Do pracy rodacy, czyli news o poszukiwaniu pracy!
Na temat tytułowego poszukiwania pracy krąży w sieci wiele samouczków. Doszukałam się nawet mini vademecum na temat zatrudniania osób niewidomych i słabowidzących, a tak konkretnie apelu do przyszłych pracodawców, aby się nie bali dać pracę, wymienionym powyżej osobom. Zanim zacznę komentować dalej, przesyłam adres do strony www, bo tak się składa, że w punktach autorzy zapisali kilka cennych wskazówek, więc gdyby ktoś chciał jakiegoś bosa zachęcić do zostania „Lodołamaczem 2014”, to ma gotowe odpowiedzi, dlaczego warto: myślę, że mniejsze opłaty na PFRON i zwrot kosztów za pensję pracownika i ZUS, brzmią zachęcająco?
LINK:
http://praca.klangoblog.net/2009/09/23/ ... bowidzaca/ Poza tym źródłem jest jeszcze inna masa środków na wyłapanie pracodawcy. Jednym z ciekawszych jest program, gdzie przygotowuje się kolacje szefowi lub szefowej i w ten sposób przy pysznym jedzonku odbywa się rozmowa kwalifikacyjna. To oczywiście opcja dla weteranów kuchennych bitew. W myśl tej zasady ja mogłabym zorganizować dzieciom szefowej kurs rysunku komiksowego. Ponoć wszystkie chwyty dozwolone?
Wracając jednak do tego, co radzi sieć www. Jednym z najważniejszych punktów jest dobra organizacja. Trzeba zdać sobie sprawę, że praca nie znajdzie się szybko. Dlatego też kluczem do sukcesu może być systematyczne przeglądanie ofert z uwzględnieniem branży i podania umiejętności, które wcześniej sobie określiliśmy. Innym punktem jest CV. Dobrze mieć takie, jakiego nie mają inni, niestety też pod kątem wizualnym, Chociaż zastanawiam się jakby dać pracodawcy oprawione w ramce CV z zapisem w systemie Braille'a z wielkim numerem telefonu w czarnodruku na tle dotykowych znaków. Mus polega na tym, aby szef z ciekawości zapamiętał CV i żeby skojarzył osobę, która mu ten szyfr podarowała.
Poza faktem ładnego CV nie rzadko pracodawcy chcą kogoś młodego, ale z doświadczeniem lub z masą znajomości języków obcych poza łaciną podwórkową rzecz jasna i z umiejętnościami obsługi oprogramowania komputerowego oraz z prawem jazdy. W tych wymaganiach jest kilka niekonsekwencji – wiem, że najlepiej wyrwać konkurencji kogoś z doświadczeniem, ale przecież rywale w branży nie śpią. Jeśli zechcą doświadczenia to absolwent na studiach go nie zdobędzie? Nie każdy też ma Perfect English, jeśli część rodziny nie jest zza granicą? Jednak tego i tamtego, da się nauczyć i zawsze można być samoukiem. I na szczęście talentów też szukają i nawet ze stopniami niepełnosprawności, tylko niestety żądają prawa jazdy. Rozumiem, że są pewne profesje, gdzie auto to plus, a czasem i konieczność, ale praca blisko domu na stanowisku biurowym też musi mieć tę klauzulę?
Trzeba mieć zdrowie psychiczne do pracodawców, brak słoniowej pamięci i anielską cierpliwość. I jakie szczęście, aby bez układów i znajomości, zdobyć wymarzoną profesję i jeszcze wyuczoną, na tyle płatną, aby nie bać się czy starczy na rachunki i podstawowe potrzeby... W takiej refleksji od razu, przypomina mi się piosenka z repertuaru IRY:
„a każdy chciał tu przecież normalnie żyć, mimo wszystko”.
Nie, ja się tak łatwo nie poddaję! Poza oddzwanianiem wszędzie gdzie można użyć moich postaci i rozmowami w ośrodkach kulturalnych, zadzwoniłam raz do jednej wytwórni filmów animowanych. Nie żeby od razu robili filmy z moimi postaciami. Bez przesady. Chciałam im tylko wysyłać ewentualne pomysły na scenariusze. Jeśli nawet nie współpraca to choćby opinia. Pan odpowiedział, że w roku 2014 mogę sobie zapomnieć, bo mają inne sprawy na głowie. Rozumiem to tylko dlaczego mówił w moim odczuciu tak wrogim głosem? Nie jestem jakimś słuchowcem, ale źle to odebrałam. Może zadzwoniłam pod zły numer? Chyba, że to jak mi wspomniano w innej firmie, „czas kolędowy” i lepiej przypomnieć się po Nowym Roku.
Żeby jakoś optymistycznie skończyć ten wywód, dziękuję Wam za komentowanie wpisów w Hyde Park serwisu POON. Mam nadzieję, że zamieszczane przeze mnie newsy nie zawierają tylko polskiego narzekania, a może nawet i jakieś wskazówki. Skoro już mowa o szukaniu pracy to jakie doświadczenia w tej kwestii Państwo posiadają? O czym warto pamiętać i z jakich źródeł korzystać? Może skorzystać z programów PFRON albo z tego, co oferuje Urząd Pracy? Czy ktoś z Państwa korzystał z programu „Zielone Światło? Jaka jest zatem najlepsza droga znalezienia szefa bez narażania się finansowego? Chyba, że się zostanie szefem dla samego siebie? To też jest myśl. Zapraszam do dyskusji,
Justa