Portal - Informator Obywatelski Osób Niewidomych

www.defacto.org.pl
Teraz jest Cz mar 28, 2024 22:20

Strefa czasowa: UTC




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:05 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Edukacja niewidomych i słabowidzących w Polsce do 1989 roku i w latach następnych – modele kształcenia oraz uwarunkowania techniczne

Czesław Ślusarczyk

Kilka słów o historii

Historia kształcenia osób niepełnosprawnych, m.in. niewidomych i słabowidzących, jest stosunkowo krótka. Jej początki sięgają wieku XVIII. Wtedy to ksiądz Charles de L'Épée założył w Paryżu szkołę dla głuchych (1770 r.), a Valentin Haüy – instytut dla dzieci niewidomych (1784 r.).
W tamtych latach głównym problemem w zakresie edukacji niewidomych był brak możliwości samodzielnego pisania i czytania. Valentin Hauy opracował system umożliwiający niewidomym czytanie. W 1786 r. ukazała się pierwsza książka, którą niewidomi mogli samodzielnie czytać, posługując się dotykiem. Książka wydrukowana została przy użyciu wypukłych, powiększonych liter alfabetu łacińskiego, które wytłoczono za pomocą linii ciągłych o jednakowej grubości, z zastosowaniem kursywy jako kroju czcionki. System opracowany przez Valentina Hauy pozwalał niewidomym na samodzielne czytanie, ale nie pozwalał na samodzielne pisanie. Można zatem powiedzieć, że system Hauy był jedynie połowicznym sukcesem. sytuacja zmieniła się radykalnie dopiero po wynalezieniu przez Ludwika Braille’a pisma punktowego (1825 r.). Pismo to umożliwiło niewidomym zarówno samodzielne czytanie, jak i pisanie. Dzięki temu niewidomi zyskali podstawowe narzędzie potrzebne w procesie edukacji.
Wynalazek Ludwika Braille’a został ogłoszony w 1829 roku, a pierwsza książka drukowana pismem brajlowskim ukazała Się w 1837 r. Warto zauważyć, że pismo punktowe jest dużo łatwiej odbierane przez niewidomych niż pismo wykonane za pomocą linii ciągłych (wypukłych lub wklęsłych).
Placówki zajmujące Się nauczaniem ludzi z dysfunkcją wzroku powstawały w XIX wieku w wielu krajach Europy (Niemcy, Anglia, Rosja). Placówki takie tworzone były także na ziemiach polskich pod zaborami.
W roku 1817 ks. Jakub Falkowski utworzył w Warszawie Instytut Głuchoniemych, który wzorowany był na rozwiązaniach stosowanych w krajach zachodnich. Od 1821 roku do Instytutu byli przyjmowani również niewidomi. Uczono ich czytania tekstów drukowanych wypukłymi literami łacińskimi (system Hauy) oraz muzyki. W roku 1842 zorganizowano odrębną klasę dla niewidomych, a w następnych latach przybywała kolejna klasa. Program nauczania, oprócz przedmiotów ogólnokształcących, wykraczających ponad program szkoły elementarnej, obejmował naukę koszykarstwa oraz muzyki.
W roku 1910 z inicjatywy Róży Czackiej powstało w Warszawie Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Trzy lata później Towarzystwo zorganizowało szkołę dla niewidomych chłopców oraz ochronkę dla dzieci. Była to pierwsza w zaborze rosyjskim szkoła dla dzieci niewidomych, w której nauczanie odbywało Się w języku polskim. Zasługą Róży Czackiej i Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi jest upowszechnienie pisma Braille’a na terenie zaboru rosyjskiego. Róża Czacka była pierwszą nauczycielką brajla w założonej przez siebie szkole dla niewidomych. Była także założycielką pierwszej w Polsce polskiej biblioteki brajlowskiej.
W zaborze pruskim podejmowane były rozmaite inicjatywy (państwowe i prywatne), mające na celu kształcenie niewidomych i słabowidzących. W 1853 r. w Wolsztynie utworzony został mały Zakład dla Dzieci niewidomych, który w 1872 r. przeniesiono do Bydgoszczy. Oprócz przedmiotów ogólnych, uczono tam koszykarstwa, tapicerstwa, szczotkarstwa, trykotarstwa i robótek ręcznych. Najbardziej Zdolni uczniowie mogli kształcić się jako masażyści, a Uczniowie mający uzdolnienia muzyczne – jako nauczyciele muzyki, organiści i stroiciele fortepianów.
Pierwszą polską placówką wychowawczą, zajmującą Się nauczaniem dzieci niewidomych w zaborze austriackim, był Zakład Ciemnych we Lwowie, który został otwarty w 1851 roku. W latach 1851-1868 do Zakładu przyjmowani byli tylko chłopcy, a później otworzono również klasę żeńską. Poza przedmiotami ogólnymi uczono gry na skrzypcach, organach i fortepianie. Uczono także koszykarstwa, wyplatania mat, szczotkarstwa, robót koronkarskich oraz szydełkowania. W roku 1902 w Zakładzie utworzone zostało przedszkole, które obejmowało opieką najmłodsze niewidome dzieci.

Kształcenie niewidomych i słabowidzących w okresie międzywojennym

Jednym z pierwszych aktów prawnych, jaki ukazał się w Polsce po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, był dekret z roku 1919, mówiący o obowiązku szkolnym w ramach szkoły powszechnej czteroklasowej. Akt ten nakładał (także na rodziców dzieci niewidomych) obowiązek kształcenia ich podopiecznych na poziomie podstawowym. Niestety, realizacja tego obowiązku została uzależniona od istnienia szkoły specjalnej w województwie, w którym mieszkało dziecko. Szkoły dla niewidomych działały wówczas tylko w niektórych województwach i w związku z tym wspomniany przepis nie odegrał większej roli w zapewnieniu wykształcenia dzieciom z dysfunkcją wzroku.
W latach 1919-1939 działały w Polsce przede wszystkim szkoły, które powstały jeszcze w okresie zaborów. Były to więc: szkoła w Bydgoszczy, Zakład Ciemnych we Lwowie, Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie oraz szkoła prowadzona przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, która z Warszawy została przeniesiona do Lasek i stała Się zaczątkiem znanego powszechnie ośrodka kształcenia niewidomych. Ponadto w okresie międzywojennym powstały dwie społeczne szkoły dla dzieci niewidomych: w Łodzi i Wilnie.
Szkoły specjalne, działające w okresie międzywojennym dawały niewidomym możliwość nie tylko uzyskania wykształcenia na poziomie podstawowym, ale również umożliwiały zdobycie kwalifikacji w takich zawodach, jak: szczotkarz, koszykarz, masażysta lub muzyk.
Rozwojowi szkolnictwa dla niewidomych w tym okresie sprzyjało zatwierdzenie przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego alfabetu Braille’a jako oficjalnego i powszechnie obowiązującego w szkolnictwie specjalnym pisma dla niewidomych. Miało to miejsce w 1934 r. Istotne, choć nie w pełni wykorzystane znaczenie w zakresie upowszechniania edukacji wśród ludzi z dysfunkcją wzroku miała ustawa o ustroju szkolnictwa, która weszła w życie w 1932 r. Przewidywała ona: „tworzenie zakładów i szkół powszechnych specjalnych, względnie oddziałów specjalnych, celem wychowania i kształcenia również dzieci niewidomych”.
W czasie okupacji niemieckiej, tj. w latach 1939-1945, niewidome dzieci nie mogły się uczyć, ponieważ w zasadzie wszystkie szkoły specjalne zostały zlikwidowane. W związku z tym po zakończeniu wojny ujawniła się wielka luka w dziedzinie edukacji osób z dysfunkcją wzroku.

Edukacja niewidomych i słabowidzących w latach 1945-1989

Po II wojnie światowej podejmowano w Polsce rozmaite działania, mające na celu umożliwienie niewidomym zdobycie wykształcenia oraz kwalifikacji zawodowych. Bezpośrednio po zakończeniu wojny podjął działalność Zakład w Laskach, który w istocie rzeczy nie przerwał jej nawet w czasie okupacji. Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie wprawdzie wznowił działalność w 1945 roku, ale nastawił się przede wszystkim na kształcenie dzieci niesłyszących. Dopiero w 1949 roku utworzono w nim jedną klasę dla niewidomych. Niestety, dwanaście lat później Instytut całkowicie zrezygnował z kształcenia niewidomych. Zakład w Bydgoszczy wznowił działalność w 1948 roku. Wcześniej, bo już w 1946 roku utworzony został Zakład wychowawczy dla Dzieci Niewidomych w Owińskach koło Poznania. Na podkreślenie zasługuje fakt, że w zakładzie w Owińskach, kwalifikacje zawodowe oraz ogólne wykształcenie na poziomie podstawowym mogli zdobyć ci młodzi niewidomi, którzy z różnych przyczyn nie trafili do systemu edukacji we właściwym momencie życia.
W 1947 roku, z inicjatywy nauczycieli, którzy przed wojną pracowali w Zakładzie dla Niewidomych we Lwowie, uruchomiono szkołę we Wrocławiu. Szkoła wrocławska została utworzona na bazie niemieckiego zakładu dla niewidomych, w którym znaleziono wiele pomocy naukowych, zwłaszcza do geografii i biologii (mapy, makiety terenu, wypchane zwierzęta). Szkołę dla dzieci niewidomych w Krakowie utworzono w 1948 roku, a w 1952 roku szkołę przekształcono w podstawową szkołę muzyczną.
Oprócz szkół dla nie widomych, system edukacji specjalnej dla osób z dysfunkcją wzroku tworzyły także szkoły dla słabo widzących. Były to: Szkoła dla Dzieci Niedowidzących w Warszawie przy ul. Koźmińskiej, Szkoła dla Niedowidzących w łodzi przy ul. Dziewanny oraz Szkoła dla Dzieci i Młodzieży Niedowidzącej w Lublinie przy ul. Hirszwelda.
Z przytoczonych informacji można by wyciągnąć wniosek, że w Polsce Ludowej wszystkie niewidome i słabo widzące dzieci były objęte systemem edukacji. Tak jednak nie było, ponieważ m.in. przez ponad 10 lat po zakończeniu wojny nie istniały uregulowania prawne dotyczące kształcenia niewidomych. Dopiero w roku 1956 ogłoszono dekret, w którym artykuł 10 stanowił, że każde niewidome dziecko powinno być poddane edukacji w szkole specjalnej. Niestety w dekrecie znalazło Się zastrzeżenie: „na swoim terenie”, co w praktyce oznaczało, że miejsce zamieszkania dziecka nie mogło być nazbyt oddalone od szkoły. Podobnie kwestia edukacji niewidomych potraktowana została w ustawie z 15 lipca 1961 roku o systemie oświaty w Polsce. W konsekwencji, jeśli odległość miejsca zamieszkania dziecka od szkoły wynosiła więcej niż 3 kilometry, to niejednokrotnie zdarzało się, że rodzice odmawiali wysłania dziecka do szkoły, a władze oświatowe nie nalegały, by opiekunowie zmienili decyzję w tej sprawie.
System szkolnictwa specjalnego, jaki istniał w Polsce do początku lat 70. XX wieku, dawał niewidomym i słabo widzącym możliwość uzyskania wykształcenia podstawowego oraz zdobycia kwalifikacji zawodowych m . in . w zakresie szczotkarstwa, obróbki metalu, dziewiarstwa i masażu leczniczego. Niewidomi, którzy chcieli uzyskać wykształcenie średnie i ewentualnie wyższe, musieli podejmować naukę w ogólnodostępnych szkołach średnich i uczelniach wyższych. Nie było to łatwe i proste z wielu powodów, a jednym z najważniejszych był fakt, że dyrektorzy szkół średnich odmawiali nierzadko przyjęcia do szkoły uczniów niewidomych. W tym miejscu warto podkreślić fakt, że szkoła w Owińskach troskliwie opiekowała się swoimi absolwentami i niejednokrotnie pomagała im znaleźć miejsce w powszechnych liceach ogólnokształcących na terenie Wielkopolski.
W roku szkolnym 1973/1974 jako pierwsze w kraju powstało w ośrodku dla niewidomych w Bydgoszczy technikum, które w następnym roku zastąpione zostało przez 4-letnie Liceum Zawodowe o kierunku mechanik obróbki skrawaniem. W ten sposób zapoczątkowany został trend, polegający na tworzeniu specjalnych szkół średnich dla niewidomych i słabo widzących. Trend ten uwidocznił się wyraźnie w późniejszych latach i był częścią ogólnego zjawiska polegającego na rozwoju szkolnictwa specjalnego, ukierunkowanego na kształcenie osób z różnymi niepełnosprawnościami. Z upływem lat przybierało ono coraz bardziej zróżnicowane formy i obejmowało coraz większy krąg osób niepełnosprawnych (dzieci, młodzież, dorośli). Doprowadziło to do wytworzenia się rozbudowanego systemu edukacji specjalnej. System ten skupiał rozmaite placówki oświatowe, w których proces nauczania dostosowany był do określonych rodzajów niepełnosprawności uczniów. W związku z tym opracowane zostały specjalne metody kształcenia niepełnosprawnych, wykształcono nauczycieli o odpowiednich kwalifikacjach oraz rozwinęły się różne działy pedagogiki specjalnej, zajmujące się uczniami z określonymi rodzajami dysfunkcji.
Ukształtowanie się opisanego modelu nauczania specjalnego wynikało z przyjętego założenia, że rodzaj niepełnosprawności determinuje w znacznym stopniu psychologiczne funkcje człowieka. Osoby niepełnosprawne były postrzegane wyłącznie poprzez ich dysfunkcje. Można zatem powiedzieć, że realizowany był segregacyjny model edukacji osób niepełnosprawnych. Uczniowie niepełnosprawni, przebywając przez wiele lat w izolowanych środowiskach szkolnych, nabierali złych nawyków, lęków i obaw.
Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że opisany tutaj model kształcenia niepełnosprawnych, oparty na osiągnięciach pedagogiki specjalnej, przyniósł ludziom z różnymi dysfunkcjami wiele korzyści. Mimo rozmaitych mankamentów należy ocenić go pozytywnie. Wydaje się bowiem, iż w ówcześnie istniejących warunkach cywilizacyjnych oraz technologicznych był to jedynie możliwy sposób edukacji osób niepełnosprawnych.

Możliwości kształcenia niewidomych i słabowidzących w Polsce po 1989 roku

Segregacyjny model nauczania niepełnosprawnych był – i w znacznym zakresie nadal jest – realizowany przede wszystkim w szkolnictwie podstawowym i zawodowym. W pewnym stopniu istnieje również w szkolnictwie średnim. Nigdy natomiast nie pojawił się w szkolnictwie wyższym; nie powstały bowiem specjalne szkoły wyższe zajmujące się kształceniem osób niepełnosprawnych. Nieliczni niepełnosprawni, którzy w XX wieku chcieli zdobyć wyższe wykształcenie, podejmowali studia w ogólnodostępnych szkołach wyższych. Można więc powiedzieć, że w ten sposób następowała praktyczna realizacja zrodzonej w późniejszych latach idei edukacji włączającej. Działo się to oczywiście bez świadomości tego faktu, a zakres zjawiska był bardzo ograniczony zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym.
Sytuacja zaczęła zmieniać się na przełomie lat 80. i 90. Rozwój społeczno-ekonomiczny, postęp technologiczny oraz wyniki prowadzonych badań naukowych sprawiły, iż w drugiej połowie XX wieku pojawiła się idea kształcenia osób niepełnosprawnych wspólnie z pełnosprawnymi. Początkowo idea ta przybrała formę kształcenia integracyjnego, a od pewnego czasu propagowana jest jako koncepcja edukacji włączającej
Pierwsze szkoły i przedszkola realizujące w praktyce idee kształcenia integracyjnego powstały w niektórych krajach europejskich już w latach 60. XX wieku. W Polsce takie placówki pojawiły się około 30 lat później.
Program nauczania dla uczniów w klasach integracyjnych został oparty na programie nauczania w szkole masowej. Dla uczniów z niepełnosprawnością jest on modyfikowany, stosownie do rodzaju i stopnia ich niepełnosprawności.
Kwestię edukacji osób niepełnosprawnych, w tym także niewidomych i niedowidzących, reguluje obecnie ustawa z 7 września 1991 roku. Mowa jest w niej o dzieciach niepełnosprawnych, które podlegają nauczaniu w różnych formach, tj.: w szkołach specjalnych, systemie zintegrowanym oraz w ramach szkolenia indywidualnego.
Niewidomi i słabo widzący oraz ich opiekunowie, którzy doceniają przede wszystkim warunki kształcenia w ośrodkach specjalnych, mogą rozważyć możliwości edukacji w którymś z kilkunastu takich ośrodków. Oferta edukacyjna, jaką stwarzają te ośrodki jest szeroka i bardzo zróżnicowana z punktu widzenia wieku ucznia, jego możliwości wzrokowych oraz intelektualnych. Ofertę tworzą: wczesne wspomaganie rozwoju dziecka, przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły zawodowe, szkoły średnie (licea i technika), a nawet szkoły policealne. Podstawowe informacje dotyczące wspomnianych ośrodków szkolno-wychowawczych znaleźć można na stronie Polskiego Związku Niewidomych (www.pzn.org.pl).
Przywołana wyżej ustawa o edukacji osób niepełnosprawnych z 1991 roku wpłynęła znacząco na zmianę systemu nauczania niewidomych i słabowidzących W Polsce. Ułatwiła ona rozwój szkolnictwa integracyjnego oraz coraz bardziej powszechne kształcenie uczniów z dysfunkcją wzroku w szkołach ogólnodostępnych, czyli edukację włączającą.
Warto w tym miejscu podkreślić, iż istota edukacji włączającej polega na umożliwieniu osobom niepełnosprawnym kształcenia się w szkołach ogólnodostępnych przy zapewnieniu im możliwie najlepszych warunków nauczania. Nie chodzi zatem jedynie o formalną możliwość uczęszczania do szkół ogólnodostępnych, ale przede wszystkim o aktywne działania mające na celu wyrównywanie szans edukacyjnych osób z różnymi niepełnosprawnościami. Edukacja włączająca zakłada unikanie stosowania taryfy ulgowej wobec uczniów niepełnosprawnych, a kładzie nacisk na usuwanie barier i tworzenie jak najlepszych warunków nauczania dla wszystkich, zwłaszcza dla uczniów o szczególnych potrzebach edukacyjnych.
Oprócz rozmaitych uregulowań prawnych, realizacji idei edukacji włączającej sprzyjają przemiany cywilizacyjne, które przyjęło się określać jako społeczeństwo informacyjne. Głównym czynnikiem determinującym owe przemiany jest niezwykły rozwój technologii informacyjnych. Chodzi tu o rozwiązania techniczne przeznaczone specjalnie dla osób niepełnosprawnych, ale także o niektóre wynalazki powszechnie używane. Do rozwiązań o największym znaczeniu dla niewidomych i słabo widzących zaliczyć można: syntezatory mowy, programy odczytujące informacje z ekranu komputera, programy powiększające, elektroniczne notatniki mówiące i brajlowskie, powiększalniki elektroniczne oraz drukarki brajlowskie. Natomiast wśród wynalazków powszechnie używanych największe znaczenie dla niewidomych mają: skanery, programy do rozpoznawania druku oraz Internet. Dzięki tym wszystkim osiągnięciom technologii informacyjnych osoby z dysfunkcją wzroku zyskały zupełnie nowe – do niedawna trudne do wyobrażenia – możliwości dostępu do informacji i wiedzy. Mówiący komputer wraz ze skanerem i programem rozpoznającym druk pełnią rolę automatycznego lektora osoby niewidomej. Taki lektor się nie męczy i jest do dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. O przydatności Internetu jako źródła informacji nie trzeba nikogo przekonywać. Mimo trudności, jakie niewidomi mają w dostępie do informacji graficznych oraz na stronach Internetowych, które zostały zaprojektowane niezgodnie z zasadami WCAG 2.0, osoby z dysfunkcją wzroku mają dziś znacznie lepsze możliwości pozyskiwania wiedzy niż miały jeszcze 25 lat temu.

Podsumowanie

Podsumowując przedstawione wyżej informacje, trzeba stwierdzić, że obecnie funkcjonujący w Polsce system edukacji niewidomych i słabo widzących, różni się wyraźnie od systemu, jaki istniał przed rokiem 1989, gdy dominował segregacyjny model kształcenia, oparty na szkołach specjalnych. Po roku 1989 ukształtował się dużo bardziej złożony system edukacji, a niewidomi i słabo widzący mogą zdobywać wiedzę w szkołach specjalnych, szkołach integracyjnych oraz szkołach ogólnodostępnych. Wytworzenie się takiego systemu kształcenia jest wynikiem upowszechniania się idei edukacji włączającej, a także przemian społeczno-politycznych lat 90. Oraz nowych możliwości dostępu do informacji i wiedzy przy zastosowaniu technologii informacyjno-komunikacyjnych.

Bibliografia

E. Grodecka, „Historia niewidomych polskich w zarysie”, PZN, wyd. 2, Warszawa 1996.
J. Szczurek, „Historia na żywo”, Materiały Tyflologiczne nr 16, PZN, Warszawa 2007.
C. Ślusarczyk, Determinanty nowoczesnej edukacji osób niewidomych i słabowidzących, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego” 2012, nr 703.
P. Wdówik (red.), Uniwersalne projektowanie zajęć dydaktycznych, Biuro ds. Osób Niepełnosprawnych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010.

Netografia

Web Content Accessibility Guidelines, http://www.w3.org/TR/2008/REC-WCAG20-20081211/, [15.01.2013].
A. Żarnecka, Psychologiczne aspekty edukacji niepełnosprawnych: dzieci oraz młodzieży, http://www.abcd.edu.pl, [26.03.2013].

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:05 


Góra
  
 
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:06 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Zatrudnienie osób niewidomych dawniej i dziś

Wojciech Maj

Niniejsze opracowanie, choć jedynie przyczynkarskie, ma tę niewątpliwą zaletę, że zostało przygotowane przez osobę niewidomą, która jest bezpośrednim uczestnikiem omawianego tu procesu.
Możliwości i ograniczenia niewidomych z punktu widzenia wykonywania przez nich pracy zawsze były przedmiotem mitologizacji. Z jednej strony mamy w historii niewidomych wykonujących bardzo prestiżowe zawody, jak choćby Homer, z drugiej przeświadczenie o niemożności wykonywania pracy przez osobę niewidomą prowadziło niejednokrotnie do odbierania wzroku tym, których chciano możliwości wykonywania pracy pozbawić, np., słynny twórca gdańskiego zegara, oślepiony na rozkaz rajców miejskich, aby takiego nikomu już nie sporządził.
Tak naprawdę dopiero w dobie Oświecenia, a więc niewiele ponad 200 lat temu, dzięki wielkim filantropom, jak Valentin Hauy, najpierw we Francji, a potem w innych krajach Europy, rozpoczęło się włączanie niewidomych do normalnego społeczeństwa, toteż, choć sytuacja jest obecnie radykalnie odmienna, pozostaje jeszcze nieco do zrobienia.
Powojenna historia zatrudnienia niewidomych w Polsce, a mówiąc skrótowo o niewidomych mam, oczywiście, na myśli wszystkie osoby z dysfunkcją wzroku, zarówno niewidome, funkcjonalnie niewidome jak i słabowidzące, zaczyna się od faktu, że powstały tuż po II Wojnie Światowej Polski Związek Niewidomych, organizacja, która najsilniej przyczyniła się do rozwoju w tym zakresie, wywodzi się ze Związku Niewidomych Pracowników RP, a więc organizacji statutowo związanej z zatrudnieniem tej grupy osób.
W warunkach, jakie przez kilkadziesiąt powojennych lat panowały w Polsce, mogło rozwinąć się zatrudnienie niewidomych w specjalnie tworzonych spółdzielniach, przy czym rozwój i rozrost były tak burzliwe, że spółdzielczość niewidomych oddzieliła się od PZN i stała się samodzielną organizacją.
Spółdzielczość niewidomych dawała większości zatrudnianych niewidomych głównie szansę na wykonywanie prostej, fizycznej pracy, z drugiej jednak strony, stworzyła nieliczną, ale silną klasę niewidomych, zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych, a także coś w rodzaju klasy średniej – niewidomych, zatrudnionych na stanowiskach pracowników umysłowych, obsługujących pozostałych zatrudnionych.
W tym czasie powstała też dość liczna grupa pracowników, wykonujących bardzo prestiżowy zawód masażysty, zawód wykonywany przez niewidomych w większości tak dobrze, że niewidomi masażyści stali się synonimem ludzi wysoko wykwalifikowanych i wykonujących dobrą robotę.
Wobec takiej sytuacji, zatrudnienie na otwartym rynku sensu stricto przez lata niemal nie istniało, jednak z biegiem lat, coraz większe możliwości kształcenia w systemie szkolnictwa masowego, rosnąca liczba niewidomych kształconych w otwartym szkolnictwie, zwłaszcza w szkołach średnich, a także coraz większa liczba niewidomych studentów sprawiły, że wciąż więcej osób niewidomych pragnęło wykonywać pracę na otwartym rynku. W połowie lat siedemdziesiątych mieliśmy już całkiem sporą grupę niewidomych prawników, psychologów, matematyków, pedagogów czy muzyków. Powstała przy Polskim Związku Niewidomych Sekcja Niewidomych Zatrudnionychh na Otwartym Rynku Pracy, której zadaniem było, między innymi, upowszechnianie wśród niewidomych przekonania o możliwości wykonywania coraz to nowych zawodów. Próbowano nawet stworzyć specjalny katalog zawodów wykonywanych przez osoby niewidome oraz zawodów, które osoby niewidome mogłyby wykonywać. Opracowanie to miało, między innymi, zawierać wskazówki odnośnie odpowiedniego przygotowania konkretnych stanowisk pracy.
Początek lat osiemdziesiątych zahamował silnie wszelkie działania na rzecz zatrudnienia osób niewidomych i dopiero pod sam koniec lat osiemdziesiątych, w momencie, gdy nastąpiły radykalne zmiany ustrojowe, sprawa zatrudnienia niewidomych przybrała zupełnie nowy obrót. Pojawiły się pierwsze naprawdę wymierne środki z Budżetu państwa, przeznaczone celowo na zatrudnienie niepełnosprawnych, pojawiła się organizacja usług rehabilitacyjnych w postaci Ośrodków Zatrudnienia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, powstał PFRON i pojawiły się pierwsze spektakularne programy pomocy finansowej w zakupie kosztownej technologii, wspomagającej rehabilitację i zatrudnienie niewidomych, np., Premia dla Aktywnych.
Od tej pory widzimy mniej lub bardziej stabilny wzrost możliwości zatrudnienia osób niewidomych, obecnie właściwie przede wszystkim na otwartym rynku pracy. Możliwość uzyskania istotnego dofinansowania tworzonego dla osoby niepełnosprawnej stanowiska pracy oraz możliwość refundacji istotnej części kosztów zatrudnienia osoby niepełnosprawnej sprzyjają wzrostowi zatrudnienia niewidomych i słabowidzących.
Powstanie PFRON i całość prawodawstwa, dotyczącego zatrudniania osób niepełnosprawnych zrodziło też zatrudnienie w warunkach pracy chronionej. Dało ono szansę pracy bardzo dużej liczbie niewidomych, którzy nie mogli liczyć na zatrudnienie na otwartym rynku pracy. Wydaje się, że obecny rozwój techniki i inne przyczyny sprawiły, że era powszechności pracy osób niepełnosprawnych w warunkach chronionych kończy się i że praca w takich warunkach w coraz większym stopniu dotyczyć będzie wyłącznie osób szczególnej troski.
Warto kłaść nacisk na promowanie zróżnicowania zawodów, wykonywanych przez niewidomych. Jeszcze nie ze wszystkim pozbyliśmy się społecznego przeświadczenia, że niewidomy albo w ogóle nie nadaje się do pracy, albo nadaje się do pracy prostej i nie wymagającej wysiłku umysłowego.
Ze względów prawnych często utrwalany jest stereotyp niewidomego, niezdolnego do żadnej pracy, a nawet samodzielnej egzystencji. Ja sam mam w kieszeni takie właśnie orzeczenie o niepełnosprawności. Pomoc Państwa, przeznaczona na rehabilitację, jaką jest na przykład program Aktywny Samorząd, de facto program dofinansowań zakupów specjalistycznych pomocy rehabilitacyjnych, nadal przez samych jego wykonawców, a nawet przez ustawodawcę, mylony jest z pomocą socjalną.
Minione ćwierćwiecze przyniosło radykalne zmiany w dziedzinie zatrudnienia i rehabilitacji niewidomych, warto też nadal podejmować usilne starania na rzecz eliminowania pewnych aspektów rehabilitacji, stanowiących pozostałość faktu, że pierwszym źródłem zmian w tej dziedzinie była właśnie filantropia. Dążenie do jak najpełniejszego włączania niewidomych w normalny nurt życia – życia społecznego, zawodowego, kulturalnego – jest dziś nie tylko prawem niepełnosprawnych, ale społeczną koniecznością.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:08 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Rozwój sportu w środowisku osób niewidomych i słabowidzących w minionym ćwierćwieczu.

Urszula Normantowicz

Miejsce sportu w procesie rehabilitacji osób niepełnosprawnych zmieniało się na przestrzeni lat. Początkowo sport był traktowany jako proces usprawniania fizycznego osób niepełnosprawnych. Aktywność fizyczna osób niewidomych i słabowidzących na przestrzeni lat wyrosła na gruncie tradycji i wieloletnich doświadczeń.
W sporcie osób niepełnosprawnych od początku podkreślano przede wszystkim jego funkcję zdrowotną i leczniczą.
Sport inwalidów cechuje się ogromnym oddziaływaniem, jako zjawisko społeczne i kulturalne, co przyczynia się do jego rozwoju.
Dzięki rozwojowi kultury fizycznej oprócz korzyści zdrowotnych, ma dla nas wielkie znaczenie psychologiczne.
Początkowo sportem i turystyką osób niewidomych i słabowidzących zajmował się Polski Związek Niewidomych. W grudniu 1990 r powstało Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross”. Początkowo głównymi dyscyplinami uprawianymi były warcaby, organizowano turnieje kręglarskie, uprawiano turystykę pieszą i można było zmierzyć się na zawodach w tańcu sportowym, a najbardziej popularną dyscypliną były szachy. Stopniowo przybywało dyscyplin, wprowadzano lekkoatletykę, bowling, kolarstwo tandemowe czy też brydż sportowy.
W 2004 roku założono Związek Kultury Fizycznej "Olimp", który zajmuje się tylko dyscyplinami Paraolimpijskimi. Na początek Związek skupiał tandemistów, w 2009 r dołączyła następna dyscyplina - strzelectwo początkowo laserowe, a następnie pneumatyczne. W tej chwili "Olimp" przygotowuje się do biatlonu.
Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej zaczęto bardziej doceniać rolę sportu w życiu osób z problemami wzrokowymi. Społeczne znaczenie sportu niepełnosprawnych uznane zostało w deklaracji Nr 29 Traktatu Amsterdamskiego. Obecnie obserwuje się coraz bardziej dynamiczny rozwój sportu osób niepełnosprawnych.
Powstają nowe dyscypliny i konkurencje sportowe, inwalidzi coraz liczniej biorą udział w treningach, zwiększa się liczba spotkań i zawodów sportowych, a przy tym rozbudowuje się bazę sportową, zwiększa się nakłady finansowe oraz stara się wykorzystać wszystkie możliwości, by wciągnąć niepełnosprawnych do sportu. W dużej mierze uprawianie wielu dziedzin sportu w środowisku niewidomych jest możliwe dzięki zaangażowaniu ludzi nie związanych z naszym środowiskiem i dostosowaniem sprzętu do naszej niepełnosprawności.
Niewidomi jeżdżą konno, żeglują, uprawiają kolarstwo tandemowe, rozgrywają turnieje brydżowe, biorą udział w zawodach w różnych dziedzinach sportu i odnoszą sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej.
W ostatnich latach przybyło wiele dyscyplin. 5 lat temu odbyły się w Polsce po raz pierwszy mistrzostwa wshowdown. W zeszłym roku Szwecja zorganizowała I mistrzostwa świata w tej dyscyplinie, gdzie nie zabrakło reprezentanta z Polski. Ze względu na duże zainteresowanie dyscyplina ta znajdzie się już w 2016 na paraolimpiadzie w Brazylii.
Inną inicjatywą w propagowaniu sportu jest projekt Niewidomi na Tandemach, który pomaga niewidomym znaleźć wolontariuszy do kierowania tandemami oraz - w razie potrzeby - także tandemy do wspólnych jazd. Pomysł ten pojawił się w roku 2013 podczas wyprawy tandemami od źródeł Wisły do ujścia. Baza ostatnio rozszerzyła się o kajaki i dwuosobowe paralotnie.
Następnym projektem, który krzewi kulturę fizyczną w środowisku osób z problemami wzroku to projekt "Zobaczyć morze", dzięki któremu można pokonać własne słabości, zmierzyć z ułomnościami organizmu. Jest to doskonała możliwość sprawdzenia siebie, swoich sił i poprawy samooceny.
Na uwagę zasługuje projekt powstały w wielkopolskim klubie turystycznym Niewidomych i Słabowidzących o nazwie. nordicwalking razem na szlaku. Dzięki specjalnie skonstruowanej uprzęży niewidomi mogą udawać się na nordyckie spacery.
W związku z Euro 2012 w Polsce pojawił się Blind Football. Dwa lata wcześniej UEFA zgłosiła się do Stowarzyszenia Kultury Fizycznej Sportu
i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących
CROSS
i obiecała pomoc przy organizacji piłki nożnej dla niewidomych. Tym pierwszym klubem, który rozpowszechnił w Polsce Blind Football był "Sprint" Wrocław. Polska drużyna niewidomych piłkarzy zagrała mecz pokazowy w 2012 roku przed meczem Grecja – Niemcy. W chwili obecnej są w Polsce już trzy drużyny, które zapraszane na turnieje międzynarodowe zajmują czołowe miejsca.
Ja osobiście już od 2007 roku uprawiam strzelectwo laserowe, a od 2010r. pneumatyczne i zauważam ogromny napływ nowych zawodników, którzy z dużym zaangażowaniem trenują i osiągają rewelacyjne wyniki. W lipcu br nasza zawodniczka z Chorzowa wywalczyła II miejsce na pokazowych Mistrzostwach Świata, które odbyły się w Niemczech.
Przez ostatnie 25 lat w sporcie osób niewidomych i słabowidzących nastąpił potężny skok, zarówno w ilości konkurencji, jak też wyszkolenia i podniesienia wyników.
Podsumowując - warto uprawiać sport, bowiem w ten sposób walczymy z własnymi słabościami, podnosimy swoją sprawność fizyczną, a co za tym idzie łatwiej nam zaakceptować własne inwalidztwo. Ciekawe, jaka nowa dyscyplina zaskoczy nas dostępnością dla osób z problemami wzroku?

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:09 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
Rodzina w PRL-u a dzisiaj

Teresa Janakowska

Rodzina w PRL- u
Dla młodych ludzi, którzy nie pamiętają czasu PRL-u to okres parodii, fikcji, tragedii, szczęścia i przyjaźni. Życie w tym okresie wydaje się szare, siermiężne, jednorodne i podporządkowane ideologii partyjnej z kierowniczą rolą PZPR, klimacie wielkiej przyjaźni, wielkości i potęgi Związku Radzieckiego oraz państw socjalistycznych.
Urodziłam się na początku lat siedemdziesiątych w kraju, który nie był wolny, którego konstytucję poprawiał sam Józef Stalin. Jestem przedstawicielką ostatniego pokolenia, które grało na podwórku, które nagrywało piosenki z radia na kasety. Moje pokolenie to pionierzy ery Walkmena. Żyliśmy bez telefonów komórkowych. Jeździliśmy na rowerze. Nasza matka nie była naszym szoferem (paliwo było na kartki). Nie mieliśmy 99 stacji telewizyjnych (pamiętam tylko 2), płaskich ekranów, dźwięków przestrzennych, mp3, iPod, Facebooka czy Twitter… za to mieliśmy szarą komunistyczną rzeczywistość. Tusz przed moimi dziesiątymi urodzinami ogłoszono stan wojenny. Realnym wspomnieniem lat osiemdziesiątych są półki dosłownie świecące pustkami, a rola pani ekspedientki polegała na powtarzaniu dwóch słów: "Nie ma”. Więc takie rarytasy jak egzotyczne owoce czy słodycze dostawaliśmy zazwyczaj na święta. Z komunizmem kojarzy nam się powszechność wakacyjnego wypoczynku dzieci i młodzieży. Pochodzę ze wsi, moi rodzice byli rolnikami i niestety wakacyjny wypoczynek był dla mnie i rodzeństwa tylko mglistym marzeniem. Ubrania w dobie PRL-u były identyczne. Jeden wzór na parę lat, kolorystyka stała: wszystko szare, przygaszone. Głównie, dlatego że wszystko produkowano w fabrykach, hurtowo. Polskie fabryki produkowały również barwne i nowoczesne ubrania, jednak nie dla swojego kraju, ale na eksport, żeby pokazać innym krajom, co się w Polsce nosi. A ja wciąż pamiętam jak niemal cała szkoła chodziła w identycznych nijakich, nudnych i niemodnych ciuchach. Dzisiejsze dzieci i młodzież mają wielki wybór artykułów szkolnych. W czasach komuny nie było kolorowych zeszytów czy piórników. Okładki zeszytów miały chyba za zadanie odstraszyć dzieci od szkoły. Były szare, wyblakłe i wcale nie wyglądały przyjaźnie. Wszystko, co nas otaczało było nijakie. Począwszy od podręczników a na wystroju wnętrz skończywszy. Czasami ludzie myląc piętro w bloku nie od razu orientowali się, że są w innym mieszkaniu, bo sąsiedzi mieli identycznie urządzone wnętrze. Uciążliwe kolejki to zmora tych czasów. Pamiętam jak moja mama godzinami wystawała w tych gigantycznych ogonach praktycznie po wszystko, czasami oczekiwanie w kolejkach miało wręcz dramatyczny przebieg. Jaka była radość, gdy udało jej się coś kupić. Nie mam pojęcia jak radziły sobie wtedy kobiety niewidome kolejki, kartki na żywność. Myślę, że ludzie nie spieszyli się zbytnio z pomocą, bo wtedy każdy chciał coś kupić, każdy był potrzebujący. Jedynym artykułem łatwo dostępnym był alkohol, którego spożycie bardzo szybko rosło. Kiedy prowadzimy dom staramy się jednocześnie dbać o siebie i ładnie wyglądać. Potrzebujemy w tym celu czasu na wykonanie wielu zabiegów. Dziś jesteśmy w stanie połączyć jedno z drugim. Jednak w latach, w których pomiędzy domem a pracą trzeba było stać w kilometrowej kolejce np. po papier toaletowy kobiety nie miały czasu ani głowy by o siebie dbać. Nie było czegoś takiego jak dobry krem a maseczki robiło się samemu. W ogóle dobry krem, maseczka wtedy to ekstrawagancja. Jednym z absurdów PRL było między innymi to, że kontroler w tramwaju domagał się od kobiety w zaawansowanej ciąży zaświadczenia, że jest w ciąży. Z jego punktu widzenia było to niezwykle istotne, bo jako pilnujący porządku wiedział, że kobiety ciężarne wg rozporządzenia wchodzą przednimi drzwiami oraz, że należy ustąpić im miejsca.
Komunistyczne opiekuńcze państwo
Polityka rodzinna w okresie komunizmu nie przewidywała zasadniczych zmian w stosunku do tradycyjnego modelu rodziny, zmodyfikowanego jednak przez proklamowanie równości płci, noszącej w wielu dziedzinach czysto werbalny charakter i przez jak najszersze wykorzystywanie kobiecej siły roboczej. Dla skłonienia kobiet do pracy w fabrykach, biurach i na roli utrzymywano płace na niskim poziomie, a ponadto stworzono dość szeroko dostępne i tanie instytucje opieki nad dzieckiem (żłobki, przedszkola itd.). Jednak same wielkie przeobrażenia społeczne, stanowiące skutek masowej industrializacji, pociągającej za sobą urbanizację nie tylko w sensie migracji do miast, ale i naśladowania miejskich wzorów przez rodziny wiejskie, spowodowały daleko idące zmiany w życiu rodzinnym znacznej części społeczeństwa. Między innymi praca zawodowa kobiet, zwłaszcza w dużych zakładach pracy, otwierała przed nimi nowe perspektywy, potrzeby i ambicje, które znajdowały prawie natychmiast odbicie w sposobie życia rodziny. W pewnej mierze dotyczyło to także młodzieży, która teraz szeroko znalazła zatrudnienie w przemyśle i w innych dziedzinach, a poza tym jej przeciętny okres przebywania w szkole przedłużył się znacznie. Zmiany życia rodzinnego były poważnie utrudnione przez trudności materialne i niskie zarobki, braki zaopatrzenia, trudności uzyskania mieszkań, którymi dysponowały głównie władze. Jednak – częściowo dzięki zachętom systemowym stworzonym przez państwo (zasiłki, długie urlopy macierzyńskie, później wychowawcze i różne formy pomocy) powojenny boom urodzeniowy przedłużył się w długi okres wzmożonego przyrostu naturalnego. Polska w tym okresie, to kraj o wysokim przyroście naturalnym. W sumie na poły patriarchalny model rodziny, odpowiadający drobnomieszczańskim gustom przywódców partyjnych, nie pozostawiał miejsca na ewolucję roli rodziny podobną do krajów zachodnich. W naszym kraju nie było wystarczającej liczby mieszkań, dość możliwości kontaktów zagranicznych i zwiedzania świata, krótko mówiąc dość luzu i swobody. Kontrola społeczna sprawowana i przez władze, partię i podległe jej różne organizacje, i przez Kościół, nie pozostawiały miejsca na swobodne eksperymentowanie w tej dziedzinie. Nastąpiła szeroka modernizacja struktur gospodarczych i społecznych. Miliony ludzi żyjących dotąd w środowisku wiejskim lub małomiasteczkowym zaczęły żywot w środowisku przemysłowo-zurbanizowanym, a często wielkomiejskim. Miało to wielkie znaczenie dla życia rodzinnego. Sama zmiana warunków mieszkaniowych stwarzała nowe ambicje i skłaniała do przyjmowania nowych standardów. Młode kobiety, żyjące we wczesnym PRL-u a pochodzące z wiosek opowiadały o dosłownym awansie społecznym, jaki im wtedy umożliwiono. Często pochodziły z biednych rodzin i dla nich praca w fabryce dawała możliwość wydostania się ze wsi do miasta i był to dla nich ogromny skok. Nie tylko poprawiła się ich stopa życiowa, ale też zaczęły inaczej patrzeć na swoją rolę kobiety i na rodzinę. Wiele z nich zamiast wiązać się z mężczyzną nadużywającym alkoholu decydowało się na samotne życie. Znaczące było również w tym okresie przemieszanie środowisk społecznych w wyniku migracji i awansu społecznego niektórych środowisk. Pojawiły się dość liczne małżeństwa i rodziny tworzone przez osoby pochodzące ze środowisk dawniej bardzo rzadko się ze sobą łączących, teraz zaś zdemokratyzowanych przez awans społeczny, np. związki między osobami pochodzącymi ze środowisk chłopskich czy robotniczych z jednej strony, a „pracowników umysłowych”, a nawet inteligencji z wyższym wykształceniem z drugiej strony. W takich rodzinach mieszały się różne wzory, a z pewnością zwyciężały te pochodzące od strony bardziej wykształconej oraz wyżej stojącej w hierarchii społecznej. Ogromne znaczenie miała tutaj niewątpliwie rewolucja oświatowa, gdyż dawała podstawy do nowych postaw społecznych i obyczajowych, także w życiu rodzinnym. Te zmiany sprzyjały powstaniu nowego modelu życia rodzinnego, którą nazwano peerelowską.
Polska szara rzeczywistość
Powtarza się często, że w komunizmie ludzie byli "bliżej siebie".
Elementy wspólnoty sąsiedzkiej czy pracowniczej niewątpliwie były w PRL silniejsze niż dzisiaj, gdyż było wiele mechanizmów, które wzmacniały tę wspólnotowość. Władze stworzyły cały system instytucji kulturalnych, dotowanych przez państwo, których działalność też mogła wzmacniać poczucie wspólnoty, np. domy kultury, wyjścia do teatru, wyjazdy na festiwale. Rodacy pamiętają również akcje społeczne do udziału, w których państwo przymuszało. To sprzyjało większej integracji, poczucia więzi oraz budziło potrzebę grupowej walki o własne interesy. Solidarność nie wzięła się z niczego. To efekt długiego procesu powstawania więzi grupowych. To PRL przygotował płaszczyznę, na której mogła powstać Solidarność.
Końcowy zaś okres zdegradowanej PRL-owskiej rzeczywistości w latach 80-tych kojarzył się z pewnymi objawami degradacji życia rodzinnego, związanymi np. z ogólnymi trudnościami życiowymi i z ruchem emigracyjnym młodszego pokolenia, który objął setki tysięcy osób. Polacy coraz częściej zdawali sobie sprawę z tego, że PRL to nie jest ich wymarzony kraj miodem i mlekiem płynący. Ludzie nie mieli żadnych perspektyw. Paradoksalnie, kryzys porządku społecznego w PRL, brak zaufania do państwa i jego instytucji, a wreszcie rozkład życia gospodarczego doprowadziły do wzmożenia roli rodziny, jako głównej ostoi jednostki. W sytuacji pustki społecznej w przestrzeni między jednostką a państwem rodzina, jako punkt odniesienia nabrała dużo większego znaczenia niż przedtem, wbrew osłabiającym ją nurtom napływających z Zachodu. Tradycyjna rola mężczyzny-pana domu i kobiety-gospodyni domowej została nie tyle praktycznie zlikwidowana, ile ośmieszona przez media, jako staroświecka. Dla życia rodzinnego wielkie znaczenie miały postępy wiedzy medycznej w dziedzinie opieki nad dzieckiem i zdrowiem kobiety.
Co może być przyczyną nostalgii za PRL? Jeśli chodzi o starsze pokolenie, to wspominają z nostalgią tęsknotę za większym bezpieczeństwem na rynku pracy, stabilnością zatrudnienia, może także trochę wolniejszym tempem życia, większą solidarnością społeczną, która dawała spokój w rodzinie. Kiedyś dużym wsparciem dla osób niewidomych był PZN. Sam szukał osób, które straciły wzrok, wysyłam na kursy orientacji przestrzennej, czynności dnia codziennego, pomagał zdobyć zawód i usamodzielnić się. Dzisiaj ta organizacja kuleje i sama potrzebuje pomocy.

Droga do wolności
Gdy wchodziłam w dorosłość w 1989 roku zwołano obrady Okrągłego Stołu, był to pierwszy ważny krok ku demokratycznemu państwu. Komunizm się skończył, a mną targały myśli co dalej z moim życiem? Na jaki kierunek studiów może się zdecydować dziewczyna z ogromną dysfunkcją wzroku? Moim największym pragnieniem było założenie rodziny, lecz gdy miałam podjąć ważną decyzję byłam pełna niepokoju i nie wierzyłam, że damy sobie radę. Dwie osoby ambitne i do tego niepełnosprawne wzrokowo, które chcą być samodzielne i niezależne. Gdyby nie zapewnienia mojego przyszłego męża, że damy sobie radę pewnie bym stchórzyła. Teraz wiem, że powinnam przed nim nisko schylić czoło, bo miał rację, doskonale sobie radzimy. Obydwoje pracujemy zawodowo, robiąc to, co daje nam radość i satysfakcję, co nas rozwija. Wychowujemy nastoletniego syna, który jest naszym największym skarbem. Mamy dużo więcej planów i marzeń niż w młodości.
Po 1989 r. Polska weszła w nową epokę życia państwowego, społecznego, a więc i rodzinnego. W życiu społecznym i w życiu rodzin bardzo silnie odbiły się skutki zmiany modelu społeczno-gospodarczego, które dla znacznej części rodzin okazały się niekorzystne np. utrata pracy. Dla znacznie mniej licznych rodzin, głównie z elit społecznych, procesy te, przeciwnie, przyniosły nowe perspektywy życia na wzór klasy średniej na Zachodzie. Dla większości rodzin trudności życiowe pozostały, ale zmieniły swój charakter. Nie ma trudności zaopatrzeniowych, ale trudno o pracę, z której można by czerpać środki na zakup mieszkań, towarów czy usług.
Obecnie obserwujemy w Polsce wpływy nowych modeli życia rodzinnego zaczerpniętych ze społeczeństw zachodnioeuropejskich i zza Oceanu. Przede wszystkim z jednej strony przyjęły się już pewne nowe formy życia np. częste życie samotne, powszechne związki nieformalne, rodziny z założenia niepełne, związki nieformalne posiadające dzieci, także związki homoseksualne funkcjonujące jawnie, a nie w ukryciu, z drugiej jednak strony większość rodzin żyje według dotychczasowych, lekko zmodernizowanych wzorów i dlatego nie można zdefiniować jednego wyłącznego i obowiązującego modelu.
Dzisiaj rodzice bardziej interesują się tym, co robią dzieci, i starają się dobrze wykorzystywać czas spędzany z nimi. W deklaracjach liczba zwolenników związków opartych na równouprawnieniu rośnie, ale nie widać partnerstwa w działaniach. Rodzicielstwo w Polsce to wciąż zdecydowanie świat kobiet. Duża liczba dzieci nie daje im już prestiżu społecznego.

Nowoczesny czy tradycyjny model rodziny?
Obecnie możemy mówić o zmianie modelu życia rodzinnego, o różnicowaniu życia polskich rodzin i o stopniowym odchodzeniu od tradycyjnego modelu rodziny, przynajmniej w tzw. klasie wielkomiejskiej. Jednym z kluczowych czynników wyznaczających tradycyjność polskiej rodziny jest podział ról, w którym mężczyzna jest odpowiedzialny za zapewnienie bytu, a kobieta za zajmowanie się domem i dziećmi. Okazuje się, że ten tradycyjny podział ról nadal jest bardzo silny. I choć w deklaracjach liczba zwolenników związków opartych na równouprawnieniu rośnie, niekoniecznie widać partnerstwo w działaniach. Przeważająca część Polaków żyje przecież w związkach małżeńskich, a nie w nieformalnych lub jako single, choć o obu tych zjawiskach wiele się mówi w mediach. Co ciekawe, wciąż zdecydowana większość nowożeńców (70%) decyduje się na ślub kościelny, co może świadczyć o religijności lub chociaż o przywiązaniu do tradycji.
Druga istotna zmiana to moment, w którym decydujemy się na dziecko. Niemal wszyscy biją na alarm, że Polki coraz później rodzą dzieci. Jak pokazują badania, sytuacja materialna nie ma aż tak wielkiego wpływu w przypadku podejmowania decyzji o pierwszym dziecku. Natomiast, gdy rodzice rozważają, czy mieć więcej dzieci, ten czynnik jest istotniejszy. Warto także podkreślić, że nie wzrosła znacząco liczba kobiet, które w ogóle nie chcą mieć dzieci. Niskie wskaźniki dzietności biorą się, więc z tego, że mamy mniej dzieci, a nie z tego, że coraz więcej kobiet nie chce być matkami. Jeżeli jest jedno dziecko, które zaspokaja ich potrzebę posiadania potomstwa, często na tym poprzestają. Niezależnie od wieku to mężczyźni chcieliby mieć więcej dzieci niż kobiety. Być może wynika to z tego, że u mężczyzn te koszty nie są tak duże, a zyski jednak większe.
Istnieje opinia, że współcześni zagonieni rodzice poświęcają dzieciom znacznie mniej czasu niż kiedyś. Często także przywołują idylliczny obraz PRL, gdy było biednie, ale przynajmniej rodzinnie. I jakoś zapomina się, ile czasu trzeba było poświęcić na zdobywanie różnych dóbr, a więc stanie w kolejkach, na robienie przetworów i reperowanie sprzętów domowych, których nie dało się kupić, na dodatkowe prace, dzięki którym łatano dziury w domowych budżetach itd. Współcześni rodzice efektywnie spędzają z dziećmi więcej czasu niż rodzice w poprzednich pokoleniach. Kiedyś dzieci bawiły się na podwórku, trzepaku, zajmowały się sobą, były gdzieś obok dorosłych. Obrazek dziecka z kluczem na szyi nie wziął się przecież z niczego. Dzisiaj rodzice bardziej interesują się tym, co robią ich dzieci, i starają się dobrze wykorzystywać czas spędzany z dzieckiem. Bawią się razem, czytają. Oczywiście nie robią tego wszyscy, niemniej jednak presja społeczna, aby organizować dzieciom czas, niewątpliwie jest większa.

Niż demograficzny
Wśród przeciętnych Kowalskich mówiących, że nie stać nas na dziecko. Prawda jest taka, że nie stać na dzieci przede wszystkim w sferze mentalnej, a nie ekonomicznej. Największy boom urodzeniowy w Polsce można było zaobserwować po II wojnie światowej i podczas stanu wojennego, kiedy to perspektywy były o wiele gorsze, a życiowa stopa o wiele niższa niż obecnie. W ciągu 20 lat liczba rodzących się dzieci spadła o połowę i dalej maleje. Jesteśmy świadkami katastrofy demograficznej, której skutki odczujemy za kilkadziesiąt lat. W moim mieście podobnie jak i w całym kraju liczba zgonów przewyższyła w tym roku liczbę urodzin. Dramatyczny wskaźnik dzietności plasuje Polskę na niechlubnym 212. miejscu na 224 kraje. Za nami są jedynie kraje ogarnięte konfliktem zbrojnym lub tuż po jego zakończeniu. Na kryzys demograficzny składają się niepewna sytuacja ekonomiczna, emigracja zarobkowa, kulejąca polityka rodzinna i niepłodność Polaków. Późno zawierane małżeństwa, wysoka liczba rozwodów, egoistyczno-konsumpcyjne nastawienie do życia, powszechna akceptacja antykoncepcji sprawiają, że obecnie coraz mniejsza jest otwartość na przyjęcie nowego życia. Taka postawa ma swoje realne, tragiczne dla nas skutki. Najpierw szkoła, później praca, a na końcu dziecko - właśnie w taki sposób układa swoje życie coraz więcej Polek. Dziś średnia wieku kobiet, które decydują się na poród, wynosi 30-31 lat. Jest to duży wzrost w porównaniu z latami ubiegłymi. Kolejny problem to niepłodność. Z badań wynika, że aż co szósta para w Polsce ma problemy z zajściem w ciążę. Polsce grozi wyludnienie! I nie jest to wizja rodem z filmu science fiction, ale rzecz, która się dzieje na naszych oczach. Z powodu braku dzieci nie będzie miał kto podtrzymać rozwoju materialnego naszej cywilizacji. Nie tylko nie będzie możliwy dalszy rozwój poziomu życia, ale będzie też zagrożone utrzymanie go na dotychczasowym poziomie, wynikające z odwrócenia piramidy społecznej. Receptą na omawiany kryzys jest rodzina. Rodzina jest podstawą gospodarki, zaczynając od tego, że w niej przychodzi na świat dziecko, rozwija się i wychowuje. Dzięki swoim rodzicom, którym zależy, by otoczyć je troską, miłością i jak najlepiej przygotować dzieci do wejścia w dorosłe życie. W tym nie wyręczą rodziny żadne nawet najlepsze instytucje państwowe, co najwyżej mogą wspierać i pomagać.
Rola i znaczenie rodziny
Amerykańscy badacze już dawno zaobserwowali, że dzieci z rozbitych rodzin znacznie gorzej uczą się w szkole. Przekłada się to na ich poziom wykształcenia i konkurencyjność na rynku pracy. Mają one gorsze i mniej płatne prace. Osoby pochodzące z rodzin rozbitych częściej korzystają z kosztowych programów pomocowych związanych z utrzymaniem rodziny, a także z zapewnieniem opieki medycznej i opieki w wieku podeszłym. Sytuacja jest odwrotna, kiedy rodzina funkcjonuje prawidłowo. Osoby posiadające rodzinę mają wyższą motywację do pracy, są stabilniejsze emocjonalnie, zajmują wyższe stanowiska, co przekłada się na wyższe zarobki.
Emigracja
Na obecny stan rzeczy mocno wpływa emigracja zarobkowa. Na koniec 2011 r. poza granicami kraju mieszkało ponad 2 mln Polaków. Większość emigrantów to młodzi ludzie. Polki stanowią na Wyspach Brytyjskich największą grupę młodych matek. Młodzi sfrustrowani Polacy decydujący się na emigrację wśród głównych powodów wymieniają: brak perspektyw, niemożność wyrwania się z kręgu dorywczych prac, poczucie bezsensu studiowania, wegetowanie na garnuszku rodziców i w ich mieszkaniu oraz brak wiary w to, że coś dobrego spotka ich w Polsce.
Polityka prorodzinna
W Polsce nie ma polityki rodzinnej, a jeżeli jest, to śladowa. W naszym kraju polityka rządów wobec rodziny „wahała się od biernej do szkodliwej”. Można to odnieść chociażby do tzw. becikowego. Natomiast wprowadzenie urlopów macierzyńskich jest jakimś elementem polityki rodzinnej, ale tylko elementem, bo całościowej polityki brak. Do tego, by władze zajęły się działaniami na rzecz rodzin, nawołują eksperci, coraz większa liczba polityków i Kościół. Przekonują, że polityka prorodzinna to już nie ekstrawagancja, ale kwestia racji stanu. Rząd w tej sprawie rozpoczął działania, ale jak na razie nie są one na miarę wyzwań. W okresach wyniszczających wojen, kataklizmów nie zdarzyło się, aby nasz kraj wyludniał się tak gwałtownie, jak przez ostatnie dwadzieścia lat pokoju, stabilizacji i rozwoju. To śmiertelne zagrożenie dla bytu narodu i trwałości państwa. Demografowie biją na alarm. Polska umiera.
Walka o godne życie
Rodzice niepełnosprawnych wzrokowo dzieci starają się by miały one normalne dzieciństwo. Przeszkody, które napotykają na co dzień stają się diabelnie trudne do pokonania. Choć otoczone są niezwykłą troską rodziny, ogromnym wsparciem i podejmujących się starań o lepsze życie dla niech rodziców, to jednak wciąż piętrzą się trudności: finansowo-prawne, społeczne i emocjonalne. Sytuacja rodzin, w której jest osoba niepełnosprawna pozostawia wiele do życzenia. O tym jak teoria mija się z praktyką najlepiej wiedzą rodzice niewidomego dziecka/dzieci lub niewidomi rodzice. Największe kontrowersje wzbudza jednak sytuacja materialna rodziców wychowujących niepełnosprawne potomstwo. To oni okupując sejm nie wstydzili się mówić o swojej udręce, że nie mają już siły walczyć, czują się zmęczeni, wypaleni i słabi. Zdesperowani rodzice walczyli o podniesienie świadczeń, gdyż najczęściej jedno z opiekunów zmuszone jest zrezygnować z pracy zarobkowej, by zająć się dzieckiem niepełnosprawnym. I choć czuli się jak abstrakcyjni herosi to ich tytaniczne wysiłki opłaciły się, świadczenia będą stopniowo podnoszone aż do zrównania z płacą minimalną.
Pewna kobieta przyznała, że kiedyś myśląc o osobach niepełnosprawnych, uważała, że są takie biedne i nieporadne, tylu czynności nie potrafią wykonać. Dzisiaj, gdy sama jest matką niewidomego dziecka, sama nie może uwierzyć jak szybko można zmienić swoje poglądy to, co kiedyś uważała za ułomność, teraz postrzega przez pryzmat dumy, bo doskonale wie ile trudu i wysiłku kosztuje zdobycie choćby najmniejszej umiejętności. Możemy zauważyć coraz więcej osób niewidomych na ulicy, gdyż przestrzeń publiczna staje się coraz bardziej przyjazna osobom z dysfunkcją wzroku. Dzięki audiodeskrypcji otwierają się przed nami, czyli osobami z niepełnosprawnością wzrokową kina, teatry i stadiony. Choć daleko nam jeszcze do Zachodu, wiele jest jeszcze do zrobienia, to jednak zmiany są zauważalne co cieszy.

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:10 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 11, 2013 17:55
Posty: 3263
PRZYSZŁOŚĆ – PROGNOZY I UKIERUNKOWANIE DZIAŁAŃ ŚRODOWISKA OSÓB Z DYSFUNKCJĄ WZROKU

ŁUKASZ SKĄPSKI

W tym roku mija 25 lat, tzw. Wolnej Polski. 25 lat to w życiu człowieka taki wiek, w którym ma się już pewien bagaż doświadczeń, pewną wiedzę, a co za tym idzie pewne plany na przyszłość oraz marzenia. I to właśnie o tych planach oraz marzeniach szeroko rozumianego środowiska osób z dysfunkcją wzroku chciałbym Państwu opowiedzieć w moim wystąpieniu.

Pozwolę sobie w dalszym ciągu korzystać z analogi do ludzkiego życia. 25 lat w życiu człowieka to taki okres, w którym możemy mówić o w pełni ukształtowanej jednostce. Osoba w tym wieku jest już w pełni dojrzała. W tym czasie człowiek wie już, co chce dalej robić i wprowadza te plany w życie. Myślę, że podobnie jest ze środowiskiem osób niewidomych i niedowidzących.

Dzisiaj z pewnym sentymentem możemy wspominać okres niemowlęcy, czyli pierwsze jeszcze trochę nieporadne działania naszego środowiska w nowych realiach odradzającego się państwa. Pierwsze jeszcze nieco nieporadne próby tworzenia wolnych, niezależnych stowarzyszeń. Pierwsze akcje promujące nasze środowisko. Pierwsze działania mające na celu ułatwienie nam życia i wyprowadzenie osób z dysfunkcją wzroku ze społecznego „niebytu”.
Można to porównać do pierwszych lat życia człowieka, gdzie radością napawają pierwszy uśmiech dziecka, jego pierwsze nieporadne kroki i pierwsze wypowiadane słowa. Skala tamtych działań była jednak mała i ich konsekwencje były do niej adekwatne.

Następnym okresem jest okres dorastania. W tym czasie zachłyśnięci nieco pierwszymi latami nowych realiów, nową Polską i demokracją nasze środowisko zaczęło poznawać swoje prawa i możliwości. Nasze działania zintensyfikowały się. Zaczęliśmy, nieco „na wariata” promować się i domagać coraz to nowych przywilejów i uprawnień.
Były to szalone działania, które można porównać do zachowań kilkuletniego brzdąca, który nie bacząc na konsekwencje poznaje świat i swoje możliwości.

Okres dojrzewania jest kolejnym przedziałem czasowym. W tym czasie w środowisku niewidomych i niedowidzących zaczął narastać bunt. Bunt spowodowany tym, że mimo usilnych działań i nieustającej promocji warunki życia osób z dysfunkcją wzroku nie poprawiały się w stopniu, na jaki liczyliśmy.
To zupełnie jak u nastolatków, którzy po pierwszych latach życia są niezmiernie zaskoczeni, że świat ich otaczający różni się nieco od ich wyobrażeń na jego temat.
Część z nas w tym okresie poddała się i postanowiła przyjmować los takim, jaki jest. Mam tu na myśli np. podejmowanie zatrudnienia na fikcyjnych stanowiskach za „marne grosze” uwłaczające często ludzkiej godności.

My tutaj zebrani nie należymy jednak do tej grupy. To właśnie my postanowiliśmy zmierzyć się z tym, może nienajlepszym, ale jedynym dostępnym nam światem. „Z otwartą przyłbicą” postanowiliśmy, bogatsi o doświadczenia minionych lat, już w uporządkowany sposób zdobywać wiedzę o realiach i mechanizmach nim kierujących i w oparciu o w ten sposób zdobytą wiedzę Kształtować nasze środowisko i nasze w nim miejsce.
To trochę tak, jak studenci, którzy wybierają kierunek studiów, albo, jak dojrzałe, ale jeszcze młode osoby podejmujące decyzję o pierwszej pracy itd.

Działania kilku ostatnich lat doskonale to odzwierciedlają. Dobrym przykładem takich konsekwentnych i ukierunkowanych działań może być działalność Stowarzyszenia De Facto, które to stowarzyszenie przez ostatnie lata na płaszczyźnie kultury i dostępności informacji dla naszego środowiska zrobiło więcej niż dużo potężniejsze organizacje przez ostatnie dwie dekady.

Jestem przekonany, że 25 lat to dobry czas, aby zadać sobie pytanie o przyszłość środowiska osób z dysfunkcją wzroku. O naszą przyszłość. Tyle już wiemy. Tyle się nauczyliśmy, tyle już zrobiliśmy, ale gdzie to wszystko prowadzi? Czy wiemy, gdzie chcemy być za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Czy przypadkiem nie straciliśmy z oczu celu? Czy przypadkiem nasze działania nie stają się tzw. "sztuką dla sztuki"?

Moi poprzednicy zarysowali ogrom zmian, które dokonały się przez ostatnie ponad dwie dekady, na płaszczyźnie edukacji, szeroko rozumianego życia rodzinnego, zatrudnienia osób niepełnosprawnych naszego rozwoju fizycznego oraz rozwoju technologii nas wspierających. Chciałbym się teraz pokrótce odnieść do ich wystąpień.

Złamię trochę chronologię i w pierwszej kolejności odniosę się do wystąpienia Tereski, która opowiadała o zmianach, jakie przez ostatnie 25 lat nastąpiły w życiu rodzinnym. W tym momencie wyjaśnię także dlaczego tak uporczywie, w pierwszej części mojego wystąpienia, nawiązywałem do rozwoju człowieka z naciskiem na jego pierwsze lata życia.
Odpowiedź jest prosta. Mianowicie wraz z żoną Agnieszką spodziewamy się przyjścia na świat naszej upragnionej córeczki Natalki. Temat jest więc mi niezmiernie bliski.
O zmianach, które przez ostatnie lata zaszły na tej płaszczyźnie już chyba wszystko powiedziała Tereska. Ja tylko od siebie dodam o jednym zjawisku, które mnie niepokoi. Posłużę się w tym celu doświadczeniami osoby dość dobrze mi znanej, czyli siebie. Chodzi mi mianowicie o pewnego rodzaju blokadę psychiczną. Do decyzji o posiadaniu dziecka dojrzewałem przez wiele lat. Cały czas miałem obawy, czy moja niepełnosprawność pozwoli mi się w sposób należyty zająć tym małym człowiekiem, czy podołam rodzicielskim obowiązkom i wiele innych. Jakiś wewnętrzny głos, gdzieś z tyłu głowy cały czas mi szeptał, że "...Przecież ty słabo widzisz. A co będzie, jak dziecko zginie Ci gdzieś w tłumie..." itd. W końcu, przy niemałym udziale mojej żony, i posiłkując się obserwacjami bliskich mi osób niewidomych i niedowidzących dojrzałem do tej decyzji. Pomyślałem sobie, że przecież już tyle osób ma dzieci i nic się nie dzieje, więc i ja mogę. I jeszcze jedno niezrozumiałe zachowanie, czyli ciągłe komunikowanie np. w szkole rodzenia, że ja słabo widzę, i czy to przypadkiem nie będzie stanowić dla pań prowadzących problemu. A przecież to nie ma żadnego znaczenia, że słabiej widzę. Jestem obywatelem tego kraju i mam prawo do wszelkich usług przez ten kraj oferowanych.
Myślę więc, że na tej płaszczyźnie naszym wspólnym celem jest uświadamianie takim osobom jak do niedawna ja, że decyzja o dziecku ma wypływać tylko wyłącznie z serca, i że nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, aby odmawiać sobie tego szczęścia.

Czesław w swoim wystąpieniu zarysował nam ogrom zmian, które nastąpiły w dostępie osób z dysfunkcją wzroku do edukacji i szeroko rozumianej wiedzy. Obawiam się, że niestety na tej płaszczyźnie pozostało w dalszym ciągu sporo do zrobienia. Posłużę się teraz informacją, którą otrzymałem z pierwszej ręki od nauczyciela pisma punktowego z ośrodka dla osób niewidomych.
W tym roku do szkoły, w której on uczy trafiła 15-letnia zupełnie niewidoma dziewczyna. Jej dotychczasowe świadectwa jednoznacznie wskazywały, że jest to prymuska. Rzeczywistość w brutalny sposób zweryfikowała ten jej wizerunek. Okazało się bowiem, że uczennica ta w dotychczasowej szkole masowej, do której uczęszczała, miała taryfę ulgową. W szkole nic od niej nie wymagano i najzwyczajniej w świecie przepychano ją z ocenami celującymi z klasy do klasy. Okazało się, że dziewczyna nawet nie potrafi pisać i czytać, czy obsługiwać komputera. Nie wspominając o zupełnym braku orientacji, czy nawet najbardziej podstawowych czynności samoobsługowych. Teraz przed całym zespołem nauczycielskim stanęło ogromne zadanie nadrobienia tych bezpowrotnie straconych lat i nauczenia jej wszystkiego, co teoretycznie powinna już umieć.
Niestety nie jest to odosobniony przypadek i co jakiś czas do ośrodków dla osób niewidomych trafiają tacy uczniowie. Jest to ogromny defekt obecnego systemu kształcenia osób z dysfunkcją wzroku, który należy szybko poprawić.
Nadmienię tutaj jeszcze o jednym niedomaganiu obecnego systemu. Mam na myśli brak obowiązkowych lekcji pisma punktowego w szkołach dla niewidomych. Przedmiot ten jest obecnie nieobligatoryjny i ocena z tego przedmiotu nie jest liczona do końcowej średniej ucznia. Stan taki sprawia, że młode osoby nie zapoznają się ze słowem pisanym, co owocuje wołającymi o pomstę do nieba brakami w zakresie ortografii i gramatyki.
Na plus należy jednak policzyć nieśmiałe próby wprowadzania do programu nauczania elementów bezwzrokowej obsługi komputera przy pomocy specjalistycznego oprogramowania udźwiękawiającego itd. Lekcje takie, przynajmniej w tym ośrodku, gdzie uczy ten mój znajomy nauczyciel, odbywają się, niestety w ramach lekcji pisma Braille’a. Na lekcjach informatyki uczniowie uczeni są głównie obsługi serwisów społecznościowych itp.

W ten sposób płynnie przechodzimy do kwestii zmian, które dokonały się na polu rozwoju technologii, w zamyśle ułatwiających nam życie. Celowo użyłem tego sformułowania. Bowiem wielu z nas niejednokrotnie w trakcie użytkowania tych „piekielnych” wynalazków natrafiło na jakieś, wydawałoby się, nie do przejścia problemy z ich obsługą. W takich chwilach człowiekowi wydaje się, że doktorat z informatyki jest niezbędny do ich zrozumienia i właściwego użycia. Nie będę się zagłębiał w temat, bowiem Nie czuję się kompetentny w tym zakresie. Mogę tylko stwierdzić, że naszym nieustającym celem, a wręcz obowiązkiem jest próba ich okiełznania, bowiem udogodnienia te są naszą ogromną szansą na zasypanie przepaści, dzielącej nas od osób widzących, w dostępie do informacji.

I w ten piękny, aczkolwiek zupełnie nie logiczny i totalnie nie wynikający z kontekstu sposób, dochodzę do wypowiedzi Wojciecha Maja, dotyczącej zatrudnienia. Ze swojej strony mogę tylko dodać, że naszym celem na tej płaszczyźnie jest tylko i aż, dbanie o nie psucie rynku. Chodzi mi, oczywiście w ramach rozsądku, o nie podejmowanie pracy w firmach, których jedynym celem jest „wyciśnięcie” możliwie wielu pieniędzy z PFRON-u. Jest to ostatnimi czasy ogromna plaga, która przekłada się bezpośrednio na psucie wizerunku osób niepełnosprawnych, które to osoby zaczynają być postrzegane jako „darmozjady” i cyniczni wyzyskiwacze państwowych pieniędzy.

Na koniec, już zupełnie burząc jakąkolwiek chronologię, pragnę dodać kilka słów do tematu podjętego przez Urszulę. Tematem tym był, przypominam sport w środowisku osób z dysfunkcją wzroku. Tematu tego nie umieściłem na końcu mojego wystąpienia z powodu niechęci do zagadnień sportowych, a wręcz przeciwnie. Jeszcze do niedawna, czyli do okresu z przed zajścia w ciążę mojej żony, sport był dla mnie numerem jeden.
Ula opowiadała o tym, jak to na przestrzeni ostatnich 25 lat sport osób niewidomych i niedowidzących, dynamizował się. Wszystko to bardzo pięknie i z serca jestem za tworzeniem coraz to nowszych dyscyplin i rozwoju już tych istniejących. Musimy jednak pamiętać o podstawowej funkcji uprawiania jakiegokolwiek sportu, którą jest rozwój fizyczny. Musimy pamiętać o naszych ograniczeniach, które obiektywnie istnieją i uniemożliwiają nam uprawianie pewnych dyscyplin.
Jedną z takich dyscyplin jest w moim odczuciu piłka nożna dla niewidomych. Myślę, że mam prawo wypowiadać się na ten temat, ponieważ miałem okazję troszkę trenować i nawet zagrać jeden towarzyski mecz. To, co działo się na boisku mogę porównać do karambolu na autostradzie. Kontrola nad czymkolwiek jest tam iluzoryczna. Mecz zakończył się rezultatem Jeden złamany nos, ruszające się zęby dla nas oraz rozbita głowa i generalne obtłuczenia dla przeciwników. Wracając do szatni, nie mogłem wyzbyć się wrażenia, że cudem uniknąłem śmierci.
Musimy bardzo uważać, aby coraz to nowsze dyscypliny przenoszone z "podwórka" osób pełnosprawnych do naszego środowiska, nie zamieniły się w swoją karykaturę. I nie były po prostu tragicznie śmieszne. Powyższa dyscyplina jest na skraju tej drugiej kategorii.
Myślę, że dbając o nasz rozwój fizyczny nie możemy dać się zwariować. Nie możemy dać się zakwalifikować, jako niezwykli i szaleni pasjonaci sportu. W końcu oprócz tego, że mamy problemy ze wzrokiem, to jesteśmy zwykłymi ludźmi. I możemy, ale nie musimy uprawiać jakieś niezwykłe i ekstremalne sporty.

Reasumując. Wydaje mi się, że naszym celem na najbliższe lata jest stanie się w pełni prawnym obywatelem Rzeczpospolitej Polskiej. Bogatsi o minione doświadczenia powinniśmy zmierzać właśnie w tym kierunku. W końcu konstytucja naszego kraju nam to gwarantuje. A że musimy nieco dopomóc w przestrzeganiu jej zapisów, to nic. Już niejednokrotnie udowadnialiśmy, że potrafimy walczyć o swoje prawa. Zawalczmy więc jeszcze raz. Myślę, że będzie to nasza najważniejsza bitwa.
Parafrazując słowa naszej koleżanki, które padły na spotkaniu sejmowym, w którym brała udział wydelegowana grupa członków De Facto, "...na początku jestem, ja - człowiek. Następnie, ja - obywatel, a dopiero gdzieś na końcu moja niepełnosprawność...". Nie tracąc z oczu tych słów, zawalczmy o takie postrzeganie całego naszego środowiska osób niewidomych i niedowidzących.
Agnieszka - moja żona, uwielbia układać puzzle, pozwolę więc sobie posłużyć się takim porównaniem. Bądźmy, więc jak taki puzzel i dopasujmy się do układanki społeczeństwa i znajdźmy w nim swoje miejsce. Czego Państwu i sobie życzę.

Dziękuję!

_________________


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt wrz 30, 2014 11:10 


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Powered by Active24, phpBB © phpBB Group
Tłumaczenie phpBB3.PL