Brzmi wspaniale….. ale…..
Jak donosi rzeczpospolita z 31 08 b.r. w zeszłym roku wzrosła liczba ogłoszeń zachęcających niepełnosprawnych do udziału w rekrutacji do służby cywilnej. W rezultacie tej akcji na terenie kraju 128 osób zostało zatrudnionych, a ich udział wśród członków urzędniczego korpusu wzrósł z 2,8 %. do 3,2 %, tj 0,4%. Sukces podwyższenia zatrudnienia niepełnosprawnych w administracji publicznej prasa upatruje w nowelizacji ustawy o służbie cywilnej, która weszła w życie w listopadzie 2011 r. Zgodnie z nią, jeżeli wskaźnik zatrudnienia niepełnosprawnych w instytucji jest niższy niż 6 %, przysługuje im pierwszeństwo w zatrudnieniu. Szef służby cywilnej na połączonym posiedzeniu Komisji Administracji i Cyfryzacji, Polityki Społecznej i Rodziny, Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej entuzjastycznie zapewniał, że inwalidzi coraz częściej biorą udział w naborach, ponieważ w 2011 r. o stanowiska niebędące kierowniczymi starało się 1346, osób, natomiast w 2012 roku 5963 niepełnosprawnych. I byłoby pięknie i optymistycznie, gdyby nie Najwyższa Izba Kontroli. Tu wyniki wcale nie są tak przekonywujące. Wyniki przeprowadzonej przez NIK kontroli wskazują, że wzrost zatrudnienia niepełnosprawnych owszem zanotowano, ale przede wszystkim wynikał on głównie z uzyskania orzeczenia o niepełnosprawności przez już zatrudnionych pracowników i dotyczył lekkiego stopnia niepełnosprawności, co nie jest trudne do udowodnienia w wieku średnim, gdy coś tam strzyka a coś niedomaga. Przeprowadzono kontrolę w 12 jednostkach administracji i okazało się, że w dokonanych naborach na 210 stanowisk została zatrudniona tylko jedna osoba niepełnosprawna, która skorzystała z preferencji w zatrudnieniu, pozostałe osoby to sami swoi. A w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów zatrudnienie niepełnosprawnych nawet spadło. Urzędy przekonywały NIK, że przecież informowały o możliwości wzięcia udziału w planowanym naborze, o warunkach pracy oraz o konieczności złożenia kopii dokumentu potwierdzającego niepełnosprawność. I tylko ZUS i PFRON – jednostki, w których nie były wymagane preferencje wykazywał wysokie zatrudnienie niepełnosprawnych. Szefowie urzędów powtarzają sakramentalne ubolewanie, że i owszem oni są za, widzą potrzebę, ale budynki są niedostosowane. Zupełnie jakby osobami niepełnosprawnymi byli tylko inwalidzi aparatu ruchu. Mamy więc ukłon prawny do niepełnosprawnych [w konkursach na stanowiska kierownicze to już brać udziału nie mogą] ale jest to dość martwy przepis. Stanowiska urzędnicze stanowią dość łakomy kąsek aby oddawać choćby ich znikomą część inwalidom. Tworzy się więc własny oddział lekkoniesprawnej kawalerii i jest WSPANIALE.
Maria Niesiołowska
|