Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Cz mar 28, 2024 09:16

Strefa czasowa: UTC




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr paź 23, 2013 06:28 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Przygoda na dworcu PKP

Jak Wam to opowiem to nie uwierzycie. Po prostu, niezły temat na film. Jednakże to nie fikcja literacka, a polska rzeczywistość. Wracając z festiwalu filmowego we Płocku, dostałam się w końcu na dworzec PKP Warszawa Zachodnia i tam potoczyła się cała reszta niespodzianek.
Z tego punktu podróży, powinnam bez problemu dostać się w ekspresowym tempie na dworzec o nazwie Sosnowiec Główny. Jednak czy na pewno? Bez obawy, ekspres Sobieski przyjechał i do domu trafiłam, ale zanim to się stało, trzeba było zdobyć bilet...
Wpadła bomba na stację PKP w postaci butli gazowej i wszystko zdezorganizowała. Jeszcze rok upłynie, zanim opanują ten chaos. Niestety, na pewną mentalność pań pracujących w kasach biletowych, przydałaby się jeszcze jedna bomba „a la butla gazowa”...
Do rzeczy: na czym polega ten chaos? Kiedy wejdzie się do sali głównej Dworca PKS, połączonego nijak z PKP, brak informacji o tym, jak trafić na ten drugi punkt podróży. Zwłaszcza do nieszczęsnych kas biletowych. W tym całym zamieszaniu, nawet panowie z ochrony, jakoś specjalnie nie garną się do informacji. Najlepiej poradzić się pasażerów.
Sukces. Po dostaniu się przed jedną kasę biletową, człowiek otrzymuje informację zwrotną, że biletów się nie dostanie. Zatem Pani w okienku radzi iść obok do kasy. Gdzie? W lewo, prosto i będzie?! No to w nogi. I szukaj po omacku, „w lewo, prosto i w prawo?!” Czy tam jeszcze inaczej... Druga kasa. Nie da biletu. I znowu dalej, a zegar w miejscu nie stoi i pociąg ucieknie. Za trzecim razem udało się, ale bilet został tak czytelnie wypełniony, że szkoda gadać. I kolejna przygoda z tego wyniknie...
W całym tym pośpiechu dowiedziałam się, że peron 6, ale nie łaska powiedzieć o kierunku i jak się to cudo zwie. Na szczęście, znając godzinę, coś wywnioskowałam na peronie. Tylko na tablicy nie podano, w jaki sposób zorganizowane będą zarezerwowane wagoniki. Sprawę ułatwiłby fakt ponumerowania od 1 do 10, a nie podanie liczb w stylu 458. To jest kiepskie do przeczytania w ruchu Zawsze w najgorszym wypadku, można byłoby sobie policzyć: raz, dwa, trzy.... I jaki to geniusz kolejowy każe wsiadać do wagonów przeplatanych z tymi, gdzie nie powinno się? Mniejsza z tym – mój pociąg jechał do Wiednia. Mogłam sobie posłuchać obcokrajowców. Miło?
Jednak zanim to się stało. Trzeba było wpaść na ten peron. Patrz na godzinę i miej szczęście, że zdążysz. 12.20 za parę minut. Byłoby spokojniej gdyby nie te kasy biletowe. Niebawem zapowiadają, zerkam na tablicę i bilet. I kłopot w opisanym. Chyba mieli słaby tusz w drukarce, albo to już robota moich nerwów.
Trudno, koniec języka za przewodnika. Obok mnie pan w średnim wieku też podróżny. Pokazuję mu bilet. Biegniemy do drzwi pociągu. Wchodzę. Gość pomaga mi z bagażem, bo akurat przed schodkami, a peronowym krawężnikiem wyrosła ogromna przepaść. Na koniec facet podaje mi mój bilet...
Nie wyglądał na złodzieja. Bo gdyby był kieszonkowcem, zabrałby mi torebkę albo ten bagaż, nie martwiąc się zbytnio, że stracę równowagę na tych schodkach. Może przez przypadek, podał mi ten bilet, co nie trzeba?
Pierwszy raz miałam taką przygodę. I wniosek jest prosty. „zaufaj komuś to się przejedziesz”. Chociaż tak dla pocieszenia, z biletu nie mógł skorzystać, (chyba, że poszedł do kasy z reklamacją, o ciekawe jak go panie kasjerki obsłużyły?!) ja za to dostałam od niego stary bilet relacji Warszawa Zachodnia – Poznań przez Kutno. Z dokumentu wyczytałam, że podróżny był nauczycielem... To nauczyciele też mają zniżki na kolei? Ładna edukacja?
Więc kupiłam nowy bilet w pociągu. Ku mojej uciesze, przynajmniej konduktor bez ceregieli wypisał mi taki sam nowy kwitek, nie kłócąc się ze mną o tę zniżkę w stylu „pani nie jest niewidoma”, co zresztą zawsze było standardem w relacji Justa – PKP.
Gdy tylko pojawiłam się w Sosnowcu, otworzyłam drzwi pociągu i spokojnie wyszłam z wagonu wprost na chodnik, a nie jak we Warszawie, wręcz „kukając”, gdzie się kończy ta czarna dziura... Warszawo, hańba Ci! Tylko, co ja mam pomyśleć o tym panu?
Podsumowując, brak totalnej informacji na dworcu, z marną jakością świadczonych usług, ale mam pomysł jak to naprawić! Zatrudnić tego pana od biletów! Tak na poważnie, przydaliby się informatorzy na peronach, którzy w razie czego pomogliby się dostać z bagażami do wagonów na wypadek tych przepaści, jeśli pociąg łaskawie nie potrafi sam zaparkować jak trzeba.

Też Mieliście takie przygody na dworcu PKP? Może wymyślimy razem jakieś nowe, pożyteczne zawody na kolei? Bo te obecne, chyba się już zdezaktualizowały...
Zapraszam do dyskusji, Justa.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 23, 2013 06:28 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL