Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Cz mar 28, 2024 21:25

Strefa czasowa: UTC




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz kwi 17, 2014 18:09 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Niewidomi i religia

Jak powszechnie wiadomo, instytucja Kościoła to jeden z najbardziej konserwatywnych podmiotów jaki zdołała sobie zorganizować ludzkość. Kościół nie licząc istot świętych oraz parafian, reprezentują ludzie duchowni to jest księża i siostry zakonne. Zadaniem tych osób, wykwalifikowanych duszpasterzy jest oczywiście opowiadać o Bogu i o Jego cudach czy naukach, takim niedowiarkom jak ...ja.

Rzecz jasna obok wybitnych duszpasterzy, sióstr zakonnych czy jeszcze innych katechetów, znajdują się tacy ludzie, dzięki którym aż odechciewa się wierzyć w cokolwiek. Co gorsza w pewnych kręgach, słowa tych duchownych są uznawane za słowa boże, a jak zaczniesz z nimi polemizować to się okaże, że szatan jesteś i tyle.

W tym temacie nie mam zamiaru nakreślać ojca prawicowych mediów lecz chcę przypomnieć sylwetkę Matki Elżbiety Czackiej, która uczyniła wiele dobrego dla środowiska osób niewidomych i słabowidzących. To właśnie ona założyła szkołę w Laskach i wiele instytucji, które były pionierami w dziedzinie pomocy niewidzącym w Polsce. Jeszcze do dziś wydawane są książki, zawierające wskazówki owej siostry zakonnej, a dla jej kontynuatorów owe marzenie Czackiej, aby niewidomi byli apostołami wiary jest nadal aktualne. I tu jest właśnie problem. Gdyby tak nakreślić kilka poglądów Matki Elżbiety, okaże się, że niewidzący człowiek, powinien dziękować Bogu za to, że nie widzi, dziś chyba tego konsumpcjonizmu (?) czy nieodpowiednich strojów (?). poza tym niewidomi ludzie nie powinni żenić się czy wychodzić za mąż za osoby zdrowe, czy w ogóle nie powinni zakładać rodzin (?), a najlepiej jak zostaną duchownymi (?)... tylko czy Kościół nie obawia się tylu niewidomych?

Oczywiście troszkę to demonizuję, ale jakoś mam średnie zaufanie do instytucji religijnej, kiedy to ona prowadzi szkoły. Świecka szkoła jest bardziej otwarta pod względem poglądów. Nie chcę tutaj atakować duchownych. Wiara niby opiera się na akceptacji słów „nie widzieli, a uwierzyli”, ale ten Mesjasz Jezus Chrystus przecież uzdrawiał z niewidzenia?

Szkoła w Laskach – jakoś dziwnie mi się kojarzy za sprawą jednego spotu reklamowego, w którym (takie odniosłam wrażenie) klimat placówki bardziej przypomniał mi sierociniec, a niżeli nowoczesny ośrodek edukacyjny. Pomijając to – zaufanie Bogu i odcięcie się od świata, to albo powołanie, albo fundamentalizm religijny. Jak duchowni prowadzą szkołę, to zamiast otwartości mamy coś na kształt placówek koranicznych. Religijne wychowanie niewidomych – kolejny powód, aby rząd zadrwił sobie z niepełnosprawnych ludzi, bo po co utrzymywać takich „budżetowych terrorystów”? No dobrze, przesadzam. Może i nawet kwiatki w ogródku w zimowe popołudnie, ale przypominając sobie, co niektórzy duchowni wygadują o gender, wpadła mi w ręce publikacja o założycielce szkoły w Laskach i zaraz przypomniał mi się fragment tekstu z jeszcze
innej książki, napisany przez Matkę Elżbietę Czacką.

Nie jestem teologiem i nie mam zamiaru nim zostać. Pomysł, żeby niedowidzący człowiek był skromny, bo tak się niebiosom podoba, jakoś trąca mi myszką w dzisiejszych czasach, gdzie wypada być kreatywnym i przebojowym. Może niekoniecznie biegać wszędzie w bikini, ale na pewno nie chować głowy w piasek i ubierać się w habit.

„Ponoć dobrze się widzi tylko sercem” pisał Saint-Exupéry w „Małym Księciu”. Dlatego też szanuję wysiłek duchownych z powołania, niech będą Oni „Santo Subito”. Jednak pewne poglądy są dla mnie nie do przyjęcia. Niedowidzenie nie jest pretekstem do zostania duchownym, chyba że mówimy o tym, na co chorują fundamentaliści religijni – na mentalną ślepotę. Z poglądów siostry Czackiej, z tych najbardziej pozytywnych, mogę wymienić dbanie o samodzielność podopiecznych i kładzenie nacisku na rozwój wyobraźni. Nie zgodzę się z faworyzowaniem nade wszystko życia religijnego, tego apostołowania zdrowym ludziom, „ślepym na wiarę”. Kto wie – może i siostra Czacka, będzie niebawem „Santo Subito”? Czas pokaże, a zanim to nastąpi, ja zapraszam do dyskusji na temat niewidzenia i wiary. Ciekawe jaką interpretacje w tej sprawie ma Papież Franciszek? Za pewne, zadziwiłby Nas wszystkich, ale przecież na tym polega fenomen wierzenia, na cudach. Ciekawe też czy duchowni nadal mają to samo zdanie o niewidomych, nie zmienione od ponad 100 lat, a może to tylko garstka z określonego środowiska? Oby nie było tak jak z gender :)
Zapraszam do dyskusji
Justa

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz kwi 17, 2014 18:09 


Góra
  
 
PostNapisane: Cz maja 15, 2014 22:21 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Opinia naszej czytelniczki

Wiara a m. Czacka
Na forum znalazłam rozważania na temat religii w odczuciu niewidomych. Być może dla części ludzi jest oczywiste, że skoro niewidomy, to cierpi, a skoro cierpi, więc musi szukać pocieszenia w intensywnej wierze. Jest to trochę na zasadzie "jak trwoga, to do Boga", a skoro niewidomy jest uwikłany w tę "trwogę" prawie od zawsze i na pewno do kresu dni swoich, to winien być ostoją wiary. I tu wpadamy w pułapkę utożsamiania wiary z tym co głosi nauczyciel, czyli katecheta, siostra czy ksiądz. A niby dlaczego mamy uzależniać to czy wierzymy, czy tez nie. od postawy funkcjonariuszy instytucji jaką jest taki czy inny kościół. Wielki nauczyciel ludzkości - Jezus ostrzegał przed fałszywymi prorokami i o tym należy pamiętać.
Jest jeszcze grono ludzi, którzy gorąco wierzyli, że propagowanie pewnych postaw na dobre nam niewidomym wyjdzie. Hrabianka Róża Czacka, produkt swoich czasów głęboko wierzyła w apostolstwo niewidomych. Przeżyła i rewolucję i okrutną wojnę. Wierzyła, że niewidomi jako swoisty wyrzut społecznego sumienia będą zwykłych zjadaczy chleba na aniołów przerabiać. Może nie tyle chodziło o dziękowanie Bogu za dar niewidzenia, ile za umiejętność niekoncentrowania sie na sobie i swoim nieszczęściu. Tę postawę m. Czacka dowiodła swoim całym życiem. Zamiast w bezpiecznym zaciszu komnatki słuchać lektorki i wieść dysputy, oraz grać na klawesynie Róża cierpi niedostatek wraz z podopiecznymi na ul. Dzielnej.
Pogląd m. Czackiej, że niewidomi ludzie nie powinni żenić się czy wychodzić za mąż za osoby zdrowe, czy w ogóle nie powinni zakładać rodzin, wbrew pozorom nie jest pozbawiony sensu, ponieważ małżeństwo wymaga i mobilizacji i ekonomicznego bezpieczeństwa. Zgoda, jest wiele wspaniałych małżeństw osób pozbawionych wzroku, ale także zbyt wiele niewydolnych nie tylko finansowo, ale i wychowawczo. Jest to dodawanie gorszego do złego, a jeżeli jeszcze dodamy brak wzroku dziedziczony przez potomstwo, obraz będzie dość przygnębiający. S. Elżbieta miała zbyt wiele smutnych historii w Laskach aby być pewną słuszności swego stanowiska.

Zarzut czyniony zaleceniu m. Elżbiety, żeby niedowidzący człowiek był skromny, bo tak się niebiosom podoba jest chyba pochopny. Skromność, to nie tylko ubiór, ale takt i kindersztuba, a tak reklamowana obecnie asertywność bywa często niczym innym niż zwykłym rozpychaniem sie, deptaniem innych na zasadzie "ja, ja, ja". Człowiek asertywny broni swojej tożsamości psychicznej, ale też szanuje i nienarusza przestrzeni psychicznej innych ludzi.
Czasami zazdroszczę ludziom z Lasek tej wewnętrznej zgody na siebie, wynikającej właśnie z wiary, "dobry pasterz pasie ich na zielonych łąkach" M. Czacka była dla wielu wzorem do naśladowania, bowiem była silna duchem. A czytając jej pisma nie traktujmy ich dosłownie, ważne są intencje, ważne jest przesłanie. Przecież Pisma Świętego także nie traktujemy litera w literę, niemniej Dekalog od wieków nie stracił aktualności. I mówiąc kolokwialnie - guzik mnie obchodzi co mówi taki czy inny fałszywy prorok i jak postępuje. Jeśli wewnątrz kościoła nie zostanie okiełznany, tym większa strata dla tej instytucji, ale nie dla mojej wiary. Kiedy uległam wypadkowi w buncie wadziłam sie z Bogiem, dlaczego mi to zrobił, a przecież nie On to zrobił a tylko ja sama, bo kto kazał mi robić to niebezpieczne doświadczenie, przecież nie Pan Bóg. Potem przyszły lata gorsze czy lepsze i ludzie również różni, a i ja sama nie zawsze bywam wzorem cnót chrześcijańskich, buddyjskich czy innych. Wówczas proszę o wewnętrzny spokój i wytrwałość. Ja, świecka osoba chylę czoła przed pismami z myszką m. Czackiej, ponieważ starała się uchronić swoich podopiecznych najlepiej, jak potrafiła.

Domra

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: So maja 17, 2014 17:35 
Offline

Dołączył(a): N cze 30, 2013 20:09
Posty: 1
Witam,

Dziękuję za opinię, Pani Domra, bardzo mi się podoba, opisana zasada asertywności:
"Zarzut czyniony zaleceniu m. Elżbiety, żeby niedowidzący człowiek był skromny, bo tak się niebiosom podoba jest chyba pochopny. Skromność, to nie tylko ubiór, ale takt i kindersztuba, a tak reklamowana obecnie asertywność bywa często niczym innym niż zwykłym rozpychaniem sie, deptaniem innych na zasadzie "ja, ja, ja". Człowiek asertywny broni swojej tożsamości psychicznej, ale też szanuje i nie narusza przestrzeni psychicznej innych ludzi. "

Myślę, że gdy duchowni zaczną się do niej stosować, to wyjdzie wszystkim na dobre.
Jak na razie słyszę księży, jak mędrkują w kościele (budynku) , mówiąc parafianom,
a wręcz wyzywając ich od najgorszych... Ten tak jest i tak dalej...

Wszyscy źli - oni święci. Oczywiście, są tez duchowni z powołaniem.
na przykład bohaterka tego wpisu. I oby więcej takich było,
chociaż ja tam zawsze będę polemizować :)

W końcu należę do tej "złej młodzieży". Nie wszyscy ludzie są święci,
a mi do anioła daleko. Nie mam niezachwianej wiary. :)
Dziękuję za wypowiedź,

pozdrawiam,

Justa


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 20, 2014 09:52 
Offline

Dołączył(a): N maja 26, 2013 17:57
Posty: 0
To ja również jako człowiek słabej wiary o nastawieniu raczej antyklerykalnym dorzucę swoje trzy grosze :-)

Nie będę się jednak rozpisywał na temat księży, których arogancja i zacofanie oraz skrajny konserwatyzm odrzuca mnie skutecznie od kościoła jako instytucji, a skupię się na "zwykłych" ludziach.

Niestety, ale jak wynika z moich obserwacji wspomniane takt i kindersztuba nijak nie idą w parzę z wiarą i pobożnością, a wręcz przeciwnie z otwartością na to co nowe i inne jak na przykład wymieniona zasada gender czyli nie przypisywanie ról społecznych w zależności od płci, ale również można by to podciągnąć pod niewidomych i przypisywanie im tego co powinni, a co ni, tylko dlatego bo są niewidomi.
Najwięcej zrozumienia spotkałem u ludzi podobnie jak ja negujących wszelkie prawdy objawione, a myślących po prostu niezależnie otwartym umysłem, a od niejednej mocno wierzącej usłyszałem, że muszę się mocno modlić to odzyskam wzrok i tego typu podobne bzdury, albo właśnie o pogodzeniu się z własnym losem czyli zazwyczaj poddaniu się, a może ucieczce w jakiś klasztorny habit.
To czy ktoś jest asertywny we właściwym tego słowa znaczeniu czy po prostu chamski i agresywny w walce o swoje terytorium psychologiczne też w żaden sposób nie zależy od wiary, a przede wszystkim od wychowania i wrodzonego charakteru, osobowości oraz inteligencji danej jednostki.
Narzucana przez religię skromność to właśnie taki kompletny brak asertywności jak uderzą w jeden policzek to należy nadstawić drugi, tylko że w ten sposób taki niewidomy to będzie jedynie mocno poobijany, bo nawet uniknąć nie potrafi nie widząc.

Nie mogę się również zgodzić z argumentem genetyki jako głos przeciwko posiadaniu dzieci, bo musiał bym żałować tego, że żyję.
Wprawdzie mojej choroby nie szło przewidzieć, bo hromosomom coś się pokręciło, ale czy teraz jeżeli ja wiem, że jest podwyższone ryzyko powtórzenia się feralnego układu genów to mam z góry rezygnować z potomstwa?
Nie ma absolutnie żadnej pewności, ani na to że choroba się pojawi, ani na to że się jej uniknie również w związku dwóch wzorcowo zdrowych osób jakimi na przykład byli moi rodzice.
Natomiast to, że małżeństwo wymaga mobilizacji i ekonomicznego bezpieczeństwa pełna zgoda, tylko pytanie czy to bardziej nie dotyczy par zdrowych wśród, których zdarza się mnóstwo nieodpowiedzialnych małżeństw i to ich powinno się pokazywać jako przykład czego należy unikać, a nie jednego czy drugiego związku niewidomych, którzy z takich czy innych przyczyn nie sprostali zadaniu rodzicielstwa.
Dlatego absolutnie nie mogę się zgodzić z tymi argumentami i postulatami siostry Czackiej o związkach małżeństwie czy rodzicielstwie i uważam je za kompletnie pozbawione sensu i logiki, a już co ma do rzeczy to, że jedna osoba jest zdrowa, a druga z jakimiś problemami, przecież te mogą nadejść w każdej chwili również u dwóch zdrowych osób.

Temat kontrowersyjny i każdy ma tu swoje poglądy tak jak indywidualną sprawą jest sama wiara w Boga czy też jej brak, a ja stety lub niestety należę również do tych polemizujących co nie potrafią przyjąć narzucanego porządku i słuchać jak jeden czy drugi tłumaczy z ambony co się powinno, a czego nie i wolę to rozstrzygnąć we własnym rozumie. :-)

_________________
Pozdrawiam
Radek Morawski


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt maja 20, 2014 10:10 
Offline

Dołączył(a): N cze 30, 2013 20:09
Posty: 1
Rabbeat83, bardzo dziękuję za obszerną wypowiedź na temat związku relacji kościół,
a osoby mające kłopoty z oczyma. ja tu wspomniałam o niewidomych,
mając właśnie takie, bardzo podobne odczucia.

Szanuję, że ktoś może być głęboko wierzący, ale wiara nie powinna być motywem
do odseparowywania jednych ludzi od drugich. "Kochaj bliźniego jak siebie samego"
- zalecenie wiary.

Przecież nigdy nie wiadomo, co spowodowało dysfunkcję, a przecież
nie jest powiedziane, ze druga osoba na przykład to dziecko biologiczne KONIECZNIE
to odziedziczy... Ludziom zdrowym, chodzi mi o zmysły (co z rozumem bywa rożnie),
przytrafiają się takie skłonności chociażby jak pociąg do nadużywania alkoholu...

Ja uważam, że duchowni na przykład księża, powinni mieć rodziny,
jak pastorzy. Nie gadali by głupot z ambony. Jeśli przez religię, mamy rozumieć
uniwersalną etykę.

Co do pism bohaterki wpisu - pierwszy raz miałam do czynienia z jej teksterami w liceum,
bo akurat moja szkoła była ta, pomagająca niewidomym. jako nastolatka, która
chciała się wyróżniać, (i to nie okularami :) ) jak przeczytałam urywek o skromności...
To chciało mnie pogiąć :) A gdzie moja chęć kształcenia się,
wydania książek, ilustracji, animacji? Mam kłopoty z oczyma, to sobie mam darować.
U mnie w najbliższej rodzinie nikt nie ma tego co ja z oczami i nikt nie ma uzdolnień plastycznych.
Jedno wyklucza drugie, tak mnie urządziła matka Natura albo Pan Bóg, albo Oboje.

Nie chodzi mi o to, że siostra Czacka, "nie pasuje do tych czasów",
pisząc te teksty miała swoje doświadczenia. Może nie najlepsze.
Ale przecież nie wszystko jest w czarnych barwach habitu , oby.
Jeszcze mam taką nadzieję :)

Przecież nadzieja to część wiary, choć ja racjonalną nauką nie gardzę :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 20, 2014 10:10 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL