sporcie liczy się „czucie” własnego ciała i ruchów przeciwnika, a osoby niewidome mają ten zmysł wyostrzony.

Sport wyczynowy
Osoby niewidome i słabowidzące mogą zająć się sportem również wyczynowo, by wziąć udział w np. letnich igrzyskach paraolimpijskich. Mogą startować w następujących dyscyplinach sportowych: lekkoatletyka, kolarstwo szosowe, jeździectwo, piłka nożna, goalball, pływanie, wioślarstwo, żeglarstwo, judo. Osoby z niepełnosprawnością wzrokową wśród paraolimpijczyków stanowią jedną z trzech głównych grup uczestników obok osób z niepełnosprawnością ruchową i intelektualną.
Niewidomy mistrz Marcin Ryszka ma dopiero 21 lat, a na koncie już dziewięć medali mistrzostw świata i jeden mistrzostw Europy w pływaniu. Uczył się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Krakowie przy ulicy Tynieckiej. To właśnie tam po raz pierwszy zetknął się z basenem. To był dla niego prawdziwy koszmar. Przez pierwsze trzy lata straszliwie bał się pływać i zanurzyć głowę pod wodę. Wydawało się, że był to strach nie do przezwyciężenia. Kiedy wszyscy już umieli pływać, on też postanowił, że w końcu chce się nauczyć. Jakoś się przełamał i poszło w miarę szybko. W wieku 12 lat wyłowił z basenu pierwsze medale. Połknął bakcyla. Chciał być coraz lepszym zawodnikiem, dlatego w gimnazjum zaczął pływać już regularnie. Początkowo miał problemy ze znalezieniem punktu odniesienia na basenie. Pływał całym torem. Nie za bardzo wiedział, jak sobie z tym radzą niewidomi na całym świecie. Dopiero, kiedy przyszedł do kadry, Grzesiek Polkowski, także medalista mistrzostw świata i igrzysk paraolimpijskich, nauczył go, jak zachować się na torze, jak się kontrolować. Tak, żeby nie tracił co chwilę czasu na sprawdzanie tego, gdzie znajduje się lina. Bardzo pomogło mu jego doświadczenie. Kazimierz Woźnicki jednak po raz pierwszy w swojej długiej trenerskiej karierze prowadzi niewidomego pływaka. Trener Marcina przyznaje szczerze, że jest profesjonalnym trenerem i musi się przestawić na każdy rodzaj pracy. Nie ukrywa, że jest trudno, bo Marcin powinien trenować praktycznie sam. W grupie jest go trudniej uczyć ruchów. Czasami trzeba wchodzić do wody i uczyć go poprawnej techniki. To bardzo zdolny chłopak, jeżeli chodzi o koordynację. Ale nawet barwne opowiadanie nie odda tego, co pokaz. Sztukę pływania na torze można opanować, ale problem pojawia się ze ścianami basenu. Można liczyć wykonane ruchy, ale czasem bywa to złudne. Kiedyś na basenie AGH Marcin źle policzył cykle i uderzył solidnie głową o ścianę basenu. Trzeba na takie sytuacje uważać, bo można nawet kręgi połamać. By uniknąć takich sytuacji trener ma długą pałkę zakończoną gąbką i kiedy Marcin dopływa do ściany basenu delikatnie dotyka kijem głowy lub klatki piersiowej zawodnika. Trzeba to robić z wielkim wyczuciem. Na zawodach daje się znać po jednej i po drugiej stronie basenu, ale na treningach nie ma takiej możliwości. Marcin wspominał: „Nigdy nie myślałem, że będę mistrzem świata. Pochodzę z dość sportowej rodziny. Moi bracia grają w piłkę. Zawsze przywozili wiele medali z różnych imprez. To podziałało na moją ambicję. Ja też nie chciałem być od nich gorszy i też chciałem coś osiągnąć w sporcie. Oczywiście, że marzyłem o tym, by być mistrzem świata”. Zapytany o to, czy sześć medali wywalczonych na mistrzostwach świata, zamieniłby na jeden z igrzysk paraolimpijskich, odpowiedział: „Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ciężko byłoby mi oddać tych sześć medali za ten jeden z igrzysk, ale z drugiej strony ten wywalczony na paraolimpiadzie zapewnia mi godną przyszłość. Bo my - sportowcy niepełnosprawni - również jesteśmy objęci emeryturą olimpijską”.
Często mówi się, że trzeba mieć talent do sportu, ale to nie wystarczy. Niezbędny jest również talent do ciężkiej i mozolnej pracy. Młoda, ociemniała dziewczyna trenująca judo powiedziała, że płakała po każdym treningu. Była obolała i poobijana, ale koleżanki zachęcały, podnosiły na duchu. Nie odpuściła i przetrwała te trudne początki. Inny niewidomy pływak, który był zmuszony wycofać się z wyczynowego uprawiania sportu dodał, nie byłem w stanie tego wytrzymać fizycznie, to ogromnie ciężka, wykańczająca organizm praca. Dzięki sportowi zwiedził kawał świata, odwiedził niezwykłe, odległe zakątki kuli ziemskiej. Teraz poświęcił się całkowicie muzyce, która jest także jego ogromną pasją, ale na szczęście nie wymaga od niego takich wyrzeczeń.
Dla mnie rywalizacja sportowa to tylko jakieś mgielne wyobrażenie. Nigdy nie poczułam endorfin uwalniających się podczas wysiłku fizycznego. Jedynie tabliczka czekolady zapewnia mi lepsze samopoczucie i porcję hormonu szczęścia, czyli endorfiny. Ostatnio wspólnie ze znajomymi z niepełnosprawnością wzrokową chodzimy na basen i kręgle. Ja oczywiście bardziej w charakterze osoby towarzyszącej niż trenującej, ale przynajmniej mam możliwość przebywania z przyjaciółmi. Pojawiają się problemy, bo często nie jesteśmy w stanie odczytać wyniku na tablicy, a obsługa kręgielni nie jest zbyt przyjazna i chętna do pomocy. Na basenie też mamy trudności z odczytaniem zegara czy znalezieniem właściwego numerka w szatni. Ale cóż, zawsze znajdzie się jakaś duszyczka służąca wsparciem. Nieraz zdarza się, że zanim ktoś życzliwy, z odrobiną empatii, zechce nam pomóc, to wcześniej okroi nam się jakaś „wiązanka”. Jednak nie poddajemy się tak łatwo, nie będziemy siedzieć w domu. Musimy dbać o poprawę kondycji psychicznej, fizycznej i lepsze własne samopoczucie. Wielki autorytet naszych czasów, święty Jan Paweł Drugi powiedział przecież: ”Czasami trzeba iść pod prąd, ale nigdy nie na skróty”.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt sie 01, 2014 20:48 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL